Trzecia odsłona przygód Torkila ze względu na swą objętość została podzielona na dwie części: Gamedec. Zabaweczki. Błyski i Gamedec. Zabaweczki. Sztorm. Marcin Przybyłek rozpoczyna nową opowieść uderzeniem z grubej rury. Na początku tej historii nie mamy już do czynienia ze światami wirtualnymi czy realium na Ziemi, lecz wraz z głównym bohaterem i jego najbliższymi przyjaciółmi przenosimy się na kosmiczną ziemię obiecaną - Gaję w systemie Sigma Draconis. Niestety, jeden z kolonizacyjnych megastatków - "Medusa" - znika w tajemniczych okolicznościach. Na miejscu zaś szybko okazuje się, że nie jest tu tak pięknie, jak obiecywano w prospektach reklamowych. Między innymi bulwersującym może wydać się fakt, iż za sznurki pociąga tu firma odpowiadająca za istnienie tej właśnie Bestii, która zalęgła się w sieci i z którą nasi bohaterowie zmagali się w poprzednim tomie. Bestia została wprawdzie pokonana w światach sensorycznych, ale wszystko wskazuje na to, iż w jakiś sposób przedostała się do mózgów naukowców i innych pracowników rzeczonej korporacji. Nasz detektyw podejrzewa, że zaginięcie "Medusy" może mieć z tym coś wspólnego. Na domiar złego wkrótce istotne osoby, z którymi Torkil Aymore skontaktował się po przylocie w sprawach innych niż stricte towarzyskie, zaczynają ginąć.
To implikuje kilka postanowień powziętych przez głównego bohatera. Po pierwsze, Torkil odsuwa od siebie przyjaciół (a zwłaszcza przyjaciółki), by nie narażać ich na niebezpieczeństwo. Po drugie, musi podjąć decyzję: lecieć w kosmos i tropić "Medusę", zostać na Gai, by wszystko rozgryźć, czy też badać sprawę (w tym momencie już kilka spraw) po powrocie na Ziemię. Na szczęście na początku XXIII wieku nie jest to tak trudna i ostateczna decyzja, jak mogłoby się wydawać (choć wiąże się z koniecznością wykazania hartu ducha, ale tego akurat gierczanemu detektywowi nie brakuje). W powieści Gamedec. Zabaweczki. Błyski Torkil stosuje gambit rodem z książek Richarda Morgana i niczym Takeshi Kovacs kopiuje swoją osobowość. Dwóch Torkilów zostaje wgranych do sztucznych mózgów i umiejscowionych w motombach, po czym jeden, ale w trzech osobach, wkracza do akcji, naturalnie wywołując reakcję. Zwykle nader wybuchową. Tak, to już nie ten sam dyskretny gamedec, którego pamiętamy ze zbioru opowiadań i okazjonalnie z drugiej odsłony jego przygód... Ewolucja bohatera w stronę wybraną przez autora może nie przypaść niektórym czytelnikom do gustu. Torkil z pełnego wad, ale i uroku osobnika w stylu detektywa Marlowe'a przeistacza się bowiem w osobę nad wyraz wszechstronną, taką co to w każdej grupie dobrze się ustawi i w każdej formacji wysoko awansuje w hierarchii. Zaczyna przypominać karkołomne skrzyżowanie Stalowego Szczura z książek Harry'ego Harrisona i Neo z trylogii Matrix. Z drugiej strony, samej akcji to nie szkodzi, a nawet wręcz przeciwnie - dzięki temu pięknie przyśpiesza, gdzie trzeba. Poza tym czarny humor, cynizm i kąśliwe uwagi pozostały, co czytelnicy z pewnością docenią, w dodatku bohater został solidnie pogłębiony psychologicznie. Autor nie zapomina też o postaciach drugoplanowych, które może nie zawsze zasługują na określenie "wielowymiarowe", lecz trudno odmówić im barwności. Mówiąc o konstrukcji postaci, warto też wspomnieć o konstrukcji samej opowieści. Marcin Przybyłek nie rezygnuje z zabiegu wprowadzonego w fabułę książki Gamedec. Sprzedawcy lokomotyw - dostajemy reklamy i fragmenty wywiadów (niestety mniejszą dawkę niż poprzednio), które w interesujący sposób podsuwają czytelnikom elementy rzeczywistości, zarazem sprytnie łącząc się z kolejnymi etapami fabuły i pobudzając odbiorcę do przemyśleń. Generalnie opowieść Gamedec. Zabaweczki. Błyski jest nieco ciekawiej skonstruowana od poprzednich części (pomimo wspomnianej mniejszej liczby żywych wstawek ze świata). W tekst, pomiędzy sceny akcji, wkomponowane zostały partie filozoficznych rozważań i spostrzeżeń głównego bohatera, co dopełnia obrazu całości kreowanego świata. Jak poprzednio autor zadbał o odpowiednią terminologię, tu dotyczącą także zmian związanych z funkcjonowaniem na innych planetach - choćby inny kalendarz, inne miary czasu. Te ostatnie mają zresztą kolosalny wpływ na codzienne życie nowoprzybyłych. Ponownie na końcu książki znajdziemy bardzo przydatny Słownik neologizmów i trudnych terminów (z ostrzeżeniem, by czytać tylko hasła potrzebne w danej chwili, w przeciwnym wypadku można bowiem narazić się na spoiler) oraz spis osób, a dodatkowo jeszcze dokładny przelicznik czasu gajańskiego na ziemski. Warto wspomnieć, że i tym razem warsztat literacki pozytywnie zaskakuje, wyraźnie wskazując, że autor nie spoczął na laurach. Poszczególne sceny są bardzo plastyczne, uczucia i emocje wydają się wiarygodne, co nie pozostaje bez wpływu na odbiór erotycznych "momentów"... Co ciekawe, w monologach wewnętrznych Przybyłkowi udaje się wytworzyć lekko oniryczny, halucynacyjny klimat, a dialogi są żywe i ostre.Przybyłek zajmuje się nie tylko środowiskiem zewnętrznym Homo realium i Homo virtual oraz zmianami postaw i reakcji, ale i próbami zrozumienia struktury psychiki człowieka. Ostatecznie umysł stanowi program, w który może wniknąć i wypaczyć wirus, a tym samym który potrafi przejąć Bestia. Pojawia się też kwestia zdolności paranormalnych. Pisarz sugeruje, że jeśli spojrzymy na rzeczywistość przez pryzmat mechaniki kwantowej, okaże się ona połączeniem materii i relacji, pamięć - energią podległą fizyce kwantowej jak wszystko inne, a więc umysł również. Psychika może być zatem narzędziem dla komputera, jakim jest mózg, i bramą do innych światów (możliwość wnikania w czwarty wymiar była zaznaczona już w poprzednim tomie). I tu znów wkraczamy na teren ukochanej przez autora psychologii Junga, bo oczywiście pojawi się również sugestia, że bramy powiązane są z archetypami, z którymi korespondują symbole różnych religii, wyzwalając określone reakcje w podświadomości.
Powieść Gamedec. Zabaweczki. Błyski to bardzo ambitny utwór, który w barwny, ekscytujący sposób przedstawia banalną w sumie, lecz rzadko braną do serca myśl - jedyną stałą we wszechświecie i w ludzkim społeczeństwie stanowi zmiana, a czasem wręcz porażające błyski zmian. Jeśli zaś chodzi o niebezpieczeństwa zrodzone w przestrzeni kosmicznej i odmienne warunki na zasiedlanych przez ludzkość planetach, to i tak nie mogą równać się one z korporacyjnymi machlojkami, które czynią z ludzi zabaweczki i z którymi ciężko się mierzyć. Nawet gdy jest się w trzech osobach. Wszystko okazuje się relatywne... ale co budujące, porządnym człowiekiem, takim, który próbuje pomóc tym, którzy owej pomocy potrzebują, można być zawsze.
Tytuł: Gamedec. Zabaweczki. Błyski Autor: Marcin Przybyłek Wydawnictwo: superNOWA 2008 rok Wydanie: okładka miękka, 528 str. Cena: 34 zł.