Zapis śledztwa wydziału wewnętrznego. Sygnatura sprawy 15-R/16-05-12.
Zapis śledztwa wydziału wewnętrznego. Sygnatura sprawy 15-R/16-05-12.
Przedmiot śledztwa: Postępowanie funkcjonariuszy oddziału interwencyjnego Wydarzenie: Próba zatrzymania podejrzanego – Grzegorza W. ak. Bryła Okoliczności: Grzegorz W., infiltrowany przez wydział dochodzeniowy, był podejrzany o obrót narkotykami, stręczycielstwo i wymuszenia. Czas wydarzenia: 22.05 bieżącego roku Badany materiał: Zeznania funkcjonariuszy oraz zapisy rozmów radiowych i nagrań wideo z przeprowadzonej operacji.
Grupa interwencyjna opuszcza budynek policji. Po dwunastu minutach dociera do miejsca, w którym ma przebywać podejrzany. Zostają rozstawieni według planu operacyjnego – o 08:30 są gotowi wkroczyć do budynku.
Dowódca grupy: Mówi jedynka. Meldować gotowość. Dowódca sekcji ogniowej: Tu dwójka. Sekcja ogniowa na pozycjach Dowódca sekcji szturmowej: Mówi trójka. Sekcja szturmowa gotowa do akcji. Dowódca sekcji ubezpieczenia: Tu czwórka. Ubezpieczenie gotowe. Dowódca grupy: Trójka – zaczynajcie.
Fragment przesłuchania dowódcy grupy interwencyjnej.
Oficer prowadzący: Z zapisu kamer wynika, że ludzie zostali rozstawieni prawidłowo. Wejście do lokalu przebiegało jak na szkoleniu. Co się wydarzyło? Przesłuchiwany: Proszę zrozumieć, moi ludzie to zawodowcy. Zostali przeszkoleni do takich operacji. Uderzyć szybko i nisko. Tak, żeby podejrzany nie miał szansy zareagować. Na tym etapie nie mogło być problemów. Oficer prowadzący: Więc co się stało? Przesłuchiwany: No cóż, podejrzany nie chciał trzymać się planu.
Dowódca grupy szturmowej: Trójka do jedynki Dowódca grupy: Słucham Dowódca sekcji szturmowej: Lokal zabezpieczony. Podejrzanego nie ma wśród zatrzymanych. Powtarzam: podejrzanego nie ma na miejscu. Dowódca grupy: Jak to go nie ma? Dowódca sekcji szturmowej: A skąd ja mam to wiedzieć? Zatrzymani nie chcą powiedzieć.
Fragment przesłuchania dowódcy grupy interwencyjnej.
Oficer prowadzący: Jak rozumiem, w tym momencie zapadła decyzja o zastawieniu zasadzki? Przesłuchiwany: W zasadzie tak. Wyprowadziliśmy zatrzymanych i odesłaliśmy ich do aresztu. Okolica była odludna, więc nikt nie widział naszego wejścia. Kazałem ludziom zjeżdżać z ulicy. Sekcja szturmowa miała zapaść w środku i czekać na podejrzanego. Oficer prowadzący: Ale tu znów coś nie wyszło? Przesłuchiwany: Ta. Nie wyszło. Okazało się, że lokal jest niezwykle popularny. Niczym cholerny dworzec kolejowy.
Dowódca sekcji szturmowej: Zatrzymaliśmy dwóch młodocianych. Obaj uzbrojeni. Co z nimi zrobić? Dowódca grupy: Skujcie ich. Nie możemy ich odwieźć teraz do aresztu. Możemy spłoszyć podejrzanego. Oddeleguj jednego człowieka do pilnowania ich. Dowódca sekcji szturmowej: Zrozumiałem.
Przed lokal zajeżdża niebieski sportowy samochód. Ze środka wysiadają mężczyzna i kobieta. Wchodzą do środka. Po chwili słychać pojedynczy strzał.
Dowódca grupy: Trójka – melduj. Dowódca sekcji szturmowej: Dwoje zatrzymanych. Mężczyzna stawiał opór, strzelał do Marka. Nic mu nie jest – kamizelka wytrzymała. Dowódca grupy: Rozumiem. Kontynuować akcję
Fragment przesłuchania dowódcy grupy interwencyjnej.
Oficer prowadzący: Dlaczego nie wezwaliście karetki? Przesłuchiwany: Opierałem się na informacjach dostarczonych przez podkomendnych. Oni twierdzili, że nic się nie stało.
Oficer prowadzący: Wypadki jednak pokazały, że było inaczej. Kiedy zorientowaliście się, ze coś jest nie tak? Przesłuchiwany: Kilka godzin później. W zasadzie dopiero po zakończeniu akcji.
Fragment przesłuchania dowódcy grupy szturmowej.
Oficer prowadzący: Przy zatrzymaniu Franciszka C. padły strzały. Jeden z pańskich ludzi dostał postrzał. Czemu zignorował pan zagrożenie? Przesłuchiwany: Marek po trafieniu przewrócił się. Potem zaczął kląć jak szewc, podniósł się, podszedł do zatrzymanego i kilkakrotnie użył na nim siły. Musieliśmy go odciągać. Zapytany, czy nic mu nie jest stwierdził że, cytuję: „Jestem wkur..., ale przejdzie mi jak zaj... tego skur...”. Nie wyglądało na to, żeby mu coś dolegało. Oficer prowadzący: Jakiś czas później zaczął skarżyć się na bóle jamy brzusznej. Wówczas tez zignorowaliście sytuację. Przesłuchiwany: Marek to znany żartowniś. Siedzieliśmy tam już parę godzin. Wszyscy się potwornie nudzili. Więc kiedy zaczął narzekać uznaliśmy, że postanowił urozmaicić nam oczekiwanie.
Dowódca grupy: Trójka, macie gości. Siedmiu uzbrojonych mężczyzn. Ubezpieczenie już do was idzie. Trzymajcie się. Dowódca sekcji szturmowej: Zrozumiałem.
Wzdłuż ulicy przemieszczają się policjanci z sekcji wsparcia. W środku rozlegają się pierwsze strzały. Sekcja ogniowa otwiera ogień, ilekroć złapią kogoś w celownik. Napastnicy orientują się, że zostali przygwożdżeni. Ostrzeliwują grupę wsparcia. Widać, jak jeden z policjantów pada na asfalt, a potem dostaje jeszcze cztery postrzały.
Dowódca sekcji szturmowej: Cholera, przedarli się! Mam dwóch rannych. Wezwijcie karetkę i dajcie tu wsparcie.
W tym momencie z budynku wypada granat. Wybuch rozrzuca jeden z zespołów sekcji wsparcia. Widać krew, dwaj policjanci leżą nieruchomo, jeden miota się i wyje wniebogłosy. Jego skowyt przeciąża radio. Ze środka słychać kilka krótkich serii. Przez okno wypada ciało jednego z członków sekcji uderzeniowej.
Dowódca grupy: Maski włóż! Sekcja ogniowa, granaty łzawiące!
Budynek spowija dym, pod którego osłoną policjanci przystępują do kontrataku. Gwałtowny terkot broni maszynowej dowodzi skuteczności działania oddziału interwencyjnego. Jeden z napastników wydostaje się z dymu krztusząc się i wymiotując. Dostaje postrzał w nogę. Zaraz za nim wyskakuje policjant w masce i z bliska oddaje dwa strzały w plecy leżącego.
Fragment przesłuchania dowódcy sekcji ogniowej.
Oficer prowadzący: Pod koniec wymiany ognia jeden z napastników, trafiony przez któregoś z pańskich ludzi został postrzelony... co ja mówię, zwyczajnie zlikwidowany przez kogoś z pozostałych sekcji. Czy wie pan kto to był? Przesłuchiwany: Nie. Wszyscy byli w maskach p-gaz. Powietrze było nieruchome, więc gaz słabo się rozpraszał, nie dało się rozpoznać sylwetki. Oficer prowadzący: Co zrobił dowódca po tym incydencie? Przesłuchiwany: Nic. Strzelanina wciąż trwała. Wydaje mi się, że mógł nawet nie widzieć całego zajścia.
Słychać syreny ambulansów. Dookoła budynku kręci się kilku policjantów. Udzielają pomocy rannym kolegom. Podjeżdżają karetki, a za nimi radiowozy. Powstaje zwyczajowy rozgardiasz. Mundurowi rozciągają taśmy, sanitariusze ładują rannych na nosze. Dowódca grupy: Do wszystkich sekcji. Kończymy akcję. Po tej jatce nie ma co liczyć, że uda nam się aresztować podejrzanego. Bez odbioru.
W toku dalszego postępowania ustalono co następuje:
Pokój przesłuchań. Dwóch policjantów wydziału wewnętrznego siedzi przy kawie i papierosach. Długie godziny spędzone na przesłuchaniach mocno odbiły się na ich wyglądzie. Starszy, już szpakowaty, gasi z niesmakiem papierosa, ponosi się i z frustracja kopie krzesło. Młodszy patrzy na niego ze zdziwieniem.
- Co się tak wściekasz? - Oni wiedzą, który z nich kropnął tego gnojka. Kryją się nawzajem!
Młodszy spojrzał na kolegę kiwając smutno głową.
- Ty to wiesz, ja to wiem i wiedzą to oni. Ale prokuratura umorzy sprawę. Z braku dowodów. - Upiecze się im – starszy przeczesał rzednące włosy. - No, nie tak całkiem. Jeżeli nawet nie wydalą ich ze służby, to w najlepszym razie będą wypisywać mandaty na Alasce – cyniczną uwagę młody skwitował krzywym uśmiechem. – Kończmy i do domu.
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!