W oczach zatwardziałych pecetowców konsolowcy są postrzegani jako stado owiec, które bezmyślnie cieszą się ze wszystkiego, co spłodzi dla nich przemysł gier. Z kolei konsolowcy widzą pecetowców jako mających zbyt duże wymagania nerdów. To przerysowanie, ale z grubsza tak to wygląda. Jedno jest pewne - gry skierowane do tych dwóch grup muszą być nieco inne, aby dopasować się do ich gustów. DICE twierdzi jednak, że granica pomiędzy tymi dwoma światami robi się coraz cieńsza.
"Znamy pecety i wiemy, jakie korzyści oraz ograniczenia są z nimi związane. Tworzenie Bad Company 1 na konsole wiele nas nauczyło, jeżeli chodzi o te platformy. Poprzez połączenie ich i docieranie do coraz dojrzalszego grona odbiorców, ta różnica nie jest już tak duża"."Właściwie, to jest to mniej więcej ten sam rodzaj odbiorcy, ale w wersji pecetowej dodaliśmy bardziej hardkorowe elementy. (...) Różnica nie jest już tak duża. Kiedyś była większa" - powiedział Patrick Bailey w ostatnim wydaniu podkastu Majora Nelsona.