Castlevania: Lords of Shadow - zapowiedź

Łukasz Berliński
2010/02/14 17:00

Seria Castelvania nie pierwszy raz próbuje swych sił w trójwymiarze, aczkolwiek bez powodzenia. Czy Lords of Shadow ma szansę zmienić ten stan rzeczy i wnieść nieco świeżego powiewu do skostniałej serii? Przekonajcie się sami czytając naszą zapowiedź Castlevania: The Lords of Shadow.

Seria Castelvania nie pierwszy raz próbuje swych sił w trójwymiarze, aczkolwiek bez powodzenia. Czy Lords of Shadow ma szansę zmienić ten stan rzeczy i wnieść nieco świeżego powiewu do skostniałej serii? Przekonajcie się sami czytając naszą zapowiedź Castlevania: The Lords of Shadow.

To Castlevania czy nie?

To Castlevania czy nie?, Castlevania: Lords of Shadow - zapowiedź

Z nową odsłoną, zasłużonej dla historii elektronicznej rozgrywki Castlevanii, od momentu ogłoszenia prac wiążą się pewne problemy. Premierowy zwiastun, który pokazano na targach Games Convention dwa lata temu w Lipsku prezentował grę nazywającą się po prostu Lords of Shadow. O żadnej Castlevanii nie było wtedy mowy, choć bohater filmu promującego nowy tytuł został zaprojektowany tak, by przypominać Simona Belmonta znanego z pierwszej odsłony jednej z najbardziej zasłużonych i wyeksploatowanych serii Konami.

Dopiero kilka miesięcy później dowiedzieliśmy się, że Konami w swym portfolio wydawniczym od początku trzymało pieczę nad Castlevania: Lords of Shadow. Początkowy brak stosownego przedrostka w prezentacjach nadchodzącego tytułu spowodowany był wypuszczeniem w tamtym czasie innej gry z Castlevanią w tytule – Castlevania Judgment przeznaczonej na Wii. Czy nie chciano wprowadzić zamieszania z nazewnictwem czy nie robić sobie wzajemnej konkurencji to już pytanie, na które odpowiedź zna tylko Konami.

Czas pokazał, że gra na konsoli Nintendo świata nie zawojowała, zatem można już było całemu światu bez żadnych ogródek ogłosić, że oto nadchodzi Castlevania na PlayStation 3 oraz Xboxa 360, która ma wynieść serię na zupełnie nowe tory, a nie być jedynie kolejną, marną próbą zmiany wizerunku.

To oświadczenie z jednej strony zostało przyjęte z entuzjazmem, z drugiej zaś oddani fani serii zaczęli się zastanawiać czy nowa gra z planu wydawniczego Konami poza nazwą będzie miała cokolwiek wspólnego z dotychczasowymi grami z serii, które w większości były hardcore’owymi platformówkami w 2D z dużą ilością akcji, walki oraz opasłym bestiariuszem. Niepokój wywołał głównie fakt, że w ekipie odpowiedzialnej za Castlevania: Lords of Shadow zabrakło miejsca dla Koji Igarashi, który odpowiadał za produkcję większości gier z serii Castlevania w ciągu ostatniej dekady.

Kojima zamiast Igarashi’ego

Stworzenie gry zlecono hiszpańskiemu studiu z siedzibą w Madrycie – MercurySteam. Wybór co najmniej kontrowersyjny, bowiem zatrudniona do pracy przy Castlevania: Lords of Shadow ekipa może się co najwyżej „poszczycić” średnio przyjętym zarówno przez prasę jak i graczy Clive’s Barkers Jericho oraz ciekawym, choć przez większość już zapomnianym projektem Americana McGee – Scrapland. Skąd zatem taki wybór? Dave Cox z europejskiego oddziału Konami, sprawujący pieczę nad całym procesem produkcji przyznaje, że madryckie studio posiada odpowiedni silnik oraz miłość do Castlevanii. Te dwa czynniki wystarczyły, żeby zaufać MercurySteam.

Kojima zamiast Igarashi’ego, Castlevania: Lords of Shadow - zapowiedź

Gwarancją jakości oraz obserwatorem prac postępujących w Europie ma być Kojima Productions. Sam Hideo Kojima bardzo entuzjastycznie podchodzi do tego projektu, zdradzając przy okazji w jednym z wywiadów, że zawsze marzył o zrobieniu gry akcji w klimatach horroru. Zapytany czy w Castlevania: Lords of Shadow podobnie jak w Metal Gear Solid będziemy świadkami długich scen filmowych odpowiedział, że sam nie uczestniczy bezpośrednio w procesie produkcji, ale to co widział do tej pory napawa go optymizmem i zostawia wolną rękę hiszpańskiemu studiu, także w kwestii filmów przerywnikowych.

Te ostatnie mają być w grze nośnikiem dla wciągającej fabuły, która u gracza ma wywoływać emocje co najmniej takie, jak śmierć Aeris z Final Fantasy VII. W Castlevania: Lords of Shadow głównym bohaterem będzie Gabriel, członek Bractwa Światła. Plotki głoszą, że protagonista wedle niepisanej tradycji serii wywodzi się z klanu Belmontów, jednak pogłoski te nie zostały potwierdzone. Żona długowłosego Gabriela została zamordowana, a ten wyrusza tropem tytułowych Panów Cienia celem zemsty. W trakcie krucjaty ważną rolę odegrają dwie (a może więcej?) maski, symbolizujące dobro i zło, mające odmienne magiczne właściwości. Jedna z nich jest ponoć w stanie przywrócić do życia zamordowaną żonę...

GramTV przedstawia:

Autorzy póki co nie chcą zdradzać więcej szczegółów dotyczących fabuły. Wiemy natomiast, że Castlevania: Lords of Shadow doczeka się doborowej obsady aktorskiej. Patrick Stewart w roli sprzymierzającego głównemu bohaterowi Zobeka, Robert Carlyle użyczający głosu Gabrielowi czy Natascha McKelhone w roli Marii, żony Gabriela, to gwarancja jakości dubbingu. Dla niektórych rozczarowaniem może się okazać informacja, że muzyki do nowej Castlevanii nie skomponuje Michiru Yamane, znany ze świetnej ścieżki dźwiękowej do Symphony of the Night. Zamiast niego orkiestrą podyryguje równie utalentowany hiszpański kompozytor Oscar Araujo.

Stare śmiecie w nowej oprawie

Stare śmiecie w nowej oprawie, Castlevania: Lords of Shadow - zapowiedź

W Castlevania: Lords of Shadow podstawową bronią Gabriela będzie zrobiony z łańcucha bicz, nieodzowny element niemal każdego bohatera całej serii. Prócz podstawowej broni będziemy mogli skorzystać również z wielkiego młota, krzyża czy wody święconej, a to zapewne początek dłuższej listy arsenału jaki można będzie wykorzystać w grze. Już teraz wiadomo, że każdą broń ulepszymy, dzięki czemu zdobędzie ona specjalne właściwości.

Kontrola nad Gabrielem nie powinna sprawiać problemów osobą zaznajomionym z mechaniką slasherów. Lewy analog ma odpowiadać za kontrolę kierunku ruchu, zaś przyciski z prawej strony posłużą za wyprowadzenie lekkich oraz mocnych ciosów, skok oraz użycie alternatywnej broni. Nie wiadomo jeszcze co z prawym analogiem, gdyż kamera w grze będzie „sztywna”, zatem jej kontrola nie wchodzi w grę. Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydaje się, że prawą gałką będziemy nadawać kierunek uderzeń bicza.

Poza walką z typowym bestiariuszem do jakiego zdążyliśmy się w przyzwyczaić w grach z serii Castlevania jak szkielety, wampiry czy wilkołaki, Dave Cox obiecuje również emocjonujące starcia z nowymi, inteligentnymi przeciwnikami, a także efektowne pojedynki z bossami ogromnych rozmiarów, na pokonanie których trzeba będzie znaleźć odpowiedni sposób. Do tego dojdą elementy platformowo-zręcznościowe, które urozmaicą rozgrywkę. A wszystko to podane w gotyckich klimatach z oprawą graficzną stojącą na wysokim poziomie i odpowiednim klimatem.

Czekać jest na co. Choć Dave Cox stara się, by Castlevania: Lords of Shadow dotarła do jak najszerszego grona odbiorców, to widać, że mająca ponad 20 lat seria jest bliska jego sercu i zrobi wszystko, by nie roztrwonić jej klimatu i nie zawieść oddanych fanów. Trzeba jednak uzbroić się w cierpliwość. Planowana data premiery czai się dopiero w drugiej połowie tego roku. Trzymajcie rękę na pulsie, bowiem już niedługo będziemy świadkami być może wielkiego odrodzenia serii. Albo kolejnego bolesnego upadku w trójwymiarowym świecie...

Komentarze
10
Usunięty
Usunięty
20/02/2010 16:27

Dla takich tytułów chciałoby się mieć PS3

Usunięty
Usunięty
19/02/2010 16:16

Trochę za bardzo śmierdzi god of war-em ale po MGS 4 liczę na to że i tym razem się nie zawiodę

Usunięty
Usunięty
18/02/2010 18:49

Ten sam schemat co w DI i GOW ... popelina brakowało im pomysłów ?? Być może ... ;/ Co sie dzieje na tym padole ziemskim . . .




Trwa Wczytywanie