Coraz większe wrażenie robi na mnie działalność studia Wadjet Eye. Jeszcze rok, dwa lata temu znane było wyłącznie z własnych produkcji, głównie bardzo solidnej i poważanej przez fanów serii Blackwell. Ale potem Wadjet Eye zaczęli też pośredniczyć w wydawaniu gier i pomagać samotnym twórcom w dotarciu do odbiorcy. I jak na razie mają w tej dziedzinie osiągnięcia wręcz imponujące - najpierw fenomenalne Gemini Rue, potem naprawdę dobre Resonance, a teraz jeszcze Primordia, kto wie czy nie najlepsza z całego tego grona. Rzutem na taśmę zdążyła wziąć udział w wyścigu o miano najlepszej gry przygodowej w tym roku i wydaje mi się, że przegrała z The Book of Unwritten Tales tylko o włos, zajmując drugie miejsce w tej konkurencji. To pozycja obowiązkowa dla wszystkich fanów gatunku.
A do tego mamy jeszcze łamigłówki. Podobnie jak w Gemini Rue czy Resonance zagadki wydają się tutaj pełnić rolę służebną wobec fabuły i kreacji świata, ale nie można powiedzieć, by były słabe. Większość bazuje na wykorzystaniu różnych przedmiotów w ciekawych kombinacjach, ale są tutaj także klasyczne łamigłówki, wymagające sięgnięcia po kartkę i długopis. I niektóre potrzebują naprawdę nietypowych skrótów myślowych, choć na szczęście żadna nie wychodzi poza konwencję. Jest czym zająć głowę, krótko mówiąc, ale to oczywiste, że główne tematy do przemyśleń i bodźce do rozważań natury ogólnej kryją się w fabularnej części gry.
Czyli wszystko wspaniale? No, nie, aż tak dobrze to nie ma. Zarzutów Primordii zbyt wiele postawić nie mogę, ba, czepiać się muszę trochę na siłę nawet, bo gra naprawdę nie ma wyraźnie słabych punktów - ale czegoś mi tu brakowało. Głównie trochę bardziej rozwiniętej opowieści, która wygląda jakby składała się z dwóch aktów, zamiast ze zwyczajowych trzech. Finał następuje trochę za szybko i w momencie gdy spodziewamy się eskalacji i jeszcze kilku godzin gry, Primordia zmierza do końca. I nie robi tego źle, wręcz boję się, że gdyby gra się wydłużyła, to byłaby sztucznie rozciągnięta, ale żałuję też, że niektóre wątki i postacie nie zostały rozwinięte do pełni swego potencjału. No i szkoda, że Primordia ani razu nie wali nas obuchem w łeb, do czego przyzwyczaiły nas Gemini Rue i Resonance. Cóż, wszystkiego mieć nie można najwyraźniej...
Primordia to, jak już napisałem, pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się fana klasycznych przygodówek point & click. Jej główna siła to sugestywny, pięknie odmalowany (i doskonale zilustrowany muzyką!) świat oraz to, że opowiada o rzeczach ważnych i na poważnie, mimo okazjonalnych uśmiechów. Primordia wie czego chce, wie jak to osiągnąć i nie bierze jeńców - można się przyczepić tu czy tam, ale nie zmienia to faktu, że jest to bez wątpienia jedna z trzech najlepszych przygodówek wydanych w 2012 roku.