Ewolucja serii Tony Hawk's - część pierwsza

Zaix
2006/07/11 21:00

Seria Tony Hawk’s Pro Skater ma miliony fanów na całym globie. Niektórzy widzą w niej po prostu dobrą grę zręcznościową, inni wirtualny odpowiednik ich pasji, a jeszcze inni najlepszy (ma z tym związek praktycznie zerowa konkurencja) tytuł pozwalający poszaleć na desce. I choć pierwsza część gry ukazała się osiem lat temu (w 1999 r.), a nie każda następna trzymała wysoki poziom serii, to chyba wszyscy czekają na kolejną grę sygnowaną nazwiskiem najsłynniejszego skatera na świecie. Tymczasem warto przypomnieć sobie jak kolejne wcielenia gry ewoluowały.

Tony Hawk’s Pro Skater Ewolucja serii Tony Hawk's - część pierwsza

Pierwsza część sagi THPS miała swoją premierę w 1999 roku. Gra była przeznaczona wyłącznie na konsole. Sprawiło to, że wśród PCtowów nie jest ona zbyt dobrze znana. W grze jeździliśmy po planszach, na których było umieszczonych dużo ramp i wyskoczni oraz wykonywaliśmy różne zadania. Na wszystko mieliśmy dwie minuty, gdy skończył się czas, musieliśmy zaczynać od nowa niedokończone zadanie. Do naszej dyspozycji mieliśmy dziewiątkę najlepszych skaterów oraz dziewięć zróżnicowanych map (w tym szkołę w Miami czy strefę 51). Rozgrywce towarzyszyła dobra muzyka, która z czasem stała się symbolem wszystkich gier o Tony’m Hawk’u.

Tony Hawk’s Pro Skater 2 Gracze z wielką radością przywitali THPS 2 na komputery osobiste. Mało która wersja demonstracyjna gry zrobiła taką wielką furorę, jak wypuszczone na jesieni roku 2000 demo Tony’ego 2. Wirtualni skaterzy zakładali rankingi i setki fanowskich stron. A przecież była to dopiero wersja demonstracyjna gry. Prawdziwa ofensywa na wirtualną deskę miała dopiero nadejść. I nadeszła. W Polsce na początku 2001roku, gdy gra wylądowała na półkach i mimo, iż odstraszała wysoką ceną (około 150-200 zł) znalazła wielu nabywców.

Sam gameplay gry za bardzo się nie zmienił w stosunku do poprzedniczki. Nadal jeździliśmy po planszach i w ciągu dwóch minut próbowaliśmy wykonywać zlecone nam zadania. A to trzeba było ułożyć z porozrzucanych na etapie literek wyraz S-K-A-T-E, to znowu musieliśmy zdobyć np. 150 000 punktów, znaleźć sekretną kasetę czy też coś naprawić (m.in. uruchomienie helikoptera, sprawienie by fontanna znowu działała itp.) bądź dokonać małej destrukcji. Mimo tego, że zadania zbyt skomplikowane nie były, to jednak nad niektórymi trzeba było posiedzieć dłużej i próbować, próbować i jeszcze raz próbować… aż do skutku. Co dziwne ,graczom się to podobało. Nie odczuwali znużenia, tym bardziej, że mogli przejść do następnego etapu z niepełną listą ukończonych zadań i spróbować je wykonać później.

W rozgrywce pojawiły się etapy konkursowe czyli, inaczej mówiąc pojedynki na punkty. Polegały one na „nabiciu” w ciągu określonego czasu jak największej ilości punktów i zajęciu co najmniej trzeciego miejsca. A konkurencja nie była mała. Wystarczy wymienić samego Tony’ego Hawka, Rune Glifberg’a, czy debiutujących w grze Steve’a Caballero, Eric’a Koston’a, Geoff’a Rowley’a i Rodney’a Mullen’a. W grze mieliśmy możliwość grania najsławniejszymi zawodnikami (można także sterować swoim stworzonym zawodnikiem). Co więcej każdy zawodnik posiadał zróżnicowane statystyki i dostępne triki. Dzięki temu każdy z grających mógł wybrać sobie takiego, który mu najbardziej odpowiadał. Do tego rozwijaliśmy statystyki skatera dokupując mu punktów danych cech oraz nowych trików. W porównaniu z jedynką dodano ich sporo (np. Varial Flip), a już istniejące ulepszono, by były jeszcze bardziej intuicyjne oraz satysfakcjonujące. Wprowadzono między innymi manuala, czyli trik postaci polegający na balansowania ciałem na dwóch kółkach deski. Przedłużał on triki i umożliwiał łączenie ich w kombosy, czyli np. grindy z najazdami na rampę, albo half-pipe. Udało się to znakomicie. To właśnie prostota a zarazem efektowność rozrywki zapewniły jej ogromny sukces. Dodamy do tego świetny soundtrack (Papa Roach, FU Manchu, Rage Against the Machine) i już wiadomo jakim przepisem na sukces posługiwali się twórcy. GRYWALNOŚCIĄ. Nic więc dziwnego, że jest spora grupa osób po dziś dzień grających w ten jakże dojrzały tytuł.

Tony Hawk’s Pro Skater 3

Mająca swoją premierę półtora roku po dwójce, trójka potwierdzała świetną formę serii THPS. I choć żadnych rewolucyjnych zmian nie było, to wprowadzono liczne udogodnienia, które sprawiały iż grało się jeszcze przyjemniej.

Najbardziej widoczną zmianą było ulepszenie grafiki. Nowy silnik prezentował naprawdę efektowne widoczki, choć, by dobrze działał na słabszych maszynach, użyto w nim maskującego planszę efektu mgły. Pozwalało to na lepsze wyświetlanie otoczenia wokół gracza i zarazem odciążało procesor.

Warto odnotować wprowadzenie przez twórców samouczka objaśniającego większość tajników rozgrywki. Przydało się to przede wszystkim nowicjuszom, ale pozwalało także adeptom poprzedniej części z zapoznaniem się z wykonywaniem lip’ów (wprowadzono wiele nowych), sterowaniem zawodnikiem podczas wykonywania grinda (przy lipie, grindzie, manualu dodano nowe łuki balansu) czy też opanować nowe triki. Bardzo rozszerzono możliwości budowania własnych skate-parków oraz dodano wiele nowych elementów pozwalających na personalizowanie wyglądu swojego zawodnika – choć sam schemat jego tworzenia pozostawał nie zmieniony. I to właśnie charakteryzuje THPS 3 – dużo ulepszeń, mało rewolucji. Ale wyszło to grze tylko na dobre.

Sama rozgrywka zbytnio się nie zmieniła. O ile zawodnikiem sterowało się tak samo i schemat rozgrywki nie został zmieniony (nadal mieliśmy dwie minuty na wykonywanie zadań), o tyle właśnie plansze i zadania doczekały się małej modyfikacji. Trasy w porównaniu z dwójką znacznie powiększono, a także mogliśmy na nich spotkać o wiele więcej osób i pojazdów. Zadania częściej polegały na pomaganiu lub przeszkadzaniu ludziom na planszy. Skończyło się jeżdżenie w pustej szkole, skate-parku czy mieście, po którym bez celu krążyły trzy taksówki. Teraz gracz mógł się czuć intruzem w fabryce czy też przeszkadzać ludziom w załatwianiu codziennych spraw w Mieście Aniołów (bo chodzi o Los Angeles?). Plansze żyły własnym życiem i znacznie poprawiło to rozgrywkę.

GramTV przedstawia:

Twórcy jak zwykle umieścili w grze niespodzianki. Tym razem warto wymienić dużą ilość specjalnych postaci. Razem zawodników w grze było, aż 22, w tym takie twory jak Darth Maul, Doom Guy czy Private Carrera.

Na osobny akapit zasługuje doskonała ścieżka muzyczna, obecna i w trójce. Podobnie jak w THPS 2 wgniata ona w ziemię od samego początku. Pomaga w graniu i pozytywnie wręcz ładuje energią. Na soundtracku zagościli m.in. Xzibit z kawałkiem “Paparazzi”, Red Hot Chilli Peppres z "Fight Like A Brave" czy Alien Ant Farm – z piosenką "Wish".

Nie ma rzeczy niemożliwych, a Tony Hawk’s Pro Skater 3 okazuje się lepszy niż dwójka. Staje się grą prawie doskonałą i nic nie wskazywało na to, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Ale było tak do czasu… Tony Hawk’s Pro Skater 4

…gdy swoją premierę miała czwarta część sagi. Ta jednak była bardzo rozciągnięta w czasie dla Polaków. Bo o ile za granicą gra pojawiła się już w sierpniu 2003, o tyle jej polska premiera odbyła się również w sierpniu, ale roku 2004. Tym razem w grze zostały wprowadzone konkretne zmiany. Dotyczyły one przede wszystkim samego zaliczania zadań oraz poziomów. Podczas jazdy po planszy nie mieliśmy żadnego limitu czasowego. Gdy chcieliśmy spróbować zaliczyć jakieś zadanie, to podjeżdżaliśmy do osobnika z zieloną strzałką nad głową, on mówił nam co mielibyśmy zrobić i ile ewentualnie mielibyśmy na to czasu. A same zadania teoretycznie były podobne do tych z poprzednich części, ale… No właśnie, było jakieś ale. Gra w porównaniu z trójką stała się dużo bardziej zręcznościowa niż sportowa. Można powiedzieć, że część czwarta z skateboardingiem za wiele wspólnego nie miała.

Również same zadania różniły się od tych do których przyzwyczailiśmy się w poprzednich częściach gry (choć były również takie typu zbierz literki w wyraz S-K-A-T-E lub C-O-M-B-O czy też np. zdobądź 30 000 punktów w określonym czasie). Na przykład na pierwszym poziomie musieliśmy grać deską w tenisa, utrzymać się za samochodem (tylko za pomocą strzałek prawo i lewo, a do tego patrząc na auto z góry!) czy też pobić rekord czasowy w jeździe na desce w pozycji leżącej. Jak widać w THPS 4 bardziej postawiono na zabawę i rozrywkę, niż sport i niestety nie wyszło to zbyt dobrze. Choć sama gra była bardzo rozbudowana. Do tego wprowadzono nowe triki pozwalające „przelecieć” na drugą stronę rampy lub na chwycenie się samochodu. W grze zaimplementowano także bardzo rozbudowaną karierę, stawiającą przed nami około 190 zadań, a także rozbudowany tryb multiplayer. Ale jak się okazało, to był dopiero początek zmian…

Tony Hawk’s Underground

Tony Hawk’s Underground wprowadziła niemałe zamieszanie w serii. Jej debiut miał miejsce niedługo po THPS 4. Wręcz błyskawicznie – dwa, trzy miesiące po czwórce (co prawda w Polsce pojawiła się w grudniu 2003 – czyli osiem miesięcy przed krajowym debiutem czwórki). Co jednak najważniejsze była prawdziwą rewolucją, ale i powrotem do korzeni zarazem. Powrotem, ponieważ podobnie jak pierwszy Tony Hawk’s została wydana jedynie na konsole, a rewolucją, ponieważ po raz pierwszy twórcy pozwolili nam zejść z deski, wspinać się na mury oraz podróżować samochodem. Oddali do naszej dyspozycji dziewięć rozbudowanych poziomów, a także sympatyczną karierę, w której przechodziliśmy drogę od zera do bohatera. Czyli mówiąc inaczej uczyliśmy się skate’rskiego fachu.

CDN

Komentarze
24
Maker3
Gramowicz
15/07/2006 11:43

Który tony jest według was lepszy trójka czy czwórka

Usunięty
Usunięty
15/07/2006 11:30

fajny tekst ale mi sie nawet 4 podobała pewnie dlatego ze nie grałem w pozostałe ;)

Usunięty
Usunięty
12/07/2006 17:03

jeszcze sam dodam tak jak już wcześniej ktoś napisał że gdyby nie THSP to nie poznałbym na własnej skórze co to Stakeboarding zawsze jest tak że jak mnie opuszcza chęć jazdy na desce a pykne sobie w Tonego to zaraz sie chce jeździć :D




Trwa Wczytywanie