Żeby nie było jednak zbyt pięknie trzeba przyznać, że początek zabawy jest co najwyżej średni. Filmik wprowadzający do rozgrywki zrobiony został naprawdę słabo, a teksty które w nim padają reprezentują poziom seriali telewizyjnych polskiej produkcji - są najzwyczajniej w świecie słabe i infantylne. Gdyby tego było mało, gra ładuje się naprawdę długo (dołączenie do zabawy to minimum dwa loadingi), a twórcy upchali na początku zabawy zdecydowanie więcej samouczków niż potrzeba, niepotrzebnie przedłużając moment rozpoczęcia właściwej części zabawy i frustrując. No ale gdy już się z tym uporamy możemy opowiedzieć się po jednej z dwóch stron konfliktu, a wtedy świat gry staje przed nami otworem.
Co w nim znajdziemy? Wirtualny plac zabaw dla małych i dużych, w którego samym centrum znajduje się znany nam już doskonale autolog - w tym roku doczekał się on sprytnego pomocnika w postaci systemu AllDrive, dzięki któremu pozbyto się sztywnego podziału na rozgrywkę jedno oraz wieloosobową i jest to zdecydowanie największy plus nowego NFS-a. Od samego włączenia gra wyszukuje dla nas rozgrywkę do której dołączamy i praktycznie bez przerwy przebywamy w towarzystwie innych graczy. Rywalizacja z nimi toczy się bezustannie, w końcu produkcja stawia nas po dwóch stronach barykady - naprawdę ciężko odmówić sobie rzucenia się w pościg za mijającym nas akurat "rajdowcem". Co więcej, by stanąć z nimi w szranki nie trzeba czekać w żadnym lobby. Dołączamy do trwających wyścigów po prostu poprzez ruszenie w pogoń za mknącą po ulicach Redview Country rozpędzoną ferajną i staramy się ich dogonić za wszelką cenę. Ciągłe przebywanie w trybie online ma swoje zalety, ale przez to nie ma w grze pauzy - lepiej nie stawać więc na poboczu, ponieważ z całą pewnością znajdzie się jakiś gliniarz, który skorzysta z takiej okazji (oczywiście nie ma to uzasadnienia w momencie, gdy sami reprezentujemy siły policji). Nie można w spokoju przyjrzeć się także mapie bez zatrzymania samochodu, ponieważ ten przez cały czas będzie poruszał się do przodu. Trzeba jednak dodać, że tu z pomocą przychodzi EasyDrive, który dostępny jest w całości z poziomu d-pada i umożliwia nam m.in. sterowanie gpsem w celu wytyczenia drogi w interesujące nas miejsce. Zbyt częste oglądanie mapy nie jest więc konieczne.
Pod względem fabuły gra jest równie oszczędna co jej poprzednie części, co można policzyć jej po stronie zalet. Obserwujemy eskalację konfliktu policjantów z kierowcami biorącymi udział w nielegalnych wyścigach, którzy są w polskiej wersji językowej nazwani "rajdowcami", co jest dość dużą wpadką ekipy lokalizacyjnej. Generalnie nie znamy tożsamości osób, na których skupia się scenariusz, znamy tylko ich motywy, które nie są specjalnie skomplikowane. Fajne jest to, że są sytuacje w których wydarzenia potrafią nas lekko zaskoczyć zacierają bardzo mocno podział na to, co jest czarne, a co białe - ale poza tym nie uświadczycie w grze większego moralizatorstwa czy też historii z ckliwymi motywami w tle. To nie Undercover, Most Wanted (ten oryginalny) czy też The Run - nie posiadamy określonego protagonisty i nie ma to dla zabawy większego znaczenia.
Rozgrywkę posuwamy do przodu poprzez realizowanie zadań wyznaczonych przez speedlisty. Ich wykonywanie podnosi nasz poziom kariery policjanta lub "rajdowca", a dzięki temu otrzymujemy dostęp do coraz lepszych samochodów oraz nowych części do modyfikacji auta. Zlecane nam zadania są przeróżne - od nabijania wyznaczonej ilości punktów (otrzymujemy je za większość akcji w grze), przez zatrzymywanie ścigających się, używanie technologii pościgowej, branie udziału w konkretnych rodzajach wyścigów, osiąganie wyznaczonych prędkości itp. Co jednak ważne, nie tylko zadania różnią od siebie zabawę w policjanta ze ściganiem się z innymi kierowcami. Obydwie kariery, pomiędzy którymi notabene przełączać możemy się w praktycznie dowolnej chwili, oferują nam inny styl zabawy. Gdy bierzemy udział w nielegalnych wyścigach musimy bardzo uważać na swoje poczynania, ponieważ zatrzymanie przez policjantów skutkuje wykasowaniem wszystkich nabitych w tej sesji punktów. Zapisują się one na naszym koncie dopiero, gdy odwiedzimy garaż. Jest jednak jeden ciekawy myk - czym dłużej jeździmy, tym policja ściga nas z większą zaciętością i tym więcej punktów otrzymujemy za poszczególne akcje. Generuje to dodatkową adrenalinę, która dodaje rozgrywce małego kopa - odłożyć już teraz 100k punktów czy pojeździć dłużej i szybko nabić drugie tyle? Z drugiej strony osobiście bardziej opowiedziałem się po stronie policjantów - wydaje mi się, że zabawa jako stróż prawa jest ciekawsza i bardziej urozmaicona. Gliniarze mają także dostęp do ciekawszej technologii.
A jaką rolę w grze odgrywają te wspomniane punkty? Są niesamowicie przydatne, ponieważ wydajemy je na zakup nowych aut, ich modyfikację oraz kupno technologii służących do walki z rywalami. Wybór jest dość standardowy: jest IEM, kolczatka, zagłuszacz radaru, barykada policyjna czy dodatkowe nitro. Łatwiej punkty zarabia się wcielając się w rolę kierowcy, ale to zrozumiałe - punkty są potrzebne, bo normalne autka możemy poddawać lekkim modyfikacjom. Ulepszamy poszczególne cechy wozu (przyspieszenie, prędkość, wytrzymałość, siła i sterowność), mamy także pewne możliwości wpływania na jego wygląd - ograniczające się do wyboru koloru, grafiki na aucie oraz napisu na tablicy rejestracyjnej. Żeby policjantom nie było przykro - w ich zestawie każdy samochód występuje w trzech wersjach i to my decydujemy, który z nich dostaniemy. Do wyboru jest zwykła wersja radiowozu, wzmocniona - przygotowana do pościgów - oraz auto przeznaczone dla tajniaków (nie ma policyjnych "ulepszaczy" wyglądu ani biało-czarnego lakieru).
Szczególnie tajniackie wozy bardzo przypadły mi do gustu - większość z nich jest fajnie przerobiona, pomalowana na jednolity kolor z przyciemnionymi szybami, co dało całkiem fajny efekt. W temacie dostępnych w grze aut to Ghost Games odrobiło zadanie domowe z odpowiednim zaangażowaniem. W Rivals znajdziemy całą plejadę świetnych bryk - od Porsche, przez BMW, Mercedesy, McLareny aż do Ferrari, które powróciło do gry po dłuższym okresie nieobecności. Dobrych aut jest sporo i maniacy motoryzacji z całą pewnością spędzą przy grze dużo godzin zanim odpowiednio się z każdym z nich zapoznają.
A ma to całkiem nawet sensu, ponieważ gra dysponuje całkiem sensownym modelem sterowania, który posiada wyraźne różnice w prowadzeniu poszczególnych aut, szczególnie po względem pokonywania zakrętów oraz posiadanej przez pojazd masy. Dla gry takiej jak Rivals to świetny wybór - model jazdy nie jest trudny, ale to także nie Burnout ani nie Ridge Racer, pojazdy nie driftują na zawołanie i nie z każdej sytuacji można wyjść bez szwanku. Przeszkadzała mi trochę automatyczna skrzynia biegów, która nie zawsze radziła sobie w odpowiedni sposób z doborem przełożeń, upierając się czasem przy zbyt wysokim biegu, ale to w zasadzie drobnostka. Wystarczyło lekkie przyhamowanie, by nastąpiła redukcja i wtedy auto mknęło do przodu ze zdecydowanie większym wigorem.
Od strony technicznej Rivals prezentuje wysoki poziom. Najsłabiej, ale nadal nieźle, prezentuje się wersja przeznaczona na konsole minionej już generacji. Najpoważniejszym z zaobserwowanych przeze mnie błędów było zbyt późne doczytywanie przeciwników - czasem zdarzało się tak, że podczas pościgu powinienem kogoś spokojnie widzieć, ale pojazd musiał przekroczyć wyznaczoną w grze odległość i zamiast auta obserwowałem już tylko tabliczkę z ksywą. To dziwne wrażenie ścigać ducha, ale nad produkcję czuwało w końcu Ghost Games. Tak jak wspomniałem wcześniej, gra uwielbia długie i w miarę częste wczytywania, szczególnie przy uruchamianiu. Ponadto w sytuacji, gdy gospodarz rozgrywki ją opuszcza jesteśmy przenoszeni na inny serwer - gdzieś podczas tej przeprowadzki Rivals potrafi zgubić część lub całość danych z aktualnego stanu zabawy. Zdarzyło mi się utracenie całego postępu na aktualnej speedliście, innym razem gra zapisała progres w zadaniach, ale wyzerowała zegar, co pozwoliło mi osiągnąć świetny wynik czasowy.
Pecetowa wersja prezentuje się naprawdę przepięknie i zdecydowanie bliżej jej do PlayStation 4 czy Xbox One niż konsol przeszłej generacji - tekstury są ostre i gładkie, efekty oślepiania przez słońce czy rozmywania obrazu przy wysokiej prędkości wykonane zostały z należytą szczegółowością, także samochody prezentuję się niczym dzieła sztuki, co więcej - podczas jazdy brudzą się oraz niszczą. Także podczas tworzenia świata gry projektanci dali niezły popis - zasypane śniegiem góry, wysokie i klimatyczne lasy czy skąpane w słońcu pustynie prezentują się na wysokim poziomie. Gdyby coś mogło zostać dopracowane lepiej to modele pojazdów postronnych tzw. "zawalidróg", które symulują ruch na ulicach Redview Country. Gdy już tak sobie narzekam to dodam, że SI mogłaby ścigać się z większą zaciekłością; spodziewałem się lepszego soundtracku, a wersja dedykowana PC mogłaby nie być ograniczona do 30 klatek na sekundę, gdyż nie ma ku temu żadnego racjonalnego powodu i mam nadzieję, że twórcy wypuszczą patcha odblokowującego FPS-y.
Reasumując, Need for Speed: Rivals to kawał świetnej, zręcznościowej ścigałki najwyższej próby. Gracze są ostatnio mocno wyczuleni na to co dzieje się z marką, ale twórcy po raz kolejny przygotowali rozgrywkę w znanym nam już z Hot Pursuit czy zeszłorocznego Most Wanted stylu, choć lepszą, rozwijającą fragmenty związane z rozgrywką sieciową. Cały czas możemy więc kręcić najlepsze czasy czy wyniki i porównywać się ze znajomymi oraz wyzywać ich do pojedynków, ale teraz ponadto inni gracze płynnie pojawiają się w naszej zabawie i towarzyszą nam bez konieczności wchodzenia do lobbby czy żmudnego wyszukiwania rozgrywek. To cieszy i wydaje się być dobrym kierunkiem rozwoju. Ponadto gra oddaje w nasze ręce świetne auta, przyjemny model sterowania, piękną okolice i masę dobrej zabawy. Komu podobały się poprzednie gry od Criterionu ten śmiało może się w Rivals zaopatrzyć. Reszta będzie musiała poczekać na część przyszłoroczną i wyczekiwać zapowiadanych zmian. Tak czy siak wydaje się, że pewna era w Need for Speed dobiega końca, ale twórcy na "la grande finale" przygotowali naprawdę dobrą produkcję, która świetnie podsumowuje minione trzy lata.