Wprowadźmy się w klimat mrużenia oka do lunety i rozwalania głów niczym arbuzów z kilkuset metrów przed zagraniem w Sniper Elite III.
Wprowadźmy się w klimat mrużenia oka do lunety i rozwalania głów niczym arbuzów z kilkuset metrów przed zagraniem w Sniper Elite III.
Przedstawianie walk na froncie wschodnich drugiej wojny światowej spoczywało i w zasadzie dalej spoczywa na barkach wywodzących się z tamtych rejonów filmowców, ale w 2001 za tę tematykę wzięli się także ich koledzy po fachu z zachodu. Z tym, że skupili się na ludzkim aspekcie najbardziej charakterystycznej z bitew tocznych na terenie ZSRR między Rosjanami a Niemcami, tej o Stalingrad. Na zgliszczach oblężonego miasta do snajperskiego pojedynku stają ze sobą Wasilij Zajcew (prawdziwa postać historyczna, w którą wcielił się Jude Law) oraz major König (w tej roli Ed Harris). Który z nich wstrzyma oddech na dłużej, by oddać celny strzał? Próba poznania odpowiedzi skutkuje uczestnictwem w jednym z najlepszych snajperskich spektakli w historii kina.
W tym całkiem udanym filmie, który z czasem przerodził się w mocno nieudaną serię filmów grany przez Toma Berengera strzelec wyborowy rusza wraz z pomocnikiem (w tej roli Billy Zane) w dżunglę Panamy z misją odstrzelenia miejscowego watażki. To jedna z pierwszych produkcji skupiających się na fachu snajpera, której umiarkowany sukces szybko zapewnił jej chmarę naśladowców oraz kontynuacji. W numerowanej drugiej i trzeciej część swoją rolę na drobne rozmieniał Tom Berenger, a w "czwartej" (Sniper: Reloaded) pierwsze skrzypce zagrał Billy Zane. O jakość tych produkcji świadczy fakt, że żadna z nich nie trafiła do kin, powstając od razu z myślą o telewizji lub domowych nośnikach.
Niech nie zmyli Was zbieżność tytułów. Ten nakręcony w Chinach film zowie się w oryginale Sun cheung sau i nie ma z produkcją z Tomem Berengerem nic wspólnego. Pokazuje jednak, że estetyka twardzieli z pewną ręką rozpala widzów niezależnie od szerokości geograficznej. Zamiast snajperów wojskowych jak w poprzednio wymienionych filmach, obraz Dantego Lama bierze pod lunetę strzelców pracujących dla policji w Hongkongu, którzy z pomocą lekkomyślnego żółtodzioba (wyobrażacie sobie film akcji bez lekkomyślnego żółtodzioba?) rozprawiają się z jego byłym przyjacielem. Znajdziemy tu w zasadzie każdą kliszę kina o pojedynkach snajperów, z tym że polaną świeżym, orientalnym sosem. Podane w ten sposób smakują znacznie lepiej niż po raz kolejny odsmażone na hollywodzkiej patelni.
Co nie znaczy oczywiście, że szefowie kinowej kuchni z Hollywood nie potrafią przyrządzić tej samej potrawy raz jeszcze w zjadliwy sposób. Przykład numer jeden to historia Marka Wahlberga w roli emerytowanego snajpera, który powraca raz jeszcze do akcji, by udaremnić zamach na prezydenta Stanów Zjednoczonych. Na miejscu okazuje się jednak, że sam zostaje w ten przewrót wrobiony i zaczyna się tradycyjna krucjata, by oczyścić swoje imię, uratować demokrację i pozwolić zatrzepotać na wietrze gwieździstemu sztandarowi. Co ciekawe to jednak w głębi duszy bardziej spadkobierca gatunku thrillerów niż kina akcji z przełomu lat 80-tych i 90-tych, ale oczywiście nie zapomina o koniecznym dla chrupanego popcornu akompaniamencie wybuchów. Aha, zapomniałbym, główny bohater nazywa się Bob Lee Swagger. Serio.
Jeśli myślicie, że żywot snajpera to istna sielanka, Jarhead brutalnie te wyobrażenia zweryfikuje. Film Sama Mendesa zabiera widza w podróż śladami Anthony'ego Swofforda, małolata z Sacramento, który z braku lepszego pomysłu na życie wstępuje do piechoty morskiej. Brutalny obóz szkoleniowy to dopiero początek żołnierskiego piekła na ziemi, bo chwilę po zakończeniu szkolenia "Swoff" zostaje wysłany do walki w operacji Pustynna Burza. Nie myślcie jednak, że Jarhead to kolejny film o trudach wojny. Wręcz przeciwnie, to jeden z najlepiej nakręconych manifestów przeciwko jej okrucieństwom oraz sposobie, w jaki odbiera kawałek po kawałku resztki człowieczeństwa.
Wojenne arcydzieło Stevena Spielberga nie jest filmem stricte o rzemiośle snajpera, ale przedstawiło światu jednego z najbardziej charakterystycznych strzelców wyborowych w dziejach kina, szeregowego Daniela Jacksona. Charakterystyczność ta objawia się przede wszystkim w głębokiej religijności Jacksona, który przed każdym strzałem recytuje fragmenty Biblii, najwięcej miejsca poświęcając Psalmom. To ci dopiero Ewangelia.
Jasne, gry Kojimy nie są grami tylko i wyłącznie o snajperach, ale skupiają się na wszystkich aspektach współczesnego (i nie tylko, bo cofają się w przyszłość i wybiegają daleko w przyszłość) pola walki, więc nie brakuje w nich także świetnych kreacji speców od zabijania na odległość. Każda scena z udziałem Sniper Wolf musiała zapaść w pamięci grających w pierwszego MGS-a, The End z MGS 3: Snake Eater słynął z oczekiwania na dogodny strzał w jednym miejscu tak mocno, że przy odrobinie kreatywności gracza zostało to przyczyną jego zgonu, a w nadchodzącym Metal Gear Solid V: The Phantom Pain do obsady dołączy małomówna, urodziwa snajperka Quiet.
Miło, że najbardziej rozpoznawalna gra o fachu snajpera pochodzi z Polski, prawda? Dzięki temu nie musimy wdawać się w szczegóły, bo dzieło (choć nie każda recenzja się z tym słowem zgadza) CI Games znanego wcześniej jako City Interactive nie kryje przed graczami znad Wisły żadnych większych tajemnic.
Automatowe gry wyścigowe pozwalają nam usiąść za kierownicą atrapy samochodu czy motocykla, strzelanki pokroju Time Crisis czy House of the Dead pozwalają złapać w ręce pistolet, więc czemu symulator snajpera nie może kusić plastikową snajperką? To pytanie zadało sobie pod koniec lat 90-tych Konami, a gdy w odpowiedzi nie padło "nie" do salonów gier trafiła pierwsza odsłona Silent Scope. Gra doczekała się później trzech sequeli oraz konwersji na PlayStation 2, Xboksa, Dreamcasta, a także niedawno sprzęty z iOS-em, ale z oczywistych względów w domowym zaciszu nie mogła bawić równie dobrze, co w przybytku growej rozpusty.
Wielbiciele mrużenia oka do lunety zawsze mieli spore do popisu w stawiających na morderczą ekspresję grach z Hitmanem, ale łysemu jako snajperowi poświęcono w całości dopiero preludium do Hitman: Rozgrzeszenie, czyli wydaną w cyfrowej dystrybucji gierkę Hitman: Sniper Challenge.
Jak każda szanująca się strzelanka, Call of Duty 4 pozwalało śmigać także z karabinkami snajperskimi w dłoniach. Miejsce w tym zestawieniu zagwarantowała jednak przełomowej produkcji Infinity Ward jedna z jej misji. Ba, jedna z najlepszych misji w historii gier wideo, czyli przeprawa przez opuszczone po awarii reaktora w czarnobylskiej elektrowni atomowej miasto Prypeć. Sama infiltracja miasta duchów to jedno, ale kulminacyjny moment te sekwencji, czyli niesamowity, urywający to i owo (i u gracza, i u adresata) strzał to jeden z najbardziej satysfakcjonujących momentów w karierze każdego gracza.
Książka naszego rodaka to swoiste kompendium wiedzy o fachu snajpera i biblia dla miłośników bodaj najbardziej wymagającego stanowiska do obsadzenia na polu walki. W środku znajdziemy fabularyzowane opowiadania z frontu, dokładne analizy taktyk, technik strzelania czy kryteriów doboru broni oraz historyczny zarys działań snajperów od czasów drugiej wojny światowej.
Nie każdy snajper dostaje od przeciwników pseudonim Diabeł z Ramadi i zabija 255 w trakcie jednej operacji wojskowej. Chrisowi Kyle'owi, na pozór zwyczajnemu chłopakowi się to jednak udało, a kulisy jego kariery zdradza właśnie ten bestseller, któremu udała się trudna sztuka zdobycia szczytu listy bestsellerów New York Timesa, zrzucając z niego biografię samego Steve'a Jobsa. To książka o tyle ciekawa, że jej epilog napisało samo życie w momencie niespodziewanej śmierci je bohatera w rodzinnym Teksasie.
To jedna z tych książek, o których wszystko mówi sam tytuł. Co prawda bohater Sniper Elite III się na wzmiankę nie załapał (a facet zastrzelił przecież Hitlera!), ale to i tak idealna lektura przed metodycznym tarzaniem się w piaskach trzeciej odsłony cyklu Rebellion.
Jeśli nasze rekomendacje to wciąż za mało, polecamy seans zapisu zorganizowanej przez wydawcę Sniper Elite III konferencji, na której Edyta Żemła z czasopisma Polska Zbrojna oraz pisarz Michał Gołkowski opowiadali o wojnie na pustyni, roli strzelca wyborowego na polu walki i niebezpieczeństwach związanych z tą profesją.
Tydzień ze Sniper Elite III: Afrika to wspólna akcja promocyjna firm Techland i Gram.pl.