Początek jest trudny. Niby gra wprowadza nas w swój świat krótkim, fabularyzowanym samouczkiem, w którym tematyka kary śmierci przeplata się z naszym poznawaniem podstawowych zasad rządzących Prison Architect. Ale w tym wstępie zbyt wiele się nie dowiemy i odpalając nową grę, w której musimy nasz zakład karny postawić od zera, będziemy się nie raz i nie dwa drapać po głowie, próbując zrozumieć, co mamy teraz zrobić. I co zrobiliśmy źle.
Mało prawdopodobne, żeby ktoś w dzieciństwie marzył, że zostanie strażnikiem w więzieniu albo jego naczelnikiem. Na pewno też nikt nie marzy, że zostanie więźniem... Prison Architect to bolesna lekcja z instytucjonalizacji.