Grając w Need for Speed Rivals całkiem nieźle się bawiłem, ale przez całą prezentację nie mogłem się pozbyć wrażenia, że EA po raz kolejny próbuje mi sprzedać tę samą grę.
Grając w Need for Speed Rivals całkiem nieźle się bawiłem, ale przez całą prezentację nie mogłem się pozbyć wrażenia, że EA po raz kolejny próbuje mi sprzedać tę samą grę.
Znowu są policjanci i uciekinierzy, znowu są oddzielne zawody dla obu grup, znowu jest zbieranie punktów rozwijających profil i odblokowujących nowe rzeczy. Co się więc zmieniło?
Głównie to, że uciekinierzy, muszą wrócić ze swoimi punktami do kryjówki, żeby je przelać na swoje konto, ale nie warto tego robić zbyt szybko, bo im więcej ich mamy w aktualnej puli, tym szybciej zdobywamy kolejne. Gdzie wady? W przypadku aresztowania przez policję traci się wszystkie, które aktualnie ze sobą wozimy.
Podobnie jak w Hot Pursuit gliniarze i uciekinierzy mają własne specjalne umiejętności, ale tym razem można wybrać tylko dwie z większej puli. Puli, którą w dużej mierze świetnie znamy - gliniarze mają choćby blokady drogowe i śmigłowce spowalniające przeciwników, a uciekinierzy potężne turbo (znacznie lepsze od zwykłego dopalacza dostępnego dla obu stron konfliktu), blokujące trasę miny i zakłócacze wrogich zabawek.
Świat gry jest otwarty i prócz głównych dróg pełno w nim nieoznaczonych na mapie skrótów, których znajomość jak zwykle pomaga w wyścigach i omijaniu policyjnych blokad. Nie wiem jednak jak dokładnie duży jest świat gry, bo w prezentacyjnej wersji dostępny był tylko mały fragment, patrząc jednak na rozmiary całej mapy w głównym menu jest pewnie rozmiarowo bardzo podobny do tego z... Hot Pursuit.
Modyfikowanie pojazdów wraca do serii, ale nadal nie jest to poziom, na który czekamy. Grzebanie pod maską to wykupywanie kolejnych poziomów (w sumie pięciu) rozwinięć w różnych kategoriach typu "silnik", "zawieszenie" albo "odporność karoserii". Opcji modyfikacji wizualnej jest więcej, no chyba, że gracie policją - wtedy można tylko wybierać z predefiniowanych wzorów karoserii. Uciekinierzy mogą za to wybrać kolor lakieru, a na to wrzucić wyścigowe paski albo vinyle, choć nie jednocześnie, bo wrzucenie jednych kasuje drugie... Poza tym są jeszcze felgi, możliwość napisania czegokolwiek na rejestracji i to w sumie wszystko - nie ma różnych zderzaków i spoilerów, na kształt auta nie da się wpłynąć.
Totalną nowością jest tryb Overwatch polegający na podłączeniu się do wyścigu z tabletu albo smartfona i wspomaganiu innego gracza bawiącego się właśnie na pececie, czy konsoli, sprowadza się to jednak głównie do szybszego odnawiania dopalacza albo zwiększania ilości dostępnych gadżetów. Tak, zdecydowanie nie jest to coś, dla czego ewentualnie kupimy tę grę.
Model jazdy jest niemalże identyczny względem tego z Hot Pursuit ze wszystkimi jego wadami i zaletami - jeśli sądzicie, że w prowadzeniu aut z HP jest coś nie tak, to tu odniesiecie to samo wrażenie, fani jednak poczują się jak w domu. Poza tym technicznie gra wypada bardzo dobre - wygląda ślicznie, akcja jest bardzo szybka i po wejściu do zabawy nie ma ani jednego ekranu ładowania - wszystko dzieje się błyskawicznie, w przypadku zawodów ekran nawet nie ściemnia się na chwilę, przeciwnicy po prostu wyjeżdżają z pobliskiego zakrętu i zaczyna się zabawa.
Wśród botów mogą się czaić prawdziwi gracze, bo technologia All-Drive zlewa ze sobą kampanię jednego gracza, multiplayer i tryb kooperacji w jedną całość. Bazując na lokalizacji graczy gra płynnie scala ich światy gry w jeden, gdy jest ku temu pretekst. To może być duża albo totalnie marginalna rzecz, a krótka prezentacja na pewno nie jest miejscem pozwalającym na solidne przetestowanie tego w praktyce. Ważny jest jednak fakt, że fani samotnej zabawy mogą zablokować możliwość pojawiania się innych graczy w naszej grze - idea jest zacna, ale fajnie, że pozostawiono kontrolę w rękach graczy.
Trudno znaleźć gracza, który nie ma dobrych wspomnień związanych z jakąś częścią serii Need for Speed, ale niestety większość tyczy się legendarnych starszych odsłon serii. Marka od lat drepcze w miejscu i niestety nowa odsłona wpisuje się w ten trend. Czas na rewolucję pokroju Undergrounda, a nowa generacja jest świetnym pretekstem do przewietrzenia serii - trzymajmy kciuki za przyszłoroczną odsłonę, a w międzyczasie ewentualnie cieszmy się Rivals, o ile oczywiście mamy ochotę na jeszcze więcej tego samego.