Gra nie przypomina konsolowych produkcji.
Gra nie przypomina konsolowych produkcji.
Sama gra to po prostu kopią starego już Tower Bloxx, które pochłonęło miliony graczy na dziesiątki godzin. Budujemy tu bowiem kolejne piętra w budynku, który ma przywodzić na myśl uniwersum z gier z serii Assassin's Creed. Staramy się zatem trafić w kolejne bloki, by te układały się w coraz większą budowlę. Jeśli krzywo ustawimy blok, jego część odpadnie, a następny będzie „uboższy” właśnie o ten kawałek. Ciężej zatem będzie idealnie trafić w piętro poniżej. Im wyżej się „wspinamy”, tym szybciej kolejne klocki się poruszają. Pojawiają się także „przeszkadzajki” chociażby w postaci burzy. Błyski potrafią skutecznie nas oślepić w nieodpowiednim momencie. Kończy się to, oczywiście, źle położonym klockiem.
Jaki w ogóle jest cel budowania tak okazałych budowli? To proste. Kolejni asasyni mają się po czym wspinać. Im wyżej się znajdą, tym dłuższa droga na dół, a im dłuższa droga w dół, tym więcej jesteśmy w stanie zebrać pakietów DNA, za które odblokowujemy dodatkowe postacie.
Spodziewałam się, że The Tower Assassin's Creed będzie wymagającą pozycją, w której bliżej poznamy najnowszego bohatera z Origins. Bayek, oczywiście, pojawia się w grze, ale w trakcie rozgrywki możemy odblokować także resztę asasyńskiej ekipy, włącznie z Ezio i Altairem. To, oczywiście, miałoby sens, gdyby taką postać było widać, a kilkumilimetrowy asasyn raczej nie wyróżnia się na tle spadających bloczków. Pełzający, miniaturowy bohater bardziej przeszkadza, bo zwraca na siebie uwagę. Przydaje się jedynie wtedy, kiedy zakończymy grę, bo musimy nim kierować podczas drogi w dół. Swobodne skręcanie podczas upadku nie jest czymś naturalnym, ale kto by tutaj pamiętał o logice.
The Tower Assassin's Creed ma różne światy, a ich odblokowanie to mozolna i nudna praca nie dająca satysfakcji. Owszem, zmienia się kolorystyka, świat i sam budynek, ale zasady pozostają takie same. Odblokowywanie kolejnych poziomów nie jest łatwe i zajmuje naprawdę wiele godzin.
The Tower Assassin's Creed byłabym w stanie uznać za po prostu mało udaną reklamę serii, gdyby nie pałętające się wszędzie reklamy. Pojawiają się one na dole ekranu i wciąż trafiamy na nie paluchem podczas gry. Co więcej, potrafią zmieniać się podczas rozgrywki, co powoduje utratę płynności i, oczywiście, powodują nasz brak precyzji w pewnych momentach. Można je jednak wyłączyć, ale za (uwaga!) prawie 9 zł. Nie chcę wymieniać tutaj tytułów, które możecie pobrać w tej cenie, ale z całą pewnością na liście polecanych nie znajdzie się u mnie The Tower Assassin's Creed.
Oprawą graficzną The Tower Assassin's Creed nie porywa. Przypomina ona nieco uboższe Monument Valley, z tą różnicą, że tutaj raczej nie widać miniaturowego bohatera. Co więcej, bloki zmieniają swój kształt po ich ustawieniu. Innymi słowy – pojawiają się różne wieżyczki, balkoniki i kolumny. Pomysł dobry, ale nie przy tym wykonaniu. Często bywa tak, że losowo dobrane elementy po prostu się nie zgrywają z całością, a podpórka opiera się o powietrze. O pomstę do nieba wołają też dźwięki w grze. Kiedy muzyka faktycznie przywodzi na myśl gry z serii, tak piskliwe, wkurzające dźwięki łączących się bloczków od początku doprowadzają do szału.
The Tower Assassin's Creed byłoby naprawdę fajnym klikadełkiem na miarę The Tower Bloxx, gdyby ktoś porządnie do tego przysiadł. Gra wygląda na wymuszoną, niedociągniętą, a dodatkowe reklamy przelewają szalę goryczy. Naprawdę, są lepsze rzeczy, które możecie pobrać na swoje smartfony.