NBA LIVE 07 - rzut okiem

Zaix
2007/05/29 22:56

„Wróżka prawdę Ci powie”

Widać, że Biali nie skaczą...

„Wróżka prawdę Ci powie”

 „Wróżka prawdę Ci powie”, NBA LIVE 07 - rzut okiem

NHL, Tiger Woods PGA Tour, FIFA, Need for Speer, Rugby oraz wiele innych wydawanych corocznie przez EA produktów budzi wątpliwości – szczególnie ostatnimi czasy – na ile twórcy produkują nowe tytuły z pasji, a na ile z chęci zysku oraz zakupienia sobie kolejnego Mercedesa i pomnożenia zer na koncie.

Jakby nie było, a wszystko wskazuje zdecydowanie na tę drugą opcję, nam nic do tego. No cóż – ich prawo. A prawem klienta jest podjęcie samodzielnej decyzji, czy warto zakupić produkt ich wytężonej kilkumiesięcznej pracy. Pomóc w tym trudnym wyborze graczowi może wróżka wraz ze swoją szklaną kulą, instynkt, łut szczęścia, rzut monetą lub poniższy tekst. Wybór należy do Was.

Nie da się ukryć, że fakt, iż zmian w kolejnych częściach masowo produkowanych przez elektroników tytułów, jest jak na lekarstwo, a wad jakby przybywa, nastawia opinie publiczną niezbyt optymistycznie w stosunku do kolejnych, szumnie zapowiadanych projektów. Co roku obietnice są takie same: rewolucyjne zmiany w systemie rozgrywki, które wywindują grywalność na wysokość ostatniego piętra Pałacu Kultury i sprawią, że gracz będzie siedział przy monitorze jak zaklęty. Tyczy się to zarówno kolejnej części FIFA, jak i NBA. Darujmy sobie więc może snucie opowieści jaka to nowa koszykówka miała nie być, a przejdźmy do twardych faktów.

„Trybów i trybików ci u nas dostatek”

Za co trzeba NBA 07 pochwalić, to za naprawdę dużą ilość opcji oraz możliwości, gdy idzie o tryby rozgrywki. Mamy tutaj: sezon, tryb dynastii, fazę playoff, weekend gwiazd, konkurs freestyle, spotkanie 1 na 1 oraz szkolenia. Do tego wszystkiego dochodzi, obecny od zawsze, szybki mecz. Czym jednak są poszczególne tryby i jakie są między nimi różnice?

W najpopularniejszym z nich, sezonie, wybieramy sobie drużynę i rozgrywamy nią – jak wskazuje sama nazwa – cały sezon meczy. Co ciekawe, przed rozpoczęciem gry mamy dostęp do szerokich ustawień odnośnie całej ligi. Ustalamy ile spotkań chcemy rozegrać czy chcemy wybrać od podstaw zawodników będących w naszej drużynie (Fantasy Draft) oraz, o ile także mamy na to ochotę, możemy zmienić przydziały ekip do poszczególnych dywizji. Tylko tak naprawdę najfajniejsze jest bardzo realne odzwierciedlenie ustawień z ligi NBA. Wtedy czujemy się jakbyśmy naprawdę w niej grali. A o to chyba chodzi.

Drugim ważnym rodzajem rozgrywek, jest tryb dynastii. Generalne zasady są identyczne z tymi obowiązującymi w sezonie. Podstawową jednak zmianą jest to, że mamy dużo więcej na naszej głowie. Między innymi kontaktujemy się z właścicielami klubu, ustalamy skład kadry trenerskiej, dokładnie rozplanowujemy treningi podczas trwania przedsezonowego obozu - i tak dalej. Trafniejszą nazwą, zamiast „tryb dynastii” byłoby tutaj „tryb menadżerski”, gdyż robimy właśnie za takie połączenie trenera z menadżerem.

Faza PlayOff pozwala na wzięcie udziału tylko w tych rozgrywkach. Jest to, można by rzec, esencja ligi NBA i krótsza droga do najbardziej prestiżowych meczy. Następnie mamy weekend gwiazd, w którym popisujemy się umiejętnością robienia wsadów oraz rzucania za trzy punkty, ale także mamy możliwość rozegrania dwóch standardowych typów meczy. Mianowicie spotkania pierwszoroczniaków oraz gwiazd ligi – najczęściej tych ze Wschodu przeciw tym z Zachodu. Ewolucją owego weekendu jest konkurs freestyle. W nim to pojedynkujemy się na podzielonym ekranie w rzutach za trzy, bądź też w robieniu wsadów z piłką do kosza z wybranym przez nas zawodnikiem. Może nim sterować komputer albo kolega siedzący obok.

Reszta z możliwych do włączenia zawodów, to mecz jeden na jednego. Wybieramy w nim zawodników i gramy w trochę bardziej uliczną odmianę koszykówki. Kolejnymi - i ostatnimi już - możliwościami są: trening indywidualny oraz szkoła wsadów. Pierwszy, jest dla nowicjuszy i pomaga zapoznać się z sterowaniem, drugi natomiast odpowiednim miejscem dla tych, którzy chcą wymiatać we wsadach do kosza.

„Nowości i nowostki”

Najprawdopodobniej do tej pory nie jesteście w stanie rozróżnić, czy czytany właśnie przez Was tekst dotyczy wersji 2005 czy też może 06. Powyższe bowiem opcje były już dostępne w poprzednich częściach gry. Zobaczmy więc co czyni wersję 07 jedyną i nie powtarzalną. Albo inaczej: co też takiego ciekawego i nowatorskiego wymyślili twórcy, iż uznali, że warte jest to wydania po raz kolejny ponad 100 złotych. Naszych złotych...

Czynnik X. Jest to bonus, który uruchamiamy sami w dowolnym momencie meczu. Odnosi się on do jednego z zawodników będących na boisku, ale takiego mniej wyróżniającego się. X-Factorem (angielska nazwa) nie może być żadna z gwiazd ani żaden z koszykarzy specjalizujący się w którejś z dziedzin, np. rzutach za trzy punkty. I w momencie gdy uruchomimy naszemu „iksowi” tę opcję, zacznie grać jak supergwiazda. Nie trwa to wieki, a jedynie moment, ale przez ten czas koszykarz rzuca jak Ray Allan, broni jak Tim Duncan i robi wsady jak Tracy McGrady. Nawet to przydatne.

Sterowanie Total Freestyle, jest drugą z większych nowości. Większość z zawodników w każdej drużynie, ma przydzieloną co najmniej jedną z wyspecjalizowanych umiejętności, takich jak: center; rozgrywający czy specjalista od wsadów, czap, przechwytów, rzutów z bliska, z dystansu oraz za trzy punkty. Najsłabsi na parkiecie co prawda nie mają ich wcale, jednak ci najlepsi, pokroju T-Mac’a czy Carmelo Anthony’ego, mają ich więcej. Wtedy posiadane przez nich atrybuty można wykorzystać w pełni poprzez dynamiczną zmianę owych skilli, dostosowując je do panującej obecnie sytuacji. Np. gdy potrzeba rzutu za trzy punkty, ustawiamy pożądaną umiejętność kierowanemu przez nas zawodnikowi, a szanse na trafienie znacznie rosną. Gdy znowuż odbiorą nam piłkę, ustawiamy ikonę przechwytu i próbujemy się odegrać. Oczywiście to wszystko jest uzależnione od poszczególnych graczy, a każdy z nich jest inny i ma swoją listę zdolności.

Kolejnymi, ale za to mniej znaczącymi nowostkami, są wskaźnik emocji, który nadaje tempo grze na parkiecie i jest zależny od wyniku oraz pozostałego czasu do końcowej syreny; rozmach kierowanej przez nas drużyny; natychmiastowe podania; małe zmiany w sterowaniu oraz zmodyfikowane wykonywanie rzutów osobistych. Teraz nie widzimy żadnych biegnących po tarczy linii, a sam rzut robimy na wyczucie. By skapnąć się w lwiej części debiutujących elementów, należy się podeprzeć instrukcją, gdyż inaczej naprawdę trudno je wychwycić.

I to jest na tyle. Oprócz (ponoć) troszkę lepszej grafiki, zaktualizowania składów oraz wprowadzenia powyższych udziwnień ,nie zmieniło się prawie nic.

GramTV przedstawia:

„Podaj piłkę”

Sama rozgrywka również pozostała nienaruszona. Gracze biegają i podają między sobą pomarańczową piłkę, a my próbujemy się w tym wszystkim odnaleźć. Ponarzekać można na oszukiwanie przez komputer, gdyż czasem idzie odnieść wrażenie, iż to jego rzuty i akcje częściej kończą się powodzeniem. Nowości spisują się poprawnie, ale nic ponadto. Czynnik X może i jest przydatny, ale tak samo jak przy Total Freestyle, trzeba o nim po prostu pamiętać. A samo przełączanie jakiś ikonek czy też uruchamianie sekwencji powodującej rozpoczęcie lepszej gry „iksa” wybija po prostu z rytmu. Może to i fajne, ale czy naprawdę przydatne i niezbędne?

Sterowanie tym całym cyrkiem, szczególnie początkowo, zaczyna przypominać absurd. Trzeba mieć naprawdę małpią zręczność, by odpowiednio opanować położenie i odpowiednie wykorzystywanie wszystkich przycisków. Jest ich bez liku, a każdy odpowiada za jakiś element gry. Ponadto, robienie tego na klawiaturze jest istną katorgą i bez dobrego pada po prostu się nie obejdzie. No chyba, że ktoś jest masochistą - wtedy faktycznie połączenie NBA 07 i klawiatury można uznać czystą rozkosz.

„Frykasy i Rarytasy”

Większość z produkcji Electronic Arts słynie z dobrego zaplecza „okołogrowego”. Nie inaczej jest i tym razem, a nowa część najpopularniejszej symulacji koszykówki na PC ma się czym pochwalić. Szkoda tylko, że są to te same rzeczy, którymi mogły się chwalić „enbieje” z szóstką i piątką w nazwie. No ale cóż, życie nie rozpieszcza.

Jedną z takich ciekawostek jest edytor zawodników. Za jego pomocą idzie stworzyć naprawdę wiarygodne modele ludzi. Ilość opcji przytłacza, co teoretycznie dobrze świadczy o owym edytorze. Za sam nos odpowiada kilkanaście suwaków, a oprócz tego mamy dostęp do wyglądu brwi, czoła, ust, uszu, włosów, brody, policzków, gardła itp. Jeżeli ktoś lubi się tym bawić, będzie w siódmym niebie. Co ciekawe, gdy już zajmiemy się cechami fizycznymi naszego własnego wirtualnego ja, to możemy także przydzielić dowolną ilość punktów do każdej z cech koszykarza, takich jak rzuty, szybkość, wytrzymałość i tak dalej. Dla lubiących zabawę w dom lub w modę, istnieje spora ilość zarówno prawdziwych, licencjonowanych, jak i zupełnie fikcyjnych butów, opasek, stroi czy też skarpetek, w które to można naszego Kena poprzebierać.

Inną dobrze zaopatrzoną bazą w grze ,jest baza danych. Podzielić ją można na dwie części. W ESPN Stats Central znajdziemy informacje o atrybutach poszczególnych zawodników oraz wyniki drużyn sięgające kilkanaście sezonów w tył, natomiast w księdze rekordów popełnione w lidze NBA rekordy, wraz z nazwiskami ich ojców.

„Koniec i bomba, kto nie kupił ten trąba...?”

O tak oczywistych cechach tej produkcji, jak dobra grafika czy świetna ścieżka audio, aż wstyd wspominać, bo to zawsze był jakby jej znak rozpoznawczy. Więc wystarczy, że przyznamy, iż wideo cieszy oko dbałością o szczegóły i wzorcową animacją ruchów koszykarzy, a audio serwuje nam zarówno bardzo dobre odgłosy odbijanej piłki, jak i chwytający za ucho soundtrack. Zaskoczeni?

NBA 07 ewidentnie jest próbą wyciągnięcia kasy od graczy. Zmian czy nowości tutaj jak na lekarstwo, a te co są ledwo-ledwo nadawałyby się na miano dodatku do poprzedniej części, jedynej aktualnie wydawanej na PC symulacji piłki koszykowej, a co dopiero mówić o całkowicie nowej grze. Ale takie jest życie. W Ameryce, gdzie liczą się tylko cztery sporty - bejsbol, futbol amerykański, rugby oraz właśnie koszykówka – nowe dzieło elektroników na pewno znajdzie wystarczającą ilość fanów, by pokryć koszty jej produkcji i napchać kieszenie twórców pieniędzmi. Ale czy naprawdę o to chodzi? Chyba nie...

Nasz werdykt: kupić, ale tylko w przypadku, gdy poprzednia Wasza gra z logiem NBA jest starsza niż trzy lata, a nie macie ochoty biegać za piłką na prawdziwym boisku. Inaczej nie, nie i jeszcze raz nie!

Żeby było ciekawiej dodamy, iż zapowiedziana jest już następna część NBA LIVE z numerkiem 08 w nazwie. I oczywiście, ma to być cudny tytuł z doskonałą grywalnością oraz kolejnymi cudownymi i mającymi ogromny wpływ na rozgrywkę zmianami...

Tytuł: NBA LIVE 07 Gatunek: sportowa Wymagania sprzętowe: CPU 1,3 GHz, Ram 256, Karta graficzna z 64mb ramu, 3.7 GB miejsca na dysku + Dobre zaplecze okłogrowe + Świetny soundtrack i bardzo dobra grafika + Aktualne składy zespołów Minusy: - Oprócz drobnostek, nic nowego - Na miano nowej części NBA 07 zasługuje tak samo, jak Tico na wyróżnienie go tytułem sportowego auta roku Czas na opanowanie: 15 min Poziom trudności: średni Producent: EA Sports Wydawca: Electronic Arts Inc. Polski wydawca: Electronic Arts Polsa Cena: 139,90 zł Wersja: angielska z polską instrukcją Strona www: adres strony

Komentarze
11
Usunięty
Usunięty
14/10/2007 15:55

Ja powiem, że ta część mi się podoba jest bardziej realistyczna od poprzedniczek. Poczekajmy na 08 :P.

Usunięty
Usunięty
14/10/2007 15:55

Ja powiem, że ta część mi się podoba jest bardziej realistyczna od poprzedniczek. Poczekajmy na 08 :P.

Usunięty
Usunięty
30/05/2007 12:43

EASports ma cienkie gry fify nhl nbaNBA07 NIE JEST WYJOTKIEMWIEC DLA MNIE EASPORTS przegrane jest za wyjotkiem nfs czy czegos nie pomyliłem




Trwa Wczytywanie