Dla miłośników League of Legends to najważniejsze wydarzenie w roku, a dla tych, którzy nie interesują się e-sportem, jedna z najlepszych okazji, żeby zacząć.
Dla miłośników League of Legends to najważniejsze wydarzenie w roku, a dla tych, którzy nie interesują się e-sportem, jedna z najlepszych okazji, żeby zacząć.
E-sportowa część League of Legends to nie żarty. Najlepsi gracze na świecie dostają wizy dla sportowców, stypendia na wyższe uczelnie, mają fanów, trenerów, są pod opieką psychologów, działają w klubach i walczą o wysokie nagrody. Riot Games zdaje sobie sprawę z tego, jak ważne jest utrzymanie zdrowego zainteresowania e-sportem i właśnie z tego powodu, co roku odbywają się Mistrzostwa Świata - największe wydarzenie o ogromnym prestiżu, z wysokimi nagrodami, profesjonalnie przygotowane i ściągające najlepszych zawodników. Obok tej imprezy nie można przejść obojętnie.
Mistrzostwa Świata w tym roku odbywają się na Dalekim Wschodzie. Tajpej, stolica Tajwanu i miasto-państwo Singapur, będą gospodarzami pierwszej fazy rozgrywek. W najbliższy weekend, czyli od 18 do 21 września odbędzie się pierwsza faza grupowa, dla drużyn zebranych w grupach "A" i "B". Następnie w dniach 25-28 września World Championship zawita do Singapuru, gdzie rozstrzygną się losy ekip z grup "C" i "D".
Później League of Legends zawita do Korei Południowej, która od wielu lat uznawana jest za Mekkę e-sportu. Ćwierćfinały zostaną rozegrane w Busanie w dniach 3-6 października, a półfinały i finały w stolicy tego kraju Seulu. Ostatni mecz, który wyłoni mistrzów świata zostanie rozegrany na Sangam Seul World Cup Stadium, wybudowanym na potrzeby mistrzostw świata FIFA w 2002 roku. Mieści on ponad 65 tysięcy widzów. Oczywiście, jak to zazwyczaj ma miejsce w przypadku imprez e-sportowych, od tej liczby trzeba odjąć około jednej trzeciej. To miejsce zajmie scena. Wciąż jednak jest to imponująca liczba. Zainteresowanych zresztą nie brakuje - na stronie dedykowanej sprzedaży biletów widać wyraźnie, że w sprzedaży pozostało niecałe osiem tysięcy miejsc. Biorąc pod uwagę to, że finał odbędzie się dopiero za miesiąc z okładem, można prorokować, że pustek na stadionie nie będzie.
League of Legends udaje się utrzymywać popularność przez bardzo długi czas między innymi dlatego, że producent gry stale wspiera scenę e-sportową, zarówno w skali mikro, jak i makro. Riot Games pompuje ogromne pieniądze w ligi kontynentalne. W naszym regionie jest to League of Legends Championship Series - gracze dostają regularne pensje, a mecze są transmitowane w wysokiej jakości, zarówno jeżeli mówimy o technicznej sferze, jak i produkcyjnej, a komentowane przez najlepszych casterów. Aby zdobyć miejsce w wielkich finałach drużyna, w zależności od regionu w jakim występuje, musiała brać udział w najbardziej prestiżowych rozgrywkach. W Europie i Ameryce Północnej sposobem na otrzymanie "slotu" było zajęcie wysokiego miejsca w finałach LCS, w Korei Południowej i południowo-wschodniej Azji wybrano system punktowy (liczyły się osiągnięcia ze wszystkich sezonów w ciągu roku). W Chinach urządzono finały regionalne, odbyły się także dwa turnieje dla drużyn z pozostałych regionów, gdzie League of Legends jest popularne, a które nie doczekały się swoich regularnych rozgrywek (Turcja wraz z regionem CIS i Oceanią oraz Ameryka Południowa).
Calutki okrągły rok najlepsze ekipy z całego świata trenowały, a następnie walczyły o to, żeby powalczyć o 2130000 dolarów amerykańskich. To niewiele więcej niż w ubiegłym roku, kiedy to w puli nagród znalazło się 2050000 "zielonych". Ta liczba nie robi też aż takiego wrażenia, jak dziesięć milionów dolarów, o które walczyli najlepsi zawodnicy Dota 2 podczas minionego The International. Nie można jednak zaprzeczyć, że to wciąż bajeczne pieniądze.
Za pierwsze miejsce zwycięska drużyna otrzyma równy milion dolarów. Zdobywcy srebrnego medalu otrą łzy czekiem na ćwierć miliona, a ekipy, które zajmą miejsce trzecie i czwarte dostaną po sto pięćdziesiąt tysięcy. Nagrody dla słabszych składów oscylują w granicach kilkudziesięciu tysięcy "martwych prezydentów". Drobniaki na pocieszenie.
Podczas Mistrzostw Świata spotka się szesnaście drużyn. Trzy z Europy, trzy z Ameryki Północnej, trzy z Korei Południowej, trzy z Chin, dwie z regionu południowo-wschodniej Azji i po jednej Ameryki Południowej i zbiorczo potraktowanej reszty świata, w której League of Legends cieszy się popularnością: Turcji, CIS (z grubsza były Związek Radziecki) i Oceanii.
Oto pełna lista:
A to podział na grupy:
Grupa A:
Grupa B:
Grupa C:
Grupa D:
Finały będą nadawane na różnych kanałach. Główny to oczywiście oficjalny profil Riot Games w serwisie Twitch.tv. Tam znajdziecie relację w języku angielskim. Poza tym możecie nastawić się na relację przygotowywaną przez polski oddział ESL, a także, debiutującą przy okazji wielkich finałów telewizję Gromp.tv (transmisja przez serwis Hitbox.tv).
Mecze podczas pierwszej fazy rozgrywek, zaczynającej się już jutro (18 września) w Tajwanie, będą rozpoczynały się o godzinie 11:00 czasu polskiego, a ostatnie spotkanie planowane jest na 16:00 każdego dnia.
Podobnie będzie wyglądać transmisja drugiej fazy (w Singapurze). Początek o 11:00, koniec o 16:00. Wyjątkiem będzie tutaj trzeci i czwarty dzień (27 i 28 września). Wtedy start jest zaplanowany na 8:00, a ostatni mecz na 13:00.
Prawdziwe schody zaczną się jednak, kiedy impreza przeniesie się do Korei Południowej. Ćwierćfinały będą grane o 9:00 (3.10.2014), bądź o 7:00 (4-6.10.2014). Natomiast półfinały i wielki finał będą startowały o 9:00 czasu środkowoeuropejskiego. Coś dla rannych ptaszków, zwłaszcza, że mówimy o weekendzie (11-12 oraz 19.10.2014).
Bilety na Mistrzostwa Świata nie należą do najtańszych, a mimo to zawsze ich brakuje. W ubiegłym roku, kiedy finał rozgrywany był w Los Angeles, wszystkie wejściówki rozeszły się w ciągu godziny. Producent League of Legends chyba przestał się ograniczać, bo w tym roku wybrano największy możliwy obiekt - stadion piłkarski z prawdziwego zdarzenia. Mimo tego wejściówka na sam wielki finał kosztuje od około 80 do 170 złotych, w zależności od sektora, w którym chcielibyśmy usiąść.
Finały drugiego sezonu odbyły się w Galen Center w Los Angeles, hali widowiskowo-sportowej, mogącej pomieścić około dziesięć tysięcy widzów. Rok później w tym obiekcie rozegrano półfinały, natomiast ostatni mecz przeniesiono do Staples Center, o prawie dwa razy większej pojemności, przybliżonej do dwudziestu tysięcy. Tegoroczne mistrzostwa to już stadion piłkarski z trybunami na ponad sześćdziesiąt tysięcy kibiców.
Naprawdę niewiele brakowało, aby na Mistrzostwach Świata zagrała w pełni polska drużyna. Team ROCCAT, niemiecka organizacja sponsorowana przez producenta peryferiów dla graczy w tym sezonie zaciągnęła pod swoje skrzydła ekipę złożoną wyłącznie z naszych rodaków. W play-offach League of Legends Championship Series zajęli czwarte miejsce, podczas gdy trzecie było premiowane udziałem w wielkich finałach.
Poza pierwszym, dosyć skromnym sezonem wszystkie finały należały do drużyn z Dalekiego Wschodu. W drugim sezonie w ostatnim spotkaniu starły się Taipei Assassins (Tajwan) i Azubu Frost (Korea Południowa), a w trzecim SK Telecom T1 (Korea Południowa) i Royal Club (Chiny). Nietrudno przewidzieć, że również w tym roku drużyny z Azji są faworytami. Szczególnie dobrze rokują dwie drużyny sponsorowane przez koreańskiego producenta sprzętu elektronicznego: Samsung Galaxy Blue i Samsung Galaxy White. Do spółki z NaJin White Shield sprawiły zresztą niespodziankę, uniemożliwiając słynnemu SK Telekom T1 wzięcie udziału w "Worldsach".