Tydzień z Dead Island Riptide - świat gry

Patryk Purczyński
2013/04/22 13:30

Rozpoczynamy tydzień z Dead Island Riptide. Na początku pragniemy przedstawić świat gry, nacechowany wielorako rozumianą różnorodnością.

Tydzień z Dead Island Riptide - świat gry

Bohaterowie Dead Island uciekają z jednego piekła, tropikalnej wyspy Banoi, by trafić do kolejnego - tym razem na położoną niedaleko inną wyspę, Palanai. Tu również jest pięknie - woda, plaża, słońce, dzika natura... Ale i tu dotarła apokalipsa zombie. Cudny krajobraz zmącony jest więc przeraźliwymi kreaturami wałęsającymi się niemal na każdym kroku, równie gęsto rozkładającymi się zwłokami, którymi zresztą zombiaki z zamiłowaniem się żywią, a także krwią, której w tych iście apokaliptycznych okolicznościach po prostu nie mogło zabraknąć. W Dead Island Riptide znów mamy zatem zderzenie dwóch skrajnych rzeczywistości: raju z piekłem. Ale świat nowej produkcji Techlandu to znacznie więcej niż mogłoby to z powyższego wprowadzenia wynikać.

Jeżeli bowiem sądzicie, że w Dead Island Riptide snujemy się tylko po dżungli, masakrując po drodze hordy zombiaków, to jesteście w sporym błędzie. Dość powiedzieć, że akcja rozpoczyna się na pokładzie pewnego statku, gdzie w pewnym momencie zastaje nas sztorm. Dopiero po kilkudziesięciu minutach lądujemy na właściwym miejscu akcji, czyli wyspie Palanai. Krajobraz jest tu nieco inny niż w pierwszym Dead Island. Przede wszystkim, panuje tu bardziej monsunowy klimat, przez co lokalne tereny ucierpiały w wyniku podtopień, a w dalsze podróże równie często, albo nawet częściej niż samochodem, wybieramy się łodzią. Mechanizmy tych eskapad są jednak w gruncie rzeczy takie same - wodnym środkiem transportu również masakrujemy grasujące po tamtejszych rzekach zombiaki. A gdy któremuś z nich uda się wskoczyć na pokład, częstujemy go kopniakiem.

Na Palanai powstało kilka ośrodków, na kształt osiedli mieszkalnych. Można domniemywać, że własnym sumptem zbudowali je tubylcy. Domki są bowiem głównie z drewna, gdzieniegdzie trafi się blaszane zadaszenie i kilka innych metalowych konstrukcji. Na niektórych drzewach stworzono swego rodzaju balkony, z których lepiej można przyjrzeć się okolicy. Z reguły nieopodal znajdują się również pomosty, do których cumują łodzie. Już przechadzka pomiędzy domkami wiąże się niejednokrotnie z umoczeniem nóg w wodzie - to oczywiście efekt wspomnianych podtopień. Poruszanie się w wodzie to nie tylko zabieg estetyczny, ale także element wpływający na rozgrywkę. Przy głębszym zanurzeniu ruchy są wolniejsze i nie da się biegać, przez co walka z zombiakami staje się trudniejsza.

Wnętrza są skromnie urządzone. Na ścianach pozawieszane są plakaty i zdjęcia, a powierzchnie wypełniają kosze, w których można znaleźć gotówkę lub przedmioty, a także stoły, oczywiście z drewna. Tu i ówdzie umiejscowione zostały warsztaty, przy których możemy usprawniać posiadaną broń i tworzyć nową. Pomosty, pozwalające przemieszczać się bez wchodzenia do wody, są raczej puste. Tylko czasami mieszczą się na nich kosze i walizki, w których warto szukać łupów. Takie ośrodki są oczywiście opustoszałe - ludność, której udało się przetrwać, gromadzi się w jednym miejscu, ogrodzonym metalową siatką. Gdy powstają w niej luki, warto rozwinąć nową. To mechanizm rozpoczynający tzw. atak hordy, w trakcie którego trzeba obronić lokację przed mocnym naporem zombie.

Zapuszczając się wgłąb wyspy można natrafić na wiele interesujących zjawisk. Są okazjonalne liany i skałki, po których wspina się nasz bohater, są wodospady, pod którymi można stanąć i "dać się zalać" (efekt ten przedstawiamy na jednym z poniższych screenów), są i drewniane mosty na linach, ciągnące się nad wąwozami. Drogi często wytyczają wzniesienia skalne, na które w żaden sposób nie da się wdrapać. Pozostaje jedynie podążać uklepaną ścieżką, która jednak zaprowadzi nas do celu. Co jakiś czas na uboczu można natrafić na samochód czy pomniejsze obozowisko, które warto przeszukać licząc na cenne łupy. Dzicz Dead Island Riptide skrywa w sobie ponadto jaskinie, gdzie mrok rozświetlany jest przez ogień, wokół którego gromadzą się zombiaki. W takich miejscach nie brakuje ludzkich czaszek i innych widoków, o których wolałoby się nie pamiętać.

Różnorodność świata Dead Island Riptide możecie również podziwiać na naszym materiale wideo z cyklu gramTV:

GramTV przedstawia:

Dżungla kryje w sobie również bardziej urokliwe miejsca, jak choćby ruiny starego kościoła. O tym, że Palanai było niegdyś idealnym zakątkiem na przeżycie wspaniałej przygody, przypominają odnajdywane w różnych miejscach pocztówki. Przedstawiają one np. oferujący moc wrażeń obóz survivalowy Paradise (teraz to dopiero jest tam survival z prawdziwego zdarzenia!), malowniczą Zatokę Słońca, gdzie cumuje prom, czy ruiny stanowiące pozostałość po misji jezuitów, chcących nawrócić miejscową ludność na chrześcijaństwo. Takie pocztówki to nie tylko wspomnienie lepszych czasów na Palanai, ale także kopalnia informacji o wyspie. Jednym z ciekawszych miejsc jest też laboratorium miejscowego naukowca, doktora Kesslera. Budynek swą stylistyką wyraźnie odróżnia się od tamtejszej rzeczywistości. Zajmująca spory teren konstrukcja przykuwa uwagę zwłaszcza z uwagi na przybrany przez siebie kształt kopuły. Laboratorium jest też przykładem na to, że Dead Island Riptide to nie tylko otwarty świat, ale również zamknięte pomieszczenia.

To jednak nie wszystko, co ma do zaoferowania nowa produkcja Techlandu. Drugą kluczową lokacją w grze jest miasto Henderson, również położone na wyspie Palanai. Po przedostaniu się do niego diametralnie zmienia się obrz otoczenia. Zamiast uklepanych, ale piaszczystych ścieżek mamy płytę chodnikową i kocie łby, w miejsce dziko rosnącej roślinności pojawiają się równo przystrzyżone krzewy i żywopłoty, nie wspominając już o znacznie większym stopniu urbanizacji. W Henderson lawirujemy korytarzami utworzonymi przez lokalne budynki, stworzone w myśl nowszych zasad architektury i z nieco innych materiałów niż drewniane pale. Znacznie częściej poruszamy się tu po zamkniętych przestrzeniach - czy to mrocznych i wyjątkowo niebezpiecznych piwnicach, które nie oferują zbyt wielu dróg ucieczki przed zmasowanym atakiem zombie, czy korytarzach, salach i pokojach wspomnianych budynków.

W przeciwieństwie do znanego z pierwszego Dead Island Moresby, Henderson to miasto, w którym aż kipi od luksusów. Można się tu natknąć na bary z drogimi alkoholami; korytarze wyłożone są pięknymi dywanami, na których stoją skórzane, wygodne fotele. Trudno się jednak takiemu przepychowi dziwić, bacząc na historię Henderson. Miasto portowe stało się centrum handlu i transportu na trasie między Indiami, Hong Kongiem i Australią. Przed apokalipsą zombie stanowiło zaś popularny ośrodek turystyczny, znakomite miejsce do połączenia wypoczynku z wyrafinowanym charakterem. Oczywiście w wyniku pojawienia się nieumarłych Henderson nieco podupadło - na ulicach pojawiła się szarość, nie brakuje również widocznych oznak zniszczeń - ale dawny blask nie zanikł całkowicie.

Nie sposób nie wspomnieć o jeszcze jednej rzeczy, wpływającej na różnorodność. To następujące z dość dużą częstotliwością zmiany pogodowe. Oblicze Palanai zdecydowanie zmienia się, gdy słońce zachodzi za chmurami, a z nieba zaczyna padać deszcz. Piękną krainę spowija wówczas złowrogi mrok, a i widoczność jest nieco ograniczona. - Warunki pogodowe dają nam kolejne subtelne narzędzie do pogrywania z atmosferą i nastrojem, z jakimi muszą mierzyć się gracze. Jeśli zaś chodzi o wpływ na rozgrywkę, bardzo interesująco będzie się przedstawiać walka graczy z przeciwnikiem, gdy wokół panuje sztorm, a widoczność jest ograniczona - zapowiadał w jednym z przedpremierowych wywiadów Sebastian Reichert z Deep Silver. Zapowiedzi udało się spełnić, bo oprócz gorszej widoczności podczas opadów deszczu nasz bohater ma też nieco większe trudności z poruszaniem.

To wszystko, jeśli chodzi o świat gry Dead Island Riptide. Jutro przyjrzymy się bohaterom gry i możliwościom ich rozwoju. Bądźcie zatem z nami!

Tydzień z Dead Island Riptide to akcja promocyjna firm Techland i gram.pl.

Komentarze
12
Usunięty
Usunięty
22/04/2013 16:39

W kwestii wymowy - mówi się Łulwerin.Ten artykuł jakoś mnie nie zaciekawił, aczkolwiek jutrzejszy ma dla mnie potencjał.

Usunięty
Usunięty
22/04/2013 15:56

“It’s too broken to be worth your time.”- Kotaku

Usunięty
Usunięty
22/04/2013 15:54

> Heh, gra jeszcze nie miała premiery a już zbiera niskie oceny. Ale już dawno przestałem patrzeć zarówno na oceny recenzentów (no chyba, że są bardzo idiotyczne w obie strony więc wtedy swoje trzy grosze dorzucę) jak i graczy :PRecenzenci dostaja gre przed premiera, stad te oceny. Ocen graczy nie ma bo i gra jeszcze nie wyszla.Co do ocen- ja tez staram sie nimi nie sugerowac, bo wiadomo ze nawet najwiekszy crap jesli jest dobrze wypromowany to zbiera 9ki i 10ki, no ale jesli jedynka jest uznawana za gre dobra lub bardzo dobra i ma oceny w okolicach 8, a dwojka w okolicach 6, to chyba cos jest na rzeczy i bezpiecznie zalozyc moge, ze tym bardziej mi nie podejdzie.




Trwa Wczytywanie