Książeczka ta to właśnie zbiór opowiastek z życia polskich gangsterów. Sęk w tym, że nie są oni w niej bynajmniej gangsterami czy bandytami, lecz rycerzami ścierającymi się w walce o Wielkie Niczyje Miasto. Mają swe księstwa rodowe, takie jak Księstwo Ząbkowskie, z którego wywodzi się przesławny rycerz Dziad, i większej może nawet sławy Księstwo Pruszkowskie, ojczyzna chrobrych mężów: Słowika, Perschinga, Parasola i Malizny. 
Niestety, jak pisał poeta: „ ... rycerz – rzecz znana wszędzie – żyje z tego, co zdobędzie...”. Rycerska dola zmuszała tych szlachetnych, bogobojnych, zacnych ludzi do nieustannej walki i podbojów. Walki nie tylko z wrażym rycerstwem i Niebieskimi Oddziałami księcia Wielkiego Niczyjego Miasta (które najwyraźniej nie było tak niczyje jak by się wydawało), ale także z piratami. Tak, spokojną – myślałby kto – krainę trapiła nawet plaga piractwa. Na szczęście, rycerze nie byli w ciemię bici i potrafili dogadywać się z najróżniejszymi dziwnymi personami. Ot, choćby trafiał się czasem czarownik, który potrafił robić magiczne pudełka do znikania. Wkładało się takie pudełko pod Merc, czyli karetę wrogiego rycerza czy też pirata – i znikała ona wraz zawartością. Przy wtórze dość głośnego huku zresztą. Innymi nader dziwnymi maszkarami, często wysługującymi się rycerstwu (niezależnie od przynależności „państwowej”), są duże gadające ptaki zwane papugami. Ważna jest ich funkcja w rycerskim światku niezmiernie, gdyż swym skrzeczeniem potrafią zauroczyć nawet „książęcych” z Wielkiego Niczyjego Miasta. Ci, poddani takiemu urokowi, nagle zapominają o wszelkich rankorach, jakie do dzielnych wojów Pruszkowa czy Ząbek żywili. Przygód mają nasi „bohaterowie” co nie miara i to najróżniejszych. Czarownice sprzedają im magiczne zaklęcia. Cwanemu biskupowi z Grodu Kraka udaje się naciągnąć Księstwo Pruszkowskie na taką dziesięcinę, że i sam papież by tylu dukatów od szlachetnych panów nie wydusił, nawet przy pomocy Świętej Inkwizycji. Innymi słowy fantasy pełną gębą....
Napisane jest to dzieło językiem lekkim i przyjemnym. Ot, bezpretensjonalne bajeczki dla grzecznych dzieci bardzo niegrzecznych tatusiów. Co jednak różni te opowiadanka od statecznych i uznanych baśni takich tuzów jak na przykład bracia Grimm? Oczywiście oprócz poziomu - gdyż panowie bracia przeszli do historii literatury i raczej w niej na długo jeszcze pozostaną, co nie grozi raczej panom Przewoźniakowi i Pasztelańskiemu (nie ta klasa, niestety). Otóż każda z zawartych bajeczek jest oparta na jak najprawdziwszych faktach. I to jest zarazem atut tej książki i mankament.
Zamiast oderwania od rzeczywistości mamy tu jej lekko tylko skrzywione odbicie. A widok to mało budujący. Bezpieczna konwencja bajki ukrywa świat, na myśl o którym uczciwemu człowiekowi paw na ustach kwili. W szczególności warto zwrócić uwagę na ostatni rozdział tej książki. Stanowi on swego rodzaju kwintesencję jej zawartości – dobry żart, z którego jakoś jest człekowi nie do śmiechu..
Plusy:
+ lekki i zabawny styl
+ spore wartości poznawcze
Minusy:
- jest to literatura okolicznościowa, która „starzeje” się w oczach
Autor: Marcin Przewoźniak, Rafał Pasztelański
Tytuł: Bajki dla dzieci gangsterów
Wydawnictwo: Nowy świat, 2007
Wydanie: miękka oprawa, 128 stron
Cena: 19,90 zł