Runic Games doskonale wie, jak przygotować grywalnego i wciągającego hack'n'slasha, co udowodniło już przy okazji pierwszej części Torchlighta. Wszystko wskazuje na to, że Torchlight II będzie od niego jeszcze lepszy.
Runic Games doskonale wie, jak przygotować grywalnego i wciągającego hack'n'slasha, co udowodniło już przy okazji pierwszej części Torchlighta. Wszystko wskazuje na to, że Torchlight II będzie od niego jeszcze lepszy.
Nazwa studia Runic Games może jeszcze niewiele mówić niektórym graczom, ale należy wiedzieć, że zostało ono założone przez byłych członków Blizzarda, którzy pracowali nad Diablo i Diablo II. Po tym, jak opuścili wspomnianą firmę, założyli własną i wykorzystując zdobyte doświadczenie zabrali się za produkcję zupełnie nowego hack'n'slasha. Torchlight, który w 2010 roku trafił na PC, pomimo iż był bardzo liniowy, okazał się świetną produkcją i doczekał się konwersji na konsolę Xbox 360. Zachęceni sukcesem i odzewem fanów twórcy postanowili stworzyć kontynuację. Torchlight II prawdopodobnie ujrzy światło dzienne w przeciągu najbliższych tygodni, a my, w ostatniej chwili, sprawdziliśmy, jak gra prezentuje się przed premierą.
Udostępniona wersja beta Torchlighta II zawierała pierwszy akt kampanii, który można było przejść w pojedynkę lub też wspólnie z innymi graczami. Tym, czego z pewnością brakowało w oryginalnej wersji Torchlighta, był multiplayer. Byliśmy zdani wyłącznie na siebie i w wymagających pojedynkach, na wyższych poziomach trudności, nie mieliśmy szans na uzyskanie pomocy ze strony innych użytkowników. Wariant rozgrywki sieciowej, wraz z systemem matchmakingu, pojawi się w drugiej odsłonie cyklu. Do zabawy może przystąpić maksymalnie sześć osób. Jeśli chcemy, sami zakładamy grę, którą można zabezpieczyć hasłem, i określamy level postaci, jakie mogą się do nas połączyć oraz oczywiście poziom trudności. Możemy także podłączyć się do istniejącej już rozgrywki, korzystając z szybko działającej wyszukiwarki.
Kiedy już podłączymy się do rozgrywki stworzonej przez innego gracza, korzystamy ze specjalnego portalu w mieście i za jego pomocą wybieramy użytkownika, do którego bezpośrednio chcemy się dołączyć. Wówczas zostaniemy przeniesieni do lokacji, w jakiej znajduje się jego bohater, a o tym, w którym miejscu dokładnie przebywa poinformuje nas kolorowa kropka widoczna na mapie. Naturalnie można przebywać cały czas na jednym serwerze z innymi osobami, ale bawić się samemu i na przykład poprosić o pomoc za pomocą chatu, kiedy nie będziemy w stanie pokonać bardziej wymagającego przeciwnika. Grając w kooperacji wspólnie zbieramy przedmioty wypadające z wrogów i zdobywamy doświadczenie w standardowy sposób, tak jakbyśmy grali w pojedynkę - nie zauważyłem ponadto, by przeciwnicy w trybie współpracy byli bardziej wytrzymali.
Skoro już o tym mowa, to wypada napisać co nieco o poziomie trudności w Torchlight II. W becie można było sprawdzić wszystkie cztery i trzeba przyznać, że na domyślnym, czyli normalnym, próżno szukać wyzwań. Nawet ostatni boss z pierwszego aktu poległ bez większych problemów – na weteranie lub elicie robi się znacznie ciekawiej i trzeba się nagimnastykować, by pokonać wrogów, którzy bardzo często pojawiają się w ogromnych ilościach. Co ważne, gra zawiera opcję przeznaczoną także dla masochistów, po wybraniu której śmierć naszej postaci będzie permanentna. Oby było jakieś osiągnięcie za przejście gry w tym trybie „zabawy”.
Oprócz trybu multiplayer, największą nowością w Torchlight II jest pozornie otwarty świat. Pozornie, gdyż naszą tzw. bazą wypadową jest miasto, z którego możemy udać się w kilka różnych stron. Tylko od nas zależy, gdzie najpierw się wybierzemy, ale musimy pamiętać, że poszczególne obszary są zarezerwowane dla postaci z określonym poziomem doświadczenia. Jeśli wejdziemy bohaterem z niskim levelem na teren zamieszkiwany przez znacznie silniejszych przeciwników, owszem rozprawimy się z nimi (na pewno na normalnym poziomie trudności), ale będzie to wymagało większego wysiłku. W drodze do lokacji, gdzie czeka na nas zadanie do wykonania, nie będziemy się nudzić, gdyż jeszcze zanim przystąpimy do właściwej części rozgrywki, posiekamy kilka potworków i zdobędziemy dodatkowe punkty doświadczenia. Przyznam, że to ciekawe urozmaicenie. Choć poczucie wolności i swobody jest iluzoryczne, gra nie jest już tak liniowa jak pierwsza odsłona, co bardzo cieszy.
Po pierwszym uruchomieniu Torchlight II, kiedy już obejrzymy świetnie wykonane animowane intro (widoczne poniżej), dostrzeżemy, że twórcy od samego początku starają się nas przekonać, iż rozbudowali i udoskonali poszczególne elementy gry. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to liczba dostępnych klas postaci. Tym razem są aż cztery: Embermage, czyli coś dla fanów walki na dystans, Outlander adresowany do osób, które zamiast miecza wolą pistolet, Engineer – mistrz walki wręcz i technologii (np. zaklinania broni i zbroi) oraz niezwykle silny i szybki Beserker. Jeśli zaś chodzi o ekran tworzenia postaci, to tutaj możemy wybrać zarówno płeć, jak i karnację skóry oraz kolor włosów i wygląd twarzy. Do wyboru mamy także znacznie więcej zwierząt – w pierwszej części były zaledwie trzy, teraz ich jest około dziesięciu, a wśród nich orzeł, fretka, kot czy pies.
Interfejs w Torchlight II nie jest rewolucyjny i widać po nim z daleka, z jakim gatunkiem gry mamy do czynienia, ale został on odpowiednio przebudowany, dzięki czemu, zwłaszcza okna postaci, ekwipunku i umiejętności, są bardziej przejrzyste niż w pierwszej części, a sprzedawanie i kupowanie nie zabiera już tyle czasu. Zwłaszcza również dlatego, że jeśli okaże się, iż pod koniec dungeona zabraknie nam eliksirów regenerujących życie, będziemy mogli wysłać zwierzaka, by kupił je za nas w mieście. Może on także przynieść m.in. mikstury many, jak również pozbyć się zbędnych rzeczy, które zalegają nam w inwentarzu. Wystarczy wydać mu polecenie i odczekać dwie minuty (licznik znajduje się na ekranie).
GramTV przedstawia:
Tym, co sprawia, że ciężko oderwać się od Torchlight II jest świetna mechanika rozgrywki. Już pierwsza odsłona pokazała, że zręcznościowa sieczka ma w sobie niezwykłą siłę przyciągania, a w dwójce twórcy dokonali zmian, które sprawiły, że gra się jeszcze przyjemniej. Czuć siłę każdego uderzenia, czuć siłę każdego czaru i czuć, że każdą klasą gra się nieco inaczej. Ponadto ogromnym atutem tej produkcji są losowo generowane lochy, dzięki którym możemy grać w nieskończoność. Chęć wypróbowania nowych zdolności, sprawdzenia każdego z dostępnych bohaterów, nawet w becie, zapewnia mnóstwo zabawy. Przejście pierwszego aktu na normalnym poziomie trudności zajęło mi około pięciu godzin. W tym czasie jedną postacią wykonałem wszystkie zadania, zarówno główne jak i poboczne, odwiedzając wszystkie zakamarki zarówno na powierzchni, jak i w lochach, a także osiągnąłem maksymalny poziom doświadczenia dostępny w becie, czyli 21 (podobno w pełnej ma być ich aż 100).
Dla wielu plusem Torchlighta II nie będzie tylko jego zawartość, ale także cena i wymagania sprzętowe. Gra ukaże się prawdopodobnie w czerwcu, w cenie 69,99 złotych, a na średnich ustawieniach ruszy nawet na biurowym laptopie. Na maksymalnych detalach uruchomimy ją z kolei na kilkuletnim komputerze. Co ważne, niskie wymagania sprzętowe nie idą w parze, tak jak zazwyczaj, ze słabą grafiką. Ta, którą mamy okazję oglądać w Torchlight II, jest całkiem przyzwoita i – podobnie jak w jedynce – komiksowa i kolorowa, ale w poszczególnych lokacjach nie brakuje szczegółów – wręcz przeciwnie, wszędzie widzimy mnóstwo detali. Lokacje również są zróżnicowane: odwiedzamy zarówno leśne miejscówki, jak i pokryte śniegiem tereny, zarówno w dzień, jak i w nocy. Warto także zwrócić uwagę na muzykę – w wersji beta często słychać było te same utwory, ale trzeba przyznać, że świetnie budowały one atmosferę i, co ważne, nie nużyły.
Torchlight II nie wprowadzi rewolucji w żadnym aspekcie rozgrywki – twórcy ewidentnie skupiają się na tym, by usprawnić to, co nie zagrało w pierwszej odsłonie, a także na trybie wieloosobowym, który w becie działał bez zarzutu. Posunięcie jak najbardziej słuszne, bo po co zmieniać coś, co nie wymaga zmian, prawda? Krótko podsumowując – Torchlight II wydaje się być pozycją obowiązkową dla fanów hack'n'slashy, także tych, którzy zagrywają się w Diablo III, bo pomimo iż obie produkcje reprezentują ten sam gatunek, różnią się dość mocno. Beta mocno zachęciła mnie do sprawdzenia w akcji pełnej wersji, na którą czekam z niecierpliwością, a Wy?
W gram.pl od 2008 roku, w giereczkowie od 2002. Redaktor, recenzent. Podobno dużo gra w Soulsy, choć sam twierdzi, że to nieprawda. To znaczy gra, ale nie aż tak dużo.
a jak to bd z ta polska wersja, bd same napisy, dubbing, a moze wcale nie bd spolszczone. Bd pudelkowa wersja, prosze ogarnietych ludzi o pomoc. Piszcie wszystko co wiecie na temat wydania w polsce!
Usunięty
Usunięty
31/05/2012 18:14
Grałem w betę i przyjemnie się grało. Mam nadzieję że gra nie będzie nudna na dłuższą mete jak d3.
Usunięty
Usunięty
31/05/2012 08:31
Dnia 31.05.2012 o 10:29, palpatine napisał:
Nie będzie żadną, to gra dla zupełnie innego odbiorcy. Młodszego odbiorcy. Teraz młodsi mogą się obrazić, że są młodsi i wolą Torchlight ;).