Nawet najpotężniejsze demony, najlepsi szermierze, magowie lub łucznicy są niczym bez dobrego przywódcy. Wybitnej jednostki, osobowości, która poprowadzi oddziały do zwycięstwa. Dziś opiszę profesje dowódców armii trzech wielkich ras Nevendaaru.
Od zawsze Elfy i Ludzie potrzebowali charyzmatycznych przywódców, a demony silnej ręki, która utrzyma je w ryzach. W czasach dwóch Wielkich Wojen każda z ras dysponowała czterema profesjami: wojownikiem, magiem, strzelcem i różdżkarzem. Czasami najmowano również złodziei, których zadania były dalekie od prowadzenia oddziałów do boju. W obecnych czasach zrezygnowano z usług transformujących teren różdżkarzy, jednocześnie zwiększając rolę łotrzyków. Długo analizowałem cechy, które różnią poszczególne klasy w zależności od reprezentowanej rasy. Oto efekty moich badań.
Wojownicy
Wysyłani tam, gdzie potrzebna była siła zimnej stali i wytrzymałość góry. Nie mogli atakować jednocześnie wielu celów jak magowie, jednak ich ciosy zadawały poważniejsze obrażenia. Potężne skrzydła Księcia pozwalały mu z łatwością przebywać lądy i morza. Rycerze przemierzali Nevendaar na grzbietach pegazów. Tylko elficcy Władcy Lasów musieli podróżować pieszo, wody pokonując na pokładzie statków. Obecnie wszyscy zostali spieszeni, jednak zdobyli kilka unikalnych zdolności, różnicujących rasy pomiędzy sobą.
Największe zmiany przeszło Imperium. Pegazy nie niosą już ich rycerzy. Co więcej, trudno mówić o rycerstwie jako rodzaju męskim. Obecnie cesarz wyznacza kobiety jako głównodowodzące jego siłami. Możliwe, iż dosiadanie skrzydlatego rumaka było trudne siedząc po damsku w siodle, więc Wojowniczki ufają tylko własnym nogom. Rygorystyczny trening, jaki przechodzą przed wstąpieniem na służbę sprawia, iż w sile nie ustępują demonicznym Książętom. Kobiety stanowią doskonałe wsparcie dla reszty wojsk w trakcie bitwy. Bez problemów przełamują wrogie klątwy osłabiające ich podopiecznych a także odpychają nieprzyjaciela od delikatnych kapłanek i magów. W trakcie natarcia nie ustępuje kroku kawalerii, biegnąc tak szybko, jakby anioły Wszechojca ją niosły. Kilkakrotnie żołnierze Imperium z podziwem szeptali o swoich przywódczyniach, które w trakcie walki samotnie zatrzymywały ataki wrogów i wychodziły z tego bez najmniejszego zadrapania.
Ostatnie porażki zmusiły Legion do analizy swoich błędów i zmiany w taktyce. Książę jest doskonałym przykładem tego, iż Potępionym daleko do armii bezmyślnych sługusów. Co prawda ten demoniczny wojownik nadal najlepiej sprawdza się w walce wręcz, jednak uzyskał dostęp do kilku sztuczek ułatwiających eliminację wrogów z dystansu. Spojrzenie Księcia zatruwa ciała, umysły i dusze wrogów. Osłabieni szybko giną pod ciosami wojsk Legionu. Mizerne bariery ochronne magów są niczym wobec potęgi, jaką włada wojownik piekieł. Potężny Beliarh tylko czeka w otchłani na to, aż jego pan wezwie go do swego boku i ześle na nieprzyjaciół. Wprawny szermierz, Książę bez problemu stawia czoła kilku jednostkom równocześnie, raniąc wszystkich przy pomocy wirującego ostrza.
Władcy Lasu spędzili wiele lat w głuszy, doskonaląc swoje techniki walki. To sprawiło, iż w sile dorównują ludziom i demonom. Najbardziej ze wszystkich stawiają na własne zdolności, w niewielkim stopniu wspomagając resztę wojsk Przymierza. Poświęcenie uniwersalności, która charakteryzuje jego „kolegów po fachu” nie oznacza, że jest chociaż odrobinę mniej niebezpieczny. Są oni oddani swojej sprawie tak samo mocno, jak Wojowniczki i Książęta. Walka przeciwko nim jest wyzwaniem. Lansjerzy nie muszą forsować swoich rumaków, gdyż magia, jaką włada dowódca pozwala na szybką teleportację. Potężne ciosy druzgocące pancerze są zaletą tego wojownika, chociaż wymagają ofiary z własnej krwi, aby w pełni działać. W razie potrzeby Władca Lasu może stać się niewrażliwy niczym najstarsze drzewa, kpiąc sobie z każdego ataku wymierzonego przeciwko niemu.
Magowie
Magia stanowi nieodłączną część Nevendaaru. Wielu osobników w każdej armii nauczyło się częściowego panowania nad żywiołami. Najzdolniejsi z nich mogą zasłużyć na otrzymanie własnego oddziału. Imperialny Arcymag sprwadza gromy na głowy swoich wrogów, Arcydiabeł zsyła niszczący ogień, aby wypalić wszelki opór, a Driada, jedyna kobieta w tym towarzystwie, zasypuje najeźdźców skalnymi odłamkami. Nie są tak wytrzymali jak Wojownicy ani zręczni jak strzelcy, ale ich Sztuka nie raz odwróciła losy bitwy.
Nauka magii wymaga wieloletnich studiów, dlatego nie jest niczym niezwykłym widok starca na polu bitwy. To, co może dziwić to widok młodzieńcza w spiczastym kapeluszu. Pomyli się ten, kto zignoruje tego człowieka - czasami w Imperium pojawia się zdolny umysł, który opanuje Sztukę znacznie szybciej od innych. Inkwizycja z podejrzliwością patrzy na Arcymagów, próbując znaleźć najmniejszą oznakę demonicznego wpływu, ale do tej pory bez skutku. Zapewne zmienili by zdanie widząc, co ten dowódca potrafi w trakcie bitwy. Ożywianie zmarłych? Toż to bluźnierstwo, tylko ma Wszechojciec może mieć taką moc. Przemiana w potężną Żywą zbroję na pewno nosi znamiona magii Legionu. Podejrzane jest również przywoływanie golema – Inkwizycja nigdy nie sankcjonowała praktyk tworzenia tych istot. Tylko zdolność teleportacji wydaje się być po za podejrzeniami, chociaż kto wie gdzie przebywa jednostka w trakcie magicznej podróży.
Arcydiabły od dawna przemierzają Nevendaar, niosąc ze sobą płomień Bethrezena. Kiedyś stanowili najlepszych dowódców Legionu, teraz ich moce wzrosły. Całkowicie porzucili jakiekolwiek umiejętności wspomagania własnych jednostek, w pełni koncentrując się na szkodzeniu wrogowi. Doświadczony Arcydiabeł stanowi niemalże armię samą w sobie. Jego plugawe sztuczki sprawiają, iż nawet dowodząc zaprawionymi w boju weteranami nie można oczekiwać łatwego zwycięstwa. W końcu to wybrańcy Upadłego. Paraliżujący strach ogarnia tych, którzy spojrzą piekielnemu pomiotowi w oczy. Odważniejsi mogą paść ofiarą straszliwej klątwy, która nawet najsilniejszego męża zamienią w słabego chochlika. Wiele kapłanek Imperium i Przymierza poległo tuż po tym, jak demoniczna magia teleportowała ich tuż obok demonicznych wojowników. Przełamywanie wzmacniających czarów również znajduje się w repertuarze czarnoksiężnika piekieł.
Driady nie są Elfami. Zwykle zamieszkują lasy, jednak wola Galleana zmusza je do pomocy Przymierzu w czasach wojny. Leśny lud nie ufa w pełni tym istotom, pomny legend i opowieści o ich zwodniczej naturze. Jednakże Driady to zdolne czarodziejki, bardzo dobrze panujące nad żywiołem ziemi. To sprawia, iż mimo braku zaufania, są z radością witane przez elfią królową i otrzymują wojsko pod swoje rozkazy. Zdolności Driady pokazują, iż zaiste wielka jest mądrość Illumielle. Nieuchwytna istota jest mistrzynią ucieczek. Nie ważne, czy tylko przyspiesza swoje ruchy czy też korzysta z teleportacji – pojedynczy wojownik nie ma szans na dogonienie córki lasu. Magia wzmacniająca stanowi tylko lekki problem, gdyż pani ziemi z wprawą rozprasza tego typu zaklęcia. Trujące rośliny są pod jej rozkazami, atakując nagle i sprowadzając na nieprzyjaciół powolną śmierć.
Strzelcy
Jedna z najbardziej niedocenianych profesji. Teoretycznie niemalże najsłabsza – jej przedstawiciele nie zadają takich obrażeń jak Wojownicy ani nie atakują kilku celów jak magowie. Jednak ich wysoka zręczność sprawia, iż częściej udaje im się trafić w najbardziej czuły punkt nieprzyjaciela. To sprawia, iż jak nikt inny eliminują najbardziej cenne jednostki przeciwnika: magów i uzdrowicieli. Ich lekkie ubrania stanowią niemalże zerową ochronę, jednak nie krępują ruchów, umożliwiając strzelcom łatwe unikanie ataków.
Kiedyś Imperium korzystało z usług Tropicieli. Ci szybkonodzy posłańcy wykorzystywali oswojone sokoły do ataku na wroga. Obecnie cesarz posyła w bój snajperów, niezwykle uzdolnionych łuczników, którzy w niczym nie ustępują elfickim specjalistom od walki dystansowej. Posyłane przez nich strzały rzadko chybiają, a zadawane obrażenia są godne podziwu. Niezwykle uniwersalni, sprawdzają się jako samodzielna jednostka jak i wsparcie. Eksperci w zakresie trucizn, posiadają ograniczone zdolności magiczne pod postacią zdolności rozpraszania wrogich zaklęć wzmacniających oraz teleportowania wrogich jednostek. Jeżeli się wcześniej skupią, mogą zaatakować dwa cele niemalże jednocześnie.
Legion zawsze przedkładał niszczycielską siłę ognia nad groty strzał. Jednak Bethrezen nie jest głupcem i zauważył, jak cenni mogą być ci, którzy potrafią unikać wrogich ciosów, samemu rażąc z odległości. Tworząc Doradców, obdarzył ich zdolnościami dodatkowo zwiększającymi przeżywalność na polu bitwy. Ten dowódca koncentruje się na własnych umiejętnościach, zdając sobie sprawę iż jego wojska to tylko pionki. Królem jest on sam. Trudno jest minąć tego nieustępliwego wysłannika piekieł. Koncentracja ataków na nim też nie jest wyjściem. Demon może stać się czasowo niewrażliwym na ataki lub przyjąć postać potężnego Beliarha. Teleportacja pozwala mu zawsze trzymać się w bezpiecznej odległości od wroga, jeżeli tylko sytuacja na polu bitwy tego wymaga.
W trakcie zwycięskiego marszu Elfów przez Nevendaar, Strażnikami zostawali zdolni łucznicy centaurów. Teraz ta rasa półludzi opuściła Przymierze, zostawiając wolne miejsce. W końcu udało się wytrenować elfickich strzelców, którzy byli godni miana Strażników. Ceną za wstąpienie do tej kasty jest utrata wzroku. Nie wpływa to w żaden sposób na przydatność tych dowódców w trakcie bitwy. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, iż obecni Strażnicy są silniejsi od swoich poprzedników – centaurów. Gallean obdarzył ich bezcenną zdolnością przywracania zmarłych do życia. Zbyt potężni wrogowie mogą w jednej chwili stać się zwykłymi wilkami, wrażliwymi na ataki dzieci lasu. Każdy Strażnik posiada własnego podopiecznego. Szlachetny jednorożec chętnie stanie u boku opiekuna i wspomoże Przymierze w walce. Brak wzroku nie uniemożliwia teleportacji, jednak czyni ją nieprzewidywalną.
Złodzieje
Kiedyś jednostki do zadań specjalnych, teraz stanowią pełnoprawnych dowódców. Szkolenie w zakresie taktyki i dowodzenia sprawiło, iż zatracili swoje dawne umiejętności. Jednak nie na zawsze – wraz ze wzrostem doświadczenia, powraca wiedza złodzieja. Z czasem odzyska wiedzę na temat wszystkich brudnych sztuczek, jakie kiedyś stosował. Podobnie jak w pozostałych profesjach, ich zdolności zależą od rasy, z jakiej się wywodzą, jednak mają ich nieco mniej.
Imperialni łotrzykowie posiedli wiedzę w zakresie trucizn. Podobnie jak elficcy Strażnicy, potrafią się teleportować, jednak bez kontroli miejsca, w którym lądują. Bardziej przewidywalni są złodzieje Legionu. Specjalizują się w łamaniu wrogich zaklęć osłabiających oraz wysysaniu życia ze swoich ofiar. Najbardziej doświadczeni mogą wyprowadzić dwa ataki, o ile wcześniej poświęcą czas na koncentrację. Elfy w tej roli wykorzystują kobiety – Księżycowe cienie. Zręczne niewiasty posiadają błogosławieństwo Galleana, pozwalające przyjmować postać jednorożca. Wrodzy magowie nie są bezpieczni, kiedy stoją naprzeciwko leśnych łotrzyków: ich bariery ochronne są łatwo i szybko niszczone. Podobnie uzdrowiciele i strzelcy mają się czego obawiać, gdyż Księżycowy Cień może ich teleportować w pobliże własnych jednostek.
Bohaterowie
Czasami losy wojny są przesądzane przez wybrańców losu. A może to sami bogowie z jakiegoś powodu tworzą swoich czempionów. Niezależnie od powodu, kroniki są pełne imion tych, którzy najbardziej przyczynili się do zwycięstwa. Nie inaczej jest tym razem, wojna o niebiańską wysłanniczkę miała swoich trzech głównych aktorów. Jednostki wybitne, których siła i zdolności przywódcze były decydujące.
Lambert to szlachetny rycerz Imperium, od początku do końca wierny cesarzowi. Nie lubiany, z wzajemnością, przez Inkwizycję. Jest silniejszy od Wojowniczek, chociaż nieco mniej zręczny. Zwiększoną odporność na ataki magii powietrza okupił niższą ochroną przed ogniem i umysłem. Z drugiej strony – tylko czary śmierci uderzają w niego z pełną mocą. Jego zdolności jasno wskazują, iż sam Wszechojciec otoczył tego męża swoją opieką.
Lambert może ożywiać poległych towarzyszy. Walczący pod nim nie boją się umierać, wierząc, iż rycerz sprowadzi ich z powrotem. Wrogie klątwy też są im niestraszne – Wszechojciec obdarzył swego czempiona zdolnością rozpraszania uroków. W trakcie nocnego obozowania pełno jest opowieści o tym, jak potężne istoty w jednej chwili zamieniały się w prostych wieśniaków, kiedy przyszło im mierzyć się z Lambertem. Wielu wierzy, iż sługa cesarza może być awatarem boga po tym, jak ujrzeli go powalającego samotnie kilku wrogów na raz oraz przyjmującego ciosy, które zabiłyby smoka.
Haarhus jest wysłannikiem Bethrezena. Jego zadanie to pochwycenie anielicy, której moc może wreszcie uwolnić Upadłego z jego lochu. Potępiony otrzymał od swego stwórcy szereg przydatnych zdolności, mających wspomóc go w jego misji. Piekielny wojownik może postawić magiczną barierę, która czasowo powstrzyma nacierającego nieprzyjaciela. Jeżeli to demoniczne sługi Bethrezena są w ofensywie, Haarhus tak samo łatwo niszczy wrogie pola ochronne. Wrogie wojska nie będą miały łatwego życia – magia Bethrezena, którą włada jego posłaniec, potrafi odepchnąć, spowolnić lub sparaliżować wybrane cele. Legion nie słynie ze swoich strzelców, jednak destrukcyjny ogień zsyłany przez czarnoksiężników też wystarczy. Oddanie panu piekieł jest tak duże, iż Haarhus nie boi się ranić samego siebie, żeby zadawać druzgocące ciosy.
Arion jest Strażnikiem Szlaków, wezwanym przez Illumielle kiedy Legion wszedł na tereny świętych lasów. Dosiadając swojego rumaka, bohater przyniesie zagładę piekielnemu pomiotowi. W walce zadaje mniejsze obrażenia niż Haarhus i Lambert, jednak dysponuje innymi zaletami. Posiada własnego pupila, jednorożca, który może wspomóc Ariona w trakcie bitwy. Bezcenna zdolność Spowolnienia to prawdziwe błogosławieństwo – nic nie cieszy elfickich łuczników bardziej niż ślimacze tempo ich wrogów. Lansjerzy pod dowództwem tego bohatera nie muszą gnać w stronę celu – Arion chętnie teleportuje wskazaną jednostkę wroga pod sam nos.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!