Podział na klasy postaci w produkcjach, które stawiają na kooperację pomiędzy graczami nie jest niczym specjalnie zaskakującym. Chyba, że mówimy o Gearsach, gdzie ten aspekt sieciowych potyczek aż do pojawienia się Gears of War: Judgment był całkowicie pomijany.
Oczywiście nie jest tak, że bez specjalizacji nie sposób sobie wyobrazić multiplayera. Doskonale wiedzą to chociażby ci, którzy spędzili dziesiątki godzin odpierając kolejne fale Szarańczy we wprowadzonej w poprzedniej odsłonie Hordzie 2.0. Niemniej jednak już tam ujawniły się duże różnice pomiędzy graczami. Podczas gdy jedni najlepiej czuli się najlepiej na pierwszej linii ognia, inni stawiali przede wszystkim na solidne umocnienie bazy. Nie brakowało też takich, którzy z poświęceniem rzucali się w wir walki, żeby stawiać na nogi rannych kompanów. Specjalizacja już wtedy była kluczem do sukcesu i patrząc z tej perspektywy wprowadzenie klas COG-ów wydaje się naturalną jej konsekwencją. Ograniczają one w pewnym sensie wszechstronność graczy, bo wcześniej ta sama osoba mogła chociażby stawiać wieżyczki strażnicze i ratować towarzyszy. Z drugiej jednak strony dają one możliwość jeszcze większego zacieśniania współpracy i każdemu członkowi drużyny wyznaczają jasno określoną rolę.
Mimo wszystko profesje w Gears of War: Judgment wprowadzone zostały w sposób dość zachowawczy. Wyboru pomiędzy inżynierem, żołnierzem, zwiadowcą i medykiem dokonamy wyłącznie w przypadku dwóch trybów, będących wariacjami na temat wspomnianej już Hordy, a więc w Przetrwaniu i Natarciu. Jest toukłon w stronę weteranów serii, dla których wprowadzenie specjalizacji w Drużynowym deathmatchu lub Dominacji mogłoby okazać się zbyt daleko idącą zmianą w formule rozgrywki.
Zacznijmy od specjalizacji reprezentowanej przez głównego bohatera Judgment, Damona Bairda. Inżynier to ekspert w reperowaniu umocnień, ale jest też niezwykle efektywny w trzebieniu szeregów Szarańczy. Na jego wyposażeniu znajduje się uniwersalne urządzenie naprawcze, którym przy każdej nadarzającej się okazji powinien łatać wyrwy w drucie kolczastym i laserowych zasiekach będących pierwszą linią obrony. Jest o tyle istotne, że wbrew nazwie nie jest on w stanie stawiać nowych barykad. Złośliwi mogliby nawet powiedzieć, że trafniejszą nazwą dla klasy Bairda byłby „konserwator”.
Inżynier ma jednak w zanadrzu jeszcze jeden atut. Jako jedyny w oddziale potrafi rozstawiać automatyczną wieżyczkę, która przez kilkanaście sekund sieje prawdziwe spustoszenie na polu walki. W zamyśle stworzony dla obrony zajętego naprawianiem właściciela, automatyczny strażnik skutecznym zasięgiem dorównuje Lancerom i jest diabelnie celny, potrafi więc odwrócić losy niejednej potyczki. W razie potrzeby Damon zawsze może wziąć sprawy w swoje ręce robiąc użytek że starego dobrego Miażdżyciela.
Inżynier jest w tej chwili najchętniej wybieraną klasą zarówno w Przetrwaniu, jak i Natarciu, a pięcioosobowe drużyny COG-ów składają się nierzadko z dwóch, a nawet trzech Bairdów. Nie powinno to jednak dziwić – stosunkowo duża siła ognia, mordercza wieżyczka i możliwość prowadzenia napraw sprawia, że jest to najbardziej samowystarczająca profesja. Przynajmniej do momentu, kiedy skończy się amunicja, ale od czego mamy Żołnierza?
Augustus „The Cole Train” Cole nie jest może najbystrzejszym z całej ekipy, ale nikt nie może odmówić mu ducha walki i skuteczności. Dlatego też z myślą o nim oraz o graczach, którzy nad wyrafinowaną taktykę przedkładają duży kaliber, powołano do życia klasę Żołnierza. Wyposażony w tradycyjnego Lancera Mk2 z piłą mechaniczną stanowi poważne zagrożenie dla Szarańczy na średnim dystansie, ale też w zwarciu.
To jednak nie wszystko, bo gdy zrobi się naprawdę gorąco żołdak może sięgnąć po ciężką artylerię, czyli w tym przypadku po potężny granatnik Buszka. Ta śmiercionośna broń ma trzy istotne zalety. Po pierwsze wyposażono ją w magazynek mieszczący trzy pociski, dzięki czemu nie wymaga każdorazowego przeładowania jak zwykły Granatnik. Po drugie wystrzelone granaty rykoszetują od ścian i podłoża, przez co idealnie nadają się do eliminowania Grenadierów czy Kantusów kryjących się za osłonami. Po trzecie wreszcie siła wybuchu jest tak duża, że często nawet jeden celny strzał wystarcza do spacyfikowania kilkuosobowej grupy rywali.
Żołnierz jest cennym wsparciem dla drużyny również dlatego, że zaopatruje ją w dodatkowe pestki, które inaczej kończą się błyskawicznie. Sam również może korzystać z dobrodziejstwa własnych skrzynek z amunicją, co sprawia, że przynajmniej teoretycznie dysponuje nieograniczoną liczbą pocisków do Buszki.
Trzecia z czterech dostępnych klas postaci to Zwiadowca, którego uosobieniem jest debiutant w serii Gears of War, Garron Paduk. Będzie on naturalnym wyborem dla graczy niezbyt dobrze czujących się na pierwszej liniii, za to potrafiących robić użytek z broni dalekosiężnej. Markza, w którą wyposażony jest Zwiadowca to szybkostrzelny karabinek snajperski, który nie zadaje dużych obrażeń, ale jego pociski wyjątkowo skutecznie penetrują czaszki Szarańczy. Celne oko i pewna ręka jednym strzałem położą nawet bardzo groźnego Furiarza, o szeregowych Grenadierach nie wspominając. W wybraniu optymalnej pozycji strzeleckiej pomaga Padukowi wyjątkowa umiejętność wspinania się na niektóre elementy krajobrazu, takie jak murki, bramy i półki skalne. O tym, gdzie czeka dobre miejsce urządzenie zasadzki informującą nas świecące strzałki wskazujące ściany, po których można się wdrapać.
Czym jeszcze Zwiadowca przyczynia się do zwycięstwa drużyny? Może on rzucać czujniki, które wykrywają Szarańczę w promieniu kilku metrów, a położenie rywali poznają wszyscy członkowie oddziału. Na nic się zda krycie się za osłonami, a nawet chowanie pod ziemią jak to ma w zwyczaju Trupiarz - jeśli jesteś w zasięgu nadajnika, COG-wie cię widzą, COG-owie cię śledzą, COG-owie cię znajdą, zabiją i zjedzą.
Medyk, a właściwie medyczka, w którą wciela się Sofia Hendrick, jest ostatnią z dostępnych profesji. I właściwie na tym moglibyśmy zakończyć opis, bo chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości jakie zadania spoczywają na tej klasie. Ciekawym i dość nieortodoksyjnym rozwiązaniem jest to, że do pomocy rannym wykorzystuje się granaty rozpylające środek leczniczy. Dzięki temu powalonego członka oddziału można uratować bez konieczności zbliżania się do niego.
W przypadku jednak, kiedy bliski kontakt z Szarańczą jest nieunikniony, Medyk ma na podorędziu Lancera, a także Obrzyn, które z pewnością przeczą hipokratejskiej zasadzie lekarzy: “Po pierwsze nie szkodzić”.
Tydzień z Gears of War: Judgment jest wspólną akcją promocyjną firmy Microsoft oraz gram.pl
Nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Napisz komentarz jako pierwszy!