Perełka z Kickstartera - tak najkrócej można opisać Shovel Knight, dwuwymiarową retro platformówkę studia Yacht Club Games, inspirowaną klasycznymi, ośmiobitowymi grami na konsolę NES.
Perełka z Kickstartera - tak najkrócej można opisać Shovel Knight, dwuwymiarową retro platformówkę studia Yacht Club Games, inspirowaną klasycznymi, ośmiobitowymi grami na konsolę NES.
Głównym bohaterem Shovel Knight jest tytułowy rycerz z charakterystyczną łopatą, która służy mu do pokonywania napotkanych przeciwników i przeszkód. Dzielny wojownik przemierza klimatyczny, fantastyczny świat w poszukiwaniu złej Czarodziejki, którą musi pokonać, by uratować swoją ukochaną. Zanim jednak tego dokona, zmierzy się z podległymi jej rycerzami. Scenariusz nie oferuje zatem nic odkrywczego i stanowi jedynie pretekst do eksploracji kolejnych lokacji wypełnionych licznymi zagrożeniami. Niemniej pojawia się kilka momentów, które sprawiają, że opowiadana historia mimo wszystko potrafi zapaść w pamięć.
Początkowe etapy są pewnego rodzaju wprowadzeniem, dzięki któremu autorom udaje się wkręcić graczy w klimat Shovel Knighta. Trudno tutaj zginąć, a znacznie łatwiej zakochać się - w świetnej atmosferze i pomysłowości twórców. Ta przejawia się na każdym kroku. Korzystają oni z kilku rozwiązań, którymi tak umiejętnie żonglują w kolejnych poziomach, że nie odczuwamy nudy ani przez moment. Trafiamy do lasu, zamku, miejscówki z lawą, a nawet wyjątkowo kolorowego poziomu, w którym wszyscy wrogowie i wszystkie elementy otoczenia próbują nas zepchnąć w przepaść. W jednym z ostatnich aktów odwiedzamy także specjalną wieżę, w której platformy przesuwają się w określonym tempie, a my musimy wyczuć moment tak, by szybko przedostać się między nimi. Warto dodać, że na końcu każdego poziomu czeka na nas boss, a czasem nawet bossowie. W każdym również znajdziemy wiele ukrytych przejść z licznymi skarbami, więc sympatycy eksploracji będą niewątpliwie zadowoleni, bowiem gra nie jest do bólu liniowa.
Shovel Knight podchodzi do kwestii zapisywania stanu rozgrywki w bardzo ciekawy sposób. Na każdej planszy mamy kilka punktów kontrolnych, które aktywujemy automatycznie, przechodząc obok nich. Możemy je również zniszczyć, by zdobyć określoną liczbę złota, które przyda nam się później. Musimy jednak liczyć się z tym, że zniszczenie checkpointu jest jednoznacznie z brakiem możliwości zapisu stanu rozgrywki obok niego. Zatem jeśli w danej lokacji rozwalimy wszystkie punkty kontrolne, to po każdej śmierci będziemy musieli rozpoczynać zabawę od początku.
Shovel Knight oferuje zróżnicowany system rozwoju postaci. Po pokonaniu określonych bossów lub w niektórych lokacjach znajdziemy specjalne przedmioty, umożliwiające zwiększenie liczby żyć naszego bohatera. Pokonując wrogów i eksplorując kolejne lokacje będziemy zdobywać złoto, które wydamy na zakup nowych pancerzy lub zdolności, przydatnych w następnych etapach. Zarówno jedną, jak i drugą czynność wykonamy w pobliskich wioskach. Trzeba jednak pamiętać, że gdy poruszamy się po mapie świata, na naszej drodze również mogą stanąć bossowie. To nie wszystko - zdobyte złoto ciężko utrzymać przy sobie, bowiem wypada ono z naszego bohatera po każdej śmierci i mamy tylko jedną szansę, żeby je odzyskać. Trzeba dobiec do miejsca, w którym polegliśmy.
Shovel Knight można skończyć w pierwszym podejściu w 6-10 godzin (ja potrzebowałem 9 godzin), a czas rozgrywki uzależniony jest od doświadczenia i umiejętności gracza. Ci, którzy znają na pamięć wyżej wymienione klasyki z epoki 8-bitowej, z pewnością dostrzegą tu sporo znanych motywów, które dla innych będą zupełną nowością. Niemniej gra zachęca do wielokrotnego przejścia w wielu trybach - najważniejszy z nich to New Game Plus, ale oprócz tego możemy spróbować ukończyć grę na przykład bez poniesienia śmierci, niszcząc wszystkie punkty kontrolne lub nie otrzymując żadnych obrażeń. Jest to konieczne, jeśli chcemy odblokować wszystkie osiągnięcia. Można także postarać się o przejście całości bez inwestowania złota w rozwój postaci.