Hearthstone - betatest

Sławek Serafin
2014/01/30 15:32

Blizzard planuje zawojować świat kolejną swoją grą, tym razem małą, ale sprytną.

Trudno jest nie polubić Hearthstone. To znaczy, na początku akurat jest wyjątkowo łatwo się do gry zrazić, ale jeśli zaciśniemy zęby i przetrzymamy tę pierwszą godzinę czy dwie, to niezaprzeczalny czar i urok nowej produkcji Blizzarda z pewnością zmienią nasze negatywne nastawienie. A skąd się taka niechęć bierze? Z tego co zwykle w przypadku tej firmy - już od pierwszych chwil widać, że ich gra jest po pierwsze, obrzydliwie, cukierkowo słodka i po drugie, całkowicie pozbawiona oryginalności. To jest typowe dla Blizzarda - oni wszystko robią tak, żeby wyglądało infantylnie, bo taki dziecinny styl się nie starzeje i służy grze przez wiele lat. Również odtwórczość to ich ulubiony sposób działania - zamiast wymyślać coś nowego, biorą to, co wymyślili inni, a potem dopracowują to tak długo i starannie, że po prostu jest lepsze od oryginału. Każda gra Blizzarda bazuje na tych dwóch naczelnych zasadach projektowania i nie inaczej jest w przypadku Hearthstone. To oczywiście strasznie efektywne, ale ja osobiście niezbyt cenię takie wykalkulowane, rzemieślnicze i nieco bezduszne podejście do tworzenia gier... nawet jeśli daje o wiele lepsze rezultaty niż masowe tłuczenie co rok sequeli popularnych serii, jak to robią duże growe koncerny. Tak, nie pochwalam filozofii Blizzarda i nie robią na mnie wrażenia ich gry. Ale tę polubiłem.

Hearthstone - betatest

Co to dokładnie jest Hearthstone? Komputerowa wersja gry karcianej w stylu Magic: The Gathering, tak w dużym uproszczeniu. Uproszczenia zresztą dopuścili się sami autorzy, projektując zasady, według których toczy się rozgrywka. Nie są one zbyt skomplikowane i zaawansowane, choć dają sporą swobodę manewru taktycznego i strategicznego. Grałem w karcianki z o wiele ciekawszymi i bardziej emocjonującymi pomysłami na rozgrywkę, ale tylko na żywo, nie za pośrednictwem komputera. I duża część z nich wymagała większej ilości graczy, żeby było naprawdę fajnie, a Hearthstone jest grą nastawioną tylko i wyłącznie na pojedynki. I jeśli brać pod uwagę to założenie, to zasady, choć właśnie proste, są wystarczająco dobre i pojemne, by na ich podstawie dało się zbudować zaskakująco głęboką i wymagającą grę.

W Hearthstone mamy dziesięć różnych talii kart, jedną neutralną, największą, z której mogą korzystać wszyscy, oraz dziewięć przypisanych do konkretnych bohaterów - maga, łowcy, kapłana i tak dalej. Każdy z tych bohaterów ma własny styl i swoją unikalną zdolność specjalną, więc nietrudno jest wybrać dla siebie takiego, którego pomysł na granie najbardziej nam odpowiada. Są bohaterowie agresywni, są defensywni, są tacy, którzy zabijają i są także tacy, którzy wroga po prostu przetrzymują. Oczywiście, wszystko zależy także od tego, jak zbudujemy sobie talię, czyli tych trzydzieści kart, które służyć nam będą w boju. I choć zdecydowaną większość czasu spędzimy w Hearthstone na starciach mano-a-mano z innymi graczami, to właśnie etap projektowania talii jest tym tak naprawdę decydującym o tym, czy wygramy, czy też przegramy. Dobrze przemyślana talia, oparta na kartach mających dobrą synergię ze sobą nawzajem oraz ze specjalną zdolnością bohatera, wygra nam o wiele więcej gier niż ta, do której wrzucimy to co najmocniejsze, bez rozważenia jak to wszystko będzie razem działało w boju.

A ów bój to najprzyjemniejsza część Hearthstone, głównie dzięki temu, że ktoś w Blizzardzie wpadł na genialny pomysł i maksymalnie skrócił czas rozgrywki. Rzadko się zdarza, by partyjka trwała więcej niż kilka minut. Sprytne rozwiązania, takie jak początkowe ograniczenie many, która jest niezbędna do zagrywania kart z ręki, sprawiają, że w zasadzie nie da się zdecydować o całej rozgrywce na jej początku. Nawet jeśli ktoś uzyska przewagę, to bieg starcia może się bardzo łatwo odwrócić, gdy zwiększą się zasoby many, do gry wejdą silniejsze karty i cała bitwa szybko eskaluje. Wielokrotnie zdarzało mi się wygrać partię, którą miałem już za przegraną, bo na początku mocno oberwałem - i odwrotnie, przegrałem w ostatniej chwili rzutem na taśmę kilka potyczek, które już miałem za zwycięskie. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że działo się to tak szybko. Gdyby dana partia trwała minut kilkanaście, to pewnie bardziej bym bolał nad porażkami i stratą czasu, ale w tym przypadku przegraną przełknąć można w zasadzie bezboleśnie, nawet jeśli ma posmak goryczy. A wiele z nich ma, o czym za chwilę. Wysokie tempo i szybkostrzelność Hearthstone nadaje grze zaskakującej dynamiki i nie pozwala się od niej oderwać - przecież jeszcze jedna partyjka nie zaszkodzi, to tylko kilka minut, prawda? A potem jeszcze jedna, i jeszcze, i jeszcze... a godziny mijają. I nie pamiętamy już, że to wszystko wygląda tak dziecinnie, efekciarsko i kolorowo, bo zaskakująco szybko nauczyliśmy się jak patrzeć "między kartami" na to co naprawdę się dzieje, a nie na to, jak ładnie wszystko bucha, chucha i pohukuje z przytupem, jak klaun na urodzinach przedszkolaka.

Od Hearthstone najtrudniej jest oderwać się jednak ze względu na charakterystyczny dla gier karcianych efekt uzależniający - zbieranie nowych kart. Przechodząc samouczek, grając przeciwko SI i potem zbierając doświadczenie w grach z ludźmi można odblokować wszystkie karty podstawowe dla każdego z bohaterów. Ale te rzadsze, potężniejsze, dające większe możliwości da się zdobyć tylko poprzez granie do upadłego. Tylko grając, wygrywając i zaliczając codzienne "misje" uzbieramy wystarczająco wiele tutejszej złotej waluty, by kupić sobie nowy pakiet sześciu losowych kart, wśród których może będzie jakaś rzadka, lub nawet unikalna. Dla tej emocji, którą dobrze znają wielbiciele karcianek "na żywo", dla tej chwili, w której otwieramy tajemniczy pakiet i powoli odkrywamy kolejne nabytki, gra się w pocie czoła całymi godzinami. Granie to praca, pakiet to nagroda. Czasem nagroda rozczarowująca, czasem zaś niosąca coś, co wzmocni naszą ulubioną, wypieszczoną talię, której używamy do gier rankingowych. Nawet jeśli nie dostaniemy wymarzonej unikalnej karty, to nic straconego - niepotrzebne wartościowe karty można "odczarować" i za odzyskany magiczny pył stworzyć karty nam potrzebne. Tych najrzadszych oczywiście w ten sposób nie da się pozyskać, ale przy odrobinie wysiłku można znacznie wzmocnić swoją talię. To jest fajne, nawet bardzo. Ale wyjątkowo niefajnie jest to, że i tak przegramy z kimś, kto gra dłużej albo kupił sobie naręcze zestawów za pieniądze.

GramTV przedstawia:

Obiecałem, że napiszę o goryczy porażek, tak? Cóż, choć polubiłem Hearthstone, doceniam dopracowanie, urok i fajnie rozwiązania, to nie zamierzam kontynuować grania po tym, jak już skończę pisać ten tekst. A to dlatego, że nie lubię gier, w których przegrywam nie ze swojej winy, co jest tutaj standardem. Po pierwsze dlatego, że zaskakująco często system dobierania przeciwników znajduje nam kogoś, kto ma prawie same rzadkie i unikalne karty, którymi rozkłada nas na łopatki. Zwłaszcza na początku jest to duży problem, zanim jeszcze zdobędziemy tych kilka własnych mocnych atutów w ten czy inny sposób. I choć potem ta kwestia nie jest już tak istotna, to nadal można trafić na przeciwnika, który z nami wygra dlatego, że ma lepsze karty, a nie dlatego, że lepiej ułożył talię lub podejmował lepsze decyzje w trakcie gry. To jest zniechęcające, przynajmniej dla mnie, bo ja przyzwyczajony jestem do gier sieciowych, w których przegrywam, bo ktoś okazał się być ode mnie naprawdę lepszy. Z takiej porażki można wyciągnąć naukę, można ulepszyć siebie i swoje granie. A z porażki w Hearthstone czego można się dowiedzieć? Że trzeba wygrindować lub kupić lepsze karty? Tia...

Poza tym, nawet gdyby nie istniał powyższy problem, nie mógłbym grać w Hearthstone z powodu innego - losowości. Zbyt często wygrywa się tutaj dzięki szczęściu lub pechowi. Żadne, nawet największe umiejętności nas nie uratują, jeśli po prostu karta nam "nie idzie", gdy przeciwnik wylosuje coś lepszego, a nam na rękę przyjdą same blotki lub coś, czego jeszcze nie możemy zgrać, bo brak nam many. Jasne, statystycznie także przeciwnik może mieć takiego pecha i im więcej gramy, tym mniej losowość wpływa na ogólny stosunek porażek do zwycięstw. Ale to tylko przy założeniu, że gramy sobie zwykłe pojedynki nierankingowe. Przegranie meczu rankingowego przez zwykłego pecha boli bardziej. A najbardziej boli gdy przez głupi los przepadną nam mecze na Arenie. Na wejście na nią trzeba zapłacić złotem i choć można naprawdę sporo na niej wygrać, w dodatkowych pakietach, magicznym pyle, rzadkich kartach i samym złocie również, to fuks ma na niej jeszcze większe znaczenie. I mocno zniechęcające jest, gdy zbieramy przez cały dzień, przez wiele godzin, złoto na wejście na arenę, a potem przegrywamy mecz za meczem tylko dlatego, że po prostu karta nam nie idzie.

Oczywiście, czynnik losowy można do pewnego stopnia zmarginalizować poprzez ułożenie odpowiedniej talii - ale po pierwsze nigdy się go nie wyeliminuje, a po drugie żeby zdobyć karty do niej potrzebne trzeba naprawdę sporo grać, ciągle przegrywając nie ze swojej winy. A ja godzę się z porażką, tylko jeśli popełniłem błędy, które ją na mnie sprowadziły. Błędy, które mogę wyeliminować poprzez pracę nad sobą i swoimi umiejętnościami. W Hearthstone nie mogę. I dlatego, choć uważam, że jest to pozycja bardzo sympatyczna, przemyślana i dopracowana, to wiem też, że jest zupełnie nie dla mnie. Nie będę grał w sieciówkę, w której wygrana jest w tak dużym stopniu zależna od losu lub pojemności portfela jednego z uczestników pojedynku.

Ale nie odradzam nikomu, wręcz przeciwnie, zdecydowanie powinniście spróbować pobawić się właśnie otwartą betą Hearthstone. To jest naprawdę kawałek bardzo dobrej gierki, a jestem przekonany, że nie jesteście wszyscy aż tak bardzo skrzywieni jak ja w tej całej kwestii wygrywania i przegrywania, więc będziecie się bawić albo dobrze, albo wręcz znakomicie.

Komentarze
17
Revan91
Gramowicz
31/01/2014 10:22

Jedyny minus jest taki że od dnia wprowadzenia otwartej bety serwery znowu się sypią, to samo co przy premierze D3, SC2 HotS i pewnie przy RoS będzie, oszczędzają jak mogą na ilości serwerów. Jak zaczęła się zamknięta beta HS to przez tydzień D3 nie działało, ciągłe lagi 3000 ms albo rozłączenia, bo wrzucili dodatkowe tysiące graczy na i tak obciążony serwer.

Usunięty
Usunięty
31/01/2014 00:05

Pograłem tydzień, wróciłem do DoCa.

Usunięty
Usunięty
30/01/2014 19:59

Gram. Uwielbiam. Polecam.




Trwa Wczytywanie