Prison Architect - betatest

Sławek Serafin
2013/01/22 10:09
5
0

Mało prawdopodobne, żeby ktoś w dzieciństwie marzył, że zostanie strażnikiem w więzieniu albo jego naczelnikiem. Na pewno też nikt nie marzy, że zostanie więźniem... Prison Architect to bolesna lekcja z instytucjonalizacji.

Początek jest trudny. Niby gra wprowadza nas w swój świat krótkim, fabularyzowanym samouczkiem, w którym tematyka kary śmierci przeplata się z naszym poznawaniem podstawowych zasad rządzących Prison Architect. Ale w tym wstępie zbyt wiele się nie dowiemy i odpalając nową grę, w której musimy nasz zakład karny postawić od zera, będziemy się nie raz i nie dwa drapać po głowie, próbując zrozumieć, co mamy teraz zrobić. I co zrobiliśmy źle.

Prison Architect - betatest

Po pierwsze, trzeba gdzieś trzymać więźniów. Cele? A gdzie tam. Na początek wspólny areszt z kilkoma ławkami i toaletą. Cele są drogie, a pierwszy transport już jedzie. I jak gity przyjadą, to będą złe i głodne, więc trzeba im zapewnić jakąś rozrywkę i żarcie. Na początek w celach rozrywkowych wystarczy prysznic, ale stołówkę i kuchnię trzeba od razu zrobić porządne. I duże, na miarę naszych ambicji i kolejnych fal więźniów, które będą się pojawiać codziennie. Planowanie z dużym wyprzedzeniem jest o wiele sensowniejsze od późniejszego przebudowywania wszystkiego na gwałtu rety - dlatego na początek stawiamy mały areszt na kilku osadzonych i wielkie prysznice zdolne obsłużyć kilkudziesięciu, taką samą stołówkę i megakuchnię. Ta ostatnia będzie trochę pusta, bo na razie wystarczy dwóch kucharzy i podstawowy osprzęt, ale lepiej zostawić sobie miejsce na produkcję żywności na skalę prawie przemysłową.

Trzeba jednak uważać, by nie przesadzić z tą gigantomanią - wszystko kosztuje, a rządowe dotacje aż takie pokaźne nie są, zwłaszcza gdy wyczerpiemy pierwsze opcje, czyli zbudujemy skrzydło z celami z prawdziwego zdarzenia, postawimy biura dla administracji i zorganizujemy ambulatorium, lekarza i psychologa. Potem państwo będzie nam już płacić tylko "od łebka" i trzeba się zdrowo napocić, żeby jakoś tych wszystkich więźniów utrzymać w jakim takim zdrowiu. I przyda się kostnica, bo nie we wszystkich przypadkach możemy liczyć na sukces... już nie mówiąc o resocjalizacji, bo tej w grze akurat brak. Mamy ich zebrać, zamknąć i trzymać. I mieć nadzieję, że się nie pozabijają... od razu.

Momentami, grając w Prison Architect, żałowałem, że ta gra nie ma nieco bardziej kontrowersyjnej tematyki. A dokładniej, że nie jest symulatorem obozu dla jeńców wojennych, najlepiej takiego z II wojny światowej, niemieckiego oflagu czy czegoś w tym stylu. Czy chciałbym się wcielać w hitlerowca pilnującego alianckich żołnierzy? Nie, nie bardzo. Ale byłoby spokojniej. Żołnierze nie zabijaliby się nawzajem z byle powodu, na przykład. A gdyby którymś udało się uciec, to nawet bym się cieszył. A tutaj? Tutaj cały czas trzeba pamiętać, że trzymamy pod kluczem zgraję degeneratów. I nawet jeśli gra nie zagłębia się zbytnio w temat, pomija gwałty, handel narkotykami i tym podobne zwyczajne w więzieniu rzeczy, to ja osobiście odczuwałem nieustannie jakiś dyskomfort psychiczny.

GramTV przedstawia:

Może to dlatego, że wszystkie inne gry tego typu mają bardziej pozytywną wymowę? Budowanie zoo czy parku rozrywki, a nawet centrum handlowego to dość przyjemna sprawa, prawda? To miejsca nacechowane pozytywnym emocjami, gdzie oddajemy się rozrywce bądź zwykle dość przyjemnym zakupom. A jeśli zdarzyło się na przykład zarządzać szpitalem, jak w Theme Hospital, to z przymrużeniem oka i dużą dawką satyry, co łagodziło bardziej ponurą tematykę. A w Prison Architect satyry nie ma, jest tylko zimna dehumanizacja i uprzemysłowienie resocjalizacji. Na dłuższą metę to bardziej wstrząsa, niż bawi.

Sam aspekt projektowania i budowania w Prison Architect jest bardzo fajny i pomysłowo rozwiązany. Stawianie infrastruktury i planowanie to dobra zabawa. To zasługa wygodnego, przejrzystego i intuicyjnego interfejsu, który pozwala szybko wnosić co trzeba. Jasne, to wersja alfa jeszcze, więc nie wszystko działa jak powinno - czasem z naszej winy, gdy zapomnimy połączyć przewody elektryczne z generatorem, a czasem z powodu jakiegoś błędu gry. Nie ma także jeszcze wielu bardziej zaawansowanych opcji, takich jak choćby wspomniana resocjalizacja - w tym momencie nie ma nawet możliwości zwolnienia więźnia, bo gra nie przewiduje jeszcze zakończenia odsiadki. Ale podejrzewam, że to wszystko zostanie w ciągu najbliższych miesięcy dodane, krok po kroku. Od strony technicznej ta gra robi niezłe wrażenie, a może zrobić kiedyś w przyszłości bardzo duże, jeśli wszystko dobrze pójdzie. Ale nie przestanie być niepokojąca.

Bawiąc się w zarządcę każdego innego ekosystemu mógłbym z przyjemnością patrzeć, jak się tam te moje symulowane ludziki czy zwierzaczki zachowują, jak oddają się codziennym zajęciom i wchodzą ze sobą w interakcje. A tutaj jakoś nie mogę. Nie potrafię się zidentyfikować ani z jednymi, ani z drugimi bohaterami - zarówno od strażników, jak i od więźniów oddziela mnie jakaś moralna, emocjonalna ściana. Wolałbym, tak szczerze mówiąc, nie mieć z nimi nic do czynienia. Nawet wirtualnie. Mogę grać, mogę podziwiać sprytne, fajne rozwiązania mechaniki rozgrywki, ale bez prawdziwej przyjemności. Te maksymalnie odczłowieczone, kotłujące się postacie w pomarańczowych kombinezonach i niebieskich mundurach niepokoją mnie. A wyzwania w stylu "jak tu zrobić, żeby się przestali nawzajem zabijać" wcale mnie nie pociągają. Ta gra, dzięki sprytnej Sztuczne Inteligencji, która generuje różne wydarzenia w ramach zamkniętego środowiska, opowiada wiele historii. Ale ja tych historii znać nie chcę i nie jestem ich ciekaw. Wolę już wziąć w rękę karabin i bezmyślnie strzelać do ludzi w jakimś głupim shooterze, niż patrzeć na to, na co każe mi patrzeć Prison Architect. Nawet w wersji łagodnej, pozbawionej największych patologii i wypranej z emocji, wirtualne więzienie jest straszne.

Nie wiem, jaki był zamiar autorów z Introversion. Może myśleli, że ten pomysł chwyci? Ja też tak myślałem, dopóki nie zagrałem. Teraz już wiem, że do mnie ta gra w ogóle nie przemawia. A właściwie przemawia, tylko głosem, którego słuchać nie chcę, nieprzyjemnym. I choć uważam, że gry, które zadają trudne pytania i czasem nami wstrząsają, są bardzo potrzebne, to ta akurat mi się nie podoba. Jest zbyt zdehumanizowana i zamiast przedstawiać problem dokonuje czegoś w rodzaju jego zimnej, bezosobowej wiwisekcji. Może kogoś to zafascynuje... ale ja będę się trzymał z daleka, dziękuję. Za miękki jestem na uroki wirtualnego więziennictwa, jak się okazało.

Komentarze
5
Usunięty
Usunięty
02/02/2013 09:28

Nie wiem czy to niedobrze, ale autor zachęcił mnie do zagrania w tą grę :) Dziwię się, że autora zdziwiło, że brak tu resocjalizacji, jej nie ma także w realu w większości "cywilizowanych krajów". Mój kuzyn jest strażnikiem w więzieniu, jeśli ta gra tak na Ciebie działa, to gdybyś miał taką pracę strzeliłbyś sobie w łeb. Teraz rozumiem po co mają testy psychologiczne.

Usunięty
Usunięty
22/01/2013 19:01

Introversion robi dobre gre, tutaj tez duzo sie zmienia, kupilem juz spory czas temu bo gra zdecydowanie mi sie podoba, Prison Tycoon z prawdziwego zdarzenia (gdyby nie to ze gra z takim tytulem juz byla) .... ale mogli by nazwac Sim Prison :PTak czy inaczej o tytul jestem spokojny bo nawet jesli cos nie zostanie dopracowane i odpicowane na wydaniu pelnej wersji, Introversion dba o gry, a i fani tez dopieszcza tytul.Za ocenianie tytulu nie ma sie jeszcze co zabierac, gra nie jest nawet w fazie beta, muzyki brak co napewno odbiera grze klimatu, a jesli ktos chce zobaczyc klimat niech obejrzy jeden z filmikow prezentacyjnych od Introversion.Humoru to moze tu nie ma jak w Theme Hospital ale nie przypominam sobie by gry Introversion mialy jakis, Darwinia, Multiwinia, Defcon czy Uplink, wszystkie byly powazne.

Usunięty
Usunięty
22/01/2013 15:56

> Trochę dziwi mnie próba oceny gry która jest dopiero w fazie AlfaA dlaczego nie. Gdy zagram w grę w wersji demo mam prawo ocenić co mi się podoba, a co nie i stwierdzić czy chcę poświęcić na nią mój czas i pieniądz. Można dyskutować czy alfa i demo to jest to samo, ale problem w tym, że jeśli sama koncepcja gry nam się nie spodoba to żadna ilość patchy i zmian nie zmieni naszej niechęci do gry.Mnie już sam pomysł się nie podoba, ale pewnie dlatego, że nie jestem fanem tego typu gier.




Trwa Wczytywanie