Tydzień z Pro Evolution Soccer 2014 - drużyna potrzebuje kapitana

Piotr Bajda
2013/09/17 12:00
1
0

Pasjonat futbolu i rybołówstwa, niepoprawny fan Interu Mediolan, ojciec Pro Evolution Soccer. Bez "Seabassa" wirtualna piłka nożna nie byłaby taka sama.

Tydzień z Pro Evolution Soccer 2014 - drużyna potrzebuje kapitana

Shingo "Seabass" Takatsuka to jedna z dwóch najbardziej rozpoznawalnych postaci w obozie Konami. Ta druga to rzecz jasna Hideo Kojima. Łączy ich jednak znacznie więcej niż jedynie bycie twarzami firmy. Obu prowadzi pasja - odpowiednio są to piłka nożna i kino. Obaj są perfekcjonistami. Obaj mają swoją filozofię i własny niepowtarzalny styl. Takatsuka jest natomiast zdecydowanie mniej medialny od Kojimy. Być może to kwestia gier, które tworzy. W końcu symulacja piłki nożnej daje mniejsze pole do uzewnętrzniania osobowości niż gry z cyklu Metal Gear Solid. A może to świadomy wybór "Seabassa", który bardziej niż o sobie woli opowiadać o swojej pracy. To jej pozwala wystawiać świadectwo.

Zmysłu showmana zdecydowanie nie można mu odmówić.

Oznacza to niestety (a może wręcz przeciwnie), że "Seabass" wbrew pozorom - bo wołający na niego po ksywce fani PES-a traktują go jak dobrego kolegę - to postać dość tajemnicza. Urodził się w 1961, w tym roku obchodzi zatem 52 urodziny. Z Konami jest związany od pierwszej połowy lat 90-tych. Zaczynał jako programista, a pierwszą grą, w napisach której znajdziemy wzmiankę o jego udziale jest Tiny Toon Adventures: Acme All-Stars na Segę Mega Drive. To produkcja z młodocianymi bohaterami animacji studia Warner Bros., ale dawała przedsmak tego, co skrywa przyszłość "Seabassa". Królik Buster i Kaczor Plucky rywalizowali ze sobą w szeregu dyscyplin, wśród których znalazła się... Tak jest, piłka nożna.

Kolejny etap kariery to już futbol w najczystszej postaci. Takatsuka został programistą w zespole Konami Computer Entertainment Tokyo, który zajmował się serią International Superstar Soccer. Pracował przy szeregu gier spod sportowego szyldu, aż do roku 2001 i ISS Pro Evolution 2 (choć po drodze warto wspomnieć epizod z ESPN MLS Gamenight, czyli uszytą pod amerykańską publikę odskocznią cyklu). Przeskok na PlayStation 2 oznaczał dla serii KCET-u nowy początek, nowy tytuł - Pro Evolution Soccer i nowego człowieka u steru. Opaskę kapitana od Shinjiego Enomoto przejął nasz dzisiejszy bohater Shingo "Seabass" Takatsuka. Gry piłkarskie stały na progu nowej ery.

Przez kolejną dekadę z okładem rodziła się legenda "Seabassa". Człowieka, zdawało się do pewnego momentu, o midasowym dotyku. Do roku 2006 i premiery Pro Evolution Soccer 6 każda kolejna powstającą pod jego przewodnictwem część deklasowała poprzednią. Można było dyskutować o wahaniach w tempie rozgrywki z odsłony na odsłonę czy ogólnym kierunku, który w danym roku obrano, ale jedno było pewne - pierwsza połowa ubiegłej dekady należała do Pro Evo. I to nie tylko za sprawą wyjątkowo kiepskiej formy największego konkurenta.

Takatsuka rozpoczynał przygodę z kolejną generacją konsol w fotelu lidera, z dużymi ambicjami, ale i świadomością, że jest jeszcze dużo do zrobienia. Przy okazji przenoszenia Pro Evolution Soccer na Xboksa 360 mówił:

Mówiłem kiedyś, że osiągnąłem 40% tego, co chce zrobić z Pro Evolution Soccer. Teraz czuję, że ta liczba jest znacznie niższa, bo pojawiają się możliwości upodobnienia gry do rzeczywistości w jeszcze większym stopniu.

Coś jednak poszło nie tak. PES 2006 na Xboksie 360 to prosty port ze starszych konsol, więc nie sprawił większych problemów twórcom (którzy swoją drogą nie pracowali już pod szyldem KCET, centrala wchłonęła oddział w swoje szeregi). Tego samego nie można niestety powiedzieć o pierwszej odsłonie powstającej z myślą o nowych konsolach - nazywanym już nowym system Pro Evolution Soccer 2008. Pod koniec 2007 roku po raz pierwszy zaczęto poważnie kwestionować przywództwo "Seabassa". Konami wydało niedopracowany, nieprzystający do sprzętów docelowych produkt, w którym zwyczajowy folklor PES-a zaczął doskwierać bardziej niż kiedykolwiek przedtem. Sytuacji Pro Evolution Soccer 2008 nie pomagała też rosnąca z roku na rok w siłę konkurencja. Nad serią zebrały się czarne chmury. Z perspektywy czasu sam "Seabass" podsumował sprawę w następujący sposób:

Nie chcieliśmy wypuszczać gry w takiej formie. Szczerze mówiąc, myśleliśmy o opóźnieniu premiery, ale pewne czynniki to uniemożliwiły. To produkt daleki od naszych oczekiwań. Pracujemy w ten sam sposób od czasów SNES-a. Nie jesteśmy gotowi na multiplatformową produkcję.

Czasu nie da się jednak cofnąć. Seria wpadła w zadyszkę, tracąc część fanów na rzecz FIFY.

To oznaczało konieczność gonienia konkurencji i systematycznego nadrabiana strat. I faktycznie, później było już tylko lepiej. Kolejne części Pro Evo łapały zwyżki i zniżki formy, ale poważniejszych problemów udało się uniknąć. "Seabass" zaczął nawet obrastać w piórka, o czym mogą świadczyć takie wypowiedzi:

Gdy zaczynałem prace przy Pro Evolution Soccer robiłem po prostu gry. Nigdy nie porównywałem ich do prawdziwego futbolu. Dziś konkurencją dla Pro Evolution Soccer nie są inne gry, lecz prawdziwa piłka nożna. Chce odtwarzać gole, które oglądam w telewizji. Będzie trwała nieustająca batalia, by być jak najbliżej rzeczywistości.

I wtem nadszedł czas Pro Evolution Soccer 2012. Po premierze Takatsuka ogłosił nawet triumf nad FIFĄ.

Dla mnie Pro Evolution Soccer wyprzedza odrobinę FIFĘ. Teraz ważne jest dalsze wprowadzanie innowacji.

GramTV przedstawia:

Z tym, że to zadanie spoczęło już na kimś innym. Pro Evolution Soccer 2012 okazał się ostatnim występem "Seabassa" w roli kapitana. Pod koniec maja 2012 roku Konami ogłosiło, że Shingo Takatsuka żegna się ze stołkiem głównego producenta serii, by skupić swoje wysiłki na nowym, niezapowiedzianym projekcie. Dzieci mu rosną! - żartował na konferencji Naoya Hatsumi. Mimo jego wysiłków był to jednak smutny dzień dla fanów.

Nie da się ukryć, że PES-owi była potrzebna nowa krew. Zżyliśmy się jednak z tym facetem, który bardziej niż łowienie ryb (stąd pseudonim - seabass to nic innego jak okoń) kochał jedynie futbol i... Inter Mediolan. A warto zaznaczyć, że "Seabass" nigdy przesadnie się ze swoimi uczuciami nie krył. Czy to względem klubu czy ulubionych graczy. A jeśli zdarzyło się, że jego faworyt reprezentował Nerrazzuri rodziły się legendy. Przeszedł do niej Alvaro Recoba, przez lata pozostający jednym z najhojniej obdzielonych umiejętnościami zawodników w grach Konami. Schedę przejął po nim Adriano. Piłkarz na prawdziwych boiskach pełen talentu, ale chimeryczny i nie zawsze stawiający trening na pierwszym miejscu (eufemizm). Na zielonej trawce PES-a z kolei nazywany cyborgiem, wszechstronny bóg futbolu, w pojedynkę przesądzający losy spotkań. Takatsuka zna powiedzenie "twój cyrk, twoje małpy" i nie boi się go egzekwować.

Ale to też człowiek z jasnymi celami, do których w swoich grach dążył.

Gram w masę gier, ale najwięcej uczę się grając w klasyczne produkcje z NES-a. Bardzo lubię bezpośrednią kontrolę, którą dają grającemu. Dzisiejsze gry są znacznie bardziej skomplikowane. Dlatego zawsze dążę, by moje gry miały to samo poczucie kontroli, które znajdujemy w starych produkcjach.

Pod koniec maja zeszłego roku Pro Evolution Soccer straciło twarz i pierwiastek ludzki. Często ubolewamy, że gry nie dają nam możliwości powiązania z nimi człowieka. Duże studia wyznają zasadę "nie ma ludzi niezastąpionych", nie bawią się w sentymenty. A my lubimy wiedzieć, że za tysiącami linijek kodu stoi ktoś, kogo traktujemy niemal jak starego znajomego. "Seabass" zdecydowanie kimś takim był.

Niewykluczone jednak, że niebawem będziemy mieli nowego kumpla. W świecie wirtualnego futbolu jest nowy szeryf - Kei Masuda. I żaden z niego nieopierzony - posługując się piłkarską terminologią - trampkarz. Masuda pracuje przy piłkarskich grach Konami od 14 lat. To masa czasu w cieniu "Seabassa". Wiele lat nauki, ale też snucia własnych planów i rozwijania pomysłów.

Możliwe nawet, że Masuda jest jeszcze większym pasjonatem futbolu niż Takatsuka.

Zawsze oglądam mecze. Fascynują mnie jednak detale. Przyglądam się ruchom zawodników, reakcjom zespołu. Nawet temu jak zachowuje się piłka przy różnych kopnięciach. Zdaje się, że nigdy nie mam wolnego od pracy.

Pro Evolution Soccer 2013 i z utęsknieniem wypatrywany Pro Evolution Soccer 2014 sugerują, że Masuda nigdzie się nie wybiera i zostanie z nami na dłużej. Czy zostanie naszym kolegą?

Zapytany, za co kocha piłkę nożną, odpowiada:

Może zupełnie odmienić twój dzień. Przygotowania do wielkiego meczu to mieszanina nerwów i ekscytacji. Euforia, gdy twój zespół strzela w ostatniej minucie gola na wagę remisu lub zwycięstwa czy nerwowość, gdy raz po raz bronią się przed atakami rywali. To nie ma sobie równych.

Także lojalność wobec swojego klubu to coś niesamowitego. Gdyby partner życiowy potraktował cię tak, jak czasami robi to klub, odszedłbyś. Jesteśmy jednak z naszymi drużynami na dobre i na złe. Robimy to właśnie dla tych momentów absolutnej radości.

Po takich wypowiedziach są na to spore szanse. Jest jeszcze jeden prognostyk wskazujący, że to godny następca "Seabassa". Zgadnijcie, jakiej drużynie kibicuje...

Tak, nie pomyliliście się.

Tydzień z Pro Evolution Soccer 2014 jest wspólną akcją promocyjną firm CDP.pl i gram.pl.

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
17/09/2013 16:40

Pogram I w PES''A 2014 I W FIFA 14 ;)