Nieco zbyt prosta opowieść - recenzja Arise: A Simple Story

Mateusz Mucharzewski
2019/12/11 11:00
0
0

Rynek gier z mocnym zacięciem artystycznym ciągle czeka na nowy hit. Na pewno nie będzie nim Arise: A Simple Story.

Nieco zbyt prosta opowieść - recenzja Arise: A Simple Story

Zaryzykuję tezę, że od czasu Journey nie doczekaliśmy się kolejnej tego typu gry, która byłaby równie wielkim hitem. Kilka prób było – chociażby Abzu, Bound czy Rime. Niezłe tytuły, ale żaden z nich nie był w stanie przygotować historii na równie wysokim poziomie co oprawa wizualna. Kolejnym śmiałkiem, który próbuje dorównać produkcji Thatgamecompany jest hiszpańskie Piccolo Studio, które przy współpracy z działem wydawniczym Techlandu przygotowało Arise: A Simple Story. W tym wypadku podtytuł wiele zdradza - to miała być prosta historia z małą skalą. Czy mimo wszystko chwyciła za serce?

Opowieść zaczynamy od scenki przypominającej pogrzeb. Ciało mężczyzny znajduje się na właśnie rozpalanym stosie. W tym momencie przenosimy się w nowe miejsce. Puste, okryte śniegiem wzgórza i oznaczony obszar, do którego kieruje nas gra. Z tego miejsca będziemy przenosić się do poszczególnych misji. Przedstawiają one kolejne etapy życia naszego bohatera. To nie będzie jednak biografia, a zaprezentowanie najważniejszych momentów związanych z protagonistą i jego ukochaną. Historia jest więc, jak sam tytuł sugeruj, prosta. Koncentruje się na dwójce osób i nie wykracza poza ich własny, mały świat. Fani bardziej osobistych opowieści na pewno będą zadowoleni. Przedstawione wydarzenia są jednocześnie w miarę uniwersalne i mogą się trafić każdemu. Nie zabraknie więc momentów radosnych, ale również pełnych smutku i cierpienia.

Niestety mam spory problem z oceną o czym w zasadzie jest ta historia. Jeśli o życiu jednego człowieka, zdecydowanie brakuje jej większej liczny zwrotów akcji i momentów chwytających za serce. W zasadzie tylko jeden, środkowy fragment gry (dwa z dziesięciu rozdziałów) jest mocny i dostarcza duży ładunek emocjonalny. Wtedy twórcom wyjątkowo dobrze udało się połączyć historię z mechaniką. W zasadzie w tych momentach zrobili to po mistrzowsku. Można więc uznać, że Arise to opowieść nie o związku dwójki ludzi, a jednym, tragicznym wydarzeniu, którego oczywiście nie będę spoilować. Wtedy z kolei pozostałe rozdziały zajmują zbyt wiele czasu. Myślę więc, że ekipa Piccolo Studio miała jeden świetny pomysł, ale niepotrzebnie nie skupiła się na nim i chciała pokazać więcej momentów z życia bohatera. One oczywiście budowały otoczkę fabularną, na tle której kluczowe elementy mogły wybrzmieć z należytą mocą. Uważam jednak, że były zbyt długie.

W kwestii mechaniki Arise funkcjonuje na dwóch płaszczyznach. Pierwsza to manipulowanie światem za pomocą prawego analoga. Dokładnie chodzi o cofanie i przyspieszanie czasu. Weźmy za przykład pierwszy rozdział. Tam przy użyciu gałki możemy zamienić zieloną łąkę w ośnieżone pola. To pozwala na rozwiązywanie zagadek. Przykładowo w zimowej wersji świata jezioro jest wysuszone, a na dnie leży tratwa. Jeśli jednak przesuniemy gałkę w jedną ze stron śnieg stopnieje i pojawi się woda, a tratwa znajdzie się w miejscu pozwalającym przeskoczyć dalej. Nie zawsze jednak za pomocą gałki manipulujemy czasem w tak odległej perspektywie (z jednej pory roku na drugą). W jednym z rozdziałów sterujemy w ten sposób ogniem, który pożera kolejne fragmenty naszej ścieżki.

GramTV przedstawia:

Mechanika ta jest więc najbardziej wyrazistym elementem rozgrywki w Arise: A Simple Story. Jednocześnie sprawdza się bardzo dobrze. Nie jest to może nic ani odkrywczego, ani zaskakująco udanego. Ma jednak swój urok, tym bardziej że wiąże się z ładnymi efektami graficznymi. Na plus na pewno należy też zaliczyć fakt, że w każdym rozdziale mechanika działa nieco inaczej. Wyżej podałem już dwa przykłady. Jako trzeci mogę wymienić etap, w którym za pomocą gałki poruszamy ślimakami, które pomagają w przemieszczaniu się.

Druga płaszczyzna rozgrywki to mechaniki stricte platformowe. Tutaj niestety Arise wygląda blado. Nasz bohater ma bardzo ograniczony wachlarz umiejętności. Potrafi skakać i wspinać się po wystających skałach. Od czasu do czasu robi też użytek z linki z hakiem. Nie da się ukryć, że nie ma tego wiele. Większym problemem jest jednak wykonanie. Przy skakaniu czuje się drobnego laga. Dodatkowo, skoro prawy analog poświęcony jest na inne cele, nie ma możliwości sterowania kamerą. To wszystko powoduje, że często spadałem w przepaść. Niestety nigdy nie czułem, aby wina była po mojej stronie. Często bolało mnie to, że to problem złego projektu. Należy więc napisać wprost, że Arise jest bardzo mierną platformówką. Jeśli więc grać w tę grę to tylko dla warstwy fabularnej. Mechanika nie ma niczego do zaoferowania. Oczywiście inne tego typu gry zazwyczaj nie oferują szczególnie rozbudowanej i ciekawej rozgrywki. Gameplay jest jednak wykonany minimum przyzwoicie. Tutaj tego mi brakowało. Manipulacja czasem jest dobra, ale cała reszta niestety nie zdaje egzaminu.

Produkcje artystyczne bardzo często stawiają mocny nacisk na oprawę A/V. W przypadku Arise na pewno muszę pochwalić szatę graficzną. Art style nie jest może szczególnie oryginalny, ale jako całość doceniam estetykę. Dobrze też wyglądają efekty, między innymi oświetlenie czy zapadający się pod stąpającym bohaterem śnieg. Zgoła odmienne zdanie mam na temat ścieżki dźwiękowej. Nie da się jej odmówić tego, że jest ładna. Muzyka symfoniczna zawsze będzie robić dobre wrażenie. Niestety w kompozycji nie znalazłem niczego oryginalnego. Brzmi to dobrze, ale jednocześnie odnosiłem wrażenie, że słyszałem to już wielokrotnie. Wiele scen na pewno zrobiłoby większe wrażenie, gdyby muzyka była bardziej wyrazista.

Mam spore wątpliwości czy polecić Arise: A Simple Story. Przez większość gry historia nie robiła na mnie większego wrażenia. Jedynie dwa środkowe rozdziały mają prawo mocno chwycić za serce. Myślę jednak, że dotknie to głównie tych, którzy mają podobne doświadczenia. Nie wiem jednak czy chcieliby do tego wracać w grze wideo. Cała reszta raczej nie zakocha się w tej pozornie prostej historii. Zdecydowanie zbyt mało się w niej dzieje i jest zbyt oczywista. Oglądając zakończenie nie miałem problemu, aby przewidzieć co za chwilę się wydarzy. Nie oznacza to jednak, że trzeba całkowicie zapomnieć o tej grze.

Tym bardziej szkoda, że Arise nic nie nadrabia w kwestii mechaniki. Manipulacja czasem za pomocą prawej gałki analogowej to udane rozwiązaniem, ale na jego pozytywną ocenę na pewno wpływają braki w pozostałych obszarach. Arise jako platformówka jest po prostu kiepską grą, co momentami potrafiło wyraźnie zepsuć odbiór całości. Finalnie więc polecam sprawdzenie produkcji Piccolo Studio głównie największym fanom tytułów z mocnym zacięciem artystycznym. Pozostali mogą poczekać na mocną przecenę, bo 2-3 godziny jedynie niezłej rozgrywki to troszkę za mało. Wielka szkoda, że Arise nie trafiło do Game Passa, bo tam taka gra cieszyłaby się większą popularnością.

7,0
Niezła, ale jednak zbyt prosta historia, aby podbić świat.
Plusy
  • Dwa środkowe rozdziały zrobiły na mnie duże wrażenie
  • Oprawa wizualna
  • Niezła mechanika z manipulacją czasem
Minusy
  • Historia zdecydowanie zbyt prosta i rozwodniona
  • Słabe elementy platformowe
  • Mało wyrazista muzyka
Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!