Recenzja - Warhammer 40.000: Dawn of War - Soulstorm

Bambusek
2008/03/16 19:45

Ostatni taki dodatek

Ostatni taki dodatek

Ostatni taki dodatek, Recenzja - Warhammer 40.000: Dawn of War - Soulstorm

Zaczął się czwarty rok od momentu wydania Warhammer 40.000: Dawn of War. Gra odniosła zasłużony sukces i od chwili premiery corocznie byliśmy raczeni kolejnym dodatkiem, dającym nowe mapy, grywalne rasy i kampanie. Niedawno pojawiło się trzecie i zapewne ostatnie już rozszerzenie, nad którym programiści z Relica tylko czuwali, a główna robota spadła na chłopaków z Iron Lore (twórcy Titan Questa). Czwarta odsłona serii otrzymała podtytuł Soulstorm i, podobnie jak wydany w ubiegłym roku Dark Crusade, nie wymaga do działania wersji podstawowej. Tylko czy zakończenie jest równie dobre jak początek? Zobaczymy.

Kosmiczna burza

System Kaurava był kontrolowany przez Imperium. Stacjonująca tam Gwardia Imperialna względnie panowała nad spokojem, co jakiś czas ścierając się z Orkami. Wszystko się zmieniło, kiedy w układzie pojawiła się kosmiczna anomalia – Burza Spaczni. Dzięki niej inwazję przeprowadziły wojska Chaosu, a jej rosnąca moc przebudziła uśpione siły Nekronów. Niedługo później pojawiły się pozostałe armie i szybko planety Kauravy stały się wielkim polem bitwy. W trybie single player możliwe jest pokierowanie dowolną z dziewięciu dostępnych ras, nawet jeśli nie posiadamy samego Dawn of War i poprzednich dodatków. Jednak w takim przypadku multiplayer zaoferuje tylko i wyłącznie kierowanie dwiema nowymi rasami: Mrocznymi Eldarami oraz Siostrami Bitwy.

Kampania jest właściwie bliźniaczo podobna do tej, jaka pojawiła się w Dark Crusade. Jednakże o ile tam toczono walkę o jedną planetę, tutaj celem jest podbicie wszystkich czterech globów wraz z trzema księżycami. Wydaje się więc, że rozgrywka jest dłuższa niż w poprzedniku. Jednak to tylko złudzenie – owszem, planet mamy więcej, jednakże są mniejsze od pustynnego Kronosa. W efekcie długość zabawy jest porównywalna. Ogólnie Soulstorm to taka nieco ulepszona wersja Dark Crusade. W samej kampanii nic nie zmieniono – większość walk w sektorach to tradycyjne walki o punkty strategiczne, kończące się całkowitym zniszczeniem jednej z baz. Urozmaiceniem są dopiero ataki na Twierdzę gdzie mamy nieco fabuły, jak również szereg zadań do wykonania (w tym kilka pobocznych). Te starcia są najciekawsze i naprawdę wymagające. Każda rasa ma jakąś ogólną zasadę specjalną, którą przejmujemy po zdobyciu jej Fortecy (np. Gwardia taniej rekrutuje oddziały, a Kosmiczni Marines mogą dokonywać Deep Strike). W trakcie kampanii oddziały nie zdobywają doświadczenia ani nie przechodzą pomiędzy bitwami (za wyjątkiem Gwardii Honorowej), jednakże za pewne osiągnięcia na polu walki otrzymujemy specjalne punkty, które wydajemy na ekwipunek zwiększający możliwości przywódcy kierowanej armii. Jedyną nowością są umieszczone w niektórych sektorach specjalne bramy, które za opłatą umożliwiają szybkie przemieszczenie się do dowolnego innego sektora, w którym znajduje się bliźniacze przejście. March to the hymn of the Ecclesiarchy

Wraz z Soulstormem seria zostaje wzbogacona o dwie nowe grywalne armie. Pierwszą z nich są Siostry Bitwy, armia niemalże w 100% złożona z kobiet, fanatycznie oddana Bogu-Imperatorowi. Dziewczyny uwielbiają bawić się ogniem. Jako armia są nieco silniejsze niż Gwardia, jednak nieco słabsze od Marines (szybciej giną). Armia ta jest bardzo klimatyczna, chyba najbardziej ze wszystkich, jakie się do tej pory pojawiły – budynki stylizowane są na katedry i budowle zakonne, siostry przełożone jako dowódczynie oddziałów, artyleria wyglądająca jak mobilna wersja dawnych organów kościelnych. Na koniec jednostka reliktowa – Żywa Święta, mająca postać anielicy z mieczem. Klimat całkowicie oddanych wierze wojowniczek bije z ekranu. Do pełni brakuje już chyba tylko zasady, że Siostry nie mogą zostać złamane – w końcu ich życie nic nie znaczy, jeśli tylko zostanie poświęcone w służbie ich bogu. Jednakże tak nie jest i panny mogą spanikować na polu bitwy. Zresztą gdyby nie mogły, byłyby stanowczo zbyt silną armią.

Jeśli chodzi o jednostki, to nie ma żadnego zaskoczenia – mamy podstawowy oddział taktyczny, oddział szturmowy, ciężką piechotę przeciwpancerną oraz kolejną - do walki w zwarciu. Przy czym nie mamy osobnego odpowiednika Scoutów SM czy Kultystów Chaosu. Nie mamy zbyt bogatego wyboru uzbrojenia – tylko miotacze ognia i ciężkie boltery. Jednakże Siostry Bitwy mają inną zaletę – Akty Wiary. Mogą je wykonywać bohaterowie armii i płaci się za to specjalnymi punktami, które zdobywamy, rozbudowując posterunki nasłuchowe o specjalne ikony. Punkty wiary generowane są automatycznie, ale na raz można mieć ich tylko 100, a potężniejsze Akty są drogie, więc zbytnio szaleć z nimi nie można. Przy czym są to typowe zdolności bohaterów, tyle, że nie darmowe, co oznacza, iż po ich użyciu trzeba odczekać chwilę, aż się ponownie naładują.

Łowcy dusz

Drugą z nowych ras są Mroczni Eldarzy. W figurkowym oryginale to kosmiczni piraci, łupieżcy i korsarze. Niewolnictwo u nich kwitnie, dlatego często ich wyprawy nie mają na celu podboju, a tylko pojmanie jak największej ilości mieszkańców. I tak, w grze ich budowniczy jest niewolnikiem, a krzyki torturowanych są jedną z metod obniżania morale u wroga. Jeśli chodzi o siłę oddziałów, to armia jest bardzo podobna do swojego „dobrego” odpowiednika – to jednostki wyspecjalizowane i na swój sposób silne, ale delikatne. Mrocznych Eldarów można było bardzo dobrze poznać w demie i od czasu jego wydania nic się nie zmieniło. Struktury są przywoływane na powierzchnię planety, budowniczy tylko zaznacza miejsce, w którym ma stanąć budowla. Bardzo mocne są tutaj pojazdy – można dzięki nim stworzyć flotę, która niszczy właściwie wszystko.

Tak jak Siostry mają swoje Akty Wiary, tak i Mroczni Eldarzy mają niestandardowe wsparcie na polu bitwy. Niewolnicy, oprócz przywoływania struktur, mogą również zbierać dusze z pokonanych wrogów. Zdobyty w ten sposób dodatkowy zasób wykorzystuje się do aktywowania specjalnych mocy. W przeciwieństwie do Aktów Wiary, które wymagają obecności bohatera, zdolności zagrywane dzięki zebranym duszom są dostępne zawsze – jako część interface’u. Trzeba tylko mieć za co ich użyć. Działanie jest różne – od osłabiania wroga, poprzez pomoc naszym wojskom, kończąc na czysto destrukcyjnym.

To the sky

Programiści zdecydowali się wprowadzić do gry pojazdy latające. Każda z ras, oprócz Nekronów, może teraz opanować również niebo. Największą zaletą tych maszyn jest fakt, iż dolecą wszędzie – całkowicie ignorują przeszkody terenowe. Przed premierą gry, fani toczyli dyskusje o tym, czy aby ta nowość nie popsuje dodatkowo balansu gry. Tymczasem sprawy mają się zupełnie inaczej – ciężko znaleźć dobre zastosowanie dla żelaznych ptaków. Teoretycznie mogą niszczyć oddziały i pojazdy przeznaczone do walki wręcz – jednakże zajmuje im to tyle czasu, iż szybciej zrobimy to samo standardowymi środkami. Pojedynczy samolot jest niewiele warty, a eskadra zajmuje tyle slotów na pojazdy, że jest zwyczajnie nieopłacalna. Tak więc nowinka bardzo miła, jednakże mało przydatna w praktyce. Taki typowy bajer.

Nekroni, ze względu na to, że w figurkowym oryginale nie mają nic latającego, musieli zostać potraktowani w specjalny sposób. Dlatego też ich nową jednostką jest drugi z C’Tanów – Deceiver. O ile Nightbringer był typowym wojownikiem, o tyle jego „brat” należy do bohaterów używających magii, więc nieco inaczej trzeba nim pokierować. Co nie znaczy, że jest słabszy – po prostu inny. Aby jednak gracze kierujący tą armią nie czuli się gorsi od reszty i też mogli poobserwować jak ich podopieczni niszczą życie również w powietrzu, nieco zmodyfikowano Skarabeusze Bojowe (wytwarzane przez Pająki Grobowe) i teraz te małe konstrukty unoszą się wysoko nad ziemią. Cztery lata później

Graficznie Soulstorm niczym się nie różni od poprzedników. Owszem, doszły nowe modele związane z nowymi armiami, ale to wciąż ten sam silnik, bez żadnych zmian. W RTS'ach grafika nie ma takiego znaczenia, jednakże widać jak na dłoni, iż czas płynął nieubłaganie i o ile gameplay nadal jest świetny, o tyle oprawa już nie porywa tak, jak w dniu premiery Dawn of War. I nie trzeba patrzeć na tytuły konkurencji – wystarczy uruchomić niemłodą już Company of Heroes, by zobaczyć różnicę. Nie rozbudowano też odzywek jednostek – nadal jest ich niewiele i nie ma co szukać jakichś nawiązań i smaczków, jak w tytułach Blizzarda (ale nie jest tragicznie – część tekstów Sióstr Bitwy jest genialna). Nie zawodzi za to muzyka – świetnie pasuje do rozgrywki.

GramTV przedstawia:

Następny przystanek – Dawn of War 2

Po Soulstorm nie powinniśmy już ujrzeć kolejnego rozszerzenia do Dawn of War. Gra zawiera już właściwie każdą dużą rasę z bitewniaka oprócz Tyranidów, a tych na obecnym silniku zrobić się nie da. Nie wątpimy, iż prace nad Dawn of War 2, w którym ujrzymy inny engine graficzny, już trwają i Tyranidzi tam wystąpią. A do tego czasu pozostaje grać w Soulstorm, który może już nie robi takiego wrażenia jak pierwowzór, ale nie jest tytułem złym. Porządnie zrobione rozszerzenie.

Materiał Filmowy

Nie ma się co oszukiwać, Soul Storm został stworzony na niemłodym już silniku graficznym i niestety to po nim widać. Jednakże w tym wypadku liczy się przede wszystkim grywalność, której w tym tytule nie zabrakło.

0,0
null
Plusy
  • podbijamy cały układ
  • dwie nowe armie
  • klimat
Minusy
  • silnik ma już swoje lata schematyczna kampania pojazdy latające są zbyt słabe
Komentarze
28
Usunięty
Usunięty
03/04/2008 10:42

Co do gry. Niestety nie uniknięto kilku dziwnych dość potknięć technicznych :1. Gra w trybie kampani wczytuje się koszmarnie długo.2. Mapa kampani jest bardzo mała i bardzo niewyraźna ( trzeba nieźle się wpatrywać w ekran).3. Dziwne problemy z dzwiękiem i zacinaniem się go w czasie gry4. Czasami gra się zacina ( tego nie było w poprzednich odsłonach).To moje uwagi co do gry i mam nadzieje , że jakieś patche poprawią te niedociągnięcia.Ogólnie gra się bardzo przyjemnie ale i tak człowiek czuje pewien niedosyt bo nowe rasy nie wprowadzajązbyt dużo do rozgrywki. O wiele lepiej to jednak wyglądało bo wydaniu Dark Crusade.Co do artykułu jestem zdumiony wypowiedzią , że mamy wszystkie rasyno bo Tyranidów nie da się zrobić. Tylko pytanie jedno dlaczego mody tworzone do tej gry przez graczyumożliwiły granie tą rasą. Nie da się czy po prostu lepiej zrobic Dawn Of War 2 ?

Usunięty
Usunięty
18/03/2008 08:46

U mnie Soul Storm będzie dziś lub jutro :) I znów nieprzespane noce mnie czekają, ujadanie na noobów w multi i problemy z serverami [czasami]... jak ja to kocham :) Ku chwale Imperatora!

Usunięty
Usunięty
17/03/2008 13:58

Co prawda Soulstorm ma kilka bugów, lecz mimo wszystko to bardzo dobra gra. A co do przydatności samolotów- zależy, kim się gra. Dla mnie, gdy grałem Tau bardzo się przydały ;-)




Trwa Wczytywanie