Wormsy to długa, pełzająca, wybuchowa historia. To także seria, która bawi nas już dwie dekady. A wszystko zaczęło się od Andy'ego Davidsona...
Wormsy to długa, pełzająca, wybuchowa historia. To także seria, która bawi nas już dwie dekady. A wszystko zaczęło się od Andy'ego Davidsona...
A jest się nad czym pochylać, bo robale doczekały się ponad 20 wydań i kilku spin-offów. Ogólnie historię cyklu można podzielić na dwie główne kategorie: Wormsów dwuwymiarowych i trójwymiarowych. Tych pierwszych jest znacznie więcej i z tej racji robale w 2D dzielą się jeszcze na cztery generacje.
Interesujące nowości, jak możliwość wyboru nagrobków, uszkodzenia za upadki z wysokości, paczki z punktami zdrowia czy wybuchającego kreta, wniósł wydany jeszcze w tym samym roku dodatek Reinforcements. W kolejnym roku pierwsza część wraz z rozszerzeniem ukazały się w pakiecie Worms & Reinforcements United, a w 1997 gra doczekała się wydania Worms: The Director's Cut. Oprócz wniesienia kosmetycznych zmian, znacząco poszerzyła ona dostępny arsenał. To w niej po raz pierwszy robale mogliśmy unicestwiać za pomocą gołębia, superkrowy, świętego granatu, staruszki, osła czy bomby nuklearnej. Do dziś te narzędzia zagłady współstanowią kanon robaczywego arsenału.
W 1999 roku światło dzienne ujrzała odsłona do dziś uważana za jedną z najlepszych w całej serii - Worms Armageddon. Na jej korzyść działał z pewnością poszerzony arsenał, w którym po raz pierwszy znalazły się skunks czy miotacz płomieni. Specjalnie na potrzeby gry do życia powołano sieć WormNet, ułatwiającą potyczki internetowe. Dodano też mnóstwo nowych motywów plansz. Słowem - była to najbogatsza edycja robali, jaka doczekała się debiutu. W tych okolicznościach nie dziwi fakt, że Team 17 po upływie kolejnych lat dbało o to, by Armageddon działał również na nowszych systemach operacyjnych.
Worms World Party było ostatnią grą przed nastaniem ery trójwymiarowych wojen robali. Co ciekawe, tytuł ten być może nigdy by nie powstał, gdyby nie inicjatywa Segi. Firma zabiegała o Wormsy na swoją konsolę, Dreamcast, które wykorzystałyby serwer platformy do przeprowadzania rozgrywek sieciowych. Armageddon takiej opcji nie miał, więc Team 17 stworzyło World Party z kilkoma nowymi trybami zabawy przez sieć. W grze pojawiła się także nowa broń, piła łańcuchowa.Dodanie do wojenek robali trzeciego wymiaru było ponownym zdefiniowaniem podstaw zabawy w Wormsach. Worms 3D podzieliło wytrawnych fanów na dwa obozy. Jedni chwalili Team 17 za powiew świeżości i odważny krok, inni obwieszczali koniec prawdziwych Wormsów. Poza trzecim wymiarem zmieniło się jednak niewiele. Robale wciąż zwalczały się tym samym zestawem śmiercionośnych rodzajów broni, a rozgrywka oparta była na tych samych trybach. Na uwagę zasługuje jeszcze kampania i jej liczne odniesienia do przemysłu filmowego.
Kolejny powiew świeżości gracze poczuli dzięki Worms Forts Under Siege, które wprowadziło fortyfikacje: wieże, zamki, cytadele, szpitale, wytwórnie broni, laboratoria i inne. Do tego wszystkiego dodano scenariusze z różnych epok: starożytności (Egipt i Grecja), orientalizmu i średniowiecza. Kolejna trójwymiarowa część, Worms 4: Mayhem, postawiła na rozwój fabuły, a gracze podróżowali z robalami po różnych epokach historycznych. Odsłona ta, wespół z Worms 3D, doczekała się ponownego wydania w 2011 roku w postaci Worms Ultimate Mayhem. Jak zatem widać, historia trójwymiarowych robali jest krótka, ale burzliwa - każda część wprowadzała bowiem do serii istotne zmiany, które zmieniały oblicze rozgrywki.To okres największego zagęszczenia, jeśli chodzi o premiery kolejnych gier spod szyldu Worms. W ciągu pięciu lat światło dzienne ujrzało aż siedem tytułów. Dodatkowej pracy ekipie Team 17 przysporzyły dwie części Worms: Open Warfare, stworzone z myślą o konsolach przenośnych (PSP, DS). Zespół w 2007 roku wyposażył Xboksa 360 w grę nazwaną po prostu Worms - i choć nie miała ona zbyt bogatego arsenału i zestawu plansz, została ciepło przyjęta (później trafiła też na PS3 i iOS). Swoich gier z robalami doczekało się nawet Wii, a były to Worms: A Space Oddity i Worms Battle Islands. Ta ostatnia trafiła także na PSP. Akcja toczyła się w kosmosie, a komendy gracze wydawali za pomocą gestów. Kontynuacją podboju rynków konsolowych było Worms 2: Armageddon, stanowiące sequel dla Worms z 2007 roku. Triumfalny powrót na pecety dokonał się w 2010 roku za sprawą Worms Reloaded - gra była wypchana po brzegi trybami i rodzajami broni. Plansze, prócz dwóch, zostały z kolei zapożyczone z wydań konsolowych.
Artykuł jest częścią akcji promocyjnej Tydzień z Worms Clan Wars.