OlliOlli to kolejna gra, która udowadnia, że w gruncie rzeczy nie liczy się oszałamiająca grafika czy miliony wydane na reklamę, co pomysł i forma jego wykonania.
OlliOlli to kolejna gra, która udowadnia, że w gruncie rzeczy nie liczy się oszałamiająca grafika czy miliony wydane na reklamę, co pomysł i forma jego wykonania.
I nie żałuję. Bo OlliOlli to kawał wciągającej zręcznościówki, w której rozgrywka jest znaczne bardziej skomplikowana niż wygląda. Podejście do tematu jeżdżenia na deskorolce w OlliOlli jest nietypowe, bo już pod koniec lat 90-tych seria Tony Hawk's Pro Skater oferowała zabawę w pełnym trójwymiarze. Z czasem jej fani przenieśli się na nowsze konsole, a tam zadebiutował absolutnie genialny Skate, który niestety przez politykę wydawniczą EA został szybko wyeksploatowany i pozostawiony w kącie. Na bezrybiu i rak ryba, jak mówią, co w przypadku OlliOlli było dla mnie dodatkową zachętą, ponieważ rynek gier cierpi ostatnio na niedostatek dobrych produkcji o deskorolkowej tematyce.
OlliOlli nie zastąpi Tony Hawk's Pro Skater, gra nie jest także lepsza od Skate, bo to nie ten format zabawy. Ale jak na małą, zręcznościową produkcję wykonaną w formie "side scroller" daje ona niebywale dużo frajdy i stanowi niezłe wyzwanie, przykuwając skutecznie do komputera. Zainteresowani tematyką odnajdą tu spory zapas grywalności, a wszystko to razem już wystarczy, by przy OlliOlli z zadowoleniem spędzić czas. A to nie koniec zalet.
Sterowanie nie jest więc skomplikowane, ale przyzwyczajenie się do niego i wyrobienie w sobie potrzebnych nawyków, szczególnie tych związanych z lądowaniem, wraz z nauczeniem się na pamięć potrzebnych ewolucji w powietrzu oraz przeróżnych grindów wymaga czasu. Tu ponownie odwołam się do THPS, gdzie początkowo cieszyliśmy się z wyniku 60 czy 100 tysięcy punktów, a z czasem wykręcało się te dobijające i do miliona. Pod tym względem OlliOlli jest bardzo podobne.
Główny tryb zabawy to kariera. Postępy w tym trybie przekładają się na dostęp do nowych poziomów. Zadania są różne, ale standardowe dla gier o deskorolce - trzeba kręcić jak najlepsze wyniki, wykonywać konkretne ewolucje w podanych miejscach czy zbierać rozrzucone po trasie przedmioty. Jeżeli zaliczymy odpowiednią ilość z listy "do zrobienia" - odblokowuje się następny etap. Dodatkowo jeżeli zaliczymy wszystkie zadania na amatorskim poziomie otrzymamy także dostęp do kolejnych poziomów w danej lokacji, tzw. "profesjonalnych". Tam na gracza czekają trudniejsze do zaliczenia zadania oraz tory z większą ilości przeszkód. OlliOlli rozgrywa się w pięciu lokacjach, a na każdej czeka na graczy pięć amatorskich oraz profesjonalnych tras.
Poziomów nie jest szalenie dużo, trybów rozgrywki także nie, a i lokacji nie ma zbyt wiele. Wszystko to sprawia, że dla mnie przynajmniej OlliOlli to produkcja idealnie nadająca się do bycia przerywnikiem między innymi, większymi grami. Godzina z OlliOlli to już dużo, bo tytuł spisuje się najlepiej w krótkich, około trzydziestominutowych sesjach. No chyba, że siadacie do niego ze znajomymi i przekazujecie sobie pada z rąk do rąk, wtedy dobrej zabawy może starczy i na dwie godziny. Trudno się jednak dziwić, skoro produkcja została zaprojektowana z myślą o urządzeniu przenośnym - dlatego też pojedyncze przejazdy w OlliOlli nie trwają więcej niż minutę, a gra nie stawia gracza przed zbytnimi dłużyznami w żadnym swoim momencie.
Na koniec chciałbym powrócić do poruszonego na początku tematu oprawy audiowizualnej. Przy OlliOlli oldschoolowy styl graficzny naprawdę się sprawdza. Przy krótkiej zabawie, nastawionej na zręczność, absolutnie nie raziło mnie to, że gra jest "bogata w piksele". Tym bardziej, że jeździmy tylko w jedną stronę ekranu, nie brakuje mi tu nowoczesnej oprawy czy pełnego trójwymiaru, choć nie da się ukryć, że Skate pod względem graficznym to zupełnie inna liga. Ale i OlliOlli ma swój klimat, za który można grę pochwalić. No i trzeba wspomnieć także o świetnym soundtracku, który do tego rodzaju zabawy został dobrany naprawdę świetnie. Kawałki motywują do lepszej rozgrywki i pokonywania swoich granic, czuć w nich także uliczny klimat i luz, choć absolutnie nie mówię tu o żadnym ulicznym rapie, a muzyce elektrycznej. Kto taki gatunek zna, ten pewnie kojarzy nazwy Dorian Concept, The Qemists czy Long Arm i już wie dlaczego warstwa muzyczna OlliOlli jest tak dobra. Dla niezorientowanych zostawiam poniżej playlistę.
Reasumując, OlliOlli to mniejsza pod względem rozmiaru, lecz niesamowicie klimatyczna, wciągająca i wymagająca produkcja, która dla fanów deskorolkowych klimatów może w pewien sposób być lekiem na aktualną posuchę w podobnych grach. Nie zastąpi ona Skate, bo to nie ta liga, ale pozwoli Wam poćwiczyć palce i zapewni dobrą zabawę ze świetnym soundtrackiem i ciekawą oprawą graficzną. Szczerze polecam.