Fani strategii kosmicznych 4X są ostatnimi czasy mocno rozpieszczani, prawda? Przez tyle lat nie było w co grać, po fatalnej premierze Master of Orion 3 przez prawie dekadę panowała okropna posucha i grało się tylko w starocie nie do zdarcia. A potem wiatr historii powiał w inną stronę i posypały się świetne gry, nowe części Space Empires, Sword of the Stars, Galactic Civilizations, Star Ruler, Distant Worlds, Endless Space, Legends of the Pegasus i StarDrive. Jest w czym wybierać i przebierać, tylko w ciągu ostatniego roku wydano trzy czy cztery gry 4X! To niezły szok i nieoczekiwana obfitość po tylu latach nieszczęścia i halucynacji z niedożywienia.
W pewnym momencie doszło do sytuacji, w której już nie musiałem czekać na produkcję czegokolwiek, czy to nowych struktur na planetach, czy też nowych okrętów do moich flot - wszystko kupowałem za gotówkę momentalnie, a i tak nie byłem w stanie wydać więcej niż co turę wpływało do skarbca. Zabawne, prawda? Ja wiem, że to dopiero wersja alfa, że ma prawo być niedopracowana pod wieloma względami, ale... ale wczesne wersje StarDrive czy Endless Space, w które grałem, aż takie zepsute nie były. I żeby to jeszcze Horizon był skopany tylko pod tym jednym względem, ale nie, on ma jeszcze cały zestaw innych wad, takich kardynalnych.
Na przykład rozwój planet. Z wierzchu wygląda to całkiem sensownie. Nie ma jakichś budynków czy innych dziwnych rzeczy oprócz struktur militarnych, jak stocznie orbitalne czy bazy kosmiczne. Cały cywilny sektor podzielony jest na pięć gałęzi odpowiadających za przemysł, rolnictwo, handel, turystykę i badania naukowe. W każdą z tych dziedzin można zainwestować, rozbudowując infrastrukturę do kolejnego poziomu, co kosztuje, ale na dłuższą metę przyniesie większe dochody. Sensowne, prawda? I jednocześnie nie bardzo z punktu widzenia gry jako gry. Dlaczego? Bo nie ma tu żadnych decyzji do podjęcia, nie ma żadnej strategii, żadnego myślenia. Mamy pieniądze na rozbudowę? To budujemy. I to wszystko. Każdą gałąź gospodarki można rozwijać osobno, w tym samym czasie, nie trzeba ich kolejkować czy stawiać sobie jakichś priorytetów. Nie ma też sensu specjalizacja planet, bo gdziekolwiek byśmy nie zainwestowali, opłaca się. Im więcej wydamy, tym więcej do nas wróci, nie ma żadnego ryzyka, nie ma żadnych problemów. Straszna durnota, kompletnie źle pomyślany system, w którym całe zarządzanie koloniami sprowadza się do tego, że w każdej rozwijamy infrastrukturę jak najszybciej do maksymalnego poziomu, a potem o niej zapominamy. Jedyną przeszkodą w zrobieniu tego szybko i sprawnie jest fatalny interfejs, który zmusza nas do bezsensownego mnożenia klików.
Widać, że twórcy Horizon albo nie grali w Endless Space, albo postanowili zignorować sposób, w jaki tam rozwiązano kwestie menu, opcji i całej reszty pośrednictwa między graczem a grą. Pod tym względem jest fatalnie. Nie ma kodowania kolorami, nie ma ikonek, nie ma dostępu do wszystkiego z poziomu głównej mapy. Trzeba się przeklikiwać przez masę niepotrzebnych ekranów, trzeba wszystko sprawdzać ręcznie, bo nic nie widać na pierwszy rzut oka. Diabelnie męczące. Nawet taką zwykle fajną czynność, jak projektowanie nowych modeli okrętów, wykonano tutaj tak, że odechciewa się to robić. A tak w ogóle to w zasadzie nie potrzeba tego robić - rozwój technologii jest tutaj tak pomyślany, że raz zaprojektowana klasa okrętów będzie nam służyć na wieki wieków amen. Jak to? A tak to.
Rozwój technologiczny w Horizon jest jak cała reszta - z pozoru ma wiele sensu, ale potem okazuje się, że jest po prostu źle pomyślany. Odkrycia naukowe podzielone są na kilka dziedzin, te z kolei na pomniejsze konkretne już badania. Możemy się skupić na jakiejś konkretnej dziedzinie lub na konkretnych badaniach w obrębie dziedzin. Fajne jest to, że gdy odkrywamy jakąś nową technologię, zdobytą na wrogu, wykopaną w ruinach na którymś ze światów, czy też opracowaną od podstaw przez naszych naukowców, to nie możemy jeszcze z niej korzystać. Najpierw trzeba teorię przekuć w praktykę, co trwa. I dopiero gdy mamy działający "prototyp", można to zastosować. A rozwój nie ustaje, są kolejne stopnie, których osiągnięcie zwiększa wydajność danej technologii i poprawia jej skuteczność. Brzmi niegłupio, prawda? Owszem, brzmi. Tylko w akcji jest beznadziejne. Bardzo szybko okazuje się bowiem, że w zasadzie nie podejmujemy tu prawie żadnych decyzji odnośnie badań naukowych. Prawie, bo czasem trzeba ustawić jakiś priorytet dla naukowców, ale robi się to raz dla danej dziedziny. Na przykład pancerze dla okrętów czy silniki dla nich - jest po kilka rodzajów każdych - atomowe, termojądrowe, organiczne, bazujące na antymaterii i tak dalej. Wszystkie różnią się tylko poszczególnymi statystykami, ale poza tym są identyczne i wady równoważą ich zalety. Wystarczy skupić się na jednej technologii, rozwinąć ją do maksimum i już, załatwione, pozostałe można zignorować. I to dotyczy w zasadzie wszystkiego, co jest związane z rozwojem badań militarnych - dopracowujemy jedną konkretną technologię i pozamiatane. Nie ma tu żadnych kontr, żadnych systemów obronnych niwelujących jakiś rodzaj broni, jak w GalCiv czy Endless Space. Nie trzeba myśleć, planować, formułować strategii, a następnie elastycznie je zmieniać w zależności od sytuacji. Robi się raz i już tak zostaje. I działa. To znaczy, nie działa.
Cały Horizon nie działa, tak na dobrą sprawę. Twórcy mieli fajne pomysły, w sumie nawet oryginalne i świeże, ale nie do zrealizowania w praktyce. Wykonanie leży tutaj i kwiczy, a cała gra wygląda jakby powstała właśnie 10 lat temu i w uniwersum, w którym nie powstała żadna z tych gier, które wymieniałem na początku. W takim układzie Horizon byłby do strawienia. Ale w prawdziwym świecie, w którym można porównać ją do Endless Space, StarDrive, Distant Worlds czy Sword of the Stars II, ta gra jest zwyczajnie słabiutka. I tak, wiem, że to wersja alfa, że wiele się jeszcze może zmienić na lepsze. Pewnie się zmieni. Tyle, że ja tutaj widzę źle położone fundamenty, więc jakiego by się na nich pałacu nie zbudowało, to i tak się zawali. Szkoda... ale nie aż taka wielka na szczęście, bo to już nie te czasy, gdy wychodziło jedno 4X na pięć lat i gdy było słabe to pozostawała tylko rozpacz i śmierć głodowa. Są inne. Można się nagrać do syta. A o Horizon sobie spokojnie i bezstresowo zapomnieć.