Gracze, którzy liczyli na to, że Human Head Studios w Prey 2 zaprezentuje kontynuację przygód Tommy’ego z pierwszej części, będą srogo rozczarowani. Druga odsłona serii, pomijając nazwę, ma niewiele wspólnego z pierwowzorem. Zagadek logicznych i zabawek z grawitacją również nie będzie.
Gracze, którzy liczyli na to, że Human Head Studios w Prey 2 zaprezentuje kontynuację przygód Tommy’ego z pierwszej części, będą srogo rozczarowani. Druga odsłona serii, pomijając nazwę, ma niewiele wspólnego z pierwowzorem. Zagadek logicznych i zabawek z grawitacją również nie będzie.
O planach stworzenia Prey 2 po raz pierwszy usłyszeliśmy miesiąc po premierze Prey. Pierwotna koncepcja zakładała, że będziemy mieli do czynienia z pełnoprawnym sequelem. Głównym bohaterem ponownie miał zostać indianin Domasi „Tommy” Tawodi, który po stracie bliskich postanowił opuścić Ziemię, gdyż nie potrafił się na niej odnaleźć. Niestety, we wrześniu 2009 roku prawa do marki Prey przejął koncern Bethesda Softworks i najwidoczniej prace nad Prey 2 rozpoczęto od nowa, bo tytuł został ponownie oficjalnie zapowiedziany w marcu tego roku.
Prey 2 pozwoli nam wcielić się w postać szeryfa i strażnika więziennego, Killiana Samuelsa, który może pochwalić się niesamowitą zwinnością oraz sprytem. Bohater będzie mógł działać otwarcie, likwidując przeciwników przy wykorzystaniu broni palnej lub też przebywać w cieniu i niczym Sam Fisher niepostrzeżenie zabijać kolejnych wrogów. Ponadto można się spodziewać, że nierzadko będzie zmuszony uciekać przed nimi, gdyż opanował sztukę Parkour, znaną z Mirror’s Edge. W grze Prey 2 zwiedzimy inne miejsca niż w pierwowzorze – autorzy chcą rozwinąć uniwersum, stąd też zmiana głównego bohatera oraz lokacji.
Widzieliście teaser Prey 2? Jeśli nie, koniecznie nadróbcie zaległość, gdyż jest on niezwykle klimatyczny. To właśnie w samolocie, który pokazano na wspomnianym materiale wideo, poznamy Samuelsa. Maszyna rozbije się o The Sphere, a protagonista trafi do miejsca, które pojawiło się na początku właściwego Preya. Rozegramy w nim jedną misję, a następnie zostaniemy porwani przez kosmitów i będziemy musieli walczyć o przetrwanie na planecie Exodus budzącej skojarzenia z Łowców Androidów. Trafimy do miasta, dżungli, na pustynię, a nawet do jaskini.
Jak zapowiadają autorzy, którzy czerpiący inspirację z takich dzieł, jak wymieniony już Mirror's Edge, Mass Effect, The Chronicles of Riddick, Red Dead Redemption i Blade Runner, Prey 2 nie będzie grą liniową. Produkcja ta odda do naszej dyspozycji główny wątek fabularny oraz misje poboczne. Gracz będzie mógł dowolnie eksplorować wirtualny świat, charakteryzujący się wieloma otwartymi przestrzeniami. Wszystko wskazuje na to, że Prey 2 będzie sandboksem (rozgrywka w stylu tej, którą znamy z Grand Theft Auto). Autorzy ujmują to w ten sposób: idź gdzie chcesz, porozmawiaj z kim chcesz i wykonuj najróżniejsze misje. Gra ma być połączeniem Killzone 2 (strzelaniny), Mass Effect 2 (swoboda) oraz Mirror’s Edge (system poruszania).
Prey 2 to wyłącznie kampania dla pojedynczego gracza, zapomnijcie o trybie kooperacji i multiplayerze. Autorzy skupiają się jedynie na stworzeniu wciągającej fabuły, a także, jak stwierdzą niektórzy gracze, na pocięciu historii i wydaniu pozostałych fragmentów w formie DLC. Już teraz Bethesda zapowiedziała bowiem, że po premierze możemy spodziewać się dodatków wydawanych w sieciowej dystrybucji. Zatem coś jest na rzeczy i złośliwi być może nie są aż tak złośliwi, jakby się mogło wydawać - niewykluczone, że po prostu mają rację. Ujawniono również, że w Prey 2 nie obsłuży 3D, Kinecta oraz PlayStation Move, a wiodącą platformą jest... Xbox 360.
GramTV przedstawia:
W pierwszej odsłonie Preya główny bohater, Tommy, eksplorował statek obcych The Sphere i mógł na nim korzystać ze zmiennej grawitacji, czyli chodzić nie tylko po podłodze, ale i po ścianach oraz suficie. Niestety, w Prey 2 ani zmiennej grawitacji, ani tym bardziej portali, nie będzie. Dlaczego? Ma to związek z fabułą - The Sphere już nie istnieje, więc nie ma go w Prey 2. Twórcy postanowili, że w swojej nowej produkcji ograniczą również ilość zagadek natury logicznej. Nie ujawnili, co to dokładnie oznacza, ale można śmiało podejrzewać, że zabraknie również znanych z „jedynki” momentów, w których dusza głównego bohatera opuszczała ciało, by odblokować dostęp do kolejnej lokacji. Szkoda, bo wyżej wymienione elementy stanowiły esencję rozgrywki w Prey i sprawiały, że grało się w niego z przyjemnością.
Uważam, że pozbawienie kontynuacji najistotniejszych elementów to nie najlepszy pomysł. Jednocześnie liczę, że autorzy w zamian zaproponują coś równie ciekawego. W jednym z wywiadów Chris Reinhart, współzałożyciel Human Head Studios przyznał, że po wydaniu Prey ludzie podchodzili do niego i pytali (o zmienną grawitację i system portali), jak to się stało, że nikt wcześniej nie wpadł na takie rozwiązania. Zaznaczył, że chce, by podobna sytuacja spotkała go po wydaniu Prey 2.
Rozgrywka w Prey 2, jak już wspomniałem, stanowić ma połączenie tego, co znamy z innych gier. Samuels będzie chował się za przeszkodami, skakał, chwytał krawędzi, skradał się lub walczył w bezpośrednich starciach, a także wskakiwał na kolejne platformy czy też budynki niczym Ezio z Assassin’s Creed. Poszczególne rodzaje broni, które pojawią się w jego arsenale, będzie mógł dowolnie modyfikować i ulepszać. Nie zabraknie także możliwości odblokowywania bonusów, takich jak na przykład nowe rodzaje zbroi czy też nowe umiejętności. Co ciekawe, nie będziemy nosić giwery w ręku, lecz w kaburze i wyciągniemy ją wówczas, gdy będzie to koniecznie.
Prey 2, w odróżnieniu od wielu innych współcześnie wydawanych gier akcji, zaoferuje przyzwoicie długi czas rozgrywki. Chris Reinhart z Human Head Studios podał do wiadomości, że wykonanie wszystkich misji głównych zajmie nam około piętnastu godzin. Do tego należy doliczyć zadania poboczne. Ile ich będzie? Jak długo zajmie nam ich przejście? Tego na razie nie wiemy, ale gdyby autorzy całkowicie je pominęli, to i tak otrzymalibyśmy dość długą grę. Długą, gdyż zostaliśmy przyzwyczajeni do tego, że napisy końcowe oglądamy jeszcze tego samego wieczora, w którym uruchomiliśmy dany tytuł.
Bethesda Softworks zapowiadając Prey 2 w oficjalnej informacji prasowej ujawniła, że za generowanie oprawy graficznej odpowiedzialny jest idTech 5, czyli ten sam silnik, z którego id Software korzysta przy produkcji Rage. Niedługo później Pete Hines ze wspomnianej firmy sprostował tę wiadomość – do notki dla mediów wkradł się błąd. Technologia ta nadal znajduje się w produkcji i tak pozostanie co najmniej do momentu, w którym na sklepowe półki trafi Rage. Zatem pracownicy Human Head Studios muszą skorzystać z jej starszej wersji. O samej grafice ciężko cokolwiek napisać – widzieliśmy raptem kilka screenshotów, które dołączyliśmy do tej zapowiedzi, oraz teaser z udziałem aktorów.
Gra, która będzie dostępna pod nazwą Prey 2 i nie jest kontynuacją hitu z 2006 roku, zapowiada się smakowicie. Piszę tak, gdyż z pewnością będziemy rozpatrywać ją na dwa sposoby: jako sequel Prey (ten praktycznie nie istnieje, z „jedynki” pozostało naprawdę niewiele) lub też zupełnie odrębną produkcję (według mnie gra ma olbrzymie szanse na zdobycie wysokich ocen w recenzjach). W przyszłym roku do posiadaczy komputerów osobistych oraz konsol Xbox 360 i PlayStation 3 powinien więc trafić kolejny świetny tytuł autorstwa Human Head Studios. Szkoda tylko, że nie będzie to Prey 2, którego oczekiwali fani Tommy’ego.
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
W Prey nie grałem... tylko w demo kiedyś zagrałem, ale tak naprawdę nie grałem. Jakoś ta gra z zapowiedzi mnie nie zachwyca... ciekawe jak pomysły zostaną zastosowane w samej rozgrywce, czy będzie dynamicznie i przyjemnie się grało. Podchodzę do tej gry nijako, ani na plus, ani na minus.
W Prey nie grałem... tylko w demo kiedyś zagrałem, ale tak naprawdę nie grałem. Jakoś ta gra z zapowiedzi mnie nie zachwyca... ciekawe jak pomysły zostaną zastosowane w samej rozgrywce, czy będzie dynamicznie i przyjemnie się grało. Podchodzę do tej gry nijako, ani na plus, ani na minus.
Pajonk78
Gramowicz
17/05/2011 10:09
Ostatni FarCry również był wydany jako sandbox i okazał się kiepską grą z głupimi na maxa pomysłami - tutaj zabrano coś co stanowiło esencję rozgrywki, a przy okazji wzorowano się na Mass Effect, który w moim osobistym odczuciu jest słabizną jakich mało. Do tego Bethesda tworzy tę grę - czy to Ci sami, którzy jako DLC za niemałe pieniądze wydali... zbroję dla konia w Oblivionie?Na chwilę obecną w ogóle nie jestem tym tytułem zainteresowany...