Roguelike? Nie do końca. Rogue Legacy inspiruje się mocno klasykami z epoki ośmiobitowej, oferując niesamowite rozwiązanie, które pokazuje, że każdy może zostać bohaterem.
Roguelike? Nie do końca. Rogue Legacy inspiruje się mocno klasykami z epoki ośmiobitowej, oferując niesamowite rozwiązanie, które pokazuje, że każdy może zostać bohaterem.
Cellar Door Games mocno inspiruje się w Rogue Legacy produkcjami typu roguelike (stąd też zapewne jej nazwa), w których wszystkie lokacje, przedmioty oraz wrogowie są generowani losowo, a gdy kierowana przez gracza postać zginie, zabawa rozpoczyna się od początku. Bez żadnych punktów kontrolnych, bez możliwości zapisania stanu rozgrywki - jedno życie, jedna szansa. Niegdyś takie produkcje cieszyły się niesamowitą popularnością, a dziś przeżywają drugą młodość za sprawą prężnie rozwijającego się rynku gier niezależnych. Rogue Legacy nie jest jednak typowym przedstawicielem gatunku roguelike, bo kiedy nasz bohater dokona żywota, zastąpi go jego potomek...
Rogue Legacy zaczyna się od samouczka, w którym zapoznamy się z podstawowymi zasadami sterowania. Dowiemy się, jak skakać na różne wysokości, w jaki sposób korzystać z miecza i właściwie tyle. Potem od razu zostaniemy rzuceni na głęboką wodę. Miniemy kowala, u którego nie możemy nic kupić ze względu na brak funduszy i rozpoczniemy swoją pierwszą wyprawę do zamku z losowo generowanymi lokacjami, do którego wpuści nas tajemniczy osobnik. Zginiemy zapewne w mgnieniu oka, potem drugi raz i kolejny, ale - na szczęście - złoto, które uda nam się zebrać w pośpiechu, będziemy mogli wydać przed kolejną wyprawą. Na początku u rzeczonego kowala, który sprzeda nam lepszy miecz, bardziej wytrzymałą zbroję, etc. Później u kolejnych postaci niezależnych. U nich również nabędziemy kolejne elementy wyposażenia. Złoto jest potrzebne także do rozbudowy zamku, dzięki czemu zyskamy dostęp do nowych możliwości, umiejętności oraz zwiększymy liczbę punktów życia.
System walki nie jest skomplikowany. Do dyspozycji mamy dwa rodzaje skoków (standardowy oraz wysoki), możliwość siekania wrogów mieczem i opcję korzystania z dodatkowych umiejętności. Tylko tyle lub aż tyle. Praktyka pokazuje, że Rogue Legacy nie potrzebuje bardziej rozbudowanego zestawu ataków, bo stawia na prostotę - nie mamy skupiać się na tym, jak ogarnąć wiele zróżnicowanych ciosów, lecz na tym, jak za pomocą dostępnych ruchów, rozprawić się z przeciwnikami i rozwalić pułapki. Gdyby gra była bardziej rozbudowana pod tym względem, zdecydowanie straciłaby swój urok.
Nie chciałbym zdradzać wszystkiego, ale jedno mogę - Rogue Legacy nie jest typowym roguelike od samego początku, a w późniejszej fazie rozgrywki może chwilowo mieć jeszcze mniej wspólnego z tym gatunkiem. Istnieje bowiem specjalny architekt w grze, dzięki któremu możemy zablokować opcję generowania lokacji w trybie losowym. Oznacza to, że kiedy zginiemy, powrócimy do zamku, ale rozkład pomieszczeń nie ulegnie zmianie. W ten sposób można spróbować nauczyć się wszystkiego na pamięć, by szybciej dotrzeć do bossa.
Każdy może zostać bohaterem - zdaje się mówić Rogue Legacy, które pozwala wcielić się w rycerzy cierpiących na różne przypadłości. W ten sposób twórcy próbują zachęcić do zabawy współczesnych graczy, którzy mogą obawiać się wysokiego poziomu trudności, jak również weteranów gatunku, oferując im ciekawe podejście do gier typu roguelike. A czy jest w ogóle do czego zachęcać? Jak najbardziej. Mimo iż zabawa początkowo polega jedynie na umieraniu, w końcu wciąga jak bagno, zachęca do kolejnych prób i nie pozwala się oderwać od ekranu na długie godziny. Grzech nie zagrać.