Zatańczmy jeszcze raz...
Kiedy Ubisoft wypuścił na rynek remake Settlers II, kwestią czasu było tylko wyprodukowanie dodatku do tej wspaniałej gry. Powody są dwa. Po pierwsze, w wersji podstawowej zabrakło znanej z oryginalnych osadników frakcji – Wikingów. Po drugie, gra najwidoczniej schodzi z półek na tyle dobrze, że postanowiono wydać opisywane tu rozszerzenie traktujące właśnie o tych walecznych wojownikach z Północy.
Helvete
Jest jedna rzecz w grze, którą niestety diametralnie zmieniono w stosunku do pierwowzoru. Gra jest nieco trudniejsza, to raz. Dwa – niemal od początku wrzuca gracza w wir walki. Już w pierwszej misji trzeba się sporo napocić, by wypędzić piratów. A im dalej, tym trudniej. Niestety, można odnieść wrażenie, jakby twórcom bardziej zależało na kampanii ofensywnej, aniżeli spokojnej rozbudowie swojego państewka. To, co przyciągało w dawnych i odnowionych Settlers, to właśnie siatka ekonomiczna, jak też i radość z budowy własnej infrastruktury. Tutaj nie można się oprzeć wrażeniu, że wszelkie budowanie zaplecza ekonomicznego służy tylko jednemu – wojnie. Ta zaś towarzyszy nam od początku. Zwykle też trzeba się nieźle nagimnastykować, by jakoś pobić przeciwnika. Koniec z prostymi potyczkami i szybkim przejmowaniem wrogich terenów. Tutaj budowanie katapult czy gęste obsadzanie terenów budynkami wojskowymi, to rzecz naturalna, jako że komputerowy przeciwnik ma tendencje do stawiania twierdzy za twierdzą i zalewania nas morzem wojska. Odparcie takich ataków nie jest zbyt proste, gdy na mapie brak złota, a żołnierze są, delikatnie mówiąc, żółtodziobami.
Nie zmienia to jednak faktu, że gra się bardzo przyjemnie, choć poziom trudności jest nieco bardziej wymagający, aniżeli w podstawowej wersji Settlers II.
Horisont
W kwestii technicznej nie zmieniło się nic. I gdy pada takie dictum, oznacza to, że dokładnie nic nie modyfikowano. Dotyczy to także feralnego błędu na kartach GeForce, gdzie po wyłączeniu shaderów znikają wszystkie budynki. Poza tym wszystko jest tak, jak być powinno. Nadal raczeni jesteśmy kolorową, wręcz bajkową grafiką. Przeszkadzać może jeden drobny szczegół. Wilczy Piraci niczym nie różnią się od podstawowych ras. Wynika to oczywiście z elementów fabuły, ale mimo wszystko twórcy mogli się choć na moment postarać o inne budynki. Zamiast tego, jak dawniej, walczymy z Nubijczykami czy Azjatami.
Muzycznie gra stoi na wysokim poziomie. Może na początku nieco ordynarne bębnienia w motywach Wikingów mogą drażnić, jednakże całe ścieżki dźwiękowe są bardzo przyjemne. Utrzymano atmosferę z podstawowej wersji gry. Gra została także całkowicie spolszczona. Nie trzeba chyba mówić, że robota jest na wysokim poziomie. Podczas całej gry, można się natknąć na raptem jedną literówkę.
Slutt
Jak zatem podsumować dodatek Wikingowie? W zasadzie nie wprowadza on jakichś kosmicznych zmian w mechanice gry. Ot, dostajemy 12 dodatkowych misji. Fabuła także jest nowa, bardziej rozbudowana, obfitująca niejednokrotnie w zwroty akcji. Jeśli ktoś tęsknił za czwartą rasą z oryginalnych Settlers II, teraz ma szansę powalczyć i walecznymi Wikingami. Gra podstawowo oferuje nam kilkanaście, jeśli nie więcej, godzin wybornej zabawy na wysokim poziomie. Jedynie zbyt duże natężenie walk może nieco zniechęcać, ale nie warto się poddawać. Gdy zaś gracz ukończy główną kampanię, nic nie stoi na przeszkodzie, by zacząć projektować własne mapy w rozbudowanym edytorze. I tak żywotność gry może przedłużyć się wręcz w nieskończoności. Reasumując zatem, dla fana jest to pozycja obowiązkowa. Dla zwykłego gracza... No cóż, zwykli gracze z reguły nie grają w Settlers.