W takiej oto scenerii zmierzało ku sobie dwóch mężczyzn. Pierwszy miał na sobie czarną kurtkę z kapturem i czarny szal wokół szyi, który prawie całkowicie zasłaniał jego twarz, a drugi przed chłodem bronił się, stawiając kołnierz płaszcza na sztorc i zaciągając czapkę na uszy do tego stopnia, iż z trudem można było ujrzeć jego oczy. Zatrzymali się w małej odległości od siebie i nie podali sobie dłoni. Bez słowa ruszyli w kierunku, który pewnym krokiem wytyczała wyższa postać. Kiedy w końcu dotarli do przyjemnego pubu i spoczęli przy stoliku w świetle lampy, ich twarze stały się możliwe do rozpoznania. Mężczyznami byli Dawid "rapechuck" Repczak – redaktor serwisu CM Revolution oraz jeden z czytelników i pasjonatów Football Managera – Gotard, który postanowił zachować anonimowość i przybrać właśnie takie imię.
Wreszcie na ich stoliku zagościły gorące kubki, z głośników sączyły się dźwięki Child In Time Deep Purple, więc klimat do rozmowy stał się wręcz idealny.- No dobrze, przejdźmy do rzeczy: jesteśmy tutaj w konkretnym celu - zaczął rapechuck. - Co chcesz wiedzieć? - Wszystko. Wszystko o najnowszym Football Managerze, a zacznijmy od tegorocznej akcji marketingowej SI: jak pewnie wiesz, dotychczas nie było tak rozbudowanej promocji produktu SI. Filmiki na Youtube, blogi, seria podcastów, a nawet reklama w angielskiej telewizji przed meczami w Lidze Mistrzów – po co to wszystko? - Paradoksalnie cała kampania mogła naruszyć wizerunek FM-a, zwłaszcza w odczuciu starszych i wiernych fanów, którzy znają serię już od wielu edycji. Nowości podawane w małych dawkach, a dotyczące bardzo ważnych aspektów rozgrywki takich jak transfery czy kontakty z mediami, owszem - ciekawiły mnie, ale przecież człowiek podświadomie czuje, co może się kryć za reklamą FM-a. Jako doświadczony gracz serii CM/FM mogę powiedzieć, że Football Manager 2008 bardzo mi się podobał – zaryzykuję stwierdzenie, że od czasów CM 01/02 był najlepszy. Skoro więc wersja tegoroczna miała być rewolucyjna i znacznie lepsza od poprzedniczki, to musiało mnie to wszystko zainteresować. Mimo wszystko nie udało mi się pozbyć dystansu do tych zmian. Przecież profil zawodnika od CM 3 aż do teraz pozostał praktycznie niezmieniony – w innych grach taki konserwatyzm byłby nie do pomyślenia, a w tym wypadku cieszy się wielkim uznaniem!
- To raczej dobrze świadczy o SI Games - skoro już dawno udało im się dojść w tym aspekcie niemal do perfekcji, to teraz mogą się skupić na dodawaniu kolejnych nowości, które mają na celu jeszcze większe urealnienie rozgrywki, lub takich, które po prostu zwiększają przyjemność płynącą z samej gry. Swoją drogą, myślisz, że twórcy wywiązali się z obietnic jakie składali? Jak na moje oko, wszystko co zostało zapowiedziane przed premierą znalazło się w wersji finalnej. Gotard popatrzył z ciekawością na twarz redaktora i już z uśmiechem na ustach powiedział:- To nie jest takie proste. Na przykład w łyżwiarstwie figurowym przyznaje się punkty za wrażenia artystyczne, a za takowe programiści powinni dostać po uszach. Tutaj kłania się ta cała otoczka, to okropne demo, które było po prostu niedopracowane i nawet ono potrzebowało łatki, żeby można było spokojnie pograć – wersja, która miała zachęcić do kupna! Tutaj chodzi o stosunek do klienta – pokazałbyś światu reklamę z błędami? - No jasne, że nie… Mówisz: "wrażenia artystyczne" – czyżbyś miał na myśli całkiem nowy tryb 3D i sposób jego działania? - Nie, tryb 3D sam w sobie działa bez zarzutu, choć oczywiście jest co dopracowywać, jednak tutaj nie ma się do czego przyczepić. Uwielbiam FM-a za to, że wymaga od nas myślenia, a tryb 3D traktowałem jako coś przydatnego w kontekście analiz taktycznych i w tym sensie mnie nie zawiódł. Nie oczekuję od Football Managera, że będzie wyglądał jak Pro Evolution Soccer – kontynuował rozmówca rapechucka – A nawet tego nie chcę. Dzięki temu trybowi będzie można teraz dokładniej określić, czy był spalony albo czy sędzia słusznie podyktował rzut karny, a w połączeniu z genialnym, choć dość drobnym narzędziem, jakim jest licznik kilometrów, pozwala dostrzec, jaki wpływ na grę zawodników mają nasze decyzje jako menedżera. - A jak się zapatrujesz na nowy moduł transferowy i na interakcję z mediami? Miles Jacobson, szef studia SI mówił, że to będą najważniejsze zmiany, zaraz po 3D.
- Media wyglądają bardzo ciekawie, w moim osobistym odczuciu modyfikacja, a raczej rozbudowa tego modułu, jest bardzo dobrym pomysłem. Konferencje są naprawdę "fajne" i prawdopodobnie SI będzie rozbudowywać ten obszar nadal, co bardzo mi się podoba. Pytania dziennikarzy o konkretnych zawodników, o szanse w poszczególnych meczach, o styl gry zespołu – to wszystko jest po prostu super! Mam tylko nadzieję, że baza tych pytań nie jest zbyt ograniczona i konferencje nie staną się z czasem "wałkowaniem tego samego". Jeśli chodzi o transfery – tutaj kolejny duży plus dla nowej wersji. Jest duży ruch "w interesie", a to czyni rozgrywkę bardziej atrakcyjną. Zauważyłem też urealniony rynek transferowy. Polscy zawodnicy, podobnie jak w rzeczywistości, przejdą bez grymaszenia praktycznie wszędzie, gdzie ich zechcą. Byle za granicę... - No nie wiem, czy to aż taki plus, jeżeli chodzi o Polaków. Z moich obserwacji wynika, że polscy piłkarze nadal chętnie przechodzą do Czech i to w bardzo dużych ilościach! Czy tak się dzieje w rzeczywistości? - redaktor zdawał się ironizować, jednak nie zdołał wywołać reakcji na twarzy Gotarda. - Przeszliby, gdyby ktoś ich tam chciał. Zauważ, że ich mentalność jest świetnie odwzorowana – pójdą wszędzie, byleby z Polski uciec. Transfery mi się podobają, nawet jeśli są cuda z Czechami, o których mówisz, ale może to wynikać z przekoloryzowania siły nabywczej czeskich klubów. Wpadki związane z hurtowym wykupywaniem naszych zawodników przez wspomnianych Czechów jestem w stanie wybaczyć, choć oczywiście lepiej, żeby ich nie było. Samego mechanizmu będę bronił, bo trzeba zdać sobie sprawę w jak dużym obszarze się poruszamy - to naprawdę duży kod, a przecież nie ma sytuacji, w których drużyna komputera kupuje sobie dziesiątego pomocnika, mając tylko dwóch obrońców... - A sam poziom trudności? Wielu graczy mówiło, że FM 2008 był trudny i że trzeba było więcej czasu spędzić nad grą, żeby osiągnąć w niej sukces. A jak ty to odbierasz w najnowszej wersji? - Cóż, gdybyśmy porównali poziom trudności między CM 3 a FM 2008, zauważylibyśmy jaką pracę wykonało SI, ale analizując wersję opatrzoną numerem 2009, mam pewien kłopot. Bliska jest mi opinia M8_PL który twierdzi, że jest ona trochę łatwiejsza od poprzedniczki i być może duża w tym zasługa asystenta. - Rzeczywiście, przed premierą dużo mówiło się, że teraz rola asystenta znacząco wzrośnie. Jak to wygląda z twojej perspektywy? Mnie wydaje się, że może to być zachęta dla tych, którym do tej pory nie szło zbyt dobrze w tej grze, a teraz dzięki asystentowi łatwiej będzie im osiągnąć sukces. - Odradzałbym takie myślenie. Asystent generalnie podpowiada dobrze i może być pomocny, jednak sam nie zastąpi gracza i jego pomysłu na grę – i tutaj kolejny plus dla nowego FM-a. Zrobiłem mały test: w pierwszym meczu moim Leeds od początku do końca słuchałem asystenta i prowadziłem 1:0. Nie mogłem się jednak oprzeć wrażeniu, że asystent podpowiada mi nie co robić, żeby wygrać, tylko co robić, żeby wpakować kolejnego gola. Skończyło się na 1:1, bo na koniec przeciwnicy strzelili bramkę z kontry. W drugim meczu, również prowadząc, zignorowałem sugestie asystenta, cofnąłem drużynę i to moi zawodnicy strzelili bramkę z kontry... Wniosek z tego taki, że asystenta trzeba słuchać, ale trzeba wiedzieć, kiedy sami musimy ocenić sytuację. - No to teraz porozmawiajmy o rzeczy, która nieodłącznie wiąże się z serią Football Manager, a mianowicie o błędach. - No niestety, są. Błędy w lidze polskiej, chorwackiej, włoskiej, belgijskiej, a nawet błędy w angielskich ligach rezerw! - Ale za to ja mogę powiedzieć, że błędu z kontuzjami jako takiego nie ma. Jest duża rzesza graczy, którzy ustawiają obciążenie w treningu na wysokie, bądź bardzo wysokie, a później dziwią się, że mają plagę kontuzji. Istotna jest też rotacja, o której pisał mój redakcyjny kolega w jednym z poradników. - Dokładnie. Gra co prawda jest wymagającą pod względem utrzymania kondycji i zdrowia piłkarzy, ale nie rozpatrywałbym tego w kategoriach błędu. Te jednak nie kończą się tylko na ligach i obawiam się, że trochę znajdzie się ich w silniku meczowym. Chodzi mi przede wszystkim o strzały z dystansu, które są strasznie denerwujące. Dla przykładu, naprawdę trudno mi sobie wyobrazić piłkarza grającego na poziomie 5. ligi angielskiej o sile strzału Roberto Carlosa, zwłaszcza, że w atrybutach tego nie widać... - To chyba pozostaje nam czkać na następną łatkę. Znowu... Jednak istnieje też niebezpieczeństwo, że poprawiając jedną część gry, programiści mogą przez przypadek zepsuć coś w innym miejscu. Przy takiej ilości linijek kodu zrobienie czegoś doskonałego jest naprawdę trudne do wykonania – jest to bolączka programisty, chociaż ja staram się być dobrej myśli. - Dlatego też nie można z góry zakładać, że będzie po kłopocie, ale teraz trudno o tym mówić. Uwzględniając wszelkie okoliczności, można stwierdzić, że FM 2009 jest grą, w którą warto zagrać, a nowości wprowadzone w tej wersji po pewnym czasie staną się nieodłączną częścią rozgrywki, bez których później nie będzie można sobie FM-a wyobrazić. Transfery i media to dobry kierunek w rozwoju i według mnie warto go kontynuować, warto dopieszczać te aspekty gry. Podsumowując – całość idzie w dobrym kierunku. A teraz wybacz, obowiązki wzywają. Dom, rodzina, żona, dzieci... - Jasne – roześmiał się rapechuck - Założę się o FM-a 2010, że idziesz sobie pograć. Ale nie mam Ci tego za złe, cała ta rozmowa we mnie również obudziła ochotę na choć jeden meczyk... Rozmówcy skierowali się do wyjścia, a towarzyszył im z głośników Ozzy Osbourne, śpiewając "War Pigs". Rapechuck zastanawiał się nad tym, że obowiązki Gotarda, albo osoby, która każe do siebie mówić takim imieniem i zachowującej się w ten sposób, niekoniecznie muszą być tak przyziemne jak domowe porządki. Czy było to prawdą – tego miał już się nigdy nie dowiedzieć. Spod pubu odeszli: niższy mężczyzna w czarnej kurtce z nałożonym kapturem oraz trochę wyższy mężczyzna w płaszczu i czapce głęboko naciągniętej na uszy, każdy w swoją stronę. Wśród mżawki i przejmującego chłodu, wiatr nadal igrał ze spadającymi liśćmi. Piękna polska złota jesień.