"Uwierz w ducha". To pierwsza myśl jaka rodzi się w głowie przy kontakcie z najnowszą produkcją Airtight Games i Square Enix. Zapowiedzi gry i zwiastuny pozwalały wierzyć, że dostaniemy nietuzinkową, mroczną grę przygodową z elementami akcji. Na wierze jednak się skończyło, bowiem zderzenie z rzeczywistością pokazało, że Murdered: Śledztwo zza grobu to zaledwie przyzwoity tytuł skierowany do niewiele wymagającego odbiorcy.
Gra rozpoczyna się od mocnego uderzenia. Zamaskowany morderca wypycha przez okno mężczyznę, po czym już na ulicy oddaje siedem strzałów prosto w bezbronnego delikwenta. Całą scenę obserwuje nasz główny bohater, który okazuje się być... ofiarą tajemniczego oprawcy, przyglądającym się skąpanym w kałuży krwi własnym zwłokom. Brzmi to jakkolwiek niedorzecznie dopóki nie uświadomimy sobie, że w Murdered: Soul Suspect przyszło nam sterować duchem.
Ronan O'Connor to detektyw, który wstąpił do policji by odkupić swoją przestępczą przeszłość. Elegancki kapelusik, tatuaże na całym ciele, papieros w ustach, a przede wszystkim indywidualizm i zmysł obserwatora - to główne wyróżniki naszego bohatera, który nie bacząc na działania swoich kolegów z posterunku postanawia wziąć śledztwo w sprawie własnego morderstwa we własne ręce i odkryć motyw działań oraz tożsamość oprawcy, którego nie jest pierwszą, ani ostatnią ofiarą.
Sprawę komplikuje niejako miejsce akcji, którym jest położone w stanie Massachusetts, skąpane pod osłoną nocy, niewielkie miasteczko Salem, znane z historii polowania na czarownice i palenia ich na stosach. Ten wątek przewija się także w Murdered: Śledztwo zza grobu, bowiem okazuje się, że Dzwonnik, morderca Ronana, mocno inspiruje się w swoich czynach lokalną historią...
"Duchowe wcielenie" Ronana posiada kilka nadprzyrodzonych zdolności, które ułatwiają mu nieco prowadzić śledztwo we własnej sprawie. Podstawową umiejętnością każdego prawdziwego ducha jest możliwość przechodzenia przez zamknięte drzwi i ściany, jednak z racji lokalnej tradycji (czytaj ograniczeń otoczenia w grze), w Murdered: Soul Suspect duchy mogą wchodzić tylko do otwartych pomieszczeń. O ile samo przenikanie przez ściany jest nieźle zrealizowane, tak logika zastosowanego mechanizmu jest niekonsekwentna. Ronan może swobodnie przemieszczać się wewnątrz budynków, ale już opuścić może je tylko przez drzwi lub okno - i to też tylko w wybranych miejscach. Skrypty w tej grze dają mocno znać o sobie, ale o tym jeszcze za chwilę.
W trakcie gry odkrywamy kolejne nadprzyrodzone zdolności Ronana. Poza przechodzeniem przez ściany nasz bohater może się teleportować, opętać dowolnego mieszkańca Salem, a nawet... kota, dzięki czemu dostaniemy się we wcześniej niedostępne miejsca. Przydatny jest także poltergeist, za sprawą którego uruchomimy drukarkę, automat do kawy czy sprawimy, że telefon nagle zacznie dzwonić sam z siebie, co odwróci uwagę innych od ich obowiązków, ale... tylko w trakcie trwania śledztwa. Dochodzi przez to do momentami kuriozalnych sytuacji, gdzie w trakcie swobodnej eksploracji na komisariacie policji możemy za sprawą naszej mocy sprawić, że wspomniane drukarki, automaty z napojami czy telefony nagle zaczną żyć własnym życiem, co nie wzbudzi niczyich podejrzeń. Oczywiście do momentu, aż uruchomimy kolejne dochodzenie, co spowoduje, że nagle bohaterowie niezależni łaskawie zainteresują się choćby drukarką wypluwającą na podłogę stos kartek. Po raz kolejny skrypty jak na grę o duchach są za bardzo widoczne.
Ronan jednak nie poradziłby sobie bez pomocy żywej osoby. To dzięki współpracy z młodą dziewczyną, także żywo zainteresowaną sprawą Dzwonnika, możemy pchnąć nasze śledztwo do przodu. To toczy się od dochodzenia do dochodzenia, w kolejnych reprezentatywnych dla miasteczka Salem budynkach, jak komisariat, kościół, muzeum, cmentarz czy szpital psychiatryczny. Choć początkowo zastosowane w Murdered: Śledztwo zza grobu mechanizmy robią bardzo dobre wrażenie, gra szybko popada w monotonną schematyczność.
Kolejne dochodzenia odbywające się na małych przestrzeniach polegają na zebraniu wskazówek, co zazwyczaj wiąże się ze zlokalizowaniem konkretnego przedmiotu czy czytaniem w myślach i wpływaniem na bohaterów niezależnych, co nie stanowi żadnego wyzwania. Kiedy już Ronan zbierze na miejscu większość wskazówek, możemy przejść do rozwiązania zagadki, co wymaga wskazania najważniejszych odnalezionych poszlak by pchnąć fabułę do przodu. Każdy, kto zjadł zęby na przygodówkach z Murdered: Soul Suspect poradzi sobie bez problemu, a i dla niedzielnych graczy, którzy potrafią kojarzyć podstawowe fakty przedstawione w grze, zagadki nie będą stanowić żadnego wyzwania.
Takim wyzwaniem w zamyśle twórców miały być starcia z demonami, które polują na duszę Ronana, jednak i te można w prosty sposób pokonać. Tym bardziej, że główny bohater nie dość, że może przechodzić przez ściany to jeszcze doskonale przez nie widzi, czego u przeciwników już stwierdzić nie można. Sprowadza się to do prostej taktyki zajścia od tyłu demona i wciśnięcia nieskomplikowanej kombinacji przycisków na padzie w celu eliminacji zagrożenia.
Poza głównym śledztwem w Murdered: Soul Suspect znalazło się jeszcze miejsce na kilka misji pobocznych, które można policzyć na palcach jednej ręki. Pomoc podobnym Ronanowi duchom w odnalezieniu spokoju nie zajmuje więcej niż 10 minut poświęconych na poznanie przyczyny śmierci wybranej osoby. Dodatkowo czas rozgrywki można wydłużyć poszukując rozmaitych przedmiotów i notatek, dzięki którym lepiej poznamy historię Ronana, jego żony, czy historię Salem. Zdecydowaną większość z nich można jednak znaleźć niespecjalnie szukając w trakcie rozgrywki. Ukończenie Murdered: Śledztwo zza grobu zajęło mi niecałe 8 godzin.
Murdered: Soul Suspect wykorzystuje zmodyfikowany silnik Unreal Engine, jednak daleko mi do zachwytów nad oprawą graficzną. Nie można powiedzieć, że miasteczko Salem w tej grze nie ma swojego klimatu, jednak modele bohaterów niezależnych i ich animacje prezentują się po prostu przeciętnie. Klimat w Murdered: Śledztwo zza grobu buduje przede wszystkim świetnie skomponowana muzyka, która idealnie podkręca atmosferę niepokoju, grozy i tajemniczości.
Nie będę ukrywał, że zawiodłem się na Murdered: Soul Suspect. Nie jest to na pewno zła produkcja, ale po obiecującym początku, z każdą kolejną godziną gra popada w coraz większą schematyczność. Banalne zagadki i dochodzenia, z którymi poradzi sobie nawet przygodówkowy laik, równie proste i powtarzalne walki z demonami oraz oskryptowane otoczenie sprawiają, że najnowsza produkcja Airtight Games i Square Enix zmarnowała nieco swój potencjał. Tym bardziej, że zdolności Ronana są naprawdę nieźle przedstawione, a scenariusz jest na tyle przyzwoicie napisany, że do końca nie jesteśmy pewni, kim jest zakapturzony Dzwonnik. I choćby dla rozwiązania głównej sprawy warto sięgnąć po Murdered: Śledztwo zza grobu jeśli znajdziecie gdzieś ten tytuł w promocyjnej cenie. Choć nie liczcie na to, że ta gra pobudzi Wasze szare komórki do działania.