Bakera losów ciąg dalszy W trybie dla jednego gracza lwia część kampanii pozwala na pokierowanie losami Matta Bakera (w niektórych misjach wcielamy się w operatora czołgu). Towarzyszą mu postaci znane z poprzednich części, lecz znajomość wątków przedstawionych w Road to Hill 30 oraz Earned in Blood nie jest wymagana. Tym razem akcja przenosi nas do Holandii. Rozgrywka rozpoczyna się od krótkiego wprowadzenia, przywołującego na myśl amerykańskie seriale ze względu na znaną sentencję „w poprzednich odcinkach”. Nowicjusze mają okazję poznać wydarzenia z wcześniejszych części, natomiast weterani zobaczą je w ulepszonej oprawie wizualnej. Poza wspomnianym żołnierzem kluczową dla fabuły Hell's Highway postacią jest sierżant Joe „Red” Hartsock (grywalny bohater z EiB, kompan Bakera z RtH30). Oczywiście nie mogło zabraknąć także innych wojaków.
Charakter rozgrywki nie uległ większym zmianom. Nadal kluczem do sukcesu jest flankowanie. Ofensywny atak sprawdza się wyłącznie wówczas, gdy odwrócimy uwagę armii wroga, rozkazując naszym żołnierzom, by atakowali aż do upadłego. Zadania w Brothers in Arms: Hell's Highway nie należą do oryginalnych i ograniczają się jedynie do likwidacji stacjonarnych działek, wysadzania czołgów czy po prostu walki z przeciwnikami. Zwykle trafiamy na ulice Eindhoven, lecz działamy także w pojedynkę, biegając m.in. po opuszczonym szpitalu czy płonącym budynku. Niektóre etapy, zarówno jeśli chodzi o położenie wrogów i korzystanie z zasłon, jak i kolorystykę, przywołują na myśl poziomy z Gears of War. Dzieło studia Epic Games, podobnie jak recenzowana strzelanka, korzysta z tego samego silnika graficznego. Autorzy gry skupili dużo uwagi na kolejnych misjach, tworząc je w taki sposób, by nie pokazywały jedynie wojennych działań. W przerwach pomiędzy kolejnymi etapami oglądamy cut sceny, trwające niekiedy nawet kilka minut. Prezentują one losy Bakera, który zajmuje się sprowadzaniem chłopca, likwidującego Niemców na wojnie, na właściwą drogę. Obserwujemy poczynania zakochanego kolegi Matta, który wraz ze swoją lubą postanawia uciec z pola walki. Scenarzyści starają się za wszelką cenę przedstawić graczowi obraz prawdziwego konfliktu zbrojnego, w którym żołnierz nie jest maszyną do zabijania, ale człowiekiem. Świetnie prezentują to końcowe przerywniki filmowe. Mimo iż nie ma tutaj żadnego głównego wątku, a wszystkie poboczne są tak samo ważne, fabuła jest jednym z wielu atutów Hell's Highway. Charyzmatyczni bohaterowie, ciekawe wątki, ujawnianie słabości ludzi, którzy w jednej chwili potrafią urwać wrogowi głowę, by następnie uronić łzę w rozmowie z kumplem, to niewątpliwie świetny pomysł. Jego realizacja również nie pozostawia wiele do życzenia. Brothers in Arms: Hell's Highway jest zdecydowanie krótszy od Road to Hill 30 (oraz dłuższy od Earned in Blood, co chyba nikogo specjalnie nie powinno zdziwić). Na gracza czeka dziesięć etapów, których przejście zajmie łącznie maksymalnie dziesięć godzin na średnim poziomie trudności, czyli Veteran. Poza nim dostępny jest także Casual oraz Autenthic – warto się przyjrzeć mu nieco bliżej. Zostaje on uaktywniony dopiero po jednorazowym przejściu gry i likwiduje cały interfejs w trakcie rozgrywki. Brakuje informacji na temat rozmieszczenia przeciwników, położenia naszych drużyn, drogi, którą mamy podążać. Usunięty został także celownik. Jako że to Matthew Baker jest głównym bohaterem omawianej części, zawsze on staje się dowódcą i kieruje dwoma lub trzema drużynami, podobnie jak w Road to Hill 30 (w Earned in Blood sterował nimi Red). Pod nasze skrzydła trafia między innymi zespół zwykłych żołnierzy, którzy odwracają uwagę przeciwników (w tym czasie my zajmujemy się flankowaniem), team z herosem wyposażonym w bazookę, który niszczy snajperów na wieżyczkach (oglądanie „wycieczki” zwłok żołnierza po stromym dachu – bezcenne), oraz gentlemani z MG-42 w kieszeni. Niestety, nie poprawiono irytujących błędów i nadal jesteśmy zmuszeni do skupiania swojej uwagi nad pozycją naszych podopiecznych, którzy nie wykazują się wysokim ilorazem sztucznej inteligencji i biegną w ciemno tam, gdzie im rozkażemy. Nawet jeśli taka wycieczka miałaby kosztować ich życie. System wydawania rozkazów nie został usprawniony, więc nadal jest mało intuicyjny i zawiera ograniczoną ilość możliwości.
Interakcja z otoczeniem kluczem do sukcesu
Baker nadal nie potrafi skakać, ale...
Komp z górnej półki? Niekoniecznie Gra działa na silniku Unreal Engine 3, którego niesamowite możliwości widoczne są na każdym kroku. Jednak wysokiej jakości tekstury mają swoje przełożenie na wymagania sprzętowe nowego Brothers in Arms. Na szczęście autorzy zadbali o optymalizację engine'u i płynną animację obserwujemy nawet na dwuletnim sprzęcie.
Co słychać? Zależy, gdzie się ucho przyłoży
To jest to! Brothers in Arms: Hell's Highway jest niezwykle udaną kontynuacją. Twórcy świetnie wykorzystali możliwości oferowane przez Unreal Engine trzeciej generacji, zostawili sprawdzone pomysły i dodali kilka nowych możliwości, zadbali o wciągające wątki fabularne, absorbujące misje, dzięki czemu gra na pewno będzie pretendować do tytułu najlepszej strzelaniny 2008 roku.