SteelSeries Siberia Elite - test

Pierwsze wrażenie? Te słuchawki są ogromne i to do poziomu wręcz karykaturalnego. Metalowa obejma tylko zwiększa wrażenie masywności. Czy faktycznie są ciężkie? "Lekkimi" na pewno trudno je nazwać, ale nawet przy dłuższym użytkowaniu są wygodne dzięki obszernym i miękkim nausznikom. Z początku ma się wrażenie, że nieco uciskają głowę, ale po chwili uczucie przechodzi, choć niektórym może przeszkadzać brak manualnej regulacji rozstawu nauszników.

Dźwięk jest czysty i głęboki, ale fani słuchania muzyki na poziomie grożącym utratą słuchu mogą stwierdzić, że Elite'y grają trochę zbyt cicho. Z drugiej strony jednak ogłuszająca emisja nie jest potrzebna, bo słuchawki naprawdę dobrze wytłumiają wszystkie dźwięki z zewnątrz. Poza tym (dzięki karcie dźwiękowej - o niej później) świetnie oddają dźwięk przestrzenny, więc gracz może lokalizować swoich przeciwników słysząc nawet najcichsze szmery.

Na potrzeby Siberia Elite SteelSeries opracowało nowy model 50mm przetworników z podwójnymi neodymowymi magnesami. Słuchawki są również w pełni zgodne ze standardem Dolby Digital. Dość miłym dodatkiem jest również umieszczenie portu Sound Share pozwalającego na podłączenie... drugiej pary słuchawek. Z jednej strony prawie nikt z tego nie korzysta, ale z drugiej jego instalacja zapewne nie zwiększyła ceny (niecałe 650 zł w naszym sklepie w chwili pisania tych słów), a dla dużo podróżujących romantyków jego obecność może mieć znaczenie.

Świetne wrażenie robi płaski kabel - dzięki takiej konstrukcji nigdy się nie plącze. Dodatkowo kończy się on specjalną wtyczką przypominającą nieco wtyk miniUSB, do której możemy podłączyć jedną z kilku końcówek - klasyczne dwa minijacki znane świetnie graczom pecetowym, jednego minijacka dedykowanego telefonom i innym urządzeniom przenośnym albo przedłużacz zwiększający długość kabla o dwa metry. To ogromna wygoda, szczególnie w podróży, bo jedne słuchawki możemy podłączyć praktycznie do każdego urządzenia.

W zestawie znajduje się również zewnętrzna karta dźwiękowa, która w połączeniu ze sterownikami StellSeries Engine 3.0 wzbogaca słuchawki o kilka dodatkowych funkcji, między innymi naprawdę skuteczne (w rozgrywkach sieciowych zdecydowanie robi różnicę) eliminowanie szumów mikrofonowych, zmianę ustawień equalizera albo wreszcie najbardziej widoczne dowolne (w palecie RGB) zmienianie barwy podświetlenia muszli słuchawek. Co ważne, ostatnia opcja dostępna jest wyłącznie po podłączeniu słuchawek do komputera za pomocą wspomnianej karty dźwiękowej przez wtyk przypominający microUSB - bez tego z podświetlenia nici. Poza tym można ustawiać różne profile dla konkretnych aplikacji, dzięki czemu gry nie będą musiały już współdzielić tych samych ustawień co odtwarzacze muzyki.

Na kablu nie ma żadnych pokręteł i pilotów, czy użytkownik jest więc skazany na manipulowanie głośnością z poziomu samego urządzenia? Na szczęście nie. Dwa pokrętła ukryte są w muszlach słuchawek i wbrew pozorom jest to znacznie wygodniejsze rozwiązanie, niż szukanie na ślepo pilota na kablu, który nigdy nie jest w miejscu, gdzie się nam wydaje, że powinien być. Prawa muszla skrywa pokrętło głośności, lewa natomiast włącznik mikrofonu - ten zaczyna delikatnie świecić, gdy nagrywa, dzięki czemu zawsze mamy pewność, czy ktoś nas słyszy, czy też nie.

SteelSeries Siberia Elite to produkt zaprojektowany, by zaspokoić wszystkie potrzeby swoich użytkowników. Słuchawki są wysokiej jakości, a wiele zastosowanych rozwiązań (głównie kabel z wymiennymi końcówkami i pokrętła w muszlach) jest bardzo wygodna, do jakości dźwięku również nie można się przyczepić. Jeśli jesteście gotowi wydań ponad pół tysiąca złotych na słuchawki do grania - warto, o ile oczywiście gracie na PC. Elite'ów niestety nie da się w łatwy sposób podłączyć do konsol, a szkoda - za tę cenę nie powinno być z tym problemu.

>>Kup białe słuchawki SteelSeries Siberia Elite w sklepie gram.pl

>>Kup czarne słuchawki SteelSeries Siberia Elite w sklepie gram.pl