Rocksmith 2014 - recenzja

Zbigniew Borowski
2014/01/05 19:15

Nauka gry na gitarze to problematyczna sprawa. Przekonał się o tym każdy, kto przeżywał fascynację rockowymi kapelami i próbował się z sześciostrunowym instrumentem, starając się wyjść poza standardowy riff "Smoke on The Water". Patrząc na to, jak wyglądała moja gitarowa edukacja kiedyś, a jak rzeczy mają się dziś, czuje się jakbym był w zupełnie innym świecie. Nieważne, czy jesteś kompletnie zielony, czy jesteś samoukiem, który nie ma jakichkolwiek podstaw teoretycznych - Rocksmith 2014 posiada w swojej ofercie dla każdego coś dobrego.

Rocksmith 2014 - recenzja

Rok temu doznaliśmy pierwszego podejścia Ubisoftu do zrealizowania własnej wizji gry muzycznej, w której zamiast plastiku główną rolę będzie grać dowolna gitara elektryczna. Wyszło świetnie, jeżeli chodzi o samą grę na instrumencie, ale wiele rzeczy niedomagało, a rozgrywce brakowało głębi. Twórcy wzięli sobie do serca wszystkie uwagi społeczności, przysiedli do prac nad nową edycją i wypuścili na rynek produkt kompletny.

Różnice widać już na starcie – w momencie, w którym stajemy przed wyborem ścieżki, którą chcemy podążać. Gra pozwala na wybór gitary prowadzącej, rytmicznej i basowej jako naczelnego instrumentu, co drastycznie wpływa na to, co i jak będziemy grać. Obecny w „jedynce” system wyboru jednej z kilku wersji utworu został porzucony na rzecz odgórnego ustawienia. To bardzo wygodne, ponieważ takie osoby jak ja z miejsca wybawia od grania solówek, pozwalając skoncentrować się na tworzeniu tła przez akordy i nieskomplikowane melodie.

Rocksmith 2014 jest jeszcze bardziej programem do nauki gry na gitarze niż klasyczną grą, więc każdego najbardziej powinien zainteresować tryb Learn a Song, w którym na starcie czeka pełna lista ponad 85 utworów z płyty (a także DLC w razie posiadania jakiegokolwiek). To jest główna różnica między protoplastą a edycją z tego roku. Nikt nie udaje wielkiej kariery muzycznej – na czele jest edukacja przez praktykę. Z tego względu wszystkie piosenki czekają aż weźmiemy się za nie i wykręcimy najwyższe możliwe wyniki.

Z miejsca pewna nowość musi zostać wspomniana. Gra na bieżąco śledzi nasze postępy w każdym z utworów, procentowo oceniając nasze występy i tworząc na ich podstawie rekomendacje, których trójka zawsze jest wyświetlana na stronie utworu. Nasze wpadki i dobre strony są analizowane i jeżeli nie domagamy w jednym z riffów lub któraś technika jest nam nieznana, ewentualnie sobie z nią nie radzimy, to konsola wygeneruje listę lekcji do odbycia bądź moduły pozwalające na szlifowanie umiejętności. I tak właśnie możemy zostać poproszeni o obejrzenie materiału wideo i praktyczne zastosowanie pobranych nauk, ale także może zostać podsunięta nam minigra nastawiona na przykład na podciąganie strun.

W razie dobrych wyników możemy zostać wręcz poproszeni o spróbowanie się z tą samą nutą w trybie Score Attack, który jest oddzielnym tworem nie mającym za zadanie nauczania nas jak grać, a wyłącznie sprawdzenie nabytych umiejętności. Kiedy bawiłem się tym trybem, nie mogłem oprzeć się wrażeniu, że to Guitar Hero na dopalaczach. Wybierany jeden z kilku poziomów trudności i zaczynamy szaloną jazdę, mierząc się ze z góry określonym poziomem skomplikowania ścieżki nut.

Poziom trudności w kontekście powyższego to coś, co działało dobrze już w jedynce, ale teraz zostało lepiej przystosowane do potrzeb graczy. Poza tym, że na starcie określamy nasze umiejętności, Rocksmith nieustannie obserwuje nasze postępy i kiedy stwierdzi, że pewien etap utwory jest zbyt trudny, to ujmie ze ścieżki kilka dźwięków. Z kolei jeżeli będziemy sobie radzić doskonale, po pewnym czasie przy kolejnych odtworzeniach nie będziemy widzieć partii, które mamy opanowane. To jest bardzo sprytnie zorganizowany Master Mode, którego mechanika motywuje do zapamiętywania tego, czego się nauczyliśmy.

Szlifowaniu poszczególnych fragmentów świetnie służy nowy Riff Repeater, czyli moduł pozwalający na odgrywanie wybranych partii, jak i całych utworów. Nie byle jak się to odbywa, gdyż w każdej chwili możemy zmienić poziom trudności piosenki oraz poziom skomplikowania. Często zdarza się tak, że pełna ścieżka nie należy do trudnych, ale zdarzy się palcołamacz w środku, który psuje efekt przez to, jak go gramy. Riff Repeater jest po to, abyśmy mogli poprawić niedociągnięcia - sprawdza się doskonale.

Kolejnym trybem jest Non-stop Play. Świetna sprawa, ponieważ lata grania w gry muzyczne spędziłem na mieleniu w kółko tych samych kawałków. Często pojawiał się problem czasu trwania jednej takiej sesji i określania, ile zajmie odegranie pięcioutworowej setlisty. Teraz można ustalić pożądaną liczbę minut, która maksymalnie chcemy spędzić na graniu i listę piosenek, aby mieć pewność, że nie spóźnimy się do pracy, na uczelnię, czy po prostu nie przeholujemy z czasem spędzonym z grą.

GramTV przedstawia:

Jeżeli już wejdziemy na pewien stopień umiejętności i odmarzną nam łapy, możemy wziąć się za Session Mode – niesamowicie interaktywny tryb, w którym nie ma zasad. Możemy w nim dobrać sobie instrumentalną kapelę czteroosobową, która zajmie się tworzeniem sztuki razem z nami. To jest prawdziwe złoto, gdyż liczba dostępnych konfiguracji i ustawień powala z miejsca, a efekt końcowy jest naprawdę świetny. Oto bowiem od pierwszych uderzeń w struny kierujemy dynamiką muzyki, grając mniej i lżej dla ukojenia nerwów, a także mocniej, jakby bez litości, chcąc wyżyć się na gitarze, a nasza kapela przystosowuje się do naszego stylu. Wielka szkoda, że nie można tego jakkolwiek nagrywać za pomocą konsoli, gdyż niejednokrotnie zdarza się wejść podczas jammowania na wyższy poziom świadomości, gdy po pewnym czasie palce same jeżdżą po gryfie, łącząc się w nieznane dotąd melodie.

Zawartość Rocksmith 2014 zamyka seria minigier. Nie byle jakich, bo jest wśród nich replika symulatora statku kosmicznego z Gwiezdnych Wojen, gdzie przez uderzanie wskazywanych na ekranie akordów zestrzeliwujemy statki przeciwników. Jest platformówka 2D, w której uciekamy przed podnoszącym się poziomem wody, za pomocą prawidłowo wykonanych podciągnięć strun sprawiając, że wyrastają rośliny, po których nasza postać może się wdrapać. Jest tego całe zatrzęsienie i po raz kolejny każda z gier stanowi dowód na to, że nauka gry na gitarze może być przyjemna i niekoniecznie musi oznaczać siedzenie w ciszy z nauczycielem.

Komentarz do ścieżki dźwiękowej Rocksmith 2014 jest zbędny, kiedy zostanie wyciągniętych kilka przykładów, jak na przykład R U Mine Arctic Monkeys, Bat Country Avenged Sevenfold, The Trooper Iron Maiden, Knights of Cydonia Muse, Hypnotize System of a Down, czy Paranoid Android Radiohead. Oficjalnie skład muzyczny jako najlepszy w historii gier muzycznych. Przeszło 85 utworów pomnożonych przez trzy odmienne ścieżki gitarowe to zabawa na mnóstwo godzin, a przecież dochodzi do tego jeszcze obfite DLC. Ubisoft rehabilituje się za niedobory pod tym względem przy okazji zeszłej edycji, co tydzień publikując nową paczkę utworów. Jak na razie, w kilka tygodni po premierze jest świetnie. Aż przypominają się złote lata serii Rock Band.

W kontekście utworów ważna jest zbieżność brzmieniowa tego co gramy z tym, co obecne w oryginale. Kto miał do czynienia z poprzedniczką, ten pamięta, jakim dramatem był jeden efekt stosowany przez całą piosenkę, co psuło całą ideę imitowania pierwotnego brzmienia odgrywanej nuty. Teraz jest o wiele lepiej i gra zmienia efekt na naszej gitarze automatycznie wtedy, kiedy należy. W odpowiednim momencie dźwięki gitary drżą, dostają ząbków lub stają się łagodne.

Brzmienie zależy także od dobrze nastrojonej gitary. Niestety, zaobserwowałem tutaj cofnięcie się względem jedynki. Stroik gubi się i nie zawsze pozwala ustawić struny zgodnie z tonacją. Poprzednio działało to bardzo płynnie, teraz o wiele więcej czasu musiałem spędzić na szarpaniu strun, żeby generowane dźwięki załapały i zostały zaakceptowane przez grę. Na szczęście jest też pozytyw: strojenie dostępne jest na każdym kroku – wystarczy zapauzować grę, aby uzyskać dostęp do uproszczonej wersji czy też wejść dalej do pełnego tunera. Nie trzeba po tym od nowa rozpoczynać utworu - przy mniej odpornych na rozstrojenie gitarach to niesamowity plus.

Na stronie muszę jeszcze wspomnieć o denerwującym opóźnieniu, które występuje, kiedy konsola podłączona jest do telewizora przez kabel HDMI. W wersji na PlayStation 3 jest ono mniejsze niż na Xboksie 360, ale i tak wpędza we frustrację. Rozwiązaniem jest wypuszczanie dźwięku przez zewnętrzne urządzenie – w moim przypadku jest to kino domowe. Gra w takiej konfiguracji nie tylko nie serwuje opóźnień, ale też brzmi lepiej.

Największą zmianą względem zeszłego roku jest jednak interfejs, który wtedy dawał wrażenie bycia wersją beta, nie mając nic wspólnego z wygodą. Teraz jest logicznie i przejrzyście, nawet mimo nawału nowych funkcji i trybów. Wielkie brawa należą się Ubisoftowi za implementację obsługi komend głosowych w Kinekcie. Siedzenie z niemałych rozmiarów gitarą nie zawsze daje komfort trzymania pod ręką pada. Z pomocą przychodzi sterowanie głosem. Działa, jest naprawdę błyskawiczne i można tą drogą zrobić naprawdę wiele, chociaż w stu procentach pada nie zastępuje ten schemat kontroli. Niesamowicie przyjemna jest jednak możliwość zatrzymania utworu i dostrojenia gitary w dowolnym momencie (w końcu!), operując przy tym wyłącznie głosem.

Czego tu brakuje? Zdecydowanie jest to zabawa dla wielu osób. Owszem, możemy wybrać tryb podzielonego ekranu i grać ze znajomym, ale ani nie jest on szczególnie wyeksponowany w menu, ani nie posiada głębi czy też specjalnych modyfikatorów rozgrywki pod ten szczególny rodzaj kooperacji. Mając też w pamięci świetnie działające Just Dance TV w innej serii gier Ubisoftu i zastosowaną tu integrację z Kinectem zastanawiam się, czy w końcu firma udostępni możliwość archiwizacji naszych sesji gitarowych.

Rocksmith 2014 jest i do czasu następnej edycji prawdopodobnie pozostanie najlepszą grą muzyczną, a jednocześnie programem do nauki gry na gitarze na rynku. Świetna ścieżka dźwiękowa połączona z licznymi trybami oraz wygodą obsługi przez komendy głosowe i trybem, w którym gramy z wirtualnym zespołem niczym z kumplami w garażu – to jest zabójcza mieszanka. Wystarczy odkurzyć elektryka starszego brata, aby dać się pochłonąć rockowej rzeczywistości.

>>Kup grę Rocksmith 2014 w sklepie gram.pl

9,0
Muzyczna petarda
Plusy
  • idealny dobór listy utworów
  • przystępne lekcje nauki gry na gitarze
  • adaptacja postępów w grze do umiejętności gracza
  • w końcu wygodne menu
  • obsługa komend głosowych
Minusy
  • mało zaznaczone istnienie trybu wieloosobowego
  • niedokładny stroik
  • opóźnienia występujące w przypadku konsol podłączonych do telewizora przez HDMI
Komentarze
18
Usunięty
Usunięty
26/03/2014 13:37

Czy gra współpracuje z innymi kablami/przetwornikami niż ten firmowy na PC?Na konsolach pewnie nie - próbował ktoś może innych przetworników - myślę tu o Behringer GUITAR LINK UCG102.

Usunięty
Usunięty
26/03/2014 13:37

Czy gra współpracuje z innymi kablami/przetwornikami niż ten firmowy na PC?Na konsolach pewnie nie - próbował ktoś może innych przetworników - myślę tu o Behringer GUITAR LINK UCG102.

Usunięty
Usunięty
13/02/2014 16:04

Zachęcony recenzją kupiłem wersję PC i... zawiodłem się. Od razu mówię że komentarz piszę jako gracz trochę lepszy niż średnio zaawansowany, który gra koncerty, komponuje i po prostu czerpie duży fun z grania.Pierwsze wrażenie było takie, że Rocksmith robi mnie za debila. Każdy kawałek zaczyna od jakichś 30 procent dźwięków, a nie od setki i zwyczajnie się nudze. Riff repeater bardzo się tu przydaje, ale cholera - szybciej nauczam się prostej solówki z tabów niż patrząc na trójwymiarowy gryf w grze! Przez większość czasu zmagam się z systemem nauczania niż ze swoimi umiejętnościami. Chyba zaprzestanę w to grać, bo boję się regresu...Lekcje - nie nauczyły mnie nic. Są za proste, banalne, a spędzam w nich za dużo czasu właśnie przez to, że nie wiem kiedy trafić jaką strunę, bo wciąż mi się myla. Bez sensu, Taby v Rocksmith - 2-0.Na pochwałę zasługują minigierki do ćwiczenia skal, skale, tuner do różnorakich strojeń(C#, C standard, E#, Bb nawet) świetny session mode i to właściwie tyle.Nie wystawiam oceny grze, bo nie chcę jej zaniżać, a to naprawdę dobry tytuł. Ale powiedzmy sobie jasno - nie dla osób, które już coś na gitarze umieją. Nie będą się dobrze przy niej bawili, będą się zmagali z systemem niż z własnymi umiejętnościami. Gdyby byla tańsza to poleciłym ją ze względu na kabel, dzięki któremu można sobie grać na słuchawkach nawet w nocy, podłączając do jakiegoś Guitar Riga.




Trwa Wczytywanie