Niedawna strzelanina, jaką wywołał niemiecki nastolatek z poważnymi problemami psychicznymi, trudnościami z nawiązywaniem znajomości i ojcem, który miał kolekcję broni... o chwila. On przecież lubił grać - mamy źródło tej masakry! Po wydarzeniach w Winnenden zaczęto znów rzucać oskarżenie na brutalne gry takie jak Counter-Strike (a nawet Far Cry 2, który także przewinął się w doniesieniach z niemieckiej prasy).
Teraz niemiecka pani minister ds. polityki społecznej Dolnej Saksonii wyszła z nową kontrowersyjną propozycją. Nie, nie chce ona zakazać sprzedaży FPS-ów. Otóż pani Mechthild Ross-Luttmann zwróciła swoją uwagę nie na brutalne gry, ale te uzależniające. Jasne, niby od każdej gry można się uzależnić, jednak niektóre tytuły robią to skuteczniej niż reszta, wprowadzając użytkownika w stan utracenia poczucia czasu i bezmyślnego zapatrzenia w ekran. Dobrze wiecie, że to się często przydarza i to właśnie przy MMO...Na pierwszy ogień Ross-Luttmann wskazała oczywiście World of Warcraft. MMO Blizzardu jest sprzedawane w Niemczech osobom w wieku od 12 lat w górę. Pani minister chce podniesienia ograniczenia wiekowego dla wszystkich masówek do 18 lat. Wprowadzeniu tego przepisu miałaby towarzyszyć akcja informacyjna, która uświadomi rodziców o zagrożeniach wiążących się ze stosowaniem konsoli/komputera jako niskobudżetowej niańki.