Assassin's Creed: Unity - wrażenia z pokazu

Wiktor Keller
2014/06/13 12:22

To jedno z najładniejszych dem pokazywanych na E3. Czy tak samo dobrze będzie wyglądała gra?

Assassin's Creed: Unity - wrażenia z pokazu

Sporym zaskoczeniem jest to, że Ubisoft nie pozwalał zagrać w Unity. Do tej pory zawsze można było spróbować choćby trybu multiplayer. Teraz aż prosiło się, żeby udostępnić demo w kooperacji. Nic z tego. Zarówno kooperację jak i tryb dla jednego gracza prezentowano za zamkniętymi drzwiami w formie grywalnej, przy czym grać mógł tylko pracownik Ubisoftu opowiadający o wydarzeniach na ekranie.

Ciekawsze było demo singleplayerowe, więcej można było dowiedzieć się z niego o rozgrywce. Akcja toczy się w czasie rewolucji francuskiej, ulice Paryża spłynęły krwią, codziennie gilotyna pozbawia kogoś głowy. Ale nie tylko w taki sposób giną ludzie. Na ulicach trwają walki, cały czas ktoś z kimś się bije, ktoś kogoś dźga nożem albo szpadą. Czasy są okrutne, ale z jakiegoś powodu na ulicach jest tłoczno. Wydawałoby się, że strach wyjść z domu w takich czasach. Nic bardziej mylnego, chętych do spacerów nie brakuje. Zawsze może nadarzyć się okazja, by zobaczyć jak ktoś traci głowę.

Przy gilotynie bardzo ochoczo zbiera się duży tłum. Ludzie potrafią zapchać trzy ulice, byle zobaczyć egzekucję na ich zbiegu. Dla asasynów to doskonała wiadomość, bo mogą wtopić się w tłum i bezpiecznie działać, a jeśli trzeba kogoś przykładowo ukarać, to świadków nie brakuje. Jest przed kim się pochwalić. Tak wysłana wiadomość na pewno trafi do adresata. I tak właśnie – na oczach publiczności – ma zginąć pewien ważny człowiek, główny cel bohatera dema. Najpierw jednak trzeba go odnaleźć.

Od razu w oczy rzuca się niesamowita grafika. Dotyczy to zarówno gęstego tłumu, widoczności, jak i małych detali w postaci nowych animacji postaci. Wszystko uległo poprawie. Ludzi na ulicach jest mnóstwo, zajmują się swoimi sprawami, ale też reagują na to, co zrobimy. Jeśli zaczniemy walczyć, część gapiów weźmie nogi za pas, inni jednak zaczną wiwatować. Niebezpieczna to rozrywka, ale w takich czasach nikt nie może być pewnym jutra, więc czemu nie czerpać przyjemności z cudzej bójki? Tak samo my możemy popatrzeć jak inni się ze sobą biją. Można też wtrącić się albo odwrócić się na pięcie i odejść w swoją stronę. Świat żyje własnym życiem, z naszym udziałem lub bez, większej różnicy mu to nie robi.

W Paryżu cały czas coś się dzieje. Ludzie są napadani i okradani, a my możemy zareagować na taką kradzież i ruszyć w pogoń za złodziejem. Albo go zignorować i sprawdzić dlaczego przy jakimś budynku gromadzą się gapie. Taki tłum jest wskazówką dla uważnego gracza obserwatora, że w danym miejscu coś się dzieje i warto dowiedzieć się więcej. W budynku można na przykład znaleźć trupa, a przy nim ikonę rozpoczęcia misji pobocznej. Na potrzeby dema asasyn to zignorował i poszedł dalej, szukać informacji o celu misji.

GramTV przedstawia:

Znalazł je u człowieka znajdującego się na drugim piętrze strzeżonego budynku. Nowością w serii jest przycisk pozwalający kucać. Autorzy podobno zdają sobie sprawę z tego, że gracze bardzo chcieli, żeby skrytobójca działał trochę bardziej skrycie, dlatego tym razem postawili na skradanie pełną gębą. Można kucnąć przy stole i schować się za nim tak, że znajdujący się w pomieszczeniu wrogowie nie zauważą bohatera. Można też poruszać się szybko od jednej osłony do drugiej, jeśli czujemy taką potrzebę. Kucając asasyn porusza się wolniej, ale też ciszej. Na upartego można by się kłócić, że przeciwnicy to imbecyle albo po prostu nie dowidzą, skoro nie potrafią dostrzec człowieka czającego się za stołem. Nie może być jednak zbyt trudno, to przecież gra masowa, dla milionów graczy i ludzi niegrających na co dzień.

Mimo wszystko nie będzie łatwo. Trudniejsze mają być walki z kilkoma przeciwnikami naraz. Będą o wiele bardziej orientowali się, co robi bohater i nie dadzą się zabić jednym ciosem. Możemy zapomnieć o skakaniu od jednego wroga do drugiego i pozbawiania ich życia jednym szybkim atakiem. Teraz kontratak owocuje co najwyżej zadaniem poważnych ran, ale nigdy nie jest błyskawicznym KO. Można jednak zrozumieć chęć podjęcia walki przez gracza. To zasługa animacji głównego bohatera. Asasyn z niezwykłą gracją i lekkością wyprowadza kolejne pchnięcia szpadą. To nie tylko mistrz parkouru, ale również fechtunku.

Mówiąc o parkourze nie można nie wspomnieć o schodzeniu z budynków. Do tej pory, żeby dotrzeć na ziemię z dachu wysokiego budynku najlepiej było wykonać skok wiary prosto w stóg siana. Teraz bohater może zejść w akrobatyczny sposób, łącznie z rzucaniem się w przepaść, by złapać się czegoś kilka materów niżej. W ten sposób dostaje się na niższe piętra i tam opuszcza się coraz bardziej, aż postawi stopy na ziemi. Animacja nie jest sztywna, jak ze starych gier, gdzie postać obracała się i zeskakiwała pionowo z gzymsu, by złapać się go rękoma. To jak bohater opiera się o coś rękoma i przekłada nogi docenią nie tylko najwięksi znawcy parkouru.

Zachwyca tłum, zachwycają animacje bohatera, zachwyca również ogromna widoczność i przywiązanie do szczegółów, jeśli chodzi o odzworowanie architektury. Zawsze tak było w przypadku tej serii, ale teraz wszystko jest w wysokiej jakości, a wrażenie jest takie, że żadne dwie ulice nie wyglądają tak samo. Są co najwyżej trochę podobne. Gdy zachwycasz się krzywizną chodnika, wiedz, że coś się dzieje. A wszystkie te cuda bez przerw na doczytywanie danych. Nawet scenki przerywnikowe odpalają się błyskawicznie i równie szybko się kończą, tak by nie było wyraźnych przejść pomiędzy cutscenami a rozgrywką.

To wszystko, o czym piszę, jest obietnicą ładniejszej gry. Czy bardziej grywalnej niż poprzednie części? Assassin's Creed IV: Black Flag mógł się podobać, bo to była gra o piratach bardziej niż o asasynach. Samo skradanie, walka oraz misje polegające na śledzeniu i podsłuchiwaniu były jednak przeciętne, przez lata niewiele się zmieniały. Ubisoft pokazał, że robi śliczną grę. Jeszcze nie pokazał, czy będzie o wiele bardziej grywalna niż do tej pory.

Komentarze
12
Usunięty
Usunięty
15/06/2014 20:54

Ja mam trochę inne spojrzenie na serię niż większość. Każda część jest dobra pod względem gameplayu. No, oprócz jedynki, bo to był taki prototyp przed wielką serię, jednak klimatem miażdżył. Największą bolączką jest zawsze fabuła. Każda część posiada swoje ciekawe momenty, które zapadają w pamięć. Jednak całość bardzo często zniechęca do gry. Wyjątkiem jest dwójka, która pospolity motyw zemsty pokazała w mistrzowski sposób, przekształcając się w wiele innych wątków. Fabuła w Brotherhood to jednak była cienka kontynuacja dwójki. Więcej czasu spędziłem hulając po mieście i maxując synchronizację (jedyna odsłona, którą ukończyłem absolutnie na 100%), niż przechodząc główny wątek trzykrotnie. Opowieść w Revelations była dość oryginalna, jednak wykonanie i zespojenie jej z misjami wypadło tak sobie. Zakończenie natomiast było wybitne. Ezia polubiłem najbardziej, ze względu na jego charakter i sposób, w jaki zmieniał się z części na część. Trójka... no cóż, sklejka filmów i książek opowiadających o wolności z dodanymi tam asasynami (dosłownie, bo bractwo przecież wtedy nie istniało). Connor to była najbardziej mętna i nijaka postać w całej serii, głupi i naiwny dzieciak, który chce uratować Amerykę. Gdyby nie jego towarzysze, zginąłby chwilę po dotarciu do Bostonu. Czwórka była zupełnie inna. Nie mam zielonego pojęcia, o co chodziło w wątku głównym. Serio. Z fabuły nic nie pamiętam. Mnóstwo czasu spędziłem na bitwach morskich, eksploracji i zadaniach pobocznych, główny wątek kompletnie mnie nie interesował i przechodziłem go nieco na siłę. Edward był spoko postacią, jednak kompletnie niepasującą do idei serii. Podobnie jak cała gra. Na Unity czekam głównie dlatego, aby poczuć trochę świeżości w serii. Zaprezentowanych nowości jest całkiem sporo. Główny bohater sprawia wrażenie wziętego pierwszego lepszego cywila i uczynienie go najważniejszą postacią. Nie jest choć trochę charakterystyczny, wygląda na takiego typowego mściciela. Co prawda nie poznaliśmy go za bardzo, ale pierwsze wrażenie było słabe. Tło historyczne to rzeczywiście burzliwy okres w dziejach Francji. Oby wpleciono w niego dobrą fabułę, bo Unity prędzej zostanie sandboxem, w którego będę się bawił w wolnych chwilach, niż opowieścią, którą każdy gracz chciałby przeżyć.

Usunięty
Usunięty
14/06/2014 22:59
Dnia 14.06.2014 o 12:13, Polinka198 napisał:

Connora polubiłam chociaż pod wględem osobowości mógł czasami rywalizować o główną nagrodę z kartonami które zabiły Hankę M. Ironicznie templariusze byli ciekawsi. .

Connor był najdojrzalszą ze wszystkich postaci, a jego "nudność" bierze się z tego, że jest po prostu "normalny", wychowany jednak w innej kulturze i o innej mentalności, czego większość ludu nie rozumie. Jak dla mnie najlepsza postać, nie jest przesadzona, nie jest Mary Sue lub innym Gary Stu.ACV zapowiada się dobrze, z pewnością się dorwę. Mam nadzieje, że przy bohaterze pójdą bardziej w stronę Connora i Edwarda, w stronę dojrzałości i "normalności" niż w stronę przesadzonej, ultraszlachetnej bohaterskości. Wiarygodne postacie są najlepsze, Ubisoft wydaje się to jednak rozumieć (patrząc na postępy). No i oczywiście liczę na dobrą fabułę.

Usunięty
Usunięty
14/06/2014 12:59

Jedynka miała swoje mocne strony, ale była zbyt powtarzalna momentami :), osobiście moją ulubioną częścią jest druga, do tej pory brak tej serii mocnego bohatera jakim był Ezio.




Trwa Wczytywanie