Timeshift - zapowiedź

Mastermind
2007/03/02 19:50
0
0

Michaela Swifta zabawy z czasem

Michaela Swifta zabawy z czasem

 Michaela Swifta zabawy z czasem , Timeshift - zapowiedź

Za produkcję Timeshift odpowiada studio Saber Interactive, które ma na koncie średniej jakości FPS-a Will Rock. Pewnie właśnie dlatego zapowiedzi o innowacyjności, jaką ten tytuł wniesie w skostniały mocno gatunek FPS, niewielu brało na poważnie. Tym bardziej, że gra produkowana jest już od kilku lat... Jakiś czas temu na stanowisku wydawcy firmę Atari zastąpiło Vivendi, a tytuł nadal wymaga doszlifowania. Warto jednak już teraz przyjrzeć się bliżej, co ma nam do zaoferowania.

Już sama fabuła prezentuje się zachęcająco. Gracze wskoczą w buty pułkownika Michaela Swifta, który ma za sobą traumatyczne przeżycia związane ze stratą żony i córki. Zdesperowany i pogrążony w depresji mężczyzna postanawia wziąć udział w eksperymencie firmowanym przez rząd Stanów Zjednoczonych. Chodzi o praktyczne wykorzystanie maszyny czasu. Uzbrojony w naszpikowany nowatorskimi technologiami Quantum Suit trafia do 1911 roku, by umieścić tam specjalną próbkę. Po powrocie okazuje się, że w świecie, który znał, doszło do przewrotu. Władzę przejął tyran i despota, niejaki Krone, dla którego Swift stał się wrogiem numer jeden.

Od tego momentu Michael przemierzy blisko 30 poziomów. Będą to m.in. ulice i podziemne kanały Waszyngtonu (zarówno teraźniejszego jak i z przyszłości), śnieżne zbocza górskie i gęste lasy, wrogie fabryki, tajne laboratoria i ściśle strzeżone tereny rządowe. Wszędzie tam będzie eksterminował przeciwników przy pomocy futurystycznych broni. W sumie w grze znajdzie się co najmniej 12 pukawek, z których część będzie miała alternatywny tryb strzelania. Wśród nich np. inteligentne granaty, które same naprowadzają się na cel, działo generujące potężny impuls elektryczny oraz efektowny miotacz płomieni. Nie zabraknie oczywiście bardziej standardowych narzędzi zagłady: pistoletu, karabinów maszynowych, snajperskich i rakietnicy.

Weź to cofnij jeszcze raz

Jak zapewniają twórcy, najważniejszym atutem gry będzie nowatorskie podejście do czasu, stanowiące połączenie tego, co znamy z Maxa Payne’a oraz serii Prince of Persia. Rzecz jasna zwykły bullet time jest już zbyt banalny, żeby się nad nim rozwodzić. Zamiast tego warto zaznaczyć, że gra przez cały czas będzie rejestrowała poczynania Swifta, aby można było w dowolnym momencie cofnąć przebieg akcji.

W jaki sposób wygląda to w praktyce? Otóż można, dla przykładu, zniszczyć fragment jakieś budowli, aby po jej gruzach dostać się do niedostępnego wcześniej punktu. Po wykonaniu zadania cofa się czas i budowla stoi, jak stała. Inny przykład: można zatrzymać szarżującego na nas wroga, zabrać mu broń i wznowić akcję. Biedaczek przez kilka sekund nie będzie wiedział, co się właściwie stało. Takie podejście wymusza oczywiście określone taktyki. Wyobraźmy sobie, że w kierunku Swifta zmierza rakieta lub fala ognia, przed którą nie sposób uskoczyć - wystarczy, dokonując ingerencji w upływ czasu, znaleźć się z dala od zagrożenia.

Autorzy obiecują, że nawet podczas dynamicznych strzelanin, gdy jasne stanie się, że droga, którą gracz obrał, by dojść do określonego celu, okaże się niemożliwa do sforsowania, będzie można odmienić losy starcia i wszystko powtórzyć, dokonując przy tym innych wyborów. Brzmi obiecująco...

Wrogów ci u nas dostatek

Nie pierwszy raz słyszymy zapewnienia o znakomitej sztucznej inteligencji, która pokieruje komputerowymi przeciwnikami, ale tym razem może być w tym sporo prawdy. Po pierwsze wrogowie będą ze sobą znakomicie współpracować. Wzajemnie wspieranie się ogniem, przekazywanie informacji o położeniu Michaela, czy próba zajścia go od tyłu będą na porządku dziennym.

GramTV przedstawia:

Po drugie, ponieważ gracz dysponuje nieocenioną bronią, jaką jest zdolność wpływania na czwarty wymiar, przeciwnicy również muszą mieć w zanadrzu coś specjalnego. Jeden z nich posiadł umiejętność teleportacji, przez co trudniej go namierzyć. Inny wytwarza z przodu tytanową osłonę, więc jedyną metodą na pozbycie się go będzie ostrzał od tyłu. Nie zabraknie również precyzyjnych snajperów, a w zasadzie „snajperek”, bo w tej roli w Timeshift wystąpią kobiety.

Autorzy zapowiadają, że przeciwnicy będą coraz trudniejsi do pokonania wraz pokonywanymi etapami. Na początku skuteczne mogą okazać się zagrania z prostym zwolnieniem w stylu bullet time, a nawet precyzyjna wymiana ognia, ale w końcu nie obejdzie się bez cofania czasu na długich odcinkach. W grze dostępne będą również pojazdy. Na razie wiadomo, że dane nam będzie usiąść za kierownicą buggy, uzbrojonego niczym forteca. Ratunku, ja gore!

Już dziś gra wygląda niezwykle efektownie, ale trzeba lojalnie zaznaczyć, że przeznaczona będzie dla graczy o mocnych żołądkach. Strefy trafień sprawią, że przeciwników będzie można w efektowny sposób okaleczać. Nie trzeba dodawać, że krew będzie przy tym tryskała na wszystkie strony.

To zresztą wcale nie wyczerpuje zagadnienia „klimat gore w Timeshift”. Prawdziwy horror będzie można oglądać w zwolnieniach, w czasie przewijania i na stopklatkach. Wyobraźcie sobie sytuację, w której gość trafiony z bliskiej odległości wprost rozpada się na kawałki, następnie można to zatrzymać, obejrzeć zawieszone w powietrzu wszystkie członki z dowolnej perspektywy, po czym cofnąć czas - koleś znów „złoży się do kupy” tylko po to, aby otrzymać kulkę po raz drugi. Jednym słowem: szykuje się gra dla prawdziwych sadystów.

Multitimeshifting

Dość innowacyjnie Timeshift prezentuje się także jeśli chodzi o tryb multi. Otóż również tam można i warto stosować sztuczki z czasem. Autorzy obiecują 160 modyfikatorów, które będzie można dowolnie łączyć. Poza typowymi DM obiecująco zapowiadają się zwłaszcza tryby King of Time i Stop the Machine. W pierwszym jeden z graczy będzie przez chwilę odporny na zmiany czasu, co da mu niewyobrażalną przewagę na polu walki. Drugi to gra drużynowa. Oba teamy mają dostęp do maszyny, która odlicza czas w tył. Gdy dojdzie do zera, drużyna przegrywa. Aktywność na polu walki i uzyskiwanie przewagi zatrzymuje odliczanie na kilka sekund.

Na koniec warto napisać kilka słów na temat grafiki. Timeshift napędzany jest autorskim silnikiem Saber 3D, który spokojnie wytrzymuje porównanie z tym znanym z HL2. Oferuje takie dobrodziejstwa jak realistyczne efekty cząsteczkowe, woda, dynamiczne odbicia i oświetlenie, lustrzany rendering i wspiera najnowsze biblioteki DirectX. Naturalnie zachowują się przeciwnicy, a sceny zgonu oddano niezwykle realistycznie. Do tego większość dostępnych na mapach elementów da się zniszczyć, na ścianach pozostają efektowne ślady po kulach, a na otwartej przestrzeni łamią się drzewa, sypią grudy wzruszonej ziemi, rozpadają pojazdy. Znakomicie prezentują się także przerywniki filmowe, które przygotowano z tzw. reżyserskim wyczuciem (zmieniająca się kamera, najazdy i tym podobne).

Ostatnim aspektem jest oprawa dźwiękowa. W pracach nad Timeshift udział wzięli hollywoodzcy gwiazdorzy min. Michael Ironside (Krone) i Dennis Quaid (Michael Swift), co ma zapewnić dodatkowe atrakcje. Czy jednak - i na ile - obietnice autorów zostaną spełnione, dowiemy się oczywiście dopiero po premierze. A ta przewidziana jest jeszcze na ten rok. Oby na zapowiedziach się nie skończyło, bo całość wygląda obiecująco.

Komentarze
0



Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!