Tydzień z grą Medal of Honor - Operacja Anakonda

Rafał Dziduch
2010/10/12 17:00
9
0

Operacja Anakonda

Operacja Anakonda

Medal of Honor już za moment wyląduje na półkach sklepowych. Uprzedzając nieco fakty i to co pojawi się częściowo w recenzji, mogę zdradzić, że jednym z atutów tego tytułu jest fabuła. Z jednej strony została wymyślona i napisana w sposób, który nie pozawala oderwać się od monitora. Z drugiej zaś, im bardziej zaczynamy się zastanawiać nad przedstawionymi w grze zdarzeniami, tym bardziej dochodzimy do wniosku, że autorzy z ekipy Danger Close włożyli przysłowiowy „kij w mrowisko”. To nie jest tanie epatowanie przemocą i szokowanie opinii publicznej za pomocą misji, w których rozwala się cywili (vide Modern Warefare 2). To raczej chęć zbudowania opowieści, wokół rzeczywistych wydarzeń, mocno kontrowersyjnych (wojna w Afganistanie z pewnością do takich się zalicza) i nadzwyczaj, jak na poprawność polityczną, świeżych. Warto bowiem wiedzieć, że choć jak to zazwyczaj w grach komputerowych tego typu bywa, fabuła jest fikcyjna, to jednak odnosi się do pewnych rzeczywistych wydarzeń. Poniższy tekst stara się wyjaśnić, do jakich i w jakim stopniu.

Operacja Anakonda, Tydzień z grą Medal of Honor - Operacja Anakonda

Otóż wydarzenia przedstawione w Medal of Honor dotyczą między innymi słynnej Operacji Anakonda, którą amerykańskie wojska wspólnie z AMF (Afghan Militia Force) przeprowadziły w marcu 2002 roku w Afganistanie. Przeprowadziły niezbyt udanie, dodajmy. Misja wprawdzie zakończyła się finalnie sukcesem – tak przynajmniej ogłosiło amerykańskie dowództwo - ale po drodze napotkała na spore problemy, których skutkiem była śmierć wielu żołnierzy i utrata cennego sprzętu. Zdaniem fachowców zajmujących się wojskowością powodem kłopotów były głównie nieprzemyślane i nietrafne decyzje głównego dowództwa. Do tego doszło fatalne rozpoznanie terenu oraz zbyt lekkomyślne założenie, że z siłami Talibów w górzystym i trudno dostępnym regionie da się zwyciężyć bez wsparcia artylerii polowej. Jak się zaraz okaże, operacja Anakonda miała dramatyczny przebieg, choć nie jest moim celem jego pełne opisanie. Warto jednak zadać sobie pytanie, w jakim stopniu zostało to odwzorowane w grze Medal of Honor, w kampanii single.

Cała Operacja Anakonda miała na celu uzyskanie przewagi na terenach wschodniego Afganistanu. Dowództwo amerykańskie, w tym teoretyk, cywilny dowódca, a zarazem ówczesny sekretarz obrony Donald Rumsfeld nie uwzględniło jednak, że jest to teren bardzo górzysty, a przez to trudny do zdobycia i niesprzyjający przy przeprowadzaniu natarcia. W skrócie: o wiele łatwiej jest się tam bronić, niż atakować. Liczne wyłomy skalne, jaskinie i urwiska dawały obrońcom okazję do ataków z zaskoczenie, zastawiania pułapek i przemieszczania się w sposób dość nieprzewidywalny. To ostatnie ułatwiał rozbudowany system tuneli, które łączyły poszczególne jaskinie. Ponad to na korzyść Talibów przemawiała też doskonała znajomość terenu, co w takich sytuacjach ma znaczenie kluczowe. W dodatku Donald Rumsfeld prezentował specyficzną „doktrynę wojenną”. Uważał bowiem, że tego typu operację da się przeprowadzić z użyciem sił lądowych oraz przy wsparciu precyzyjnych uderzeń sił lotniczych (tzw. chirurgiczne naloty) na przeciwników stawiających opór. Dlatego też w okolicy nie pojawiły się w zasadzie oddziały artylerii polowej, które bezpośrednio podporządkowane dowódcom wojsk lądowych mogłyby po prostu działać skuteczniej i szybciej. W efekcie wsparcie siłom lądowym dawało podczas Operacji Anakonda: kilkanaście moździerzy oraz jedynie osiem śmigłowców AH-64 Apache.

Akurat ten aspekt został znakomicie odwzorowany przez ekipę Danger Close w grze Medal of Honor. W jednej z misji, w jej końcowej fazie niewielki, czteroosobowy oddział znajduje się pod silnym ostrzałem wojsk talibańskich. Oczywiście większa część akcji jest silnie zaskryptowana, ale czuć pewnego rodzaju napięcie i niepewność, których przyczyna leży w tym, że strzelamy do bezustannie wylewających się zza wzgórz Talibów. Ich napór dosłownie nie słabnie, a pobliskie osłony sypią się w gruzy, wystawiając naszych chłopców na otwarty ogień. Gdy żołnierze są już na skraju desperacji, kończy się amunicja, a Talibowie nie odpuszczają, nagle na horyzoncie pojawiają się helikoptery AH-64 Apache, które szybko przechylają szalę zwycięstwa na naszą stronę. Jednak, co doskonale uchwycono, wezwanie, a potem oczekiwanie na przybycie sił wsparcia trwało dość długo. Jak sądzę, taki element dość wiernie oddaje realizm rzeczywistych działań wojennych prowadzonych w podobnym stylu.

Przejęcie Doliny Królów

Przejęcie Doliny Królów, Tydzień z grą Medal of Honor - Operacja Anakonda

Wróćmy jednak do Operacji Anakonda z marca 2002 roku. Jej założenie wojskowe było z grubsza takie: siły sojusznicze miały przedrzeć się do strategicznie położonej Doliny Shah-e-Kot (Doliny Królów) od północnego i południowego zachodu. Dzięki temu możliwe stałoby się wyparcie Talibów i sił Al-Kaidy w stronę Pakistanu. Tam z kolei wojska koalicyjne przygotować miały pułapkę w postaci dwóch batalionów: powietrzno-szturmowego ze słynnej 101. Dywizji Powietrzno-Szturmowej, którym dowodził ppłk. Charles Preysler i batalionu piechoty górskiej z 10. Dywizji Górskiej, którym dowodził ppłk. Paula LaCamera. Cała operacja miała trwać zaledwie trzy dni. Taki był plan. Jednak jak się potem okazało rozciągnęła się na siedem dni intensywnej walki, a oficjalnie zakończona została po dniach 17. Przedstawione w Medal of Honor zdarzenia rozgrywają się z grubsza we wspomnianym rejonie, co też zaliczyć należy autorom na plus. Czas akcji jest jednak zupełnie inny i nie oddaje całego przebiegu rzeczywistej operacji. W grze walczymy w ciągu dwóch dni, a do tego dochodzi prolog, który rozgrywa się kilka miesięcy wcześniej i stanowi jakby przygotowanie do całej akcji. Ten element poratowano zatem bardzo umownie, co zresztą oddaje też sam poziom zmagań. W zasadzie niezależnie od wybranego poziomu trudności w grze posuwamy się do przodu dość szybko, wypełniając dokładnie precyzyjne rozkazy dowództwa. Czy były one takie precyzyjne w rzeczywistości i na ile można powiedzieć, że oddziały amerykańskie posuwały się szybko, pozostaje jednak kwestią otwartą.

Bitwa o Takur Ghar

 Bitwa o Takur Ghar , Tydzień z grą Medal of Honor - Operacja Anakonda

4 marca 2002 roku specjalna grupa rozpoznawcza, która składała się z komandosów Marynarki Wojennej SEAL i komandosów Sił Powietrznych wyspecjalizowanych w naprowadzaniu lotnictwa (Combat Controllers – CCT) udała się w kierunku szczytu Takur Ghar, który był dogodnym punktem obserwacyjnym, mogącym pełnić ważną rolę strategiczna w tym regionie. Na marginesie trzeba od razu zaznaczyć, że wspomniane wzgórze przyjdzie nam zdobywać również wirtualnie i są to bardzo dobre etapy gry, zrobione z wyczuciem i z intensywnie narastającą dramaturgią. Niedokładne rozpoznanie sprawiło jednak, że Amerykanie nie przypuszczali, że na szczycie Takur Ghar od jakiegoś czasu umacniali się również bojownicy Al-Kaidy. Byli dość silnie uzbrojeni, mieli ciężkie karabiny maszynowe, wyrzutnie RPG, moździerze, a nawet kilka jednostek artylerii. Najprawdopodobniej ich liczba była też o wiele większa niż wstępnie szacowali Amerykanie. Tak właśnie rozpoczęła się Bitwa o Takur Ghar, która okazała się najbardziej krwawym epizodem całej Operacji Anakonda.

GramTV przedstawia:

Zginęło w niej ponad 200 Talibów, a także ośmiu żołnierzy USA. Amerykanie trzykrotnie starali się wylądować helikopterami na szczycie góry, trzykrotnie robiąc to pod sinym ostrzałem wroga. Maszyny, trafione wrogimi pociskami zmuszone były do awaryjnych lądowań w głębi doliny. Amerykanie stracili wówczas trzy helikoptery CH-47 Chinook, a wysłani do akcji żołnierze Navy Seals ponieśli dotkliwe straty. Zginął m.in. jeden z nich, bosman Neil C. Roberts. Spadł on na ziemię w momencie trafienia RPG w śmigłowiec. Maszyna, w której uszkodzona została hydraulika, zmuszona była odlecieć z resztą grupy na pokładzie. Roberts został sam, otoczony przez przeciwników. Przez długi czas desperacko ostrzeliwał się przed nadciągającymi siłami przeciwnika. Mimo zorganizowanej błyskawicznie akcji ratunkowej, która też napotkała na wielki opór Talibów, nie udało się go uratować. A akcji ratunkowej uczestniczyły m.in. siły Rangersów. Po mniej więcej 18 godzinach od śmierci Robertsa ten niechlubny epizod operacji został zakończony. Ciało bosmana zostało znalezione w jednym z bunkrów. Co ciekawe – elementy tego epizodu obecne są również w grze. Nie odgrywamy wprawdzie roli poległego żołnierza, ale dochodzi za to do zestrzelenia helikoptera, na pokładzie którego się znajdujemy. I tak jak w rzeczywistości - psuje się hydraulika, co jest dodatkowym smaczkiem. Ten fragment po części jest grywalny, po części jest filmikiem, ale i tak daje się mocno odczuć silny ładunek emocji, który został w nim zawarty.

Historyczna prawda w grze?

 Historyczna prawda w grze? , Tydzień z grą Medal of Honor - Operacja Anakonda

Cała Operacja Anakonda zakończyła się oficjalnie 18 marca. 82 amerykańskich żołnierzy odniosło w niej rany. Zginęło ośmiu. Po stronie Talibów straty były nieporównywalnie większe. Szacuje się je na 500-800 żołnierzy. Do tego podczas wojennych działań życie straciło 14 cywilów. Odpowiedź na pytanie, na ile udało się autorom Medal of Honor oddać rzeczywistość pola walki w swojej produkcji nie jest łatwa. Z oczywistych względów. Na pewno ja, a przypuszczalnie również przeważająca większość Czytelników nie tylko nigdy nie była na wojnie, ale też nie uczestniczyła w rzeczonej operacji. Jednak w grze Medal of Honor łatwo da się wyczuć specyficzny ładunek emocji, który towarzyszy graczowi na każdym kroku. Częste są nie tylko fragmenty, w których przeprowadzić musimy szturm na określone pozycje, ale również takie, w których jesteśmy wypierani z zajmowanych miejsc i musimy uciekać pod silnym ostrzałem wroga.

Chyba dosyć dobrze oddano również słabe rozpoznanie, które było przyczyną przedłużających się działań wojennych w marcu 2002 roku. W ciągu misji wielokrotnie napotkamy na nieprzewidziany opór wroga, którego nie uwzględniło rozpoznanie. W przerywnikach filmowych natomiast autorzy postanowili zbudować pewnego rodzaju dynamikę relacji między dowództwem wojskowym i cywilnym. Jeżeli miało to odwzorowywać napięte stosunki, jakie panowały wówczas w rzeczywistości, to chyba również udało się dość dobrze. Wyraźnie bowiem widać słabe przygotowanie dowódców „w garniturach”, którzy za nic mają życie żołnierzy i często wysyłają ich na samobójcze niemal misje.

Komentarze
9
Usunięty
Usunięty
14/10/2010 10:05

Gra oczywiście ma trochę błędów ale nie można powiedzieć, że jest kiepska. Kampania jest nawet ciekawa, chociaż SI lekko kuleje bo w większości przypadków wróg czeka na strzał w łeb.Graficznie tragedii nie ma ale np 2d ogień idący po ścianie jest żałosny.Multi jest ciekawe, chociaż na niektórych planszach panuje niemiłosierna snajperiada, mapy sa za małe, spawn pointy są źle ułożone i można zabijać ludzi przy spawnie, mało broni bo chyba po 9 na strone.Jak ktoś lubi szybką akcję i dość częste ginięcie w multi to polecam ale jak ktoś woli drużynową rozgrywkę to lepiej BC2 sobie zafundować.

Usunięty
Usunięty
13/10/2010 15:23

gierka odebrana wczoraj ;-)po przejściu 1 misji mogę tylko polecić wszystkim ;-)działa płynnie i nie zacina.

Usunięty
Usunięty
13/10/2010 12:24

Powitać.Dzisiaj dostałem wielkie pudło z gram.pl a w środku pod tekturką płytka z MoH :)Zainstalowałem odpaliłem .. śmiga.Gierka jest świetna ... o ile można powiedzieć o grze cokolwiek po spędzeniu przy niej 1-2 godzin.Nie mogę niestety pograć po necie :(Albo jest to związane z premierą światową która odbędzie się za prawie 2 dni i do tego czasu serwery są wyłączone, bądź tyle osób zaczęło się logować i nie wytrzymały.Niemniej jednak gorąco tytuł polecam, jestem na tą chwilę zachwycony.Czekam na sprawdzenie multi. Przecież to DICE źle nie będzie :)no i beta BC3 :)))))




Trwa Wczytywanie