Forza Horizon 2 - wrażenia z wersji demonstracyjnej

Paweł Pochowski
2014/09/17 18:45
1
0

Lato dobiega końca, a krajobraz za oknem powoli transformuje się zgodnie z powiedzeniem "złota, polska jesień". Mimo to mnie udało się cofnąć miesiąc wstecz, gdy słońce świeciło na niebie wysoko, w tle leciała dobra muzyka, a w powietrzu czuć było środek wakacji. Wszystko za sprawą Forza Horizon 2.

Forza Horizon 2 - wrażenia z wersji demonstracyjnej

A konkretniej mówiąc - wersji demonstracyjnej Forza Horizon 2. Pełna wersja ukaże się dopiero pod koniec tego miesiąca, ale Microsoft wraz z Playground Games postanowili odprawić stary, dawno zapomniany dziś rytuał i wypuścili przedpremierową wersję demonstracyjną. Kiedyś była to tradycja, dziś mało kto tego się trzyma. W czasach "early access" to użytkownicy płacą za dostęp do okrojonych wersji gier, po co więc dawać im to za darmo, prawda? A jednak, twórcy nowej Forzy Horizon postąpili inaczej, co już od początku podpowiadało mi, że nie mają się czego wstydzić. Pierwsza gra była zbyt wielkim sukcesem, a środki na produkcję "dwójki" prawdopodobnie zbyt wielkie, by całość mogła zakończyć się fiaskiem.

Całość rozpoczęła się podobnie do pierwszej części. Wtedy rozpoczęliśmy w wypasionym Dodge Viperze, by po chwili przekonać się, że nie należy on do nas, a do... głównego rywala. Tym razem zabawa rozpoczyna się w flagowym dla Forza Horizon 2 Lamborghini Huracán, w którym spędzamy pierwsze chwile po zjechaniu z promu do portu gdzieś w okolicach południowej Francji, ale to także nie nasze autko. Okazuje się bowiem, że przy festiwalu jedynie pomagamy, a naszym zadaniem było odprowadzenie auta do festiwalowego centrum. Tam w zamian za pomoc wybrać sobie możemy swój pierwszy, znacznie słabszy wóz. Mój wybór padł na Mitsubishi Lancer Evo X, ze względu na sentyment do marki.

Zaczynamy więc ponownie na samym dole udział, a w festiwalu musimy sobie zagwarantować poprzez wzięcie udział w kwalifikacjach. I to właśnie jest naszym zadaniem w dwóch pierwszych wyścigach. Jako pierwszy cel obrałem sobie "przełaj", nową dyscyplinę w Forza Horizon 2, w której ścigamy się przede wszystkim po bezdrożach. Musimy zaliczać kolejne punkty ustawione na trasie, ale pomiędzy nimi drogę wybieramy dowolnie - skracamy więc jak tylko się da przejeżdżając przez owocowy sad, rozwalając drewniane płoty czy wciskając się pomiędzy snopki z sianem rozstawione na niedawno skoszonym polu. Oczywiście nie można mówić tu o jakiejkolwiek jeździe na orientację, bo punkty położone są jeden za drugim, a przejeżdżać przez nie trzeba w konkretnej kolejności, ale i tak jest to całkiem ciekawie zapowiadająca się nowość.

Po pierwszym wyścigu przyszedł czas na drugi. Tym razem był to już standardowy wyścig na torze. W międzyczasie pogoda zmieniła się i startowałem podczas intensywnych opadów deszczu, podziwiając tym samym kolejną nowość w grze - zmienne warunki pogodowe. Padający na szybę deszcz jak i mokry asfalt wyglądają naprawdę dobrze, a przede wszystkim czynią nawierzchnię bardziej śliską, co musiałem wziąć pod uwagę wchodząc w kolejne zakręty. Mimo piątego miejsca w obydwu zawodach udało mi się zebrać wystarczająco punktów, by ukończyć je na podium, dzięki czemu odblokowałem dostęp do kolejnych. Tym razem był to znany z Forza Horizon wyścig z samolotem, z tą różnicą, że zamiast jednego, była to eskadra nowoczesnych myśliwców, które przelatując nisko nad ziemią wprawiały w drżenie wszytko, łącznie z moim autem.

Kolejnym punktem na wycieczkowej trasie po Forza Horizon 2 byłaby wycieczka do Nicei, gdyby nie to, że w demie kariera w tym miejscu kończy się informując, że dalsza jazda możliwa jest w pełnej wersji. Dla równowagi odblokował się w tym momencie tryb sieciowy, dzięki czemu mogłem dołączyć do istniejącej sesji i pościgać się z innymi graczami w tych samych dwóch istniejących w demie wyścigach.

GramTV przedstawia:

Wnioski? Początkowo obawiałem się o małą liczbę nowości. Początek jest podobny, niewiele później gra tłumaczy nam, że podczas zabawy w trybie dowolnym możemy starać się przejeżdżać jak najszybciej pod ustawionymi na trasie fotoradarami, a wynik będzie umieszczony na topliście, dzięki czemu możemy rywalizować ze znajomymi. Podobne aktywności rozgrywane są na niektórych trasach w ramach odcinków, które trzeba przejechać najszybciej jak się da. Znamy to skądś, prawda? Podobnie jak ustawione przy drodze tablice, których rozjeżdżanie daje zniżki do błyskawicznej podróży lub kredyty, a także możliwość ponownego przejechania zakończonego właśnie wyścigu jeden na jeden z wybranym przez grę rywalem, którego pokonanie da nam dodatkowe kredyty. Widać więc, że w sporej części nowa Forza Horizon opiera się na identycznych zasadach, co poprzednia gra, a Playground Games nie chciało zmieniać tego, co już raz się graczom spodobało.

Z drugiej strony czuć i widać, że Forza Horizon 2 jest po prostu lepsza. Grafika wygląda naprawdę pięknie, mam wrażenie, że całość zrobiła dwa kroki w stronę bardziej realistycznego wyglądu, co bardzo fajnie prezentuje się podczas przejazdów przez francuskie pola, wioski czy wybrzeża. Główne skrzypce grają oczywiście samochody, a dopracowane są w najdrobniejszych detalach, dodatkowo mogą pochwalić się bardzo realistycznie wyglądającym modelem zniszczeń, w który karoseria wgniata się dokładnie tak jak czyni to w rzeczywistości. Całość ma także festiwalowy, wakacyjny lekki klimat, z dobrą muzyką ze stacji radiowych w tle. Tu przestrzegam zawczasu - przygotujcie się na polski dubbing i infantylne teksty, bo pod tym względem Forza Horizon 2 wydaje się podążać w ślad za pierwszą częścią.

Dobrą robotę odwala także technologia Drivatar. W pierwszej Forza Horizon bardzo mocno czuć było, jak SI korzysta z dodatkowych wspomagaczy, a podczas wyścigów na torze podążą za sobą jak małe kaczki za mamą na spacerze. Tutaj tego nie ma, sztuczna inteligencja uczy się prowadzenia aut od graczy i od razu rzuca się to w oczy. Mam wrażenie, że na plus zmienił się także model sterowania, co jest o tyle godne zauważenia, że i pierwsza część była pod tym względem bardzo mocno chwalona. Dodatkowo gracze otrzymali łatwy dostęp do multum opcji modyfikacji ustawień samochodu (niczym z jakiegoś symulatora). Także poziom trudności można dowolnie dostosowywać wybierając m.in. poziom przeciwników, z którymi chcemy się ścigać; interesujący nas model kierowania autem czy włączenie poszczególnych asyst.

Reasumując, po przygodzie z demem Forza Horzion 2 stwierdzam, że dwojka w wielu aspektach podpiera się na identycznych filarach co pierwsza część gry, co rzuca się w oczy już od samego początku. Jednocześnie nie jest to kalka, a rozwinięcie tamtego pomysłu, w którym ulepszono grafikę, sterowanie samochodami, sztuczną inteligencję, dodano rozbudowany aspekt sieciowy i większy teren. Po demie mam ochotę na więcej i czuję, że Forza Horizon 2 potwierdza swoje aspiracje do wyścigowej gry roku, a pokonać będzie mógł ją jedynie Project Cars. Zapowiada nam się bitwa na absolutnym szczycie. A póki co z niecierpliwością czekam na pełną wersję gry, aby spędzić z Forza Horizon 2 znacznie więcej czasu.

Komentarze
1
Usunięty
Usunięty
18/09/2014 10:50

"W czasach "early access" to użytkownicy płacą za dostęp do okrojonych wersji gier, po co więc dawać im to za darmo, prawda?"w czasach early access użytkownicy robią normalnego preordera (tyle że z dostępem do aktualnego buildu gry, czyli w zasadzie taki lepszy preorder niż normalny, bo zanim się go złoży, to można poczytać opinie, bo w przeciwieństwie do normalnych bet nie ma tutaj żadnych NDA) i jakby autor nie zauważył, trzymają się tego małe studia lub kickstarterówki których nie stać na normalne studio Q&A.. Ale po co zaprzątać sobie głowę detalami, lepiej robić z siebie ignoranta co w accessie wszystko mu przeszkadza "bo beta", ale wszelkim jazdom dużych wydawców to jeszcze będzie przyklaskiwał i jeszcze dawać innym ignorantom "argument" do ręki, bo przecież poważne portale tak piszą.Przy okazji gratuluję, po tym zdaniu odechciało mi się czytać dalej, bo boję się na co jeszcze mógłbym trafić.