Borderlands: The Pre-Sequel! - już graliśmy

Michał Myszasty Nowicki
2014/07/24 19:30
6
0

Czy podróż na księżyc Pandory pozwoli nam skrócić czas oczekiwania na Borderlands 3?

Borderlands: The Pre-Sequel! - już graliśmy

Wychodząc z założenia, że czytać będą wyłącznie fani serii, mógłbym cały poniższy tekst zmieścić w dwóch, może trzech zdaniach. Przyczyna jest bardzo prosta - The Pre-Sequel! to po prostu "dwójka" z kilkoma zmianami w mechanice rozgrywki, wynikającymi z charakteru miejsca akcji, czyli księżyca Pandory. Przyjrzyjmy się im jednak nieco bliżej.

Fabularnie Borderlands: The Pre-Sequel! ma być - co sugeruje zresztą podtytuł - spoiwem łączącym część pierwszą i drugą serii. Przede wszystkim skupiać ma się na oglądanej oczami bohaterów historii przemiany Handsome Jacka, który w wyniku pewnych mających na wzmiankowanym księżycu wydarzeń przeszedł długą i wyboistą drogę od niepoprawnego idealisty do wyrachowanego egoisty. Oczywiście we wszystkie wydarzenia wplątani będą prowadzeni przez nas bohaterowie.

Tych jak zwykle będzie przynajmniej czwórka. Póki co potwierdzono obecność w grze nastepujących bohaterów:

  • Athena - Gladiator, postać grywalna w demo. Jej podstawową mocą jest Aspis, czyli tarcza energetyczna zdolna nie tylko odbijać i pochłaniać ataki, ale również gromadzić w sobie pochodzącą z nich energię, uwalnianą w chwili rzucenia tarczy. Drzewka umiejętności w dużej mierze obejmują zdolności raczej defensywne, leczące i czyniące z Atheny klasycznego tanka, który ma przyjąć na siebie pierwszy impet wrogich ataków. Wcześniej mogliśmy ją spotkać jako bohatera niezależnego w DLC The Secret Armory of General Knoxx w pierwszej grze.
  • Wilhelm - Enforcer, druga z udostępnionych nam postaci. Postać wsparcia, opierająca się na dwóch dronach - Wilku i Świętym. Ten pierwszy jest jednostką ofensywną, samodzielnie wybierającą i atakującą pobliskie cele, podczas gdy Święty dba o zdrowie, życie i tarcze Wilhelma. Ciekawostką jest fakt, że Wilhelm jest postacią znaną z Borderlands 2, gdzie był niemal całkowicie zrobotyzowany, a jego drzewko rozwoju odzwierciedla stopniową cyborgizację - wybierając niektóre z rozwinięć zobaczymy, jak w coraz większym stopniu jego ciało staje się mechaniczne.
  • Nisha - Lawbringer. Na razie nie ujawniono podstawowych zdolności tej postaci, choć grafika przedstawiająca postać z dwoma pistoletami każe się domyślać, że będzie to bohaterka z raczej ofensywnym i nastawionym na zadawanie dużych obrażeń stylem rozgrywki. Nishę mogliśmy spotkać w Borderlands 2 jako szeryfa Lynchwood.
  • Claptrap - Międzygalaktyczny Ninja Asasyn. Tak przynajmniej było napisane na pokazanej nam podczas prezentacji planszy. Sympatycznego robocika, będącego w dwójce ostatnim ze swego gatunku... serii produkcyjnej, nie trzeba chyba przedstawiać nikomu. W Pre-Sequelu jego bojowa wersja ma być postacią grywalną.

Podstawowe i najważniejsze elementy rozgrywki nie uległy większym zmianom, począwszy od zręcznościowej mechaniki strzelania, przez system rozwoju postaci, a skończywszy na konstrukcji interfejsu gry. Każdy, kto choć kilka godzin grał w część drugą od razu poczuje się tutaj jak w domu. Czym więc połączone siły Gearbox 2K Australia chcą nas do tej nowej-starej produkcji przekonać?

Oczywiście materiały promocyjne po raz kolejny pieją o gazylionach gazylionów nowych broni, sprzętu i wszelakich siejących zniszczenie zabawek. Na szczęście nie oznacza to wyłącznie jeszcze częstszego wypadania ze skrzynek ton losowo generowanych giwer, ale również kilka nowości w uzbrojeniu. Takich jak choćby broń laserowa, czy sprawiająca szczególnie dużo frajdy zamrażająca. Do zabawek opartych na kilku "żywiołach" doszły więc dwie kolejne, tym samym zwiększając i tak całkiem już szeroką gamę możliwości. Można też zapewne spodziewać się, że trafimy na stworzenia, czy roboty odporne na te nowości.

GramTV przedstawia:

Kolejny nowy element, to zapas tlenu. Na księżycu nie ma atmosfery, zarówno nasze postaci, jak i przeciwnicy są więc zmuszeni do używania masek, hełmów i aparatów tlenowych. Zapas tlenu kurczy się oczywiście z każdą sekundą, pozostając na zewnątrz jesteśmy więc zmuszeni bez przerwy szukać jego źródeł. Tych jest przynajmniej kilka, począwszy od zasobników w skrzynkach ze "skarbami", przez rozsiane po terenie tlenowe gejzery, a skończywszy na stacjonarnych generatorach tlenu. Niby drobiazg, ale dodaje smaczku eksploracji i walkom, podczas których musimy kontrolować dodatkowy wskaźnik - koniec tlenu oznacza dla nas dość szybka utratę punktów życia.

Co ciekawe, jest to też nowy element, który możemy wykorzystać w walce. Choć wszelakie formy lokalnej fauny oraz roboty są odporne na brak tlenu, to już ludzie - nawet ci mocno zmutowani - zdecydowanie mniej. Często wystarczy więc kilkoma precyzyjnymi strzałami zniszczyć hełmy wrogów, by następnie oszczędzając pestki obserwować, jak powoli duszą się z powodu braku powietrza. Tylko czy ktoś oszczędza pestki w Borderlandsach?

Oprócz braku atmosfery na księżycu doświadczamy jeszcze jednego - niskiego ciążenia. Przyznam, że na początku było to nieco frustrujące, szczególnie w odniesieniu do poruszania się postaci - miałem wrażenie, że nie mam pełnej kontroli nad ruchem postaci, że zdecydowanie zbyt mocno "pływa" ona w środowisku gry. Uprzedzam, że nie jest łatwo pozbyć się tego uczucia, choć po kilku minutach można do tego przywyknąć. I o ile podoba mi się idea tych niewyobrażalnie długich, czy wysokich skoków, o tyle w czasie ostrej zadymy i strzelanin na małe odległości nieco mi to przeszkadzało.

To w zasadzie wyczerpuje listę najbardziej istotnych zmian i nowości w Borderlands: The Pre-Sequel. Cała reszta z oprawą wizualną na czele i trybem kooperacji (do czterech graczy) pozostaje po staremu. Czy to wystarczy, by ten spin-off przyciągnął do sklepów fanów serii? Sam bardzo lubię ten cykl, dwójkę uważam za grę zdecydowanie lepszą niż debiut i podobnego progresu oczekuję w części trzeciej. Póki co jednak zamiast nowego dostanę jeszcze raz to samo, z kilkoma kosmetycznymi zmianami. Czy wystarczą one by znów wciągnąć mnie na kilkadziesiąt godzin? Przekonamy się za kilka miesięcy.

Komentarze
6
Usunięty
Usunięty
25/07/2014 10:15

Już poprzednie części charakteryzowały się brakiem konsekwencji ze spadania z kilometrów oraz wysokimi skokami. Nie raz znajomy podczas gry narzekał na księżycowe skoki, a tu popchnęli to jeszcze dalej :DBL jest fajny, ale totalnie skopali balans - albo rozwalasz wszystko z palcem w d... bez strat życia czy nawet tarczt, albo nawet jeden zagubiony rykoszet kasuje graczowi całą tarczę i 90% życia. Tylko na początkowych poziomach jest ok, a później się dysproporcje.

kotlecik5
Gramowicz
25/07/2014 07:55

Eh, spodziewałem się czegoś więcej. Nie lubię odgrzewanych kotletów.

Usunięty
Usunięty
24/07/2014 23:53

O tak tak tak:) Czekam z niecierpliwością by samemu wrócić na Pandore:)




Trwa Wczytywanie