Diariusz szósty (1776-1790), czyli koniec wieku owego nadchodzi oraz wiecznych rywali, Anglii i Francji opisanie
Diariusz szósty (1776-1790), czyli koniec wieku owego nadchodzi oraz wiecznych rywali, Anglii i Francji opisanie
Ostatnie lata życia naszej Królowej Ludwiki prawdę straszliwą o naszej władczyni pokazały. Z wiekiem ambicje i wyobraźnia jej mroczną swą naturę ukazały. Roku Pańskiego 1776 rozkazy poszły do dowódców, by na Wenecję i Danię uderzyć (ta ostatnia kolonią wygnańców była jeno na Islandii i garstką kupców. Powody do pierwszej inwazji szalone były – Królowej Ludwice zachciało się przepłynąć po własnym kanale weneckim, a Duńczycy znowuż z rynków nielicznych, na których się utrzymali siłą, a nie dyplomacją wygnani być mieli.
W Sejmie rejwach się zrobił straszny, bo też i powody ku temu były. Jakże to wygląda, gdy imperium potężne słabe kraje z błahej przyczyny najeżdża? Przecież ani ich floty, ani armie szans najmniejszych z naszymi nie miały, tyle było w tym sprawiedliwości, co w rozkazie wysłania dwudziestu hajduków, by kulawego starca obili. Gwardziści zamorscy wszelako do Sejmu wkroczyli i jasnym się stało, że wybór mamy między wojną domową w Rzeczypospolitej, a dwóch obcych nacji poświęceniem. Tak więc wyrok na Wenecję i Danię zapadł, a armia i flota go wykonały.
Bóg jedyny wie, jakie jeszcze szaleństwa by nas czekały, ale widać w opiece miał honor Rzeczypospolitej, bo w 1782 roku Królową Ludwikę przed swój tron zawezwał. 96 wiosen sobie liczyła w chwili śmierci. Jej córka władzę przejęła, zacząwszy od obietnic, że błędów matki powtarzać nie zamierza, a co się da to naprawi. Długie były debaty, ale wreszcie parlament nasz i Sejm Rzeczypospolitej ogłosiły, iż Krystyna I królową zostaje, a stany wszystkie nadzieję w niej pokładają na naprawę kraju.
Wszelako i tak wojny kolejnej się doczekaliśmy, ale odległej, choć długotrwałej. Od lat kilku problem z Czirokezami, Indianami co na północ od Florydy żyli, narastał. Do kontaktów byli niechętni, z wrogością się obnosili, armię zbierali. Z pomocą Indian, co to obywatelami Rzeczypospolitej zostali, kampanię przygotowano w celu usunięcia wojowniczo nastawionej rady wodzów Czirokezów i porządku zaprowadzenia. Takoż latem 1784 roku armie nasze z przewodnikami w dzicz wyruszyły i polowanie rozpoczęły, co lata trzy trwać miało.
Na dwie w tym okresie pozyskane przez armię prowincje amerykańskie sześć przypadło innych, za sprawą dyplomacji i złota polskiego zdobytych. Królowa Krystyna wojnę za ostateczność bowiem uważała, za to chętnie od upadających władców wielkie połacie ziem pozyskiwała. Tak do Polski Dania i Lubeka trafiły na zachodzie Europy, Lombardia i Grecja na południu, na wschodzie zaś Ukraina, Krym i Mołdawia. Plany są i dalsze, ale zawieszeniu uległy dwuletniemu, bo skarbiec opustoszał mimo wielkich wpływów, a i wojna nam została wypowiedziana przez państwa włoskie, władcę szalonego mające, Benedykta Pierwszego.
Sił dużych tam nie mieliśmy, ale generał Ścibor Otocki wraz z admirałem Iwo Grekiem (wielce utalentowanym człekiem jest, i Grekiem nie tylko z nowego nazwiska) parlament zapewnili, że sił dodatkowych nie potrzebują, mimo iż wróg siły trzykrotnie liczniejsze na miejscu posiada. Gdy słowa te piszę, armia nasza śródziemnomorska, wielce przetrzebiona kolejnymi zmaganiami, do Rzymu wkracza, a na dworze królewskim głosy się pojawiają w tematach reformy religijnej, co miałaby władzę nad Kościołem i Rzeczpospolitą w jedno scalić.
Żywota wiele mi nie pozostało, na zdrowiu słabuję, od lat dwóch urzędów nie piastuję, jeno się pisaniu swych diariuszy poświęciłem. Czuję, iż kolejnego już nie będzie, bo też i rzadko się zdarza, by człek u zarania wieku zrodzony do kolejnego dotrwał. Tuszę, iż w stuleciu nowym dzięki rozsądkowi Królowej Krystyny Rzeczpospolita coraz silniejsza będzie – choć nie wiadomo, jaką nazwę nasz kraj mieć będzie. Bo też i w Sejmie debaty trwają, że Rzeczpospolitą Obojga Kontynentów zwać się już od dawna powinna...
Nadzieję też zachowuję, iż bogactwo kraju naszego ducha w obywatelach nie osłabi, bo dobrze wiem, jak słabła niegdyś potężna Hiszpania. Na najbliższą dekadę jednak ważnych wiele spraw przypadnie, bo kolejną troską parlamentu jest wojna zastarzała między Anglią a Francją, która na skutek działań kaperskich wpływy do skarbca koronnego osłabia. Może tak być, że Sejm przyjmie uchwałę, by jedną ze stron konfliktu wspomóc i ogień, co w Europie od tak dawna płonie, ugasić. Tu jednak rozsądku trzeba, bo obie nacje bitne są i wciąż wpływowe...
Anglia, albo też Wielka Brytania, to kraj do morza nawykły i w naturalny sposób ku koloniom zamorskim skierowany. W korzystnych warunkach mógłby się imperium stać wielkim jak dzisiejsza Rzeczpospolita, ale zawsze krok w krok obok niego podąża Francja – jak świat światem nacje obie ze sobą walczyły i nawzajem siły sobie odbierały. Walki toczyli i w Europie i we wszelkich koloniach – czego dziś skutek mamy widoczny a smutny. Dwa wymęczone mocarstwa, swą nienawiścią innym krajom szkodzące, i kolonie upadłe, co je ratować musieliśmy.
Same Wyspy Brytyjskie oparciem pełnym dla monarchy Anglii być też nie mogą. Szkoci i Irlandczycy jeno dogodnej chwili czekają, by po niepodległość sięgnąć, drugim z nich zresztą w 1760 roku sztuka owa nawet się udała. Rząd rezydujący w Somerset House musi więc patrzeć nie tylko naokoło siebie, ale i baczyć, co dzieje się na ich własnym podwórku. Inna sprawa, że narzędzi do ładu zaprowadzania mają aż nadto i jedynie wycieńczenie wojną więzy osłabiło. Ich własne kolonie zresztą również za mocno przyciśnięte zostały podatkami, a że władze własne jako protektorat miały, to bunt wszczęły.
Mówiąc o narzędziach, trzeba chwilę flocie poświęcić brytyjskiej. Choć wiele od naszej się nie różni, to pamiętać należy, iż większość morskich doktryn właśnie z Anglii pochodzi. Myśmy więc są naśladowcami ich, nie oni naszymi. Z dyplomatami ich styczność mając, słyszałem swego czasu o planie ambitnym okrętu zbudowania, co więcej niż 120 dział miałby zabierać. Dziś, gdy słabną od wojny coraz bardziej, prędzej to Rzeczpospolita podobne monstrum by zwodowała, niż oni – ale dalej ich flota liczna jest i sprawna.
Armia ich również do słabych nie należy, wedle najlepszych europejskich standardów stworzona. Pułki liniowej piechoty, przez grenadierów i strzelców wspierane, karnością się wykazują i determinacją. Z ostatniego typu formacji na uwagę zasługują sławetne Zielone Kurtki (liniowa piechota ich jak i nasza w czerwonych chodzi). Oddziały owe w terenie świetnie się czują, a na dodatek uzbrojone są w najlepsze karabiny, celne piekielnie i niezawodne. Elitarni owi żołnierze lepiej też niźli inna lekka piechota pola dostają, gdy do zwarcia mimo wszystko dojdzie.
Choć od początku wieku trzon kolonii utrzymywany był już jako protektorat, to dalej nieco ziem w Ameryce Anglia posiadała. Szereg wysp tropikalnych cennych towarów dostarczał, ale też i na surowej północy placówkę utrzymali. Zakazana owa kraina, Ziemią Ruperta zwana, utrzymywana byłą po części za sprawą heskich najemników. W brytyjskiej armii pułki z mieszkańców różnych krajów się rekrutujące to zresztą codzienność – pozostając od niemal wieku w stanie ciągłej wojny, chętnie kraj ów pomocy w takich wojskach szuka.
Na początku wieku dużo lepiej od nas naukę rozwiniętą mieli, ale z czasem Rzeczpospolita do przodu się wysforowała. Wszelako wiele wynalazków militarnych to u nich najpierw się pojawiło. Dzięki temu chociażby artyleria ich zawsze silną była, choć nie wszystkie nowe pomysły po równi udane się okazały. Weźmy chociażby karabin Puckle’a, czyli muszkiet potężny jak artyleria rozstawiany. Owszem, stabilność godna uwagi, owszem, przeładowanie szybkie – ale jak porównać baterię takowych dziwadeł z pułkiem liniowej piechoty czy z haubicami, to na obu frontach przegrywa.
Cokolwiek żem na wstępie opisu Wielkiej Brytanii o niej napisał, takoż i doskonale pasuje do Francji. Te same silne strony i podobne słabości. A ponad wszystko wojna, co do utraty kontroli nad zamorskimi terytoriami ich doprowadziła – choć w mniejszym stopniu niż Anglików. We Francji takoż doszły i rozruchy wewnętrzne, obalenie monarchii absolutnej na celu mające. Efekt ich taki jedynie, że innych posłów wysyłają i flagę odmienną wywieszają. Jako nacja się nie zmienili, a i wojny z Anglią mimo owej sposobności nie zakończyli.
Francuzi to nacja dumna i z rzemiosła wojennego na cały świat słynna. W Paryżu Łuk Tryumfalny wznieść ponoć zamierzają na wzór rzymski – jeno pojęcia nie mam, jaki tryumf upamiętnić by nim dziś chcieli. Słabną bowiem coraz bardziej, choć pozornie dalej siłę mają. Będąc przy zmianach co u nich zaszły, dawna gwardia królewska zastąpiona została gwardią republikańską – ot i całego przewrotu kwintesencja w zasadzie. Choć w jednym sprawiedliwość oddać im muszę, nieco światłych rozwiązań z Rzeczypospolitej przy tej okazji skopiowali...
Wśród piechurów francuskich wiele można znaleźć ciężkich oddziałów elitarnych. Oprócz gwardii wspomnianej są też pułki weteranów, w walce zawzięte i nieugięte. Mają też sławną piechotę Petis-Vieux, której reputacja daleko sięga. Nie trzeba chyba tłumaczyć, jaki wpływ ma na zwykłe liniowe wojska obecność takich pułków u boku – każdy młodzian z karabinem chce pokazać, że godny jest takiego towarzystwa, więc stara się w dwójnasób. Tak więc armia francuska długo pola dotrzymuje i niełatwo ją do ucieczki skłonić.
Myliłby się ten, kto by pomyślał, iż kraj tak dobrą piechotę mający, konnicę zaniedbał. Ich szwoleżerowie skutecznie w plecy wroga wjeżdżają albo też artylerii wrogiej szkody czynią. Mają Francuzi też i swoje oddziały karabinierów, ale z jazdy typu tego, nieregularnych znaczy, najgroźniejsi mi się zdają konni szaserzy. Jak i ich pieszy odpowiednik, jeźdźcy ci ostrzał skuteczny prowadzą, a zaatakowani szybko na dogodniejszą pozycję przemieszczają. Przy takiej doktrynie, na ciężkiej piechocie i lżejszej jeździe opartej, jedynie sporadycznie konną gwardię muszą wykorzystywać.
Artyleria francuska typową jest i żadnych ukrytych możliwości nie posiada – cóż zresztą zmieniać w rozwiązaniach doskonałych? Owszem, można myśleć o rozmaitych wynalazkach, jak rakiety, co to modne we flotach niektórych i wojskach się stały, ale na karne wojsko owe fajerwerki radosne wielkiego działania nie mają, bo celnością nie grzeszą a i zniszczenia umiarkowane czynią, jeśli z nowoczesną haubicą je zestawić. Zasięg spory może tu argumentem być i pewnie to obecność owej nietypowej artylerii w wojskach spowodowało.
Jak każde kolonialne imperium Francja na rozmaite oddziały nietypowe liczyć może. Choć miejsc do werbunku niewiele im pozostało, dalej wystarczy tego, by świetnych w ukrywaniu się i zadawaniu szybkich ciosów Indian rekrutować. Oprócz nich mają też oddziały gońców leśnych – zwiadowców niemal doskonałych. W czasach ostatnich osobną formację też powołano, legię żołnierzy cudzoziemskich, by armię wyniszczoną zasilić.
Cały tydzień to jak dla mnie za mało mógłby być miesiąc :) A tak poza tym to grając Polską jest trochę dziwnie bo po Auguscie II nie ma już królów tylko same kobiety nie mam nic przeciwko płci przeciwnej ale jest to trochę dziwne.Ech poza tym co ciekawe zamiast ciąć się bardziej na bitwach morskich to tnie mi się bardziej na lądowych i to mimo najnowszego patcha ;]
Vojtas
Gramowicz
09/03/2009 13:51
[cut]Wstaw ten list do wątku konsula CDP, Łukasza Macha. Zapewne się do tego ustosunkuje.
Usunięty
Usunięty
09/03/2009 09:46
Pafun - nie wylewaj jadu na innych, za to że im gra nie działa. Nie każdy musi być specem informatyki, by móc sobie pograć. Ton Twoich wypowiedzi bardziej pasuje do Onetu niż do tego, kulturalnego forum.Zgadzam się, że czasami pogrzebanie na forach rozwiazuje problemy, ale nie po to się płaci grube pieniądze za grę by potem przez 3 dni grzebać po necie poszukująć sposobu odpalenia gry. Wiem, że na PC dzieją się czasami straszliwe jajca z powodu sterowników (ilez to razy sam musiałem się przekopać przez fora, by znaleźć rozwiązanie), ale niektórzy deweloperzy potrafią zrobić grę, która nie "grymasi" na różnych konfiguracjach.A co do Steama, to to dziadostwo zmusiło mnie do kupienia dostępu do neta w domu - wcześniej net miałem tylko w pracy i było mi z tym dobrze. Do aktywacji gier od EA wystarczyło krótkie połaczenie modemowe (przy użyciu telefonu komórkowego podpietego pod USB), ale przy STEAMie już takie coś nie wypalało - choćby przez konieczność ściągnięcia 1GB patcha do Dawn of War 2 bez którego gra nie rusza. To najbardziej mnie w STEAMie wkurza - kupujesz grę, chcesz jak najszybciej ją odpalić by zobaczyć jak chodzi i jak wyglada... a tu Zonk - musisz czekać na ściągnięcie patcha (coś mi się wydaje, że nie jest to patch a poprostu kawał gry, który ze względów antypirackich nie jest umieszczany na płycie)