Europejczycy to podłe, chciwe i głupie świnie. To znaczy, może nie teraz, w XXI wieku, bo się trochę ucywilizowaliśmy, ale dawniej... ooo, dawniej to się działo. Przez całe średniowiecze Europa była bastionem ciemnoty i krwiożerczości, ale bez środków na niesienie jej dalej niż wschodnie wybrzeża Morza Śródziemnego, więc tylko w Ziemi Świętej się przekonali, jacy wspaniali są biali ludzie. Od XVI wieku jednak Europa poniosła swoją mentalność mordercy, grabieżcy i gwałciciela dalej w świat. Zwłaszcza zaś do obu Ameryk. I to już od samego początku. Gdy Kolumb wrócił do Nowego Świata podczas swojej drugiej wyprawy, nakazał tubylcom z Haiti, tak pomocnym i gościnnym za pierwszym razem, by oddali Hiszpanom całe złoto, które mieli i pozwolili bladym twarzom gwałcić Indianki. Gdy ci się nie zgodzili, Kolumb kazał obciąć im uszy i nosy, a potem powrócić do swoich wiosek, żeby się dzicz przekonała, co oznacza zadzieranie z białymi panami. Oczywiście tubylcy się zbuntowali, a Kolumb krwawo zdławił ten bunt, po czym znów nakazał, by każdemu Indianinowi, który nie przyniesie raz na jakiś czas odpowiedniej ilości złota, obcinano dłoń i zawieszano ją na sznurku na szyi. Tylko małe dziewczynki były zwolnione z tego podatku, bo je po prostu sprzedawano w niewolę jako nałożnice. Podobno najlepsze ceny uzyskiwano za najświeższy towar, czyli ten między dziewiątym a dziesiątym rokiem życia... Makabra? Cóż, to tylko prawda o pierwszych krokach białego człowieka w Nowym Świecie. A potem było już tylko gorzej.
W podstawowej Europie Universalis IV kolonizacja była zajęciem ekscytującym tylko na początku. Odkrywanie nowych ziem i zasiedlanie ich na wyścigi było świetne, ale potem nadchodziła stagnacja, przerywana jakąś niemrawą wojną. Wiek zabawy, dwa wieki nudy, tak w skrócie. Conquest of Paradise zmienia to radykalnie. Nowe rozwiązania nadają całej sytuacji większej dynamiki, jednocześnie wyręczając nas w zarządzaniu wszystkimi zamorskimi pierdółkami, które do tej pory zwalały się na nas całą kopą. Dzięki temu gra utrzymuje wysokie tempo także poza fazą początkową i pozwala się skupić na tym co najważniejsze, czyli konkurowaniu z innymi europejskimi potęgami. I to jest strasznie fajne. Tak fajne, że nie wyobrażam już sobie grania w Europę Universalis IV bez Conquest of Paradise... no, chyba że jakąś Rosją, Austrią czy inną Polską, które się w zamorskie wojaże nie wybierają. Tak czy inaczej, Conquest of Paradise wydaje się być pozycją obowiązkową i wszystkie wprowadzane przez niego rozwiązania są przemyślane, wnoszą do gry wiele świeżości i znacznie ją ulepszają. Wszystkie... no, może poza jednym.
Oprócz wymienionych (lub nie) nowości Conquest of Paradise niesie też ze sobą jeszcze jedną nowinkę. Chodzi mianowicie o losowy generator Nowego Świata. Można go włączyć dla każdej nowej rozgrywki i wyprodukuje on całkiem nową masę lądów między Atlantykiem a Pacyfikiem zamiast znanych nam Ameryk. I nie jestem do końca przekonany co do tej opcji. Po pierwsze dlatego, że mimo wszystko Europa Universalis IV to dla mnie mimo wszystko jednak gra historyczna i takie science-fiction to już krok za daleko jak na mój gust. Po drugie zaś także z tego powodu, że ów generator nie jest doskonały i te jego nowe Ameryki są zwykle trochę koślawe. Ale nie skreślam tej opcji, bo w sumie zabawne jest odkrywanie naprawdę nowego świata. I ciekaw jestem, jak by wyglądała partia Europu Universalis IV na całkowicie losowo wygenerowanej mapie, jak w Cywilizacji, a to nowe rozwiązanie jest krokiem w tym właśnie kierunku. Więc nawet jeśli ów generator mnie osobiście nie urzekł, to za wadę go nie uznaję, zwłaszcza że jest przecież opcjonalny.
Oczywiście, Conquest of Paradise mógłby być dodatkiem o wiele bogatszym. Na przykład przydałoby się zrobić więcej w dziedzinie tych biednych Indian, którzy mają za mało własnych wydarzeń historycznych i innych sobie właściwych opcji rozwojowych, nie mówiąc już o tym, że ich totemizm stoi na z góry przegranej pozycji wobec chrześcijaństwa, co jest sporą niedogodnością. Przydałoby się też podkręcić gigaherce sztucznej inteligencji odpowiadającej za rządy kolonialne, bo bywa albo zbyt pasywna, albo głupio agresywna, jak w opisywanym na początku przykładzie. Ale ogólnie dodatek jest bardzo dobry i stanowi solidny fundament, na którym modderzy mogą sobie znów poszaleć. Oby zmontowali w miarę szybko jakiś duży mod dla tubylców, bo chcę zagrać ponownie i sprawdzić, czy jeśli to ja podbiję kawałek Europy, to powstanie tam indiańskie państwo kolonialne, czy też nie...
Krótko mówiąc, polecam, zalecam i tak dalej. Conquest of Paradise to dodatek obligatoryjny dla fanów Europy Universalis IV. Kupujemy, gramy i... czekamy na Wealth of Nations.