The Sims 4: Spotkajmy się - już graliśmy

Katarzyna Dąbkowska
2015/11/23 18:00
0
0

Dodatek zadebiutuje na sklepowych półkach już 10 grudnia. Sprawdziliśmy, czy warto rozgrzewać portfele.

The Sims 4: Spotkajmy się - już graliśmy

"Lubię Simsy, ale się do tego nie przyznaję" - mówi napis na mocno spranej koszulce schowanej gdzieś głęboko w mojej szafie. Koszulce już nieaktualnej, bo przy okazji mojej przygody z The Sims 4: Witaj w pracy ujawniłam dawno skrywany sekret - tak, lubię Simsy. Dlatego nie boję się przyznać też, że wyczekuję nowego dodatku do gry - Spotkajmy się. I zgodnie z wolą tytułu, spotkaliśmy się z producentem The Sims 4, Grahamem Nardone, w siedzibie Electronic Arts i przysiedliśmy razem do gry.

Istnieje przekonanie, że Simsy to gry dla dziewczyn i dzieci. Nasze spotkanie pokazało, że przy The Sims może bawić się każdy - młodzi, starsi, mamy i nastolatkowie. Graham Nardone, z którym miałam okazję porozmawiać podczas naszego spotkania, powiedział, że The Sims 4: Spotkajmy się niczym nie przypomina innych dodatków z serii. Podobnie jak to było w przypadku Witaj w pracy rozgrywkę w Spotkajmy się rozpoczynamy od wczytania zapisanego stanu gry lub też stworzenia zupełnie nowych postaci. Kątem oka zauważyłam, że to wciąż ulubiony etap wielu graczy.

Jak zapewnił mnie Graham Nardone, główny wątek rozgrywany w miejscu zamieszkania naszych Simów jest ten sam - pracujemy, staramy się, by nasze Simy nie podpaliły chałupy podczas gotowania, wysyłamy je do toalety, kiedy mają taką potrzebę i ścieramy podłogę, kiedy do tej toalety nie dotrą na czas. Funkcji można wymieniać dziesiątki. Ważne jest jednak to, że każdy, kto miał chociaż przez chwilę do czynienia z The Sims 4 połapie się w grze od razu. Nowości dodane w ramach dodatku mają za zadanie przede wszystkim wspieranie najważniejszego elementu - klubów. Dzięki nim do gry dodany został chociażby nowy zawód - DJ. Swoje didżejskie zdolności możemy rozwijać, by później zaimponować znajomym ze swojego klubu. To, co mnie najbardziej zaintrygowało to możliwość wynajęcia sobie prywatnego baristy czy dietetyka, którzy będą nam gotować i parzyć pyszną kawę, byśmy my w tym czasie mogli spędzić swój czas z wirtualnymi przyjaciółmi.

Kluby niejako zmuszają gracza do zwiedzenia miasta. I tutaj warto wspomnieć o całkowicie nowej lokacji - Windenburgu. Twórcy już wcześniej zapowiadali, że przy projekcie miasta inspirowali się europejską architekturą. Projekt miasta nie jest jednak kopią jakiegokolwiek ze znanych nam miast, a mieszanką wspomnień pochodzących z Europy pracowników studia deweloperskiego. Dlatego też świat ten jest tak różnorodny. Spotkamy tutaj przykładowo niewielką, tradycyjną wioseczkę, prywatną wyspę, urocze parki, puby jakby wyrwane wprost z brytyjskich ulic czy nawet dzielnicę biznesową. Jest co zwiedzać, jest gdzie się udać ze swoją ekipą.

GramTV przedstawia:

W przerwach pomiędzy pracą, spaniem a jedzeniem spotykamy się ze swoimi wirtualnymi przyjaciółmi. W grze zawsze mamy do wyboru 10 klubów, które mogą liczyć maksymalnie po ośmiu członków. Tutaj producent mnie nieco zaskoczył, bo uświadomił mi, że klubowicze... będą umierać. Wtedy możemy wybrać kolejną postać, która dołączy do naszego klubu. Na czym jednak takie kluby polegają? W zasadzie zależy to od wybranego kierunku. Mnie udało się dołączyć do już istniejących klubów - miłośników natury i wielbicieli spotkań przy soczku w barze. W zasadzie początkowo wszystko kręci się tutaj wokół rozwijania swoich umiejętności. Te będą się różnić w zależności od danego klubu. Kiedy jeden z moich Simów sadził kwiatki i bawił się z dzieciakami w parku, drugi pracował nad zostaniem duszą towarzystwa polewając znajomym kolejne drinki w barze. Zawsze można zmienić klub lub dołączyć dodatkowo do innego. Jeden Sim może jednocześnie należeć do trzech grup. Opcja zmiany klubu to super sprawa, bo po jakimś czasie barowa rozrywka nieco mnie znużyła i polegała w sumie na tym, co mogłam zrobić w zaciszu własnego mieszkania w poprzednich odsłonach The Sims - polewaniu drinków i rozmowie. Zdołałam jednak w tym czasie rozwinąć umiejętności komediowe, które później wykorzystałam w pracy. Swojego Sima zapisałam następnie do klubu miejscowych osiłków, dzięki czemu mogłam zwiedzić przy okazji nową lokację - siłownię. Chociaż producent zapewniał, że podczas produkcji do tego dodatku ekipa twórców skupiała się na całkowicie nowych elementach, brakowało mi tutaj w sumie systemu zadań, który zawarto w dodatku Witaj w pracy. Był to element wprost wyciągnięty z popularnych społecznościówek i w poprzednim dodatku spisywał się znakomicie.

Każdy klub działa na pewnych zasadach. Istnieje 5 czynności wskazanych i 5 zakazanych. Każdy klub ma też swojego lidera, który decyduje między innymi o tym, kto będzie należał do klubu. Liderem mogą być członkowie już istniejących klubów lub jeśli nam się poszczęści - my. Oczywiście możemy też sami tworzyć kluby. Zaczynamy od podstaw, takich jak ustalenie członków klubu czy jego lidera, a kończymy na obiektach zainteresowania klubowiczów, zasadach funkcjonowania czy miejscach spotkań klubu. Brzmi ciekawie i de facto potrafi zająć całe godziny, podobnie jak tworzenie własnej postaci.

Dodatek Spotkajmy się powinien zadowolić fanów serii - to szczypta nowości wymieszana z elementami klasycznej rozgrywki i ulokowana w mieście, które w zasadzie stanowi miszmasz znanych nam europejskich miejscowości. Te kilka godzin spędzonych z grą przypomniało mi, że czasami warto oderwać się od tych hardkorowych produkcji i przenieść się w sielskie dzielnice Windenburgu.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!