To jedno z najładniejszych dem pokazywanych na E3. Czy tak samo dobrze będzie wyglądała gra?
To jedno z najładniejszych dem pokazywanych na E3. Czy tak samo dobrze będzie wyglądała gra?
Sporym zaskoczeniem jest to, że Ubisoft nie pozwalał zagrać w Unity. Do tej pory zawsze można było spróbować choćby trybu multiplayer. Teraz aż prosiło się, żeby udostępnić demo w kooperacji. Nic z tego. Zarówno kooperację jak i tryb dla jednego gracza prezentowano za zamkniętymi drzwiami w formie grywalnej, przy czym grać mógł tylko pracownik Ubisoftu opowiadający o wydarzeniach na ekranie.
Ciekawsze było demo singleplayerowe, więcej można było dowiedzieć się z niego o rozgrywce. Akcja toczy się w czasie rewolucji francuskiej, ulice Paryża spłynęły krwią, codziennie gilotyna pozbawia kogoś głowy. Ale nie tylko w taki sposób giną ludzie. Na ulicach trwają walki, cały czas ktoś z kimś się bije, ktoś kogoś dźga nożem albo szpadą. Czasy są okrutne, ale z jakiegoś powodu na ulicach jest tłoczno. Wydawałoby się, że strach wyjść z domu w takich czasach. Nic bardziej mylnego, chętych do spacerów nie brakuje. Zawsze może nadarzyć się okazja, by zobaczyć jak ktoś traci głowę.
Przy gilotynie bardzo ochoczo zbiera się duży tłum. Ludzie potrafią zapchać trzy ulice, byle zobaczyć egzekucję na ich zbiegu. Dla asasynów to doskonała wiadomość, bo mogą wtopić się w tłum i bezpiecznie działać, a jeśli trzeba kogoś przykładowo ukarać, to świadków nie brakuje. Jest przed kim się pochwalić. Tak wysłana wiadomość na pewno trafi do adresata. I tak właśnie – na oczach publiczności – ma zginąć pewien ważny człowiek, główny cel bohatera dema. Najpierw jednak trzeba go odnaleźć.
Od razu w oczy rzuca się niesamowita grafika. Dotyczy to zarówno gęstego tłumu, widoczności, jak i małych detali w postaci nowych animacji postaci. Wszystko uległo poprawie. Ludzi na ulicach jest mnóstwo, zajmują się swoimi sprawami, ale też reagują na to, co zrobimy. Jeśli zaczniemy walczyć, część gapiów weźmie nogi za pas, inni jednak zaczną wiwatować. Niebezpieczna to rozrywka, ale w takich czasach nikt nie może być pewnym jutra, więc czemu nie czerpać przyjemności z cudzej bójki? Tak samo my możemy popatrzeć jak inni się ze sobą biją. Można też wtrącić się albo odwrócić się na pięcie i odejść w swoją stronę. Świat żyje własnym życiem, z naszym udziałem lub bez, większej różnicy mu to nie robi.
W Paryżu cały czas coś się dzieje. Ludzie są napadani i okradani, a my możemy zareagować na taką kradzież i ruszyć w pogoń za złodziejem. Albo go zignorować i sprawdzić dlaczego przy jakimś budynku gromadzą się gapie. Taki tłum jest wskazówką dla uważnego gracza obserwatora, że w danym miejscu coś się dzieje i warto dowiedzieć się więcej. W budynku można na przykład znaleźć trupa, a przy nim ikonę rozpoczęcia misji pobocznej. Na potrzeby dema asasyn to zignorował i poszedł dalej, szukać informacji o celu misji.
Znalazł je u człowieka znajdującego się na drugim piętrze strzeżonego budynku. Nowością w serii jest przycisk pozwalający kucać. Autorzy podobno zdają sobie sprawę z tego, że gracze bardzo chcieli, żeby skrytobójca działał trochę bardziej skrycie, dlatego tym razem postawili na skradanie pełną gębą. Można kucnąć przy stole i schować się za nim tak, że znajdujący się w pomieszczeniu wrogowie nie zauważą bohatera. Można też poruszać się szybko od jednej osłony do drugiej, jeśli czujemy taką potrzebę. Kucając asasyn porusza się wolniej, ale też ciszej. Na upartego można by się kłócić, że przeciwnicy to imbecyle albo po prostu nie dowidzą, skoro nie potrafią dostrzec człowieka czającego się za stołem. Nie może być jednak zbyt trudno, to przecież gra masowa, dla milionów graczy i ludzi niegrających na co dzień.
Mimo wszystko nie będzie łatwo. Trudniejsze mają być walki z kilkoma przeciwnikami naraz. Będą o wiele bardziej orientowali się, co robi bohater i nie dadzą się zabić jednym ciosem. Możemy zapomnieć o skakaniu od jednego wroga do drugiego i pozbawiania ich życia jednym szybkim atakiem. Teraz kontratak owocuje co najwyżej zadaniem poważnych ran, ale nigdy nie jest błyskawicznym KO. Można jednak zrozumieć chęć podjęcia walki przez gracza. To zasługa animacji głównego bohatera. Asasyn z niezwykłą gracją i lekkością wyprowadza kolejne pchnięcia szpadą. To nie tylko mistrz parkouru, ale również fechtunku.
Mówiąc o parkourze nie można nie wspomnieć o schodzeniu z budynków. Do tej pory, żeby dotrzeć na ziemię z dachu wysokiego budynku najlepiej było wykonać skok wiary prosto w stóg siana. Teraz bohater może zejść w akrobatyczny sposób, łącznie z rzucaniem się w przepaść, by złapać się czegoś kilka materów niżej. W ten sposób dostaje się na niższe piętra i tam opuszcza się coraz bardziej, aż postawi stopy na ziemi. Animacja nie jest sztywna, jak ze starych gier, gdzie postać obracała się i zeskakiwała pionowo z gzymsu, by złapać się go rękoma. To jak bohater opiera się o coś rękoma i przekłada nogi docenią nie tylko najwięksi znawcy parkouru.
Zachwyca tłum, zachwycają animacje bohatera, zachwyca również ogromna widoczność i przywiązanie do szczegółów, jeśli chodzi o odzworowanie architektury. Zawsze tak było w przypadku tej serii, ale teraz wszystko jest w wysokiej jakości, a wrażenie jest takie, że żadne dwie ulice nie wyglądają tak samo. Są co najwyżej trochę podobne. Gdy zachwycasz się krzywizną chodnika, wiedz, że coś się dzieje. A wszystkie te cuda bez przerw na doczytywanie danych. Nawet scenki przerywnikowe odpalają się błyskawicznie i równie szybko się kończą, tak by nie było wyraźnych przejść pomiędzy cutscenami a rozgrywką.
To wszystko, o czym piszę, jest obietnicą ładniejszej gry. Czy bardziej grywalnej niż poprzednie części? Assassin's Creed IV: Black Flag mógł się podobać, bo to była gra o piratach bardziej niż o asasynach. Samo skradanie, walka oraz misje polegające na śledzeniu i podsłuchiwaniu były jednak przeciętne, przez lata niewiele się zmieniały. Ubisoft pokazał, że robi śliczną grę. Jeszcze nie pokazał, czy będzie o wiele bardziej grywalna niż do tej pory.