Powrót do przeszłości
W najnowszej odsłonie najpopularniejszej ligi hokejowej świata do wyboru mamy standardowe tryby rozgrywki. Dzięki temu, możemy na szybko rozegrać pojedynczy mecz wybierając opcję play now, zaliczyć turniej z udziałem narodowych reprezentacji poszczególnych państw liczących się w światowym hokeju, czy też rozegrać sezon w jednej z udostępnionych lig hokejowych. Większość zapewnie i tak wybierze ligę NHL, ale miło, że autorzy nie zapomnieli o fińskiej SM-Liiga, szwedzkiej Elitserien czy niemieckiej DEL. W tym roku pojawiła się także czeska Tipsport Extraliga, co na pewno cieszy naszych południowych sąsiadów. Najlepsze opcje rozgrywki są jeszcze dopiero przed nami. Po tymczasowej absencji powróciły rzuty karne. Hokej, to nie piłka nożna i nie tak łatwo karnego strzelić, ale dzięki temu trybowi możemy udoskonalić nasze strzeleckie umiejętności. Kiedy natomiast nie mamy nic konkretnego do roboty, wystarczy zaprosić kilku kumpli i włączyć opcję Free For All, w której, jak sama nazwa wskazuje, każdy znajdzie coś dla siebie mając przy tym niesamowity ubaw. Do dyspozycji oddano nam również grę online, co się świetnie sprawdza – możemy prowadzić własną internetową ligę zapraszając do niej naszych przyjaciół lub rozegrać szybki, niezobowiązujący mecz z adwersarzem z niemal każdego zakątka świata. Jednak prawdziwą esencją NHL 07 jest…
To „Dynastia” czy „Moda na Sukces”? 
...Dynasty Mode - spełnienie marzeń wszystkich maniaków hokeja. Nie dość, że możemy prowadzić drużynę po zwycięstwo w lidze, to możemy robić to przez kilka lat! Tak, to my jesteśmy swoistym menadżerem, trenerem i ojcem sukcesu naszego teamu w jednym. Zaczynamy jak zwykle od wyboru ligi, zespołu jaki będziemy prowadzić oraz poziomu trudności. Po tym wyborze możemy przejrzeć jeszcze statystyki naszego zespołu oraz wybrać profil trenera i przechodzimy do właściwej rozgrywki.
Przejrzyste menu staje się w tym momencie naszym centrum zarządzania drużyną, w którym to możemy zarówno ustalać wyjściowy skład naszego zespołu na najbliższy mecz, sprawdzać statystki, podpisywać kontrakty czy rozdzielać zdobyte gwiazdki zaufania w rozwój naszego klubu. Nie jest jednak tak, że jesteśmy szefem samym dla siebie, dlatego przed każdym meczem mamy podane, czego po naszej drużynie w najbliższym spotkaniu spodziewa się „góra”. Oczywiście w 99% przypadków tym oczekiwaniem jest zwycięstwo. Jeśli będziemy w stanie sprostać odgórnym wymogom, wzrośnie zaufanie szefów klubu do naszej osoby, a im większe zaufanie tym więcej gwiazdek do rozdysponowania. Dzięki nim możemy ulepszyć umiejętności wykorzystywane przez naszych zawodników podczas meczy oraz poza nimi, inwestując np. w siłownię. Warto również zadbać o stronę finansową naszego zespołu, dokładając gwiazdki w większą sumę przeznaczoną na kontrakty z zawodnikami czy też na lepsze dla klubu warunki zawarcia umów z hokeistami. Bo przecież nie inwestujemy na jeden rok, lecz na wiele długich lat...
All star team or rookie team? 
Prowadzenie jednej z dostępnych drużyn jest dla większości graczy optymalnym wyborem. W każdej ekipie znajdzie się paru zawodników, którzy grają nieźle, nieraz trafi się nam jakaś gwiazda, reszta również zazwyczaj daje radę. Wszystko jest piękne, bo na samym początku mamy załatwione z góry wszelkie kontrakty i zabawy menadżerskie przynajmniej na jeden rok, a i później specjalnie nie musimy się przejmować, bo na upartego możemy cały czas przedłużać kontrakty z zawodnikami, którzy grają z nami od początku. Prawdziwym wyzwaniem jest jednak stworzenie własnego teamu od podstaw, a łatwym zadaniem to nie jest.
Nasza drużyna powinna posiadać własne logo, lodowisko, nazwę, etc. oraz składać się z minimum 18 zawodników. Jak wiadomo, każdy hokeista posiada określoną wartość rynkową. Tworząc nasz wymarzony zespół, mamy więc narzucone ograniczenie w postaci sumy pieniędzy jaką możemy wydać na naszych przyszłych zawodników. Jest to dobre rozwiązanie, ponieważ musimy kombinować tak, by złożyć sensowny zespół nie przekraczając wyznaczonego limitu. Gwiazdy swoją cenę mają, dlatego szybko okazuje się, że all star teamu nie będziemy w stanie stworzyć na samym początku. Lepiej jest posiedzieć i zastanowić się nad zainwestowaniem w młodych, dobrze zapowiadających się graczy, którzy początkowo nie będą grali wyśmienicie, ale z biegiem lat mają szansę stać się ikonami naszego klubu. Zawsze można również stworzyć własne alter ego i wcielić „samego siebie” do załogi, ale i tu nie ma tak dobrze, bo jeśli ustawimy sobie wszystkie umiejętności na maksymalny poziom, to i nasza cena będzie maksymalnie wysoka...
Dać go na centra czy jako lewoskrzydłowego?
W najnowszej odsłonie NHL pojawiły się w końcu wyszczególnienia umiejętności wszystkich zawodników, z wyjątkiem bramkarzy. Hokeiści zostali podzieleni na sześć klas: Danglers (dryblerzy), Snipers (strzelcy), Power Forwards (silni napastnicy), Playmakers (rozgrywający) oraz Offensive/Defensive Defensmen (ofensywni/defensywni obrońcy). Dzięki temu, przykładowo dwóch prawoskrzydłowych mających ten sam współczynnik overall może pełnić zupełnie inną funkcję. Najlepiej można zauważyć to po obrońcach. Obrońca defensywny raczej nie będzie starał się brać czynnego udziału w akcji i będzie bronił własnej bramki, natomiast jego ofensywny odpowiednik, bez większych problemów odda potężny strzał spod niebieskiej linii na bramkę przeciwnika, nierzadko zamieniając uderzenie krążka na efektownego gola. Ustawiając ręcznie skład, warto również wspomnieć o współczynniku chemistry. Wpływa on na zrozumienie, a co za tym idzie lepszą grę zawodników znajdujących się w jednej linii. Wcale przy tym nie jest tak, że jak wystawimy do pierwszej piątki nasze największe gwiazdy, to będą one miały wyśmienite zgranie, ponieważ często zdarza się, że najwyższe chemistry otrzymamy przydzielając do jednej gwiazdy dwóch średniaków.
Szybko, brutalnie, wolno i spokojnie
To co jednak jest największym plusem najnowszego „enejdżela”, jest możliwość konfigurowania rozgrywki. Bolączką poprzednich części było właśnie to, że styl naszej gry narzucany był przez komputer. Te czasy jednak już na szczęście odeszły do lamusa i teraz możemy dowolnie ustawiać niemal każdy aspekt gry. Ma być szybko i brutalnie, a strzały mają być atomowe? Żaden problem. A może ktoś ma ochotę na maksymalną dawkę realizmu? Nic nie stoi na przeszkodzie, by tak było. Opcji do wyboru jest naprawdę sporo i przy odrobinie poświęcenia każdy może tak ustawić parametry, by grało mu się jak najlepiej.
Jak w telewizji, tyle że lepiej
Pora w końcu wyjechać na lód. A tam… Cóż, dla znawców serii nie będzie to nowością, ale w NHL 07 oprawa meczy jest genialna. Wszelkie fajerwerki, rzucanie czapek przez publiczność po strzeleniu hat-trika, wybieranie trzech najlepszych zawodników meczu, w końcu samo wyjście naszych herosów z szatni – chyba nawet w transmisji telewizyjnej nie uświadczymy takiego show, jaki odbywa się na ekranach naszych monitorów.
Podanie, zwód i gol!
Powiedzmy sobie szczerze – bez pada nie ma sensu w ogóle do NHLa 07 podchodzić. Mnogość różnorakich zagrań jest praktycznie niewykonalna na klawiaturze. A trzeba przyznać, że zagrania jakie oferuje nam gra są bardzo realistyczne i efektowne. Ilość zwodów, body chcecków czy też sposobów na zabranie krążka przeciwnikowi robi wrażenie. Równie dobrze spisuje się sztuczna inteligencja pozostałych zawodników z naszej drużyny, nad którymi aktualnie nie posiadamy kontroli. Wszelkie założenia taktyczne i strategiczne ustalone przed meczem, bądź też zmieniane przez nas w trakcie jego trwania, są bardzo dobrze realizowane, przez co nasze akcje nie dość, że efektowne, to przeważnie stają się również efektywne. To za sprawą dość kiepskiej obrony drużyny przeciwnej sterowanej przez komputer. Nie można natomiast nic zarzucić komputerowym napastnikom, gdyż ci potrafią bezlitośnie wykorzystać każdy błąd naszej defensywy, a na najwyższym poziomie trudności wyczyniają takie cuda, że chwilami tracimy orientacje w przebiegu meczu...
Rozpikselizowana publika
Grafikę w NHL 07 można podzielić na trzy części: zawodników, publiczność z dolnych rzędów i widzów zasiadających w wyższych sektorach. Ci pierwsi, wyglądają przyzwoicie i w zasadzie można się przyczepić jedynie do tego, że niektórzy zawodnicy w ogóle nie są do siebie podobni. Dziwi również fakt, że EA nie zaktualizowało wszystkich zdjęć graczy, o składach już nie wspominając. Dalej już jest tylko gorzej. Publiczność z dolnych rzędów jeszcze jako tako ludzi przypomina, ale już widzowie zasiadający wyżej wyglądają jak jakieś ruchome kartony narysowane w Paintcie. Toć już nawet w stareńkim Doomie potwory lepiej wyglądały… Nie można natomiast nic zarzucić animacji zawodników – ta stoi na wysokim poziomie, co najlepiej widać w genialnych powtórkach, w których możemy dokładnie zobaczyć, w jaką część ciała bramkarza trafił krążek oraz upewnić się czy nasz kij trafił przeciwnika w krocze eliminując go z gry, tak jak pierwotnie planowaliśmy.
Muzyczna ekstaza
Graficzne braki w pełni rekompensuje nam oprawa audio. Nasze poczynania komentują jak zwykle Gary Thorne i Bill Clement. Ci dwaj faceci są mistrzami w swoim fachu i z wielkim zaangażowaniem oraz ładunkiem emocji komentują każdą akcję. Świetnie zrealizowano też wszelkie odgłosy w grze. Trafienie krążkiem w poprzeczkę brzmi jak trafienie krążka w poprzeczkę, a odgłos wydawany przez gracza wrogiej drużyny przy rozsmarowaniu mu twarzy na bandzie również jest bardzo realistyczny. Prawdziwym hitem jest jednak ścieżka dźwiękowa. Jak wiadomo, koncern EA nie żałuje pieniędzy jeśli chodzi o zatrudnianie znanych kapel czy też lansowanie młodych, gniewnych zespołów w swych tytułach. Tym razem postawiono na ostre, rock’n’rollowo - punk rockowe kawałki i jest to świetny wybór, gdyż przy takiej muzyce aż chce się grać! Takie zespoły jak NOFX czy Anti-flag na pewno są znane każdemu fanowi amerykańskiego punk-rocka, ale już na przykład kawałek „My Only” pochodzący z debiutanckiego albumu grupy Goodnight Nurse ma szansę, właśnie dzięki NHL 07 i koncernowi EA, stać się hitem i być może niedługo usłyszymy go w TV albo w radiu...
Brać czy nie brać?
Pewnie, że brać! Najnowszy NHL wraca na tron, miażdży, rządzi i króluje. Nawet kiepska grafika nie wpływa na grywalność, a ta jest przecież najważniejszym czynnikiem decydującym o sukcesie gry. Zatem jeśli kochacie hokej, to maszerujcie do sklepu i koniecznie zaopatrzcie się w NHL 07, przy okazji nie zapominając o kupnie dobrego pada...
Tytuł: NHL 07
Gatunek: sportowa
Wymagania sprzętowe: CPU 1,0GHz, 256 MB RAM, karta graficzna 64MB
Plusy:
+ grywalność
+ konfiguralność
+ Dynasty Mode
+ oprawa dźwiękowa
Minusy:
- grafika
- brak soundtracka na oddzielnej płycie ;)
Czas na opanowanie: 15 minut
Poziom trudności: w zależności od wyboru
Producent: EA Sports
Wydawca: Electronic Arts Inc.
Polski wydawca: Electronic Arts Polska
Cena: 139,90zł
Wersja: Angielska
Strona www: www.easports.com/nhl07/