Darkest Dungeon - Wrażenia z Early Access

Kamil Ostrowski
2015/02/16 13:00
8
0

Jeżeli zapytacie mnie "jaka jest obecnie najlepsza gra w Early Access", to bez wahania odpowiem, że Darkest Dungeon. Jeżeli zapytacie "jaka jest najlepsza gra, w jaką grałeś do tej pory w 2015 roku", też odpowiem, że Darkest Dungeon. Jeżeli zapytacie "jaki jest najlepszy indyk w jakiego grałeś od czasu Dungeon of the Endless" odpowiem, że Darkest Dungeon. Jeszcze jakieś pytania?

Darkest Dungeon - Wrażenia z Early Access

Klasyk mawiał, że jeżeli gra niezależna będąca dostępna jedynie w formie wczesnego dostępu sprzedaje się na Steamie lepiej, niż duży hit AAA, wypuszczony parę dni wcześniej, to wiedz, że coś się dzieje. Ciężko było nie zauważyć mi Darkest Dungeon, skoro chwilę po premierze wylądowało na szczycie listy bestsellerów. Przyznam szczerze, że dopiero wtedy o tej grze w ogóle się dowiedziałem. Krótki rzut oka na zwiastun wystarczył, żebym sięgnął po ten tytuł. Przyznam, że miałem moment zawahania, bo ostatnimi czasy Early Access raczej mnie drażniło, niż bawiło, ale zaryzykowałem. To był pierwszy, ale nie ostatni raz, kiedy zaryzykowałem z Darkest Dungeon.

Gra Red Hook Studios to marzenie i koszmar każdego miłośnika dungeon-crawlerów. Naszym zadaniem jest pokonanie zła, które zalęgło się w posiadłości niegdyś bogatej i szanowanej rodziny. Zaczynamy od okolicznych ruin, lasów, rzeźni i baraków, żeby przebić się w końcu do samego dworku. Na naszej drodze stoją jednak koszmary nie z tej ziemi, w związku z czym trudność stanowi nie tylko fizyczne wyeliminowanie wroga, ale również zachowanie zdrowych zmysłów.

Jak to wygląda w praktyce? Przed każdą wyprawą zbieramy drużynę, kompletujemy ekwipunek (ważne jest, aby mieć wystarczająco jedzenia dla bohaterów i pochodni, które rozświetlą ciemność) i zaznaczamy lokację, do której chcemy się udać. Tam czekają na nas proceduralnie tworzone lochy, które generowane są wedle wytycznych tylko częściowo określonych. Przykładowo - wiemy, że dana wyprawa będzie krótka, ale nie wiemy, czy po drodze napotkamy jakieś przeszkody czy loch będzie tak skonstruowany, że będziemy zmuszeni do backtrackingu, nie wiemy ilu spotkamy przeciwników, jaki trafi nam się loot czy wydarzenia losowe, itd.

Na miejscu oczywiście walczymy i szukamy skarbów. Starcia przypominają trochę te ze starych odsłon Final Fantasy, chociaż dzięki pewnym mechanizmom, są o wiele bardziej skomplikowane. Duże znaczenie ma np. pozycja bohatera, jego cechy szczególne, które nabywa wraz z kolejnymi wyprawami (może być np. bulimikiem i słabiej się leczyć przy okazji zjedzenia posiłku czy mieć lęk przed bestiami i słabiej walczyć z tego rodzaju przeciwnikiem). Do tego dochodzi mechanizm pochodni - im więcej światła, tym walki są łatwiejsze, ale również mniejsza szansa na trafienie rzadkiego przedmiotu czy dużej ilości złota. Przed wyruszeniem w drogę musimy też wybrać umiejętności, których będziemy chcieli używać podczas danej misji (maksymalnie cztery), jak również zdolności, które aktywujemy tylko podczas odpoczynku (również maksymalnie cztery), o ile takowy jest przewidziany.

Wreszcie jest najbardziej interesujący mechanizm, czyli kondycja psychiczna naszych śmiałków. Poza tym, że bohaterowie muszą pozostać fizycznie zdolni do kontynuowania walki (czyli, mówiąc po ludzku - pasek życia powinien wskazywać więcej niż zero), to w Darkest Dungeon pojawia się także wskaźnik zdrowia psychicznego. Na początku każdy z bohaterów ma sto punktów wytrzymałości, jednak szybko nikną one w oczach. Spadają z różnych powodów - czasami zwyczajnie, bo przebywanie w lochach, gdzie wywieszone są ludzkie truchła, a obce ślepia łypią złowrogo z tańczących cieni, to dosyć stresująca sytuacja. Cierpienia psychiczne mogą na też dopaść, jeżeli postanowimy zaryzykować i wystawić się na działanie czynników losowych - w lochach pojawiają się bowiem niekiedy przedmioty, z których możemy skorzystać (jak np. konfesjonał czy stare księgi), ale efekt jest losowy. Możemy więc np. przeszukać górę trupów i znaleźć jakąś miksturę czy kosztowności, ale może się to też skończyć traumą czy chorobą.

GramTV przedstawia:

Wreszcie, najbardziej wystawieni jesteśmy na stres w czasie walki. Po pierwsze, ciosy niektórych przeciwników zadają niewielkie obrażenia fizyczne, ale mogą być wymierzone w naszą psychikę, np. będą to koszmarne wizje zsyłane przez kapłanki jakiegoś straszliwego kultu. Kondycja umysłowa naszych bohaterów pogarsza się także wtedy, kiedy atak przeciwnika będzie krytyczny, tj. zada dużo obrażeń (dla równowagi, jeżeli my "critniemy", to poprawi się nieco nasz stan). Wreszcie, wpływ na psychikę ma bycie na granicy śmierci. Wiem, dziwnie to brzmi, ale już wyjaśniam - w Darkest Dungeon nie giniemy, jeżeli liczba punktów zdrowia spadnie do zera. Wtedy jesteśmy w tzw. "Death Door", czyli na progu śmierci. Oznacza to, że otrzymanie kolejnych obrażeń może, ale nie musi nas zabić. Nie trudno się domyślić dlaczego taka sytuacja wprawia bohaterów w kiepski nastrój.

Teraz wreszcie - jaki wpływ ma stres na naszych bohaterów? Cóż, po pierwsze, gorzej sobie radzą w walce. Spadają statystyki, przez co pojedynki stają się trudniejsze. Po drugie, co chyba ważniejsze, jeżeli przekroczymy granicę stu punktów "stresu" nasza postać może zwariować, stać się irracjonalna czy przerażona. Wtedy dzieją się dziwne rzeczy - bohater opuszcza niektóre tury, sam podejmuje decyzje jakiej zdolności użyć i kogo zaatakować. Co gorsza, jego zachowanie źle wpływa na morale całej drużyny. Szaleństwo jest więc zaraźliwe. Co ciekawe, czasami bohaterowie reagują dobrze na stres, np. stają się wyjątkowo skupieni, pełni wigoru, odważni. W grę wchodzi czynnik losowy - nigdy nie wiadomo jak postać się zachowa w obliczu koszmarów nie z tej ziemi.

Żeby nie było zbyt łatwo, to poziom stresu nie resetuje się po powrocie do bazy-wioski. Nie, nie, nie, to by przecież zbytnio ułatwiało życie. Stan emocjonalny bohaterów poprawiają wypady do baru, hazard, do domu uciech, ale też modlitwa, pokuta i medytacja. Oczywiście każda z tych przyjemności kosztuje. Krótko mówiąc - zarabiamy, żeby móc upić swoich bohaterów i ponownie wysłać ich w miejsce, w którym prawie postradali zmysły, gdzie prawdopodobnie umrą w czasie walki. Taką grą jest Darkest Dungeon. Aha, bazę-wioskę możemy ulepszać, aby zmniejszanie poziomu stresu, leczenie chorób czy szkolenie bohaterów było tańsze i bardziej efektowne.

Wisienką na torcie dla pomysłowego systemu jest przytłaczający poziom trudności. Do tego dodajmy sporą losowość i mamy prawdziwą gratkę dla miłośników męczenia się z grą. Zabicie pierwszego bossa zajęło mi sześć godzin, w międzyczasie zginął szereg śmiałków, a wielu innych postradało zmysły i stało się ludzkimi wrakami. W końcu jednak się udało. Po długiej, męczącej batalii z... uczniem nekromanty (sic!) z lochu wyczołgała się jedna, ledwie żywa kapłanka, na plecach niosąc kupę złota i przedmiotów. Totalnie było warto stracić pozostałe postaci.

Darkest Dungeon jest już od parunastu dni dostępny w Steamie. Póki co jako Early Access, ale nie zniechęcajcie się - gra jest naprawdę dobra, a zawartości jest tyle, że nie powstydziłaby się tej ilości niejedna gotowa produkcja. Nie doświadczyłem nawet problemów ze stabilnością. Gra wciąga jak odkurzacz, urzeka klimatem i nie daje się oderwać na długie godziny. Jeżeli nawet nie skusicie się na zakup wczesnej wersji, to upewnijcie się, że Darkest Dungeon jest na Waszej liście życzeń i czekajcie na datę premiery.

Komentarze
8
Usunięty
Usunięty
17/02/2015 19:15

Gra jest niezła. Nie brak jej nowych ciekawych pomysłów, ale mimo wszystko po dłuższym czasie sprawia wrażenie nudnej przynajmniej takie moje odczucie...

Usunięty
Usunięty
17/02/2015 18:16

Świetna gra.Jestem ciekaw jej dalszego rozwoju.Chociaż według mnie jak na wczesną wersje jest grą już bardzo rozbudowaną.

Usunięty
Usunięty
16/02/2015 23:13

Kosmiczny klimat, kosmiczny potencjał, wciąga jak diabli, ale jest wiele niedopracowanych aspektów, które równie dobrze potrafią wkurzać. Losowość plansz (skoro z jakiejś uciekam,to czemu przy ponownym wejściu jest inna? Bohaterowie zapomnieli,gdzie byli?); losowość walk (jako że mamy mały wpływ na sprzęt, rozwój postaci jak w innych erpegach, wszystko zależy od łutu szczęścia); seria DS to pikuś jeśli idzie o śmierć i powtarzanie pewnych etapów, co powoduje, że gra jest w zasadzie wyłącznie dla mega hardcorów i masochistów.




Trwa Wczytywanie