Niemal sześć lat czekaliśmy na nową konsolę stacjonarną. Niegdyś to była cała generacja. Ale czy Wii U rozpoczyna kolejną generację grania, czy dopiero dogania obecną?
Niemal sześć lat czekaliśmy na nową konsolę stacjonarną. Niegdyś to była cała generacja. Ale czy Wii U rozpoczyna kolejną generację grania, czy dopiero dogania obecną?
Trudno na to pytanie odpowiedzieć jednoznacznie. Na pewno patrząc czysto pod kątem mocy obliczeniowej Wii U siedzi mocno w obecnej generacji. Gdzieniegdzie ją wyprzedza (cztery razy więcej pamięci RAM), czasem znów ledwo dotrzymuje jej kroku (wolny procesor główny). Z drugiej strony jest pierwszą konsolą stacjonarną wielozadaniową, na której bez wyłączania gry uruchomicie przeglądarkę, skorzystacie z dedykowanego portalu społecznościowego Miiverse, a w przyszłości obejrzycie telewizję. Również szybkość przesyłu obrazu do GamePada, choć technologicznie nie jest jakimś przełomem, pachnie nową generacją.
Europejska premiera konsoli miała miejsce ostatniego dnia listopada. Jak wyglądała w Polsce? Bardzo dziwnie. Widzieliście gdzieś reklamy? W telewizji, na billboardach, w komunikacji miejskiej - gdziekolwiek? Dystrybutor wręcz przemilczał sprawę. Gorzej, że na kilka dni przed premierą sklepy zostały powiadomione, że liczba konsol przeznaczonych do sprzedaży pierwszego dnia zostanie zminimalizowana. Bez zagłębiania się w szczegóły - jeśli byliście w stanie kupić Wii U w momencie startu, to możecie uznawać się za wielkich szczęściarzy. Zupełnie inną kwestią jest to, czy konsolę warto było kupić w dniu premiery, ale jeszcze do tego dojdziemy.
Konsola ukazała się w dwóch wersjach. Podstawowej - Basic, w kolorze białym, z 8 GB pamięci. Rozszerzonej - Premium, w kolorze czarnym, z 32 GB pamięci. Nam trafił się ZombiU Premium Pack, czyli konsola w wersji rozszerzonej w zestawie z grą ZombiU od Ubisoftu i klasycznym kontrolerem podobnym do tego od Xboksa 360. Każdy, kto kupi Wii U, niezależnie od wersji otrzyma konsolę, kontroler Wii U GamePad, dwa zasilacze - do konsoli i GamePada, a także kabel USB oraz co bardzo ważne - HDMI. To nie jest standardem u konkurencji, która oszczędza nie dodając tego kabla do swoich konsol. W pudełku znaleźliśmy także sensor bar, znany doskonale posiadaczom Wii. Nie współpracuje w żaden sposób z GamePadem, ale potrzebny jest, jeśli chcemy użyć wiilotów. A są one niezbędne, jeśli zamierzamy grać w kilka osób. Na razie żadna gra nie obsługuje dwóch nowych padów-tabletów (w skrócie padletów). Wiilotów nie ma w zestawie - tu przewagę mają posiadacze Wii. Pozostali muszą dokupić kontrolery z poprzedniej konsoli. Na szczęście dzięki Wii ich dostępność jest spora, również na aukcjach internetowych. Maksymalnie gry obsługują cztery wiiloty, co wraz z padletem umożliwia kanapową rozgrywkę dla pięciu osób.
Włączając konsolę po raz pierwszy przyzwyczajamy się do patrzenia na ekran GamePada. To właśnie tam ustawiamy datę, godzinę, połączenie internetowe i decydujemy, czy kontroler ma spełniać funkcję pilota do telewizora. Można później do tego wrócić z poziomu menu konsoli, podobnie jak do opcji kalibracji padleta, ale nie było nam to potrzebne.
Menu konsoli przypomina to z Nintendo 3DS. Zostało podzielone na kafelki, a każdy kafelek zajmują ikonki gier i aplikacji. Nie jest to tak nowoczesny design, jak w przypadku dashboardu Xboksa 360, ale jest funkcjonalny i przejrzysty, więc trudno mieć do tego jakieś zastrzeżenia.
Przy pierwszym uruchomieniu można przeżyć szok, bo menu jest niemal puste. Nie jest dostępna przeglądarka internetowa, nie da się też skorzystać ze wstecznej kompatybilności, żeby uruchomić gry z Wii. Wszystkie te funkcje trzeba ściągnąć wraz z pierwszą aktualizacją. Całkiem sporą, bo ważącą ponad 1 GB (plotki o 5 GB okazały się przesadzone). W dniu premiery transfer był okropny, niezależnie od prędkości łącza, ale teraz powinno być już lepiej. Co dostajemy w łatce? Poza wymienionymi również dostęp do internetowego sklepu (eShop), opcję czatu wideo, no i przede wszystkim wspomniany wcześniej Facebook według Nintendo, czyli Miiverse. Ten ostatni to świetny patent, który ma szansę stać się przebojem, jeśli oczywiście konsola zdobędzie wystarczającą popularność, a N wywiąże się z obietnic zintegrowania portalu z 3DSem, telefonami i komputerami.
Piątego grudnia ukazała się kolejna aktualizacja systemu, tym razem nieco mniejsza, która poprawia stabilność i szybkość działania. Na początku było trzeba czekać nawet do dziesięciu sekund zanim wybrana aplikacja się załaduje. Teraz jest o wiele sprawniej, choć mamy nadzieję, że na tym optymalizacje się nie zakończą.
Obejrzyjmy konsolkę dokładnie z każdej strony. Jest niewiele większa od Wii, ale wyraźnie cięższa, ma bardziej opływowe kształty i sprawia ogólne wrażenie wysokiej jakości sprzętu hi-tech aniżeli zabawki, jak w przypadku poprzedniej konsoli Nintendo. Szkoda, że tak ochoczo zbiera kurz i odciski palców. Przynajmniej czarna wersja, być może na białej aż tak tego nie widać. W pudełku z wersją Premium znajdują się podstawki, dzięki której konsolę można postawić (inaczej musi leżeć). Ot, miły drobiazg. Jest też podstawka na padleta oraz osobna podstawka z wbudowaną ładowarką.
Z tyłu konsoli znajdują się dwa porty USB, port na sensor bar i wyjście na kabel zasilania, ale najważniejsze jest wyjście HDMI, którego tak brakowało nam w Wii. Nareszcie możemy cieszyć się wysoką rozdzielczością obrazu (do 1080p). Gorzej z dźwiękiem, bo konsola Nintendo nie obsługuje Dolby 5.1 tylko Dolby ProLogic. Co ciekawe, Ninty pozostawiło port na kabel AV pamiętający jeszcze czasy GameCube. Dobra informacja jeśli planujecie podłączyć konsolę do Waszych kineskopowych telewizorów. Naprawdę?
Nintendo zmienia swoje podejście do konsol jako sprzętów przeznaczonych wyłącznie do grania. Wii U ma się stać medium codziennej rozrywki. Wprawdzie nie odtworzycie na nim płyt DVD i Blu-ray (choć płytki z grami mają pojemność do 25GB, to firma zaprzecza jakoby korzystała z Blu-raya), ale YouTube jest dostępny z poziomu menu konsoli, lada moment wystartuje usługa LoveFilm, a w przyszłości dołączą inni dostawcy filmów na życzenie (w USA choćby Netflix i Hulu). W menu znajduje się też ikona Nintendo TVii, podobno rewolucyjnej aplikacji do streamowania filmów, ale jest ona na razie nieaktywna i wystartuje dopiero w przyszłym roku. Podobno z przytupem. Już teraz zaś możecie w trzy sekundy skonfigurować padlet jako pilot do Waszego telewizora, co oznacza, że podczas gry nie musicie odkładać kontrolera ani na chwilę. Bardzo miło, że funkcja pilota działa również bez włączania samej konsoli.
Z przodu konsoli oprócz przycisków power i eject znajduje się przycisk synchronizacji. Taki sam jest z tyłu pada oraz GamePada, przy czym w tym drugim przypadku umieszczono go tak głęboko, że trzeba sięgnąć do niego czymś cienkim, np. wykałaczką. Po co to tak komplikować? Ponadto z przodu są też dwa porty USB i czytnik kart SD - schowane pod klapką. Niespodzianka, Wii U nie czyta plików muzycznych z urządzeń zewnętrznych, więc podpinanie pendrive'ów mija się z celem.
Chyba najciekawszym elementem Wii U jest padlet, czyli Wii U GamePad, nowy kontroler, który już zdążył wprowadzić sporo zamieszania w światku gier. Najpierw na E3 w 2011 roku, gdy Nintendo poświęciło konferencję nowej konsoli, ale skupiło się tak bardzo na padlecie, że wszyscy myśleli, że. to właśnie była konsola. Później okazało się, że konkurencja postanowiła nie czekać, czy nowy sposób grania według Nintendo okaże się "następną dużą rzeczą" i skopiowali ten pomysł - Sony próbuje łączyć PS3 z PlayStation Vita, a Microsoft opracował aplikację SmartGlass na tablety i smartfony. Chcąc nie chcąc GamePad już okazał się przełomem w grach. A jakie wrażenie sprawia urządzenie, gdy weźmie się je do rąk?
Na zdjęciach padlet wydaje się bardzo duży, w istocie jest jak dwa joypady z Xboksa 360 położone obok siebie. Wygodnie leży w dłoniach i nie męczy nawet po kilku godzinach użytkowania. Jest też lżejszy niż można się było spodziewać. O czym niewiele osób wie, padlet ma swojego stylusa ukrytego obok przycisku ZR (prawy spust). To oczywiste nawiązanie do przenośnych konsol Nintendo. GamePad podobnie jak NDS i 3DS nie ma multitoucha (niemożliwe jest zatem przeglądanie stron jak na iPadzie, powiększanie, czy pomniejszanie), a stylus pozwala na znacznie większą dokładność, niż gdy dotyka się ekranu palcem. Na szczęście ekran jest na tyle duży, że pisanie na klawiaturze palcem jest dość łatwe, na pewno o wiele wygodniejsze niż na 3DSie.
Ekran ma 6,2 cala, format 16:9, a rozdzielczość zaledwie 854x480. To znacznie mniej niż w iPadzie, a nawet mniej niż w przypadku ekranu Vity (960x544), co nie wpływa jednak negatywnie na jakość grafiki. Gry, które mieliśmy przyjemność testować wyglądają na nim całkiem nieźle, niezależnie czy mowa o New Super Mario Bros. U, czy Nintendo Land. I dobrze, bo właśnie na ekran padleta patrzy się najczęściej podczas rozgrywki. Trzeba trochę pograć, żeby się przyzwyczaić, na co patrzeć - kontroler, czy na telewizor. Nie zdziwcie się jednak, jeśli będziecie często czuli się, jakbyście grali na konsoli przenośnej, a nie stacjonarnej. Szczególnie, gdy telewizor i padlet pokazują to samo, ma się tendencję do patrzenia na mniejszy ekran, bo jest zwyczajnie bliżej.
Wcale nie jest to tak intuicyjna zabawka, jak wiilot, który wystarczy wziąć do rąk i machnąć, żeby postać na ekranie zrobiła to samo. Poziom wejścia do zabawy jest znacznie wyższy niż w przypadku Wii. Tu mamy tradycyjnego pada z gałkami analogowymi, spustami i jeszcze dodatkowy touchscreen. Ninty musi nauczyć graczy korzystać z niego tak jak korzystali choćby z NDS-a. Z drugiej strony wielu graczy narzekało na prostactwo wiilota - teraz powinni być zadowoleni. GamePad na pewno stwarza o wiele więcej sensownych możliwości dla klasycznych, rozbudowanych gier. Już same funkcje trenerskie w FIFA 13 na Wii U pokazują, że nowy kontroler ma większy potencjał niż swego czasu wiilot.
Należy jednak pamiętać, że padlet nie ma wewnątrz żadnych procesorów i po prostu wyświetla obraz wysyłany przez konsolę. Oznacza to, że nie może robić za niezależną konsolę przenośną. Zasięg kontrolera, czyli to, czy będziecie mogli grać na GamePadzie w łóżku lub w toalecie, zależy głównie od rozkładu mieszkania. Najlepiej, żeby kontroler miał "wzrokowy" kontakt z Wii U, problemy także się pojawiają, jeśli sygnał musi pokonać więcej niż jedną ścianę. Dochodzi jeszcze kwestia różnego rodzaju zakłóceń, co stawia w gorszej pozycji mieszkania w blokach.
Klasyczny kontroler, dodawany do zestawu z ZombiU lub kupowany osobno, wygląda bardzo podobnie do tego od Xboksa 360. Ma mniejsze, mniej wystające spusty, ale wciąż znacznie lepsze od tych z pada od PS3. Tak jak u Sony gałki analogowe są wypukłe, również ułożone symetrycznie, czyli na jednym poziomie, ale wyżej niż w Dual Shocku. Trzeba przyzwyczaić się do tego, że przyciski i krzyżak są poniżej odpowiednio prawej i lewej gałki, ale dokładnie tak samo jest na padlecie, więc wystarczy opanować jeden kontroler, żeby wygodnie grać na obu. Pada ładuje się za pomocą kabla USB, co wyeliminowało baterie, dzięki czemu pad jest mniejszy i lżejszy. Nintendo tym razem podczas projektów chyba wzięło pod uwagę, że na świecie poza Japończykami żyją także inne nacje, o większych dłoniach. Zarówno padlet jak i klasyczny joypad mają duże, wygodne przyciski oraz krzyżaki
Jakie więc emocje towarzyszą premierze pierwszej konsoli HD od Nintendo? Mieszane. Jak większość startów w ostatnich latach, tak i ten ma swoje problemy i potknięcia. Na pewno przykrą niespodzianką jest kilkugodzinny update systemu. Nie cieszą także dochodzące do nas wieści o samej mocy konsoli, która już na pewno nie będzie konkurowała w tym względzie z next-genami od Sony i Microsoftu. Choć to ostatecznie zweryfikują same gry. Z Wii U Nintendo odniosło jednak też zwycięstwa, wprowadzając do naszych salonów kilka małych rewolucji. Miiverse spotkał się z tak ciepłym przyjęciem, że ma spore szanse stać się tym, czego nigdy nie udało się osiągnąć Sony z ich Home.
Swoboda wyboru, czy grać na TV czy na kontrolerze, to też nowy luksus, który szybko może okazać się standardem - w końcu do dobrego człowiek szybko się przyzwyczaja. Czujemy też, że będziemy odrobinę zawiedzeni, jeśli nowe kontrolery konkurencji nie pozwolą jednocześnie obsługiwać telewizora. Koniec końców, konsole kupuje się jednak w pierwszej kolejności dla gier i to one zadecydują, czy Nintendo odniesie kolejny spektakularny sukces. Tym razem jednak kontroler nie będzie barierą dla rozbudowanych i poważnych gier od niezależnych wydawców.
>>Kup tablet Asus Transformer TF300T-1E007A w sklepie sferis.pl