Blizzard i sieciowa strzelanina. Parę lat temu na takie połączenie wiele osób pukałoby się w głowę. Pytanie najważniejsze - będzie dobrze?
Blizzard i sieciowa strzelanina. Parę lat temu na takie połączenie wiele osób pukałoby się w głowę. Pytanie najważniejsze - będzie dobrze?
Ostatnio dochodzę do wniosku, że gdyby Blizzard stworzył grę wyścigową lub przygodówkę, to byłaby to produkcja wysokiej jakości. Firma, która jeszcze do niedawna była kojarzona jedynie ze Starcraftem, Warcraftem i Diablo, nie tylko tworzy kolejnej odsłony znanych serii, próbuje trafić również do świadomości fanów innych gatunków.
Hearthstone: Heroes of Warcraft to karcianka, czyli gatunek, którego po Blizzardzie byśmy nigdy się nie spodziewali. A jednak gra bije rekordy popularności. Zresztą podobnie wygląda sytuacja z MOBA Heroes of the Storm. Co prawda w Hearthstone znajdziemy bohaterów Warcrafta, a w Heroes of the Storm postacie występujące także w innych produkcjach Blizzarda to, nie licząc ich obecności, mamy do czynienia z odrębnymi grami.
Zamiast klas postaci, możliwości zdobywania punktów doświadczenia i odblokowywania nowych umiejętności, dzięki którym dostosujemy swojego bohaterów do preferowanego stylu walki, na starcie otrzymujemy możliwość wybrania jednego z wielu herosów. W przypadku obecności kilkunastu postaci (docelowo jednak będzie ich znacznie więcej) i meczów, w których naprzeciwko siebie stają dwie drużyny, po sześciu graczy w każdej, możemy śmiało zaryzykować stwierdzenie, że kombinacji jest od groma i jeszcze trochę.
Kiedy w zapowiedziach przedpremierowych autorzy mówią o tym, że każda rozgrywka będzie inna, na twarzach doświadczonych graczy pojawia się jedynie uśmiech. Ale wiecie co? Jeśli Blizzard pójdzie w kierunku różnorodności bohaterów, rezygnując całkowicie z systemu rozwoju postaci, to może okazać się, że faktycznie – każdy mecz w Overwatch może mieć unikatowy przebieg. Nawet mimo tego, że rozgrywka w gruncie rzeczy wciąż będzie opierać się na pokonywaniu wrogów i przejmowaniu określonych punktów na mapie.
Jak na razie jestem bardzo pozytywnie zaskoczony. Overwatch ma ogromny potencjał, by stać się ulubioną grą fanów sieciowych strzelanek. A jeśli będzie dystrybuowany w modelu free-to-play z opcjonalnymi mikropłatnościami i nie okaże się grą pay-to-win, to może przyciągnąć do siebie nie tylko zupełnie nowych graczy, ale również tych, którzy dotychczas zapełniali serwery Call of Duty czy Battlefielda.
Overwatch to gra, która bardzo mocno czerpie z popularnego dzisiaj gatunku MOBA, ale w żadnym wypadku nie może zostać do tej grupy zaliczona. To strzelanina z krwi i kości, nie żadna hybryda. Nie zmienia tego fakt, że do naszej dyspozycji zostaje oddany szereg bohaterów -w tej chwili osiemnastu, ale ta liczba na pewno szybko się zwiększy.
Ta różnorodność sprawia, że gra jest potencjalnie bardzo złożona. Grając sześciu na sześciu możemy tworzyć unikalne kombinacje, możemy opierać się na synergii pomiędzy różnymi postaciami - zupełnie jak w MOBA. Brakuje tutaj jednak statystyk, zdobywania poziomów, kupowania przedmiotów, itd. Blizzard nie zapomina, że to przede wszystkim strzelanina. Dodam jeszcze, że w swojej "ciężkości" bardzo oldshoolowa - bliżej jej do Quake'a, niż Call of Duty, nie mówiąc już o Battlefieldzie czy Arma. Bezwładność postaci jest praktycznie żadna, to czysta arcade'ówka. Gra jest szybka, mecze są krótkie i intensywne, a po udanej akcji aż chce się krzyknąć "o kurde, widzieliście to?!".
Póki co brakuje w Overwatch bardzo wielu elementów - chociażby ciekawszych trybów czy map. Nie wiemy jeszcze nawet jaki będzie model biznesowy tej produkcji. Wiele osób mówi i free-to-play, ale nie zdziwiłbym się, gdyby Blizzard ten tytuł sprzedawał w pudełkach, a OPRÓCZ tego oferował także mikrotransakcje. Nie bulwersujcie się tak, przecież identycznie to działa w przypadku Counter-Strike: Global Offensive.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!