Chwyć za broń i do boju!
Chwyć za broń i do boju!
Wieści o Fortnite na smartfony i tablety były prawdziwą petardą. Oto bowiem Epic Games przeniosło prawie jeden do jednego grę z pecetów i konsol. Ten sam kod to ta sama rozgrywka, ale czy będziecie na równych warunkach mogli pokonać konsolowców i pecetowców?
Fortnite na urządzenia mobilne skupia się wokół trybu battle royale, w którym to setka graczy walczy na jednej mapie na śmierć i życie. Tak jest przynajmniej w teorii, bo na liście w busie dane mi było spotkać 87 osób lub mniej. Nie wiem, czy wylogowują się w ostatniej chwili, ale rzadko bywa, by na plansze faktycznie trafiała okrągła setka. Na miejscu, oczywiście, wszyscy mają takie same (również w teorii) szanse. Wyposażeni jedynie w kilof ruszamy w bój. Po drodze zbieramy ekwipunek, w tym broń, bandaże czy leki, a także lecznicze napoje. Kiedy widzimy przeciwnika – zabijamy go, albo on nas. Kto przetrwa ostatni – ten wygrywa. Rozgrywka, jak pewnie niejeden zauważy, przypomina w wielkim stopniu PlayerUnknown's Battlegrounds. Różnicą jest to, że tutaj dodano system budowania fortec oraz to, że oprawa graficzna nie odstrasza już na starcie.
Fortnite na smartfony i tablety to świetna gra pod względem rozgrywki. Faktycznie jest tak, że mamy tutaj do czynienia z podobnymi opcjami, które możemy zaobserwować w wersji na konsolach i piecach. W grze dostępne są trzy tryby – Solo, Para oraz Oddział. Każdy z nich w zasadzie polega na tym samym. Oczywiście, w przypadku pary, jesteśmy w grze z kumplem, a w przypadku Oddziału wojujemy w czwórkę. Sek w tym, żeby zostać na placu boju do samego końca i wybić wszystkich oponentów przed tym, jak oni dopadną nas.
Ogromnym plusem jest tu tryb budowy. Kiedy w PUBG po prostu zabijamy swoich przeciwników, w Fortnite możemy dodatkowo budować fortece, które ochronią nas (a przynajmniej zatrzymają na jakiś czas) przed oponentami. Trochę mnie martwiło to, że przy tak dynamicznej rozgrywce cała otoczka budowania okaże się mało przydatna. W Fortnite Mobile działa to jednak zaskakująco dobrze. Surowce zbieramy podobnie jak w wersji konsolowej czy pecetowej, czyli ładując kilof w materiał, który nas interesuje – drewniane szopy przydadzą się zatem do drewna, ceglane domy – do zdobycia cegieł, a samochody czy ciężarówki – do pozyskiwania metalu. Wszystkie te materiały posłużą nam później do tworzenia barykad ochronnych, a ustawianie ich jest szybkie i proste w obsłudze. Co więcej, barykady możemy również wykorzystywać jako schody prowadzące do trudno dostępnych miejsc, takich jak dachy budynków. Znajdziemy tam przede wszystkim rzadką broń.
A jeśli już o broni mowa. Gra świetnie balansuje rozgrywkę i serwuje różne klasy broni. Jeśli chcemy zdobyć świetną giwerę, musimy udać się do mocno zurbanizowanych terenów. Łączy się to jednak z niebezpieczeństwem strzału w łeb. Jeśli chcemy przeżyć dłużej, możemy ukrywać się po krzakach, ale w ten sposób nie dostaniemy też świetnej broni.
Epic Games musiało dostosować sterowanie do urządzeń mobilnych, co uczyniło całkiem nieźle. Początkowo dane mi było się z nim pomęczyć, bo gra nie oferuje samouczka, a jedynie wrzuca nas w wir rozgrywki. Fortnite serwuje za to krótką i przejrzystą grafikę, na której widzimy wszystkie interesujące nas przyciski i opisy do nich. Problem w tym, że nie wszystkie są w ogóle widoczne. Jeśli zatem nie spojrzycie na ten wykres to z pewnością będziecie kląć przez kilka dobrych minut. Oto bowiem przycisk do strzału znajduje się w ekstremalnie niewygodnym miejscu – nad wirtualnym analogiem. W miejscu, w którym powinien znajdować się za to przycisk ataku (czyli po prawej stronie ekranu) – znajdziemy pustkę. Nie oznacza to jednak, że go tam nie ma, o nie! Jest. Co więcej, przycisk ten aktywny jest na całym ekranie (z wyjątkiem stałych przycisków). Nagle odkryjecie, że sterowanie w grze jest niezwykle przyjemne. Szczerze powątpiewam, że Epic doda do gry samouczek, więc zwróćcie na to uwagę.
Fortnite w wersji mobilnej to świetna gra, ale trzeba pamiętać tutaj o funkcji cross-play. Jest to opcja grania łącznie z posiadaczami konsol czy pecetów. Wierzcie mi, w starciu z którymkolwiek osobnikiem raczej nie będziecie mieli szans na przetrwanie. Sterowanie, choć jest bardzo dobrze przygotowane (nie licząc wspomnianego mankamentu), nie jest tak precyzyjne, jak w przypadku „większych” wersji, co z góry skazuje was na porażkę. Wykonanie strzału z daleka na małym ekranie wymaga nie lada precyzji. Plus jest taki, że aktualnie są niewielkie szanse na to, że będziecie grać z posiadaczami konsol czy pecetów. Aktualnie Epic stara się skupiać społeczność posiadaczy smartfonów na innych serwerach, aczkolwiek w ramach zaproszenia znajomych możemy zagrać również z posiadaczami innych platform.
Niesamowitym plusem jest przy tym opcja ciągłego biegu, którą możemy włączyć dwoma „pacnięciami” w gałkę. Analog miejscami bywa męczący i problematyczny. Świetnie sprawdza się przy tym również system informowania użytkownika ikonami, z której strony dochodzą do nas odgłosy strzałów czy kroków. W wersji mobilnej, kiedy często wyłączamy dźwięki będąc w tramwaju czy przy stole z rodzinką, taka opcja okazuje się nieoceniona.
Po mobilnej wersji gier raczej nikt nie spodziewa się cudów, a jednak Fortnite wygląda całkiem nieźle. Owszem, można grze wytknąć to, że tekstury doczytują się momentami za późno, a rozgrywka czasem klatkuje w trakcie szybkich ruchów. Można. Ale to gra z konsol i PC, która została wprost upchnięta w te nasze małe, śmieszne urządzonka. Czy zatem warto się tego czepiać, skora Fortnite prezentuje się naprawdę dobrze? Mniemam też, że Epic do premiery pełnej wersji załata grę tu i tam. W trakcie rozgrywki jedynie raz, pomimo godzin spędzonych na bieganinie za wojakami z kilofami, trafił mi się poważny błąd, w ramach którego moja postać stała się niewidzialna. Problem w tym, że była niewidzialna dla mnie, nie dla wroga... Jedyne do czego faktycznie można się przyczepić to niewielkie przyciski menu. Mam małe paluchy, ale nie raz i nie dwa przez przypadek zdarzyło mi się włączyć nie tę broń czy nie tę opcję. Podobnie jest z wirtualnym analogiem.
Miła dla oka oprawa graficzna wiąże się jednak z pewnym mankamentem, który z pewnością nie spodoba się posiadaczom mobilnych urządzeń. Fortnite wprost pożera baterię! Jeśli zatem planujecie grać w tę grę dłużej niż kilkanaście minut, wyciągnijcie z szuflady powerbank, który kurzy się od czasów, kiedy postanowiliście przestać grać w Pokemon GO. Ważnym elementem gry jest również polska wersja językowa. Twórcy zaserwowali nam wersję z napisami, choć zdarzają się tu drobne błędy językowe.
Fortnite Mobile jest wciąż dopracowywany i dostępny jedynie na zaproszenia. Nie mniej jednak już teraz można powiedzieć, że jest to naprawdę świetna gra, którą warto zabrać ze sobą na dłuższe wycieczki, bo trudno się od niej oderwać. Oczywiście, przy akompaniamencie powerbanka...
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!