Albert Liaw otrzymał o jeden cios za dużo. Był dobrym bokserem, jednak jedno niefortunne uderzenie spowodowało uszkodzenie jego mózgu. W wyniku tego zdarzenia został przykuty przez los do wózka inwalidzkiego, pozostawiając mu resztki władzy na lewą ręką. Nawet mowa sprawiała mu trudności. Teraz Liaw odzyskuje władzę nad swoim ciałem, a wszystko zawdzięcza konsoli wielkości czytnika CD - Wii.
Szpital rehabilitacyjny Glenrose jest pierwszym w Północnej Ameryce, który używa tego urządzenia do prowadzenia terapii. Pacjenci grają w golfa, kręgle, boks stojąc przed obrazem z rzutnika.
Dr. Grigore Burdea, światowy pionier stosowania wirtualnej technologii do rehabilitacji prognozuje, że za 5 lat wszystkie szpitale będą korzystały z tego rozwiązania. Dotychczas wykorzystywały one konsolę Nintendo do zabijania nudy kuracjuszy, jednak okazało się, że pacjenci o wiele chętniej wykonują ćwiczenia z Wiilotem w dłoni, niż na sali gimnastycznej.
Oczywiście nie chodzi o szamotanie się przed ekranem, ale o wykonywanie odpowiednich ruchów, dlatego rehabilitanci są szczegółowo instruowani, co mają robić podczas zabawy. "Problemem nie jest to, że pacjenci nie chcą tego robić" mówi Burdea "Pacjenci chcą ćwiczyć zbyt dużo... Ludzie uzależniają się od gier, ale w tym przypadku jest to na plus".
Terapeuci jednak podkreślają, że potrzebne jest specjalnie przygotowane do tego celu oprogramowanie. Pozwalałoby ono na zdalny nadzór nad kuracjuszem, który mógłby ćwiczyć w domu, a terapeuta tylko by go zdalnie "doglądał".
5 lat? W obecnej chwili polska służba zdrowia stoi na skraju przepaści i niedługo zrobi wielki krok naprzód. Może w publicznych szpitalach nie znajdziemy konsoli, ale zawsze pozostaje zakup "wysoce specjalistycznego sprzętu rehabilitacyjnego" we własnym zakresie...