Bizarre Creations, za stworzenie bardzo cenionej przez fanów gier wyścigowych serii Project Gotham Racing, dorobiło się opinii jednego z lepszych deweloperów w swojej kategorii. Jednak ich najnowsza produkcja od samego początku budziła mieszane uczucia. Przetestowaliśmy więc wersję beta, aby sprawdzić czy są powody by dalej traktować Blur z pewną dozą nieufności.
Niezmiernie miło nam donieść, że – przynajmniej jeżeli chodzi o zabawę wieloosobową – wszystko podąża w dobrym kierunku. Bo chociaż testowaliśmy jedynie tryb multiplayer, to okazało się, że Blur to produkcja bardzo grywalna. Bizarre Creations zaserwowało nam szalone wyścigi, które naprawdę potrafią podnieść adrenalinę i wywołują u grającego syndrom „jeszcze jednego wyścigu”. Zmagania nawet dwudziestu graczy na raz, którzy prowadzą między sobą regularną wojnę o dostęp do najlepszych power-upów, okazały się przykuwać do monitora równie dobrze, co gruby łańcuch. Twórcy PGR-a pokazali, że nadal są w formie.
Wyścig Śmierci
Blur to maksymalnie zręcznościowe wyścigi samochodów. Zręcznościowe do tego stopnia, że PGR to przy nich prawie symulacja. Cała rozgrywka opiera się o umieszczone na trasie power-upy. Jest ich osiem rodzajów i wywołują różne efekty. Wśród nich znajdziemy nitro, tarczę ochronną, naprawę samochodu, ale i strzał impulsem elektromagnetycznym, pozostawienie miny, wytworzenie pola siłowego odpychającego wszystkich wkoło naszego auta czy pocisk energii, który niczym rakieta kierowana podąża za przeciwnikiem przed nami. Cała zabawa polega na tym, że podczas wyścigu zbieramy te power-upy, używamy je przeciwko naszym przeciwnikom, staramy się unikać ich, gdy są wystrzelone przeciwko nam oraz jednocześnie ukończyć wyścig na jak najwyższym miejscu.
Szczególnie dla gracza zaczynającego przygodę z Blurem, wyścigi w nim to prawdziwy chaos. Nagle znajduje się pomiędzy kilkunastoma graczami, którzy sprzątają mu sprzed nosa jakieś kolorowe coś i co chwilę obrywa jakimś pociskiem. Jednak już kilka rundek pozwala na zrozumienie panujących tutaj zasad, poznanie tras oraz rozpoczęcie czerpania przyjemności z gry. Klucz do sukcesu tkwi w dobrej jeździe i odpowiednim operowaniu power-upami, ponieważ występuje pomiędzy nimi kilka zależności. Miny lub niektóre pociski możemy niwelować poprzez wystrzelenie w ich stronę własnych strzałów. Do tego musimy nauczyć się, że każdy „ofensywny” power-up może być stosowany zarówno do przodu jak i do tyłu - to my wybieramy w którą stronę go wystrzeliwujemy.
Przystosowanie się do modelu sterowania samochodem jest łatwe. Jest on maksymalnie zręcznościowy i to do tego stopnia, że z kierowaniem autami poradzą sobie także osoby na co dzień niegrające w gry wyścigowe. W większość zakrętów wchodzimy z gazem dociśniętym do podłogi, do tego pokonujemy je będąc w poślizgu. Stracenie panowania nad furą jest możliwe dopiero wtedy, gdy prowadzimy jedną z tych trudniejszych. Poszczególne egzemplarze delikatnie różnią się od siebie we właściwościach jezdnych, jednak są to różnice naprawdę delikatne.
Fan oraz fun
Rozgrywka w Blur nie jest więc skomplikowana. Jest prosta i przyjemna, a do tego twórcy zadbali o to, by była także wciągająca. W jaki sposób? Ano w taki, że wszystko to co dzieje się na trasie jest rejestrowane. Gra za każde użycie power-upu, ominięcie pocisku, szybką jazdę, drifty, zderzenia z przeciwnikami itd. przyznaje nam odpowiednią liczbę... fanów. Czym efektowniej jeździmy i czym lepsze zajmujemy miejsca, tym naszemu kierowcy kibicuje więcej ludzi. Co bardzo ciekawe, po każdym wyścigu prezentowane jest podsumowanie kilku losowych kategorii – wyróżnienia przyznawane są np. dla gracza, który zrobił najdłuższe poślizgi, albo dla tego który uzyskał największą prędkość lub oberwał największą ilością pocisków. Mała rzecz, a cieszy.
Zebrani podczas wyścigu fani dodawani są do naszej ogólnej puli, a wraz z ich wzrostem zwiększa się także nasz poziom doświadczenia. W becie można osiągnąć jedynie piętnasty poziom, jednak w końcowym produkcie maksymalnie osiągniemy poziom pięćdziesiąty. Kolejne poziomy to dostęp do nowych samochodów, nowych rodzajów wyścigów oraz nowych umiejętności dla naszego kierowcy. Wszystko dlatego, że przed każdym wyścigiem aktywować możemy jeden z czterech zestawów modów: all rounder, agressive, defensive oraz show-off. W skład każdego z nich wchodzą trzy wybrane przez nas umiejętności modyfikujące rozgrywkę np. zwiększające ilość zdobywanych przez nas fanów za konkretne akcje, siłę naszego auta lub tuż po starcie dające nam jakiś losowy power-up. Kolejna niewielka rzecz, która czyni zabawę trochę przyjemniejszą.
Wersja beta którą testowaliśmy dawała dostęp jedynie do trybów zabawy wieloosobowej. To w naturalny sposób rodzi pytania, jaki właściwie będzie single player oraz jednocześnie pewne wątpliwości - to co bawi w sieci, nie musi tak samo dobrze bawić podczas zabawy samemu. Wszystko rozbije się tutaj o inteligencję przeciwników i poziom trudności, a to jak do tej pory jest dla nas zagadką.
Podróż do przeszłości
W wersji beta Blur dostępnych było tylko kilka tras. My przetestowaliśmy cztery. Trzy z nich były umiejscowione w miejskich metropoliach (Los Angeles, Tokio, Barcelona), natomiast jedna na terenie położonym poza miastem. Ogólnie robią one bardzo średnie wrażenie. Pod względem technicznym zaprojektowane są w ciekawy sposób, obfitują w wiele bocznych dróg i dróżek, wyskoczni czy ciekawie poprowadzonych ulic. Są jednak puste, nie znajdziemy na nich zbyt wielu elementów otoczenia dlatego przypominają nam trasy wyścigowe z gier sprzed kilku lat. I może to nie rzuca się w oczy, gdy ścigamy się z dziewiętnastoma innymi graczami. Ale w mniejszych grupach rozglądając się dookoła czujemy, że coś jest nie tak, że to nie te czasy. To już trasy z dwuletnich dziś produkcji robią lepsze wrażenie – te z PGR 4 są o niebo ładniejsze, natomiast miasto z Burnout: Paradise w ogóle bije je na głowę.
Grafikę można uznać za bolączkę Blura. Twórcy serwują nam produkcję ciekawą stylistycznie, w raczej chłodnych i ciemnych kolorach, które z kolei kontrastują z jaskrawymi efektami używania power-upów. I wygląda to ciekawie oraz interesująco, jednak nie maskuje słabo wykonanego otoczenia czy co najwyżej średnio zaprojektowanych samochodów. Blur nie wygląda jak gra z roku 2010. W becie strona audio także nie zachwycała – ani pod względem dźwiękowym, ani pod względem muzycznym. Jednak z ostatecznymi werdyktami w tych sprawach wstrzymamy się do pełnej wersji. Może strona audio wideo produkcji do tego czasu doczeka się ulepszenia.
Podczas testów natrafiliśmy także na kilka błędów natury technicznej. Pojawiały się, rzadko bo rzadko ale jednak, lagi. Doświadczyliśmy także z trzech zawieszeń serwera oraz jakiś drobnych błędów z przenikającymi się obiektami. Na wszystko to póki co patrzymy jednak pobłażliwym okiem. To w końcu wersja beta, a do tego trybu multiplayer. Mamy nadzieję, że podczas testów pełnej wersji błędów tego typu nie uświadczymy.
Reasumując, betatesty trybu wieloosobowego udowodniły nam, że jest to gra z potencjałem. Rozgrywka w Blur jest wciągająca i bardzo przyjemna. Gra oferuje nam szalone wyścigi, a używanie power-upów czyni je efektownymi i nadaje im wyjątkowego smaku. Dodatkowo zdobywanie kolejnych poziomów doświadczenia wciąga i wywołuje chęć przejechania po raz któryś z kolei „ostatniego wyścigu”. Przy tym wszystkim jednak strona techniczna produkcji wydaje się być strasznie średnia, jak na Bizarre Creations. W końcu to twórcy pięknego Project Gotham Racing 4, którego grafika do dziś robi wrażenie. Natomiast Blur wygląda jak gra z przed dwóch-trzech lat. Jesteśmy ciekawi, czy i co zmieni się w pełnej wersji. O naszych odczuciach na pewno was poinformujemy przy okazji recenzji. Tym czasem radzimy wszystkim osobiście przetestować Blur w zbliżających się otwartych betatestach.